Darmowe ebooki » Epos » Jerozolima wyzwolona - Torquato Tasso (czytac ksiazki przez internet .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Jerozolima wyzwolona - Torquato Tasso (czytac ksiazki przez internet .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Torquato Tasso



1 ... 52 53 54 55 56 57 58 59 60 ... 147
Idź do strony:
przyjacielu, trzeba, 
Inszych lamentów czas ten potrzebuie: 
Pływałeś dotąd, czas się mieć do brzega421, 
Szczęśliwy, który za grzech pokutuie. 
Cierp w Imię Boże, zapłata cię z nieba 
Potka422, którą On swym wiernym gotuie. 
Samo nas niebo nad zwyczay pogodne 
Cieszy y siebie rozumie bydź godne423». 
  37.
Na te iey słowa poganie płakali, 
Płakał też, ale skrycie, lud wybrany, 
Sam się król zmiękczył, iako powiadali, 
Lecz niechciał424 dać znać, że był ubłagany. 
Y żeby tego z twarzy nie poznali, 
Oczy umyślnie obrócił do ściany. 
Ty Zoffronia sama łez nie leiesz, 
Y w płaczu wszystkich ledwie się nie śmieiesz425. 
  38.
Iuż ich tylko co426 w ogień nie włożyli, 
W tem427 iakiś rycerz iedzie niepoznany, 
Bo go za tego wszyscy osądzili, 
Y za mężczyznę od wszytkich był miany428. 
Tygrys na hełmie na dół mu się chyli, 
A z cudzoziemska wszytek był ubrany, 
Że to Klorynda429, tak się domyślali, 
Bo u niey ten znak na woynie widali430. 
  39.
Ta z młodu swey płci dziełom odwykała431, 
Nad które więtszey432 mieć nie mogła męki, 
A ieśli kiedy haftować musiała, 
Szło iey to z musu y prawie przez dzięki433. 
Do igły y do wrzeciona niechciała434 
Nigdy obrócić swoiey pyszney ręki. 
Miękką twarz y stróy pieszczony435 złożyła, 
A męską na się postawę włożyła.  
  40.
Ieszcze z dziewczyny była nie wyrosła436, 
A iuż szalone konie obiezdżała, 
Kopiią w ręku, miecz u boku niosła, 
Łuk tęgi dziewczą ręką wyciągała. 
A ieśli w lasy na łów kiedy poszła, 
Nie raz się ze lwy mężnie uganiała 
Y kiedy w lesiech437 głuchych mieszkiwała438, 
Mężem się zwierzom, ludziom zwierzem zdała. 
  41.
Teraz z Persyey, gdzie była na woynie, 
Do Palestyny szła na chrześciany, 
Których krew nie raz wylewała hoynie, 
Nie raz im srogie zadawala rany. 
Wiechawszy w miasto — iako zwykła — zbroynie, 
Uyźrzała wielki ogień zgotowany, 
Zdziwi się barzo y natrze tam koniem, 
Pyta, na kogo y co było po niem?  
  42.
Ustępuią się wszyscy y popycha 
Ieden drugiego, aby mieysce miała, 
Obaczy więźnie439, ieden wszystko440 wzdycha, 
Druga wzrok w niebo wlepiwszy milczała. 
Ów od litości, nie od bólu, zdycha, 
Więtsze441 mdła442 serce płeć pokazowała: 
Oczy nabożnie w niebo obróciła, 
Y przed śmiercią się z światem iuż dzieliła443. 
  43.
Zdięta Klorynda żalem zapłakała 
Na tak żałosne y smutne weyźrzenie444, 
Nie tak się płaczem owego ruszała, 
Iako ią ówtey445 ruszało milczenie. 
Zatym446 iednego starca zawołała, 
Który się iey zdał mieć dobre baczenie, 
«Powiedz mi — prawi447 — z iakiey ci przyczyny 
Iść maią na śmierć y dla iakiey winy?» 
  44.
Krótkiemi starzec dawał sprawę448 słowy449 
Na wszytko, o co Klorynda pytała, 
Domyślała się zaraz z iego mowy, 
Że on y ona winy w tem nie miała. 
Gdzieby450 królewski on wyrok surowy 
Nie był zniesiony, o co prosić chciała — 
Tak tuszy, że ich odbić gwałtem zdoła, 
Przymknie się bliżey y na katy451 woła: 
  45.
«To wam powiadam, abyście z więźniami 
Temi poczynać nic daley nie śmieli, 
Aż króla uyźrzę, a uznacie sami, 
Że stąd kłopotu nie będziecie mieli». 
Ostremi słowy zięci452 y groźbami, 
Tak, iako chciała, uczynić musieli. 
To opatrzywszy daley poiechała, 
Y króla, w drodze do siebie, potkała453. 
  46.
«Jam — pry454 — Klorynda, ieśli kiedy moie 
Imię, o królu, słyszałeś mianować455; 
Przyiechałam tu, aby państwo twoie 
Y spólna wiara mogła się ratować. 
Miła mi woyna y surowe456 boie, 
Chceszli457 mię w mieście y w murzech458 spróbować, 
Chceszli y w polu, na wszytkom gotowa». 
A król iey na te odpowiedział słowa: 
  47.
«Mężna dziewico y niezwyciężona, 
Żaden kray od nas nie iest tak daleki, 
Gdzieby twa dzielność nie była sławiona; 
O czem y późne wiedzieć będą wieki, 
Będzieli459 z moią szablą twa złączona 
Y twey to miasto dostanie opieki; 
W naywiększem woysku nie ma tey dufności, 
Którą mam w męstwie y w twoiey dzielności. 
  48.
Iuż niechay Goffred swoie woyska wiedzie, 
Niechay nie mieszka460, a ia mu ślubuię, 
Że pole stawię461, ieśli bitwę zwiedzie, 
Y że mu strzymam, co mu obiecuię. 
Żołnierz, co w mieście y co ieszcze iedzie, 
Niech pod twą sprawą462 będzie — roskazuię463. 
Ty nad wszytkiemi będziesz hetmaniła». 
Za co Klorynda dzięki mu czyniła, 
  49.
Mówiąc tak daley: «Usłyszysz rzecz nową, 
Że nie służywszy, o nagrodę proszę; 
Lecz, iż ci służyć mam wolą464 gotową465, 
Bespiecznie466 prośbę swą do ciebie niosę: 
Niech owych na śmierć skazanych ogniową 
Za upominek od ciebie odniosę467. 
Zamilczę tego, że mam swe przyczyny, 
Dla których żadney w nich nie widzę winy. 
  50.
To tylko powiem: wszyscy rozumiecie468, 
Że chrześcianie obraz ten ukradli. 
Ale ia trzymam swoie przedsięwzięcie, 
Że nie wiecie kto y żeście nie zgadli. 
Ia niewiem469, iako Zakon gwałcić śmiecie470. 
Y po coście471 go do meszkity472 kładli: 
Nie godzi się nam mieć swoich bałwanów473, 
Tem więcey474 tych, co są, u chrześcianów. 
  51.
Niechay to każdy za cud pewny liczy, 
Który Machomet475 bez wątpienia sprawił, 
Niechcąc476, aby kto nowemi w świątniey477 
Ołtarzów iego obrzędy plugawił. 
Niechay swe czary maią czarownicy, 
Niechby się Izmen iemi478 także bawił; 
W te bałamuctwa my się nie wdawaymy, 
Szabla rzecz nasza y tey się trzymaymy». 
  52.
Król na to, lubo479 nie rad y z trudnością 
Miał do litości myśl gniewliwą skłonić, 
Lecz trudno było nieludzkie480 się z gością481 
Obyść482 y owych dwoyga ludzi bronić. 
«Daruię ich — pry483 — zdrowiem484 y wolnością 
Y chcę ich na twą przyczynę485 ochronić. 
Lubo to dekret, lubo łaska — krzywi, 
Albo nie krzywi: niech zostaną żywi». 
  53.
Rozwiązano ich. Wprawdzie Olindowy 
Los był szczęśliwy y mało słychany486, 
Bo miłość w sercu twardey białeygłowy 
Miłością wzbudził y z nagłey odmiany: 
Od ognia na ślub oblubieniec nowy 
Idzie, od swoiey miłey miłowany, 
Która pozwala, aby z nią żył wiecznie, 
Kiedy y umrzeć chciał z nią tak statecznie487.  
  54.
Ale dzielności takiey król ostrożny 
Nie dufał y miał tego swą przyczynę, 
Zaczem, iako chciał tyran niepobożny, 
Opuścili swą miłą Palestynę. 
Iednych precz z państwa wyganiał niezbożny, 
Drugich odsyłał aż na ukrainę488. 
O iako ciężko było małe syny 
Porzucać oycom — y miłe rodziny. 
  55.
A czyniąc dosyć przedsięwziętey radzie, 
Dorosłe tylko y młódź urodziwą 
Wygnał, a dzieci (iakoby w zakładzie), 
Y płeć niewieścią zostawił lękliwą. 
Siła489 ich, myśląc o nowey osadzie, 
Błądzili różnie490, siła, pomsty chciwą 
Myśl w sobie maiąc, do naszych iechali491, 
Y z Goffredem się w Emaus potkali492. 
  56.
Emaus miasto tak daleko kładą 
Od Ieruzalem: kiedy wyieżdżaią 
Ze wschodem słońca — choć nie spieśnie493 iadą — 
Gdy biie dziewięć, właśnie przyieżdżaią. 
Naszy494 się cieszą, że swych nie odiadą, 
Wszyscy się kwapią495, wszyscy pospieszaią, 
Ale południe iż iuż było blisko, 
Kazał tam Goffred obrać stanowisko.  
  57.
Zaczem namioty świetne rozbiiali, 
A wieczór też iuż prawie następował, 
Kiedy dway iacyś w obóz przyiachali496; 
Że cudzoziemcy — stróy sam pokazował497, 
Że przyiaźń niosą — tak się domyślali, 
Tak sobie o nich każdy obiecował. 
Króla z Egyptu byli to posłowie, 
Wprzód szły osoby, a pozad498 giermkowie. 
  58.
Ten, co wprzód idzie, Aletem499 go zową: 
Z barzo500 podłego501 oyca urodzony, 
Ale dowcipem502 y słodką wymową 
Urósł u dworu y był podwyższony; 
Co chciał, to wszytko przewiódł swoią głową, 
Chytry, obrotny, fortelny, ćwiczony. 
A tak potwarzy swoie udać umiał, 
Że drugi skargę za chwałę rozumiał503.  
  59.
Drugi był Argant504, Argant urodziwy, 
Który w dalekich Cyrkasiech505 się rodził; 
Ten z cudzoziemca (patrzcie iakie dziwy) 
W Egyptcie równo z satrapami chodził. 
Wściekły, okrutny, hardy, niecierpliwy, 
Uporny y co z nikim się nie zgodził, 
Bogu samemu ledwieby co złożył506, 
A wszystkę507 słuszność w szabli swey położył. 
  60.
A skoro przystęp uprosili sobie, 
Posłano po nich przednieysze dworzany. 
Goffred w ubierze508 prostym w oney dobie509, 
Na niskim stołku siedział między pany, 
Lecz wielką dzielność znać było w osobie, 
Choć nisko siedział, choć nie był ubrany. 
Argant się hardy — wszedszy510 — nie ukłonił, 
Tylko co511 trochę na dół głowy skłonił. 
  61.
Ale wzrok Alet na dół obróciwszy, 
Do samey prawie ziemie schylił głowę, 
Y rękę prawą na piersi włożywszy, 
Nisko bił czołem, niźli512 począł mowę. 
Potym513 łagodne usta otworzywszy, 
Wypuścił słodszą niżli miód wymowę. 
A niemal wszystko naszy514 rozumieli, 
Bo po syriysku515 iuż nieźle umieli. 
  62.
«O ieden tylko godny naleziony516 
Bohatyrami władać tak mężnemi, 
Twoie są dzieła: dostane korony 
Y możne państwa, z tryumphy wielkiemi. 
Dźwięk twoiey sławy niezastanowiony517, 
Między słupami Herkulesowemi518 
Nie został, ale y my o niey wiemy 
Y o twem męstwem w Egypcie słyszemy. 
  63.
Między tak wielą519 nie naydzie żadnego, 
Coby się twoiem dziełom nie dziwował; 
Te w podziwieniu u pana moiego 
Nie tylko były, lecz się z nich radował. 
Twych spraw słucha rad, a co u drugiego 
Iest w nienawiści, to on umiłował. 
A iż nie może wiarą, więc przymierzem 
Chce z tobą związku y z twoiem żołnierzem. 
  64.
Y z tem posłani do ciebie iedziemy, 
Toż mu radziła iego mądra rada. 
Statecznąć520 przyiaźń od niego niesiemy, 
Milszy mu z tobą pokóy niźli zwada. 
A iż usłyszał — iako to widziemy521 — 
Że wygnać z państwa chcesz iego sąsiada, 
Chciał, abyć się to od niego odniosło 
Pierwey, niżby co złego ztąd522 urosło. 
  65.
Ieśli chcesz na tem, coś dotąd wziął woyną, 
Przestać y rzeczy mieć uspokoione 
A Palestynę zachować spokoyną 
Y kraie, które wziął pod swą obronę — 
Chceć ubespieczyć523 swoią ręką zbroyną 
Państwo, do końca niepostanowione524. 
A kiedy się dway tak wielcy panowie 
Złączycie — siedli525 Turcy i Persowie. 
  66.
Wieleś uczynił za tak małe czasy526, 
Czego nie zniosą527 nigdy lata biegłe528; 
Świadczą przebyte złe drogi y lasy, 
Dobyte miasta y woyska poległe. 
Na co nie tylko zdumieli się naszy529, 
Ale y kraie daleko odległe. 
Państwać przyczynić ponno łatwie530 sprostać, 
Ale nie możesz więtszey531 sławy dostać. 
  67.
Przyszła twa sława do kresu słusznego, 
Przeto wątpliwey woyny strzeż się wszędzie, 
Bo ieśli wygrasz — granic państwa twego 
Pomkniesz532, lecz sławy nic ci nie przybędzie. 
A ieśli zaś co przyidzie przeciwnego, 
Hańba y strata pewna z tego będzie. 
Kłaść na niepewne — pewne (rzekę śmiele) 
Głupstwo iest wielkie: y na trochę — wiele. 
  68.
Ale podobno fortuna życzliwa, 
Którać się dotąd łaskawie stawiła, 
Więc y ta — która w wielkich sercach bywa 
Y z przyrodzenia w nie się wkorzeniła — 
Myśl władze wielkiey y szerokiey chciwa 
Tak cię do woyny chętnem uczyniła, 
Że barziey533 pragniesz wątpliwego boiu, 
A niżli534 drugi pewnego pokoiu. 
  69.
Będąć powiadać, abyś się gotował 
Iść za pogodą, którąć sam Bóg daie, 
A żebyś szable swey nie odpasował535. 
Którać się dotąd szczęśliwie nadaie, 
Ażbyś Azyą do końca zwoiował, 
Y ażbyś wiarę y dawne
1 ... 52 53 54 55 56 57 58 59 60 ... 147
Idź do strony:

Darmowe książki «Jerozolima wyzwolona - Torquato Tasso (czytac ksiazki przez internet .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz