Darmowe ebooki » Tragedia » Fedra - Jean Baptiste Racine (czytaj książki online za darmo .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Fedra - Jean Baptiste Racine (czytaj książki online za darmo .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Jean Baptiste Racine



1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Idź do strony:
jesteś wzgląd jakiś tak świeżej żałobie. 
  HIPOLIT
Odchodzisz! Mam więc jechać, obawą miotany, 
Czym nie zranił piękności nazbyt ubóstwianej! 
Nie wiem, czyli58 ten płomień, zaledwie rozbłysły... 
  ARYCJA
Jedź, książę, i spełń swoje szlachetne zamysły; 
Spraw, niech się przed swą panią lud Aten pokłoni. 
Wszystkie dary gotowam przyjąć z twojej dłoni; 
Lecz z darów tych, pomimo wdzięczność mą tak żywą, 
Nie korona mnie czyni najbardziej szczęśliwą.  
  SCENA IV
Hipolit, Teramenes HIPOLIT
Czy okręt już pod żaglem...? Lecz oto królowa... 
Spiesz, niechaj do odjazdu łódź będzie gotowa. 
Daj sygnał, spiesz, rozkazuj i powrotem żwawym 
Chciej mnie z przykrej rozmowy wyzwolić niebawem. 
  SCENA V
Fedra, Hipolit, Enona FEDRA
do Enony, w głębi
Oto on: krew mi wszystka do serca spłynęła. 
Widząc go, zapomniałam, com rzec mu pragnęła. 
  ENONA
Pomnij na syna, który ciebie ma jedynie.  
  FEDRA
Mówią, że nas opuszczasz w najbliższej godzinie, 
Książę; przybywam tedy w tej smutnej potrzebie 
Za mym nieszczęsnym synem przemówić do ciebie. 
Stracił ojca, a dzień już niezbyt jest daleki, 
W którym i moje zamknie stygnące powieki, 
Tysiąc wrogów ku niemu zawiścią dziś płonie: 
Ty jeden możesz stanąć w dziecięcia obronie. 
Lecz tajemna zgryzota mieszka w mojej duszy, 
Iż może na płacz syna zamknęłam twe uszy; 
Drżę, aby żal twój słuszny na jego osobie 
Za matkę nienawistną pomsty nie wziął sobie. 
  HIPOLIT
Zbyt nisko o mych czuciach ten niepokój mniema. 
  FEDRA
Żalić się na twą niechęć praw, zaiste, nie ma 
Fedra, prześladowczyni twoja najzaciętsza; 
Nie mogłeś wszak do duszy mojej zajrzeć wnętrza; 
Na łup odrazy twojej samam się wydała: 
Nie mogłam ścierpieć ciebie w ziemi, gdziem mieszkała; 
Jawnie, skrycie powstając przeciw tobie, panie, 
Chciałam, by mórz nas mogły rozdzielić otchłanie; 
Wzbroniłam nawet, w prawie szukając ostoi, 
By imię twoje zwano w obecności mojej. 
Jeśli jednak twą krzywdę z mą męką się zmierzy. 
Jeśli twych uraz źródło w mej niechęci leży, 
Nikt, ach, litości godzien nie był snać wyraźniej, 
A mniej godnym, o panie, twojej nieprzyjaźni. 
  HIPOLIT
Matka, nazbyt zazdrosna o swych dzieci prawa, 
Rzadko bywa na obcych pasierbów łaskawa; 
Wiem to, pani: niesnaski, podejrzenia tajne 
To są powtórnych związków owoce zwyczajne. 
Każda inna, tąż samą obawą przejęta, 
Jeszcze cięższe by może włożyła mi pęta. 
  FEDRA
Och, panie! Niebo wzywam na świadka, jak bardzo 
Uczucia me względami podobnymi gardzą! 
Jak zgoła inna troska trawi mnie i nęka! 
  HIPOLIT
Pani, przedwczesną może jest twoja udręka: 
Być może, twój małżonek i król jeszcze żywie59 
I niebo łzom go naszym powróci szczęśliwie. 
Neptun go wspiera: wierzmy, iż bóstwo tej mocy 
Nie da ojcu na próżno wzywać swej pomocy. 
  FEDRA
Dwakroć siedliska zmarłych nie widzieć nam, panie! 
Skoro Tezeusz wstąpił w to smutne mieszkanie, 
Próżno czekać, by wrócił go nam Bóg życzliwy: 
Nie popuści ofiary swej Acheron chciwy. 
Co mówię? On nie umarł, skoro żyw jest w tobie; 
Wciąż przed mymi oczyma stoi w każdej dobie; 
Widzę go, mówię... serce... co się ze mną dzieje... 
Żar, jaki w moim łonie... panie... ja szaleję! 
  HIPOLIT
Oto przykład miłości twej, pani, niezłomnej: 
Chociaż zmarły, Tezeusz twym oczom przytomny; 
Samo wspomnienie jego twe serce porusza. 
  FEDRA
Tak, książę; wzdycham, płonę wciąż dla Tezeusza: 
Kocham go! Nie tym, jakim piekła go widziały, 
Zmiennym, w tysiącu przygód szukającym chwały, 
Boga umarłych łoże pokalać gotowym; 
Ale wiernym i dumnym, i nieco surowym, 
Uroczym, młodym, serca ciągnącym ku sobie. 
Bogów postawie świetnej podobnym lub — tobie! 
Twoją miał postać, głos twój i twoje miał oczy, 
Ten sam na twarzy wyraz zadumy uroczej, 
Gdy się do naszej Krety w morską puścił drogę, 
Godzien wśród cór Minosa serc niecić pożogę. 
Co z tobą wówczas, panie? Czemuż cię nie było, 
Gdy z bohaterów Grecji zbiegło się co żyło? 
Czemuż, zbyt młody jeszcze, nie mogłeś w szeregi 
Wstąpić książąt, co w nasze pomykali brzegi? 
Z twoich rąk śmierć by znalazł ów potwór przeklęty, 
Mimo jaskini swojej zdradliwe zakręty: 
Chroniąc cię od zbłąkania, siostra moja miła 
Twoje by dłonie nitką nieszczęsną zbroiła... 
Lecz nie: tego sposobu pierwsza bym się jęła; 
Wpierw jeszcze by tą myślą miłość mnie natchnęła; 
Moja to dłoń pomocna, książę, twoje kroki 
Przez labiryntu zdradne powiodłaby mroki. 
Do czegóż nie popchnęłyby mnie te powaby! 
Nie dość by twej kochance było nici słabej; 
Jak wierna towarzyszka, w niebezpieczeństw dobie, 
Sama poszłabym naprzód, przed tobą, przy tobie 
I w złowrogi labirynt obok ciebie zbiegła, 
Fedra by ocalała z tobą lub poległa. 
  HIPOLIT
Bogi! Co słyszę... Pani...! Pani zapomina... 
Żona Tezeja mówiż60 to do jego syna? 
  FEDRA
I skąd masz prawo wnosić, iżem zapomniała61, 
Książę? Czylim cześć moją na szwank w czym podała62? 
  HIPOLIT
Przebacz, pani: wyznaję, grzesznym po sto razy, 
Żem się w niewinnych słowach mógł dopatrzeć zmazy. 
Od wstydu ścierpieć wzroku twego bym nie umiał; 
Spieszę więc... 
  FEDRA
Ha, okrutny! Dobrześ mnie zrozumiał! 
Dosyć już powiedziałam, by wywieść cię z błędu. 
Dobrze więc! Poznaj Fedrę w pełni jej obłędu: 
Kocham. Nie myśl, iż w chwili, gdy ku tobie płonę, 
Rozgrzeszam się z mej winy, biorę się w obronę; 
Żem tej miłości, co mnie rozumu zbawiła, 
Sama, w słabości niecnej, truciznę żywiła; 
Ja, w której przedmiot strasznej niebios pomsty widzisz, 
Więcej dziś gardzę sobą, niż ty się mną brzydzisz. 
Bogi świadkiem, co sami zażegli w mym łonie 
Ogień, w którym ród cały mój nieszczęsny płonie; 
Ci bogowie, co chluby szukają, niestety, 
W tym, aby serce wątłej opętać kobiety. 
Wszystkie szańce zbyt mało były mi bezpieczne: 
Twe wygnanie, okrutny, wyżebrałam wieczne; 
Obmierzłą ci się chciałam stać tym oczywiściej; 
By siebie strzec, szukałam twojej nienawiści. 
Bezpożyteczna męka na cóż mi się zdała? 
Tyś nienawidził; jam cię tym straszniej kochała. 
Nieszczęścia twe stroiły cię w powaby nowe: 
Tęskniłam, schłam w mym ogniu, łzy lałam jałowe; 
Dość ci spojrzeć, by poznać, com przeszła i ile, 
Gdybyś, ach, gdybyś oczy miał dla mnie choć chwilę! 
Co mówię? To, w tym miejscu, hańbiące wyznanie, 
Że czynię je z mej woli, zali mniemasz, panie? 
Drżąc o syna, w tej dobie, co los nasz odmienia, 
Przyszłam do cię dla niego błagać przebaczenia: 
Kruche zamysły serca! Dziś, w świeżej żałobie, 
Widząc cię, mówić mogłam jedynie o tobie! 
Mścij się więc; za ten płomień ukarz mnie wyrodny, 
Herosa, ojca swego, ty, potomku godny. 
Uwolń świat od potwora, co wstrętem cię wzrusza: 
Hipolita śmie kochać wdowa Tezeusza! 
Wierz mi: zbyt długo potwór ten po świecie chodzi; 
Oto serce — tu niechaj twa ręka ugodzi — 
Niecierpliwe, by grzech ten okupić, w swej męce 
Czuję je, jak się ciśnie naprzeciw twej ręce. 
Uderz: lub, gdy je mniemasz niegodnym twej dłoni, 
Jeśli wstręt twój tej kaźni tak słodkiej mi broni, 
Lub jeśli krwią zbyt podłą lękasz się skażenia, 
Użycz oręża bodaj, gdy nie chcesz ramienia; 
Daj. 
  ENONA
Co chcesz czynić, pani? Bogi sprawiedliwe! 
Idą: na widowisko chcesz dać się zelżywe? 
Uchodź, niechaj cię obce tu nie ujrzy oko. 
  SCENA VI
Hipolit, Teramenes TERAMENES
Czy to Fedra uchodzi lub raczej ją wloką? 
Skąd ci ten ból na twarzy cierpieniem zoranej? 
Stoisz tu bez oręża, wybladły, zmieszany! 
  HIPOLIT
W głowie się mąci... Uciec...! Teramenie, w drogę. 
Sam na siebie bez zgrozy spoglądać nie mogę. 
Fedra...! Nie, wielkie bogi! Niech wieczne milczenie 
Straszliwą tajemnicę skryje w mroków cienie! 
  TERAMENES
Jeśli chcesz jechać, panie, łódź czeka gotowa; 
Lecz woli Aten padły już stanowcze słowa; 
Wodzowie wszystkich plemion pozbierali głosy: 
Brat twój górą i Fedra ma w dłoni twe losy. 
  HIPOLIT
Fedra?  
  TERAMENES
Poselstwo, ludów wolą umocnione, 
W jej ręce składa państwa rządy i koronę: 
Syn jej jest królem, panie. 
  HIPOLIT
Bogi, co ją znacie, 
Zali to za jej cnoty Fedrę nagradzacie? 
  TERAMENES
Wśród tego wieść obiega, że król jeszcze żywie: 
Że Tezeusz w epirskiej ukazał się niwie; 
Lecz ja, com go tam szukał długo i daleko... 
  HIPOLIT
Mniejsza; baczmy na wszystko, nic nie ważąc lekko. 
Rozpatrzyć te pogłoski obowiązek każe: 
Jeśli niewarte, aby wstrzymać mnie w zamiarze, 
Jedźmy; i choćby przyszło życie przy tym stradać, 
Zdobądźmy berło rękom, co godne nim władać. 
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
AKT TRZECI SCENA I
Fedra, Enona FEDRA
Ach! Niechaj te zaszczyty złożą w inne ręce: 
Mogęż63 się oczom ludzkim ukazać w tej męce? 
Jakąż zwodniczą dolę twe słowa mi wróżą? 
Ukryj mnie dobrze raczej: mówiłam zbyt dużo! 
Szaleństwo me na zewnątrz wykipiało ze mnie: 
Rzekłam to, co jest zbrodnią pomyśleć tajemnie. 
Nieba! Jak on mnie słuchał! Przez jakie udania, 
Nieczuły precz odsuwał z wzgardą me wyznania! 
Jak skwapliwie do rychłej ucieczki się stroił! 
Jakże rumieniec jego mą hańbę podwoił! 
Czemuś mą rękę wtedy wstrzymała szaloną! 
Ha! Kiedym mieczem jego godziła w me łono, 
Czy zbladł za mnie? Czy wydrzeć miecz próbował z dłoni? 
Starczyło, iż ma ręka dotknęła tej broni, 
Jużem ją oczom jego wstrętną uczyniła, 
Już byłaby mu ręce ta szpada skaziła! 
  ENONA
Tak więc, wciąż dla swych żalów szukasz strawy świeżej? 
Wciąż sycisz ogień, który zdławić ci należy! 
Czyż Minosa nie byłoby godniejszym córze 
Dla szlachetniejszych zadań wzrok podnieść ku górze; 
Wbrew niewdzięcznemu, gdy mu uchodzić tak pilno, 
Panować i ster rządów ująć dłonią silną? 
  FEDRA
Ja, panować! Ja, rządy sprawować w tej dobie, 
Kiedy mój wątły rozum nie panuje sobie, 
Gdy nad zmysłami mymi królowania niecham64, 
Gdy pod hańbiącym jarzmem zaledwie oddecham65, 
Gdy umieram! 
  ENONA
Więc uchodź. 
  FEDRA
Nie mogę. Rozumiesz? 
  ENONA
Więc umiałaś go wygnać, a rzucić nie umiesz? 
  FEDRA
Za późno: już mych ogniów przejrzał tajemnicę; 
Już surowego wstydu zdeptane granice. 
Już hańbę moją poznał duszy mej wydzierca, 
I nadzieja, wbrew chęci, wkradła się do serca. 
Ty sama, krzepiąc moją odwagę zemdlałą, 
Budząc duszę, gotową już rzucić to ciało, 
Rady zwodnymi66 nową wskazałaś mi drogę 
I błysłaś mi nadzieją, że kochać go mogę. 
  ENONA
Ach, może twym rojeniom byłam zbyt powolna67; 
By cię ocalić, czegóż nie byłabym zdolna? 
Lecz jeśli czuć zniewagę serce twoje harde 
Umie jeszcze, czyż zdoła śmiałka ścierpieć wzgardę? 
Z jakim okrutnym wzrokiem pycha jego wściekła 
Cierpiała, jakeś niemal u stóp mu się wlekła! 
Jak wstrętną mi, zaiste, ta duma się zdała! 
Czemuż Fedra w tej chwili mych oczu nie miała! 
  FEDRA
Ach, może jeszcze zbyć się tej hardości młodej; 
Wzrosły w lasach, w nich czerpał dziką chęć swobody; 
W surowym obyczaju lat strawiwszy wiosnę, 
Po raz pierwszy dziś słyszy wyznanie miłosne: 
Może zdumienie było milczenia przyczyną, 
I, być może, przedwcześnie skargi z ust mych płyną. 
  ENONA
Pomnij, iż dzika Scytka na świat go wydała. 
  FEDRA
Choć dzika i Scytyjka, i ona kochała. 
  ENONA
W swej wzgardzie całą naszą płeć wyzwał do walki.  
  FEDRA
Nie trzeba mi się będzie obawiać rywalki. 
Słowem, o rady próżne w tej chwili nie stoję: 
Wspieraj nie mój rozsądek, lecz szaleństwo moje. 
Serce jego miłości nie da się uchodzić; 
Starajmy się go w jakiś czulszy punkt ugodzić. 
Powab korony, władzy, zdawał się go kusić, 
Ateny go nęciły, nie mógł tego zdusić; 
Okręty już gotowe do odjazdu stały 
I wzdęte żagle z wiatrem pomyślnym igrały. 
Idź żywo, w mym imieniu pospiesz doń, Enono: 
Ambitnego młodzieńca połechtaj koroną; 
Powiedz, iż czoło w diadem łacno ubrać może, 
Pragnę jeno zaszczytu, iż ja mu go włożę. 
Chętnie dlań berło, dla mnie zbyt ciężkie, porzucę. 
Będzie mojego syna ćwiczył w władzy sztuce; 
Być może, że w nim ojca znajdzie ta dziecina: 
Oddaję pod moc jego i matkę, i syna. 
By go zmiękczyć, do ofiar bądź wszelkich gotowa: 
Łatwiej doń twoja trafi niż moja wymowa; 
Jęcz, szlochaj, mów że Fedra wpół żywa się słania; 
Nie wahaj się w potrzebie uderzyć w błagania: 
Wszystko poświadczę; w tobie życie moje, zdrowie. 
Idź, czekam na twój powrót, nim coś postanowię. 
  SCENA II FEDRA
sama
O ty, coś zaprzysięgła klęskę mego domu, 
Nieubłagana Wenus, dość
1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Idź do strony:

Darmowe książki «Fedra - Jean Baptiste Racine (czytaj książki online za darmo .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz