Kiejstut - Adam Asnyk (polska biblioteka internetowa .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Adam Asnyk
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Kiejstut - Adam Asnyk (polska biblioteka internetowa .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Adam Asnyk
twój zachwiał się i znużył.
Byłaż to tylko żądza sławy licha,
Co do nadludzkich ofiar cię popchnęła?
Jeśli tak było, zrzecz się twego dzieła,
Kochaj, myśl, działaj jak ludzie zwyczajni,
Bo nic wielkiego nie zrobisz na świecie;
Lecz, jeśliś żywił w twego ducha tajni
Prawdziwą miłość dla sprawy ojczystej,
Jeśliś chciał zrzucić jarzmo, co nas gniecie,
I Litwie tryumf zgotować wieczysty...
To idź, jak dotąd, milczący na wyłom
Przeciw piekielnym czy niebieskim siłom,
Przez łzy, przez ogień i przez krwi strumienie!
Zapomnij, że masz serce lub sumienie!
Wij się z boleści!... umieraj z rozpaczy!...
Lecz to, coś zaczął — dokonaj!
KONRAD
rozpaczliwie
Inaczej
Te słowa niegdyś brzmiały mi przed laty,
Kiedym je stroił w własnych marzeń kwiaty.
Dziś nawet cel ten — wielki, wzniosły, święty,
Któremu duszę zaprzedałem młodą,
Tak mi się zdaje mgłami przesłonięty,
Że już pociechą nie jest, ni nagrodą.
Dziś mi na oczach głowa ojca siwa,
Która ode mnie ratunku przyzywa.
On mnie tak kochał! jam mu rozdarł serce —
A teraz, wszystkie gdy nań spadły gromy,
Mam obojętnie czekać, aż morderce
Cios mu nareszcie zadadzą kryjomy?
HALBAN
Skąd taka pewność?
KONRAD
Ta dzika wilczyca,
Co się zaledwie krwią ofiar nasyca,
Jawnie się chełpi z zamierzonej zbrodni
I jeśli brat jej nie wesprze w zamyśle
I do więzienia Kiejstuta nie wyśle,
Sama go zgładzi: to słyszałem od niej.
Tak więc jedyny sposób ocalenia,
Biednego starca wtrącić do więzienia.
HALBAN
Tu nie rozpaczać, lecz działać wypada.
Trudno się ustrzec, gdzie czatuje zdrada;
Ale więzienne otworzyć mu bramy
Łatwo nam przyjdzie. Wszelką pomoc mamy
Bo interesem także jest zakonu
Współzawodnika Jagielle do tronu
Trzymać w zapasie...
KONRAD
Straszliwe to środki,
Za które chwytać muszę dłonią drżącą,
Jakby za przędzę, pajęczyny wiotkiej.
Ponad przepaścią na łup czyhającą.
Odchodzi z Halbanem przez drzwi na prawo. Po chwili przez drzwi środkowe wchodzi Jagiełło, a z nim Kiejstut i Witold. Przez otwarte drzwi widać Butryma i kilku rycerzy z orszaku Kiejstuta, którzy jednakże nie wchodzą na scenę.
SCENA VI
Jagiełło, Kiejstut i Witold.
JAGIEŁŁO
wprowadzając Kiejstuta
Szlachetny stryju, wszedłeś znów w te progi
Jako zwycięzca, co w niewolę bierze
Zdobyte serca. Cały lud pod nogi
Rzucał ci kwiaty i witał tak szczerze,
Z taką radością i z takim zapałem...
z lekkim odcieniem niezadowolenia
Że nawet o mnie zapomniał w tej chwili.
KIEJSTUT
Ty mi współczucia, którego doznałem,
Nie żałuj! — jeśli lud ten głowę chyli,
To nie przede mną, co znaczę tak mało,
Nie przed sztandarem, niegdyś może świetnym,
Lecz przed nieszczęściem, które zamieszkało
We mnie. Więc nie wiń tych, którzy w szlachetnym
Popędzie uczcić umieją niedolę,
Widząc majestat cierpienia na czole.
JAGIEŁŁO
Któż by ich winił, gdy właśnie mej chęci
Czynili zadość, niosąc hołd powinny?
Wszak tacy goście muszą być przyjęci
U mnie najszczerzej?
WITOLD
z goryczą
Jesteś zbyt gościnny!
Jednak wolałbym nie zaznać twej łaski.
KIEJSTUT
Witoldzie, przestań! Po co dziś, zgryźliwe
Rzucając słowa, odnawiać niesnaski
I krzywdzić chęci Jagiełły życzliwe?
Pókiśmy stali naprzeciw z orężem,
Mogliśmy jeszcze sprzeczne mieć zamysły,
Lecz gdyśmy rzekli: zgodę zaprzysiężem,
To niech serc związek utrwali się ścisły,
Niech naszej zgody żaden cień nie zaćmi.
zwracając się do Jagiełły i Witolda
Byliście dawniej, bądźcie znowu braćmi!
JAGIEŁŁO
Z mej strony chęci ku temu najlepsze.
WITOLD
Łatwo się wtedy bawić w wielkoduszność,
Kiedy los dumne zachcenia podeprze;
Lecz kto za sobą miał męstwo i słuszność,
A tylko szczęście w końcu go zawiodło,
Temu niełatwo zgiąć się pod to godło
Braterstwa, co mu zwycięzca nałoży —
Bo w nim przegląda coś na kształt obroży.
KIEJSTUT
Synu, przez ciebie mówi próżna pycha,
Która dość nieszczęść przysparza tej ziemi.
Na waśni nasze wróg przebiegły czyha,
Umie korzystać i tuczyć się niemi.
My dziś winniśmy dać przykład ze siebie,
Że nam o Litwę chodzi, nie o władzę,
I wszystkie siły połączyć w potrzebie,
Aby się oprzeć najeźdźców przewadze;
Bo ten ojczyźnie usłuży najlepiej,
Który przykładem karność w niej zaszczepi,
Póki sam stałem pierwszy na wyłomie,
Litewski sztandar podnosząc widomie,
To wymagałem od wszystkich najściślej,
By się poddali mej wodzy i myśli:
Więc kiedy teraz wam ustąpić z pola,
A bogi władzę w jego ręce kładą,
Niechaj we wszystkim rządzi jego wola,
Gdyż każdy opór jest ojczyzny zdradą.
JAGIEŁŁO
z uszanowaniem
Stryju, ty zawsze będziesz Litwy głową
Przy mnie i ze mną.
KIEJSTUT
z rezygnacją
Praca ma skończona
Trzeba zejść z drogi przed epoką nową,
Kiedy świat dawny w moich oczach kona;
Trzeba wam miejsca ustąpić, o, młodzi!
Co macie świeże chorągwie i bronie.
Rycerska przeszłość do grobu już schodzi
I Znicz rodzinny coraz słabiej płonie,
A w serce puszczy litewskiej — bez trwogi
I tak dość długo, dziedzic ojców wiary
I narodowej myśli spadkobierca,
Chciałem utrzymać nasz porządek stary,
Nie szczędząc trudów, krwi mej, ani serca;
Lecz nie umiałem wśród ciągłych zapasów
Skutecznie walczyć z duchem nowych czasów —
I przed Krzyżakiem po dawnym zwyczaju
Umiałem tylko mieczem bronić kraju.
Trzeba więc miejsca ustąpić wam, dzieci.
Co macie świeże oręże i hasła...
Niech wasza gwiazda na niebie zaświeci,
Gdy moja teraz w ciemnościach zagasła.
WITOLD
Te nie zaświecą: wraz z twoją ściemniały
Gwiazdy tej ziemi; wraz z tobą ubywa
Duch opiekuńczy, co ją wiódł do chwały!
I pozostanie teraz, nieszczęśliwa,
Łupem dla wrogów...
KIEJSTUT
surowo
Synu! ty się nie waż
Wątpić tak przy mnie o przyszłości naszej,
Bo tylko ojca starego rozgniewasz.
Dlaczego przyszłość ojczyzny cię straszy?
Wszak los narodów nie jest przywiązany
Do usiłowań pojedynczych ludzi:
Wyższa moc wszystkim kieruje bez zmiany,
I ta w potrzebie bohaterów zbudzi.
Trudno nam sądzić, gdy padamy sami,
O tym, co tryumf lub zgubę stanowi;
Myślim, że wszystko przepada wraz z nami
I złorzeczymy smutnemu losowi:
A często właśnie to, co mienim klęską,
Patrząc na naszych nadziei zwalisko,
Utrwala dolę ojczyzny zwycięską —
I grób nasz będzie przyszłości kołyską.
Przez drzwi wgłębi w chodzi Aldona, zbliżając się z nieśmiałością do Kiejstuta.
SCENA VII
Kiejstut, Jagiełło, Witold, Aldona.
ALDONA
Ty się nie gniewaj, mój ojcze Kiejstucie,
Że nieposłuszne dziecko tu przybiegło;
Dotąd ci zawsze bywałam uległą,
Lecz dzisiaj trwogi — silniejsze uczucie:
Dziwny niepokój gnał mnie w twoje ślady
Pomimo danych poleceń i rady.
KIEJSTUT
Szalone dziecko! zawsze w sercu tobie
Jakieś postrachy lub senne widziadła;
Zawsze cię trwoży jakiś duch w żałobie
I ściga mara przeszłości wybladła;
Zawsze twój umysł, znękany i chory,
Wszystko w cudowną fantazję, zamienia
I własne światu narzuca kolory,
Za rzeczywistość biorąc przywidzenia.
ALDONA
Gniewasz się?
KIEJSTUT
Chciałbym, lecz to nie tak łatwo,
Co robić z taką rozpieszczoną dziatwą?
Z taką ptaszyną, co wraca stęskniona
I mnie staremu zlatuje w ramiona?
ściska Aldonę
ALDONA
Widzisz, mój ojcze, mnie bez ciebie trudno
Wyżyć już teraz; gdy nie jesteś ze mną,
Świat mi się zdaje pustynią odludną,
Tak lodowatą i martwą, i ciemną,
I tak nic w sobie drogiego nie mieści,