Darmowe ebooki » Tragedia » Kiejstut - Adam Asnyk (polska biblioteka internetowa .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Kiejstut - Adam Asnyk (polska biblioteka internetowa .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Adam Asnyk



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 12
Idź do strony:
Kiejstut się nie splami 
Podobnym czynem niegodnym rycerza; 
W otwartym polu ściera się z wrogami, 
Lecz na bezbronnych nigdy nie uderza. 
Nic chcę nic wiedzieć, co tutaj robili: 
Dość mi, że zaszli pod litewską strzechę... 
zwracając się do Kunona i Konrada 
Rycerze! wolni jesteście tej chwili; 
Gdy jednak chcecie zrobić mi uciechę, 
To u mnie teraz zostańcie w gościnie. 
  KUNO
Książę, szlachetność twoja w świecie słynie, 
I jesteś kwiatem rycerskiego koła, 
Choć chrzest pogaństwa nie obmył ci z czoła. 
Więc, by dać dowód, jak cię Zakon ceni, 
Chętnie gościnność przyjmą zaproszeni 
Kuno i Konrad. 
  KIEJSTUT
do Butryma
Chodźmy, druhu stary, 
Zarządzić ucztę dla dostojnych mężów; 
Możemy jeszcze potrącić w puchary, 
Zanim w żelazo potrącim orężów. 
 
Wychodzi przez główne wejście w głębi, za nim wychodzą Butrym, Wajdelota i zbrojni, na ich miejsce po małej chwili wsuwa się Halban i stoi przy drzwiach niewidziany. SCENA XI
Kuno, Konrad i Halban. KUNO
Za wcześnie Kiejstut otrzymał przestrogę; 
Nam nie na rękę jest Wilna zajęcie, 
Halban pobłądził. 
  HALBAN
występując na środek
Zgodzić się nie mogę 
Na wyrok... 
  KUNO
Halban!  
  HALBAN
Wypełniłem święcie, 
Co mi kazano; a że Kiejstut prędki, 
Nie moja wina. Zdam z wszystkiego sprawę... 
Lecz poszukajmy miejsca do gawędki, 
Bo mury czasem bywają ciekawe. 
  KUNO
Masz słuszność, chodźmy.  
 
Kuno, Konrad i Halban wychodzą przez drzwi na prawo, na ich miejsce powraca przez drzwi w głębi Kiejstut, prowadząc Birutę, za nim wchodzą Aldona i Witold. SCENA XII
Kiejstut, Biruta, Aldona, Witold, przy końcu Butrym. KIEJSTUT
we drzwiach
W sam czas przybywacie 
Po ukończonym turnieju na gody. 
Chcę się rozchmurzyć w wileńskiej komnacie, 
Przypomnieć czasy, kiedym to był młody 
I do Biruty, wówczas pełnej krasy, 
Wdzięczył się, świeżą zabrawszy znajomość. 
Siwa gołąbko, pamiętasz te czasy 
Zaprawne miodem?... 
  BIRUTA
E, wstydź się jegomość 
Wspominać o tym przy dzieciach. 
  KIEJSTUT
Cóż szkodzi? 
Wszakże to prawdą, że byliśmy młodzi 
I że ta młodość swój odblask różowy 
Na pochylone rzucała nam głowy! 
Wszak żeśmy byli miłością słoneczni, 
Pełni tej barwy, co jest w świeżych kwiatach... 
I dziś się jeszcze człowiek rozserdeczni, 
Gdy wspomni sobie o minionych latach. 
zwracając się do Biruty 
Wszak dobrze z sobą było nam, pieszczotko? 
  BIRUTA
Trzpiotasz się, stary! 
  KIEJSTUT
Dobrze gdy my, starzy, 
Możem odgrzebać jaką chwilę słodką: 
Taki dzień drugi nieprędko się zdarzy, 
zwraca się do Witolda 
Lecz ty, Witoldzie, masz coś chmurną postać. 
  WITOLD
Ojcze... Jagiełło... 
  KIEJSTUT
Nie ma nic strasznego, 
Że musi chwilę pod kluczem pozostać, 
Ale ty więcej troszczysz się o niego, 
Niżeli o mnie... 
  WITOLD
On dziś pokrzywdzony. 
  KIEJSTUT
Skrzywdzony? proszę!... Więc, gdy on zdradziecko 
Gotów nas nawet Niemcom wydać w szpony, 
To nie ma krzywdy; lecz gdy krnąbrne dziecko 
Ja z obowiązku po ojcowsku skarcę — 
Własny syn na mnie... — O, biedni my starce! 
  WITOLD
Ojcze, jam nie chciał dotknąć cię; lecz uważ: 
Czy za daleko gniewu nie posuwasz, 
Jeśli na własnym chcesz go więzić dworze? 
Jagiełło dużo zawinił — rzecz pewna; 
Lecz upokorzeń nikt znosić nie może 
Z pogodnym sercem, jakby kawał drewna, 
Obraza więcej niż skrzywdzenie działa 
I budzi mściwość — czuję to po sobie: 
Gdyby mnie taka przygoda spotkała, 
To bym sam potem nie wiedział, co robię. 
  KIEJSTUT
W was młodych dziwną teraz butę widno: 
Nadzory starych kłują was i ranią, 
I z rąk ojcowskich karę przyjąć wstydno; 
Ale wam nie wstyd zasługiwać na nią. 
łagodniej 
Zresztą, Witoldzie, chociaż jestem krewki, 
Nie jestem przecie ni zły, ni uparty. 
Chciałem, by poznał, że to nie przelewki 
Ze mną, lecz całe więzienie — to żarty!... 
Chcesz, bym go puścił zaraz? 
  WITOLD
Jak za bratem 
Wstawiam się za nim. 
  KIEJSTUT
zwracając się do Biruty
Cóż ty stara matko? 
Pewno z Witoldem trzymasz? 
  BIRUTA
Jestem za tem, 
By go uwolnić.  
  KIEJSTUT
Tak wam idzie gładko! 
zwracając się do Aldony — żartobliwie 
Chyba Aldona poprze to, co robię, 
I dalszą nawet surowość zaleci... 
  ALDONA
W tym razie, ojcze, i ja przeciw tobie. 
  KIEJSTUT
z żartobliwym oburzeniem
Więc wszyscy na mnie — i żona, i dzieci! 
Może i Marię puścić mam z uwięzi? 
Nawet Wojdyłłę? 
  ALDONA
składając ręce
Zrób to, ojcze złoty.  
  KIEJSTUT
poważnie
Wojdyłło winien wisieć na gałęzi; 
Lecz co mam robić z wami? Mnie kłopoty, 
A wam szafunek łask przypada w dziale. 
 
Wchodzi Butrym przez drzwi w głębi. ALDONA
do Kiejstuta
Tyś najłaskawszy, choć nie przyznasz wcale. 
  KIEJSTUT
spostrzegając Butryma
Jesteś, Butrymie? — a więc więźniów sprowadź 
I zaproś także tu krzyżackich gości: 
Będziemy wszyscy wesoło ucztować 
W imię braterskiej zgody i miłości. 
Butrym odchodzi na prawo. — Kiejstut, zwracając się do Witolda, poważnie. 
Witoldzie! jednak muszę mieć rękojmię: 
Jagiełło teraz wszedł na drogę mylną; 
Sądzę, że każdy łatwo krok mój pojmie, 
Jeśli zatrzymam dla pewności Wilno. 
 
Z prawej strony wchodzą Kuno, Konrad, Halban. SCENA XIII
Kiejstut, Biruta, Witold, Aldona, Kuno, Konrad, Halban. ALDONA
spostrzegając Konrada
To on!  
  KIEJSTUT
Co mówisz? 
  ALDONA
Nic. 
  KIEJSTUT
Takeś pobladła. 
  HALBAN
cicho do Konrada
Pilnuj się teraz! 
  KIEJSTUT
ukazując Krzyżakom na swoich
To moja rodzina, 
Zacni rycerze. 
 
Krzyżacy oddają pozdrowienie. ALDONA
na stronie
Ach, na kształt widziadła! 
Taki zmieniony. 
  KIEJSTUT
wskazując na Witolda
Jednego mam syna, 
Co mi pozostał, a litośne bogi 
W mojego domu wprowadziły progi 
wskazując na Aldonę 
Córkę, co lepsza dla mnie niż rodzona, 
Lecz nieszczęśliwa. 
  WITOLD
Bo to zdrajcy żona! 
  ALDONA
Ojcze!  
  KIEJSTUT
surowo
Witoldzie, twój język ostry! 
Nie powinieneś ranić swojej siostry. 
zwraca się do Aldony 
Ty się zaś, dziecko, uspokój. 
 
Przez drzwi w głębi wchodzą Butrym, Jagiełło, Maria, Wojdyłło i kilku rycerzy. SCENA XIV
Ci sami. Butrym, Jagiełło, Maria, Wojdyłło, rycerze.
W ciągu całej tej sceny Aldona ściga oczami Konrada. KIEJSTUT
do Jagiełły z powagą.
Jagiełło! 
Postępki twoje dotknęły mnie żywo 
I gniew mnie uniósł... to już przeminęło. 
Mam dłoń porywczą, jednakże nie mściwą; 
Dużoś zawinił, lecz błądzisz jak młody. 
Więc pierwszy rękę podaję do zgody. 
 
Wyciąga rękę do Jagiełły, którą tenże bierze i całuje Kiejstuta w ramię. JAGIEŁŁO
Stryju....  
  KIEJSTUT
do Jagiełły
Uściskaj Witolda; ten chłopiec 
Za ciebie umiał nawet ojcu dopiec. 
  JAGIEŁŁO
ściskając się z Witoldem
Drogi mój bracie!  
  KIEJSTUT
O całej tej sprawie 
Zapomnę, wszystkim przebaczając winy, 
Lecz jeden tylko warunek postawię... 
  JAGIEŁŁO
Zgoda na wszystko. 
  KIEJSTUT
Tej całej krainy 
Ja jestem stróżem i na mnie spoczywa 
Obrona granic: więc, gdy dziś ogniwa 
Dawniejszej spójni obce wpływy kruszą, 
To moje ręce więcej skupić muszą 
Sił do obrony. W zakład zgody wiecznej 
Zostaw mi Wilno. 
  JAGIEŁŁO
z niezadowoleniem
Wilno? 
  KIEJSTUT
Tę ofiarę 
Ponieś dla starca, by się czuł bezpieczny. 
Jagiełło szepcze z Wojdyłłą. 
Cóż, czy się zgadzasz? 
  JAGIEŁŁO
po chwili wahania
Wymierzyłeś karę: 
ponieść ją muszę. 
  KIEJSTUT
A więc do świątyni 
Chodźmy! tam niechaj Jagiełło ludowi 
— Wiadomym swoje zrzeczenie uczyni; 
Cóż, dobrze? 
  JAGIEŁŁO
Spełnię, co stryj postanowi. 
  KIEJSTUT
Proszę was z sobą. 
 
Kiejstut idzie ku drzwiom w głębi; za nim powoli wychodzą inni. Konrad chce wyjść za innymi, lecz Aldona zbliża się do niego i zatrzymuje go. Tymczasem wszyscy wychodzą prócz Konrada i Aldony. SCENA XV
Aldona i Konrad. ALDONA
Rycerzu! stój chwilę. 
  KONRAD
Co chcesz ode mnie? 
  ALDONA
Nie patrz tak surowo, 
Bo pod tym wzrokiem ja się próżno silę 
Wydobyć z ust mych zalęknione słowo. 
  KONRAD
Więc puść mnie!  
  ALDONA
Puścić! nie, na wszystkie bogi, 
Raczej ci padnę kamieniem pod nogi 
I piersią własną postawię zaporę, 
Byś zdeptał, idąc, serce moje chore. 
Puścić cię teraz! gdy po ciemnej nocy, 
Po tylu latach spędzonych w żałobie, 
Po wszystkich bólach mej doli sierocej, 
Znowu jak niegdyś widzę cię przy sobie... 
  KONRAD
Ciemne to słowa. Twój umysł, jak mniemam, 
Dotknięty jakąś boleścią tajemną: 
Biedna! Dla ciebie ja pociechy nie mam. 
  ALDONA
O! nie mów tego!... nie kryj się przede mną! 
Jam cię poznała, choć tak jesteś innym, 
Że nikt cię w kraju nie pozna rodzinnym, 
Że nawet, patrząc się, ojcowie starzy 
Niczego w twojej nie dopatrzą twarzy. 
Lecz choć tak jesteś dla wszystkich zmieniony 
Przeczuło ciebie serce twojej żony. 
  KONRAD
Jaki szał dziwny? Senne przywidzenia 
Za rzeczywistość bierzesz. 
  ALDONA
Czyś z kamienia? 
Że nie chcesz serca pokazać na chwilę, 
Dla mnie, com męczarń przecierpiała tyle! 
Ja ci nie wyjdę z najmniejszym wyrzutem, 
Ja cię nie wydam nawet przed Kiejstutem 
I na wieczysty ja się zgodzę przedział, 
Byleś mi słowem miłości powiedział, 
Że jesteś moim... 
  KONRAD
Mylisz się niebogo: 
Ja tu na Litwie nie znałem nikogo, 
Pierwszy raz jestem... 
  ALDONA
Ach, nie bądź tak twardy, 
Gdy się zraniona do twych piersi tulę! 
Czyliż ty dla mnie nie masz nic... prócz wzgardy? 
Wszak żeś mnie kochał dawniej... kochał czule... 
A ja cię dotąd wielbię jakby bożka, 
Choć moja dola tak smutna i gorzka. 
po chwili 
Możeś zapomniał ty o życiu swojem? 
Może ci jakim zadanym napojem 
Zatruli pamięć przeszłości?... To pewnie! 
Lecz pozwól!... ja ci to wszystko przypomnę 
A wspomnieniami zmiękczę i rozrzewnię, 
po małej pauzie z rozmarzeniem 
Czy przypominasz jezioro ogromne? 
Nad nim sterczący stromej skały odłam, 
Gdzie cię w noc cichą, miesięczną zawiodłam? 
Ty, stojąc na tle błękitnego nieba, 
Mówiłeś wtedy o Litwie i wrogach, 
O tych ofiarach, które ponieść trzeba, 
O bohaterów niezwyczajnych drogach; 
Mówiłeś dalej o wieczystej sławie 
I o rozpaczy — jakby o dwóch siostrach! 
A ja, choć ze czcią słuchałam ciekawie, 
Na serce padał mimowolny postrach: 
A więc ci usta zamykałam drżąca 
Pocałunkami jak wieczność długiemi!... 
Senne pieszczoty... srebrny blask miesiąca... 
Dziwne marzenia... szczęście nie z tej ziemi... 
Sława i miłość, i trwoga, i żałość — 
Wszystko to w jedną zmięszało się całość, 
Której moc żadna w sercu mi nie zatrze —  
I wszystko widzę, gdy na ciebie patrzę! 
A ty — pamiętasz? 
  KONRAD
Nad tobą boleję; 
Bo wnoszę z mowy wpół błędnej a smutnej, 
Że cię mąż rzucił... zwykłe to koleje! 
  ALDONA
Nie chcesz nic sobie przypomnieć, okrutny! 
Chcesz we mnie wmówić, że z wielkiej boleści 
Straciłam zmysły, tak jak sądzą drudzy; 
Bo wiesz? gdyś zniknął, rozeszły się wieści, 
Żeś przyjął wiarę i obyczaj cudzy, 
Żeś został zdrajcą ojczyzny i domu, 
Jam jedna wierzyć nie chciała nikomu, 
Pewna, że w sobie wielkie myśli kryjesz. 
Potem mówiono, że ty już nie żyjesz! 
Jam również wierzyć nie chciała i skrycie 
Czekałam zawsze na twoje przybycie. 
Więc za to ludzie mówią do tej pory, 
Że ja mam umysł zbłąkany i chory. 
Mniejsza o ludzi! lecz ty jeden w świecie 
Nie powinieneś mówić to kobiecie, 
Co w tobie wiarę niezłomną pokłada, 
I nawet cierpieć jest dla ciebie rada. 
Miej litość nad nią i jako wędrowiec 
Chociaż w przelocie tych słów parę powiedz: 
«Ja ciebie kocham, Aldono!» 
 
Pada przed Konradem na kolana. KONRAD
w najwyższym wzruszeniu
Aldono!  
 
we drzwiach ukazuje się Halban ALDONA
zrywając
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 12
Idź do strony:

Darmowe książki «Kiejstut - Adam Asnyk (polska biblioteka internetowa .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz