Wergiliusz
Eneida
tłum. Tadeusz Karyłowski
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-5333-1
Eneida
Strona tytułowa
Spis treści
Początek utworu
Księga I
Księga II
Księga III
Księga IV
Księga V
Księga VI
Księga VII
Księga VIII
Księga IX
Księga X
Księga XI
Księga XII
Przypisy
Wesprzyj Wolne Lektury
Strona redakcyjna
Eneida
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Księga I
Broń i męża opiewam, co z Troi wybrzeża
Do Italii, gnan losem, pierwszy na brzeg zmierza
Lawiński1, po mórz głębi i lądach pędzony
Mocą niebian, pamiętny gniew znosząc Junony2;
Wiele też w boju cierpiał, nim dźwignął mur miasta
I bogi wniósł do Lacjum, skąd plemię urasta
Latynów, ojce Alby i wielkiej gród Romy.
Muzo, wskaż mi przyczyny, jaki żal kryjomy
Lub boleść skłania bogów królową, iż męża
Zbożnego tylu przygód i prac uciemięża
Brzemieniem? Więc gniew taki i niebian pierś pali?
Był gród stary — tyryjscy3 nim kmiecie władali —
Naprzeciw ujść tybrowych Italii: Kartago,
Przepychem bogactw sławny i bitew przewagą.
Nad wszystkie on, jak mówią, był drogi Junonie,
Nad Samos4 czci go więcej: tam były jej bronie,
Tam wóz5; ludom stolicę w nim bogini śmiała,
Jeśliby los dozwolił, już wtedy wznieść chciała.
Lecz wzięła wieść, że z Trojan krwi zbudzi się plemię,
Co kiedyś zamki Tyru6 obali na ziemię,
Że stamtąd sławny w bojach lud z królem przybłędą
Na zgubę Libii przyjdzie: — tak Parki7 nić przędą.
Przed tym córka Saturna8 drży, w myśli jej stoi
Bój, który za swe Argos9 wiodła u bram Troi;
Nie zgasło w sercu złości i cierpień zarzewie;
Głęboko w duszy skryty, utwierdza ją w gniewie
Parysa sąd krzywdzący, zapomnieć się nie da10
Ród wrogi, porwanego chwała Ganimeda11.
Tym wzburzona, miotanych w krąg po morzu całem
Resztki Trojan, co zbiegły przed Achilla szałem,
Wstrzymywała od Lacjum z dala; przez lat wiele
Błądzili, gnani losem w mórz wszystkich topiele:
Taki trud był, gród Romy na trwałym wznieść zrębie.
Ledwo z oczu Sycylię straciwszy, na głębie
Puścili rześko żagle, krając spiżem piany,
Gdy Juno, w której piersi ból wiecznej tkwi rany,
Tak myśli: «Mamże12 ustać w drodze, pokonana?
Nie mogęż13 od Italii wstrzymać Teukrów14 pana?
Nie! Losy bronią! — Pallas mogła spalić łodzie
Argiwów15, a ich samych zatopić we wodzie,
(Z win i szału jednego Ajaksa Ojlosa16!)
Jowisza szybkie ognie17 z chmur miecąc18 z ukosa,
Roztrąca statki, wichrem bałwany wód żenie19,
A jego, zionącego z dna piersi płomienie,
Porwała i na skały nabiła grań ostrą: —
Ja, niebian pani, któram20 Jowisza jest siostrą
I żoną, z ludem jednym lat szereg niemały
Wojuję! Któż Junonie hołd winnej21 da chwały?
Kto kornie jej ołtarzom obiatę22 uczyni?»
Ten w sercu rozognionym spór wiodąc, bogini
W ojczyznę burz, gdzie wichrów tłum dziki się kłębi,
W Eolię23 wchodzi. Eol król w wielkich jam głębi
Wrące wichry, świszczące rozgłośnych burz szturmy
Powściąga władzą, tłoczy do więzów i turmy24.
One, gniewne, z warczeniem głośnym huczą z bliska
Przy ryglach. Eol siedzi u szczytu zamczyska,
Berło dzierżąc, gniew wichrów wstrzymuje w zapędzie.
Gdyby nie to, wnet morza i ziemic krawędzie
Wraz z niebem w puch by rozniósł gwałtowny ich zamach;
Lecz ojciec je wszechwładny w zapadłych skrył jamach,
Tego bojąc się; brzemię gór wielkich niebawem
Nałożył i dał króla, co niezłomnym prawem
Skracać im umie wodze i zwalniać na słowo.
Jego więc Juno korną zagadnie tak mową:
«Eolu, tobie ojciec niebian i król ludzi25
Dał moc, co fale tłumi i wichrem znów budzi.
Lud wrogi mi po głębi tyrreńskich wód26 płynie.
Penaty27 z Ilium28 niosąc Italii krainie.
Pobite wichrem pogrąż ich statki we fali
Lub spraw, by się po morzu rozbici tułali!
W orszaku nimf czternaście mam cudnego ciała,
Z tych kształtem najpiękniejsza Dejopa wspaniała;
Ją tobie dam w małżeństwo stałe za usługi
Tak wielkie, by wraz z tobą lat wszystkich ciąg długi
Przeżyła, pięknych dziatek radując cię gronem!»
Na to Eol: «Wyjawić, co chcesz mieć spełnionem.
Twój trud, pani, — mnie spełnić trzeba, co stanowisz.
Ty państwo mi zjednywasz, przez ciebie mi Jowisz
Życzliwy, ty u bogów dasz siadać biesiady,
Ty czynisz mnie potężnym nad burze i grady».
Tak rzekł i odwróconym dzirytem29 w bok trzaśnie
Pieczary skalnej: wichry jak hufiec hałaśnie
Otwartą bramą w ziemie rwą trąbą huczącą,
Zwarły się z falą, do dna skłębiony nurt mącą.
Wraz Eurus30, Notus31 gnają i z częstych burz znany
Afrykus32 — wzdęte pędzą ku brzegom bałwany.
Krzyk ludzi się rozlega wraz z trzaskiem przy sterze.
Chmur nawał wnet blask dzienny i błękit zabierze
Sprzed oczu Teukrów: czarna noc legła na fali.
Grzmi niebo, z częstych ogni w krąg przestwór się pali;
Niechybną śmiercią wszystko żeglarzy przestrasza.
Dreszcz zimny obezwładni członki Eneasza;
Westchnął i w niebo dłonie podnosząc wraz obie,
Tak rzecze: «O szczęśliwsi stokroć, co w walk dobie
W oczach ojców, pod Troi mury wysokiemi
Paść mogli! O najśmielszy z synów greckiej ziemi,
Tydydo33! Czemuż w polu, wśród iliońskich błoni
Nie mogłem ducha oddać, tam polec z twej dłoni,
Gdzie Hektor od Achilla włóczni, gdzie olbrzymi
Sarpedon34, gdzie Symois35 bałwany wzdętymi
Porwane toczy tarcze, szyszaki i ciała!»
Gdy mówił, Akwilonem36 świszcząca nawała
Uderza w żagle, w niebo odmęty wód wali.
Pękły wiosła, przód łodzi się skręcił i fali
Dał bok; góra urwista uderzy weń wodna,
Tych w przestwór niesie, tamtym, rozdarłszy toń do dna,
Odsłania piach wśród nurtów; wre żwirem lej cały.
Trzy statki Not37 porwawszy, w tajne skręca skały
(Arami zwą je: skryte, gdy morze wichr skłębi,
Grzbiet groźny wznoszą w ciszy) — trzy Eurus38 od głębi
Gna w Syrty39 — przykry widok dla oczu tułacza! —
Strąca w brody i piachu nasypem otacza.
Łódź Lików40 wraz z Orontem, przed jego oczyma,
Ogromny bałwan, który pod niebo grzbiet wzdyma,
Uderza z tyłu; sternik, strącon bez pamięci,
Głową w dół spada, — łódź zaś po trzykroć nurt skręci
W lej wirów i gwałtowną paszczęką w głąb chłonie.
Wynurzą się nieliczni nad wielkich wód tonie,
Broń, deski, skarby Troi — pęd fali rozmiata.
Łódź mocną Ilioneja, mężnego Achata,
Łódź, którą Abas jechał i Aletes stary,
Zwycięża orkan; w inne bokami, przez szpary
Zwątlonych spojeń — wrogi nurt deszczem się wciska.
Tymczasem huk fal grzmiących z tajnego siedliska
Puszczoną burzę odkrył wreszcie Neptunowi
W dnie głębin; oburzenia dreszcz przebiegł go mrowi;
Łagodne lica z fali nad pełne wzniósł morze:
Eneja flotę widzi po całym przestworze
Rozbitą, Trojan nieba zmiażdżonych ruiną;
Wie dobrze brat Junony, że z jej gniewu giną.
Zefira41 z Eurem42 wzywa, te głosząc im słowa:
«Także to43 umysł pycha wam mroczy rodowa?
Jużeście, Wichry, niebo z ziemią zmieszać śmieli
Beze mnie, takie wznosząc wód góry z topieli?!
Dam ja wam!... Ale trzeba burz stłumić huragan!
Raz wtóry44 nie do takich ucieknę się nagan.
Uciekajcie, to swemu odnosząc monarsze:
Mórz władzę, srogi trójząb, nie jemu najstarsze
Daje prawo — mnie tylko! Olbrzymie ma skały,
Wasz dom, Eurze; tam niechaj dochodzi swej chwały,
Tam niech Eol zamkniętej króluje wichurze!»
Tak rzekł i słowem wzdęte łagodzi wraz burze,
Skłębione spędza chmury i wraca dzień miły.
Cymotoe45 z Trytonem46 z raf ostrych co siły
Spychają statek; Syrty trójzębem bóg porze47,
Rozrzuca wielkie zaspy, ucisza w krąg morze
I pełne fale kółmi lekkimi roztrąca.
Tak często kłótnia w tłumie porywa się wrąca
I zamęt, srogim gniewem pospólstwa czerń płonie:
Uwagi (0)