Darmowe ebooki » Tragedia » Troilus i Kresyda - William Shakespeare (Szekspir) (darmowa czytelnia online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Troilus i Kresyda - William Shakespeare (Szekspir) (darmowa czytelnia online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 ... 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
Idź do strony:
class="verse">Witaj! Po królu i mnie racz odwiedzić, 
Na chwilę gościem mego bądź namiotu. 
  ACHILLES
Ja cię uprzedzić muszę, Ulissesie. 
Hektorze, oczy me tobą napasłem, 
Wszystkie twe członki uważną źrenicą 
Bacznie zmierzyłem. 
  HEKTOR
Czy to jest Achilles? 
  ACHILLES
Jestem Achilles. 
  HEKTOR
Stań, proszę, na chwilę, 
Niech ci się przyjrzę. 
  ACHILLES
Napatrz się do syta. 
  HEKTOR
Widziałem dosyć. 
  ACHILLES
Nazbyt się śpieszyłeś; 
Ja po raz drugi, jakbym cię chciał kupić, 
Członek po członku wezmę na uwagę. 
  HEKTOR
Chcesz mnie jak książkę zabawną przeczytać; 
Jest we mnie więcej, niż możesz zrozumieć. 
Czemuś łakomy wzrok we mnie utopił? 
  ACHILLES
Powiedzcie, nieba, w której ciała części 
Zabić go mogę: tu, tam czy gdzie indziej? 
Abym mógł nadać nazwę owej ranie, 
Pokazać wyłom, przez który uleci 
Duch jego wielki. Odpowiedzcie, nieba! 
  HEKTOR
Byłoby krzywdą bogom, dumny mężu, 
Dać ci odpowiedź na takie pytanie. 
Czy sądem twoim tak ci łatwo będzie 
Wydrzeć mi życie, że z góry zapowiesz, 
Gdzie mi śmiertelny zadasz cios? 
  ACHILLES
Tak myślę. 
  HEKTOR
Gdybyś wyrocznią był i prorokował, 
Jeszcze bym słowu twemu nie dał wiary. 
Bądź odtąd baczny! Ja cię nie zabiję 
Tu ni tam, ale, na kuźnię Wulkana, 
W której był kuty boga Marsa szyszak164, 
Ja cię zabiję wszędzie, tak jest, wszędzie! 
Junackiej mowie przebaczcie, książęta, 
Lecz jego pycha do ust mi przyniosła 
Szalone słowa; mym usiłowaniem 
Będzie czynami mowę moją sprawdzić 
Albo niech nigdy... 
  AJAKS
Uspokój się, bracie. 
Ty, Achillesie, odłóż twoje groźby, 
Aż ci przypadek albo wolna wola 
Dobrą nadarzy do czynu sposobność; 
Codziennie dosyć będziesz miał Hektora, 
Byleś chciał tylko, choć bardzo się lękam, 
Żeby niełatwo greckiej było Radzie 
Do tej z Hektorem skłonić cię rozprawy. 
  HEKTOR
Pokaż się, proszę, na bojowym polu. 
Odkąd przestałeś w Greków walczyć wojnie, 
Tylkośmy drobne widzieli utarczki. 
  ACHILLES
Chcesz tego? Dobrze. Jutro więc, Hektorze, 
Jak śmierć okrutny spotkam cię z orężem. 
Dziś przyjaciele. 
  HEKTOR
Zgoda! Daj mi rękę. 
  AGAMEMNON
Naprzód do mego zapraszam namiotu, 
Gdzie już na wszystkich wodzów uczta czeka; 
Później niech każdy wedle swej szczodroty 
Przyjmie Hektora, ile czas pozwoli. 
Uderzcie w trąby, niech słyszą Trojanie, 
Jakie tu Hektor znalazł powitanie. 
 
Wychodzą wszyscy prócz Troilusa i Ulissesa. TROILUS
Powiedz mi, błagam, królu Ulissesie, 
Kalchasa namiot w której leży stronie? 
  ULISSES
Menelausa dotyka namiotu; 
Tam Diomedes ucztuje tej nocy, 
Tam on na niebo nie patrzy ni w ziemię, 
Bo swoich spojrzeń miłosnych potęgę 
Na piękne lica Kresydy wymierzył. 
  TROILUS
Wolnoż mi prosić, ażebyś mnie raczył 
Tam poprowadzić, gdy Agamemnona 
Opuścim ucztę? 
  ULISSES
Jestem na rozkazy. 
A teraz racz mi powiedzieć w odwecie, 
W jakim Kresyda była poważaniu? 
Czy zostawiła po sobie kochanka, 
Który łzy leje w jej nieobecności? 
  TROILUS
Szyderstwa tylko, królu, ci są godni, 
Co pokazują szramy swe chełpliwie. 
Idźmy! Kochała i była kochaną, 
Jak jest kochaną teraz i jak kocha. 
Ale wiesz, że to odwieczne jest prawo, 
Że miłość zębów fortuny jest strawą. 
 
Wychodzą.
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
AKT PIĄTY SCENA PIERWSZA
Obóz grecki. Przed namiotem Achillesa.
Wchodzą Achilles i Patroklus. ACHILLES
Krew jego greckim rozgrzeję dziś winem, 
Którą mu jutro mym ostudzę mieczem. 
Daj baczność, żeby uczta była świetna. 
  PATROKLUS
Otóż Tersytes.  
 
Wchodzi Tersytes. ACHILLES
Ty wrzodzie zazdrości, 
Pełne zakalca natury pieczywo, 
Co mi przynosisz? 
  TERSYTES

Co przynoszę? Ty obrazku tego, czym być się zdajesz, a bożyszcze głupochwalców, list ci przynoszę.

ACHILLES

Skąd, ułomku?

TERSYTES

Pełny półmisku błazeństwa, z Troi.

PATROKLUS

Kto został w namiocie?

TERSYTES

Chirurga futerał albo chorego rana.

PATROKLUS

Doskonale, mości Przeciwnicki, ale na co wszystkie te koncepty?

TERSYTES

Milcz, proszę cię, chłopcze, na nic ci się nie przyda twoja gadanina. Ludzie biorą cię za męskie pacholę Achillesa.

PATROKLUS

Męskie pacholę, hultaju? Jak to rozumiesz?

TERSYTES

Rozumiem jego męską ladaszczycę. Bodaj też wszystkie zgniłe choroby południa, kurcze żołądka, ruptury165, katary, kamienie w nerce, letargi, zimne paraliże, śluzotoki oczu, gnicie wątroby, charkotanie płuc, ciekące wrzody, scjatyki166, wapnienie dłoni, nieuleczone łamanie kości i wieczne dziedzictwo parchów, bodaj wszystkie te choroby były twoją zapłatą za wszystkie twoje wszeteczeństwa.

PATROKLUS

Przeklęte pudło zazdrości, co znaczą twoje przekleństwa?

TERSYTES

Czy cię przeklinam?

PATROKLUS

Nie, ty beczko dziurawa, ty niezdarny psie, bękarcie, nie.

TERSYTES

Nie? Czemu więc tak się oburzasz? Ty wątły motku surowego jedwabiu, ty gałganku zielonego floransu167 dla chorych oczu, ty kutasie168 sakiewki marnotrawnika, ty! Ach, jak ten nasz świat biedny dręczą te wodne muchy, te wymoczki natury!

PATROKLUS

Precz stąd, żółci!

TERSYTES

Wróble jaje!

ACHILLES
Drogi Patroklu, konieczność mnie zmusza 
Wyrzec się myśli jutrzejszego boju. 
List ten pisała królowa Hekuba 
I piękna moja kochanka, jej córka. 
Obie wzywają czułym napomnieniem, 
Abym przysiędze danej wiernym został. 
Nie chcę jej złamać; niech przepadnie Grecja, 
Chwała i honor niech razem przepadną! 
Jakże mi stratę ich znieść będzie snadno169! 
Tu ślub mój pierwszy, zostanę mu wierny. 
Idźmy, Tersycie, namiot przygotować, 
Bo noc zamierzam całą bankietować. 
Idźmy, Patroklu. 
 
Wychodzą Achilles i Patroklus. TERSYTES

Dla zbytku krwi, a niedostatku mózgu gotowi oba zwariować; ale jeśli kiedykolwiek zwariują dla zbytku mózgu, a krwi niedostatku, to ja będę doktorem wariatów. Patrzcie na Agamemnona: uczciwe to człeczysko, a wielki lubownik przepiórek170, ale mniej u niego mózgu w głowie niż woskowiny w uszach. A dopieroż to wspaniałe przeobrażenie Jowisza, brat jego, byk, pierwotny posąg i koślawy pomnik rogalów, użyteczny róg do wdziewania trzewików, na łańcuszku u nogi brata zawieszony, do jakiej innej formy jak ta, którą już posiada, mógłby go porównać dowcip szpikowany złośliwością albo złośliwość podszyta dowcipem? Do osła? Byłoby to za mało, bo on jest osłem, a razem i wołem. Do wołu? I to za mało, bo on jest wołem, a razem i osłem. Niech sobie będzie psem, mułem, kotem, tchórzem, ropuchą, jaszczurką, sową, kobuzem lub śledziem bez ikry, mniejsza o to; ale gdybym ja został Menelausem, zbuntowałbym się przeciw przeznaczeniu. Nie pytaj mnie, czym bym chciał zostać, gdybym nie był Tersytesem. Niech sobie zostanę wszą parszywą, bylem nie został Menelausem. Hej, ho! Duchy i ognie!

Wchodzą Hektor, Troilus, Ajaks, Agamemnon, Ulisses, Nestor, Menelaus i Diomedes z pochodniami. AGAMEMNON
Zbłądziłem, widzę. 
  AJAKS
Nie, to nasza droga, 
Tam gdzie te światła. 
  HEKTOR
Kłopocę was tylko. 
  AJAKS
Nie, nie, bynajmniej. 
  ULISSES
Sam do nas wychodzi. 
 
Wchodzi Achilles. ACHILLES
Witaj, Hektorze! Witajcie, książęta! 
  AGAMEMNON
Dobranoc teraz, trojański rycerzu. 
Ajaks dowodzi twą przyboczną strażą. 
  HEKTOR
Dzięki! Dobranoc greckim naczelnikom. 
  MENELAUS
Bądź zdrów! 
  HEKTOR
Dobranoc, słodki Menelaju! 
  TERSYTES

Słodki Menelaju, powiada? Słodki rynsztoku! Słodki wychodku!

ACHILLES
Razem dobranoc i me pozdrowienie 
Tym, co odchodzą, i tym, co zostają. 
 
Wychodzą Agamemnon i Menelaus. AGAMEMNON
Dobranoc! 
  ACHILLES
Stary Nestor tu zostaje, 
I ty więc zostań, dzielny Diomedzie, 
Bądź towarzyszem Hektora na chwilę. 
  DIOMEDES
Nie mogę. Sprawa, która na mnie czeka, 
Nie cierpi zwłoki. Dobranoc, Hektorze! 
  HEKTOR
Daj rękę. 
  ULISSES
na stronie do Troilusa
W tropy za jego pochodnią, 
On do Kalchasa namiotu pośpiesza. 
Ja pójdę z tobą. 
  TROILUS
Wielki dla mnie honor. 
  HEKTOR
Dobranoc! 
 
Wychodzą Diomedes, za nim Troilus i Ulisses. ACHILLES
Proszę do mego namiotu. 
 
Wychodzą Achilles, Hektor, Ajaks i Nestor. TERSYTES

Ten Diomedes to hultaj fałszywy, to łotr bez sumienia. Nie więcej mu ufam, gdy się do mnie wdzięczy, jak wężowi, gdy syka. Nie żałuje gęby ni obietnic jak Cygan kundys171, ale jeśli dotrzyma, to śmiało mogą przepowiadać astronomowie, że zbliżają się cuda i rewolucje. Słońce pożyczy światła u księżyca, gdy Diomedes słowa dotrzyma. Zrzekam się dobrowolnie widoku Hektora, żeby go tropić. Powiadają, że chowa trojańską dziewkę, a zdrajca Kalchas pożycza mu swego namiotu. Wszędzie tylko rozpusta! Wszystko tylko niewstrzemięźliwe pachołki!

Wychodzi. SCENA DRUGA
Obóz grecki. Przed namiotem Kalchasa.
Wchodzi Diomedes. DIOMEDES
Hola! Czy śpicie?! Hola! 
  KALCHAS
za sceną
Kto tam woła? 
  DIOMEDES
Diomed. Kalchas, myślę. Gdzie twa córka? 
  KALCHAS
za sceną
Idzie do ciebie. 
 
Wchodzą Troilus i Ulisses, w odległości za nimi Tersytes. ULISSES

Odejdźmy na stronę, żeby nas nie zdradziła pochodnia.

Wchodzi Kresyda. TROILUS
Kresyda! 
  DIOMEDES
Witaj, moja ty sierotko. 
  KRESYDA
Witaj, mój drogi opiekunie, witaj! 
Mam ci coś szepnąć. 
 
Mówi do niego na stronie. TROILUS
Co za poufałość! 
  ULISSES
To ptaszek, który wszystkim równo śwista. 
  TERSYTES

I każdego wpuści do gniazdeczka, byle świsnął.

DIOMEDES
Czy nie zapomnisz? 
  KRESYDA
Nigdy! 
  DIOMEDES
Więc dotrzymaj; 
Niech myśl ze słowem wojny nie prowadzi. 
  TROILUS
Czegóż to ona nie zapomni? 
  ULISSES
Cicho! 
  KRESYDA
Nie kuś mnie, słodki Greku, do szaleństwa. 
  TERSYTES
Hultajstwa. 
  DIOMEDES
A więc... 
  KRESYDA
Słuchaj tylko, drogi. 
  DIOMEDES
Ba, ba, dzieciństwo172! Łamiesz twą przysięgę. 
  KRESYDA
Nie mogę, wierzaj. Czego chcesz ode mnie? 
  TERSYTES
Klucza do skrzyni, gdzie zamknięte skarby. 
  DIOMEDES
Wymagam tego, co mi dać przysięgłaś. 
  KRESYDA
Nie żądaj, drogi, przysiąg mych spełnienia. 
Wszystko prócz tego otrzymasz ode mnie. 
Dobranoc. 
  TROILUS
Strzeż mnie, święta cierpliwości! 
  ULISSES
Co myślisz teraz? 
  KRESYDA
Diomedzie, czekaj! 
  DIOMEDES
Dobranoc! Nie chcę twym błaznem być dłużej. 
  TERSYTES
Lepsi od ciebie muszą nimi zostać. 
  KRESYDA
Lecz słuchaj, jedno jeszcze tylko słowo. 
  TROILUS
Męki! Szaleństwo! 
  ULISSES
Widzę, żeś wzruszony, 
Odejdźmy, książę, bo się bardzo lękam, 
By się na wściekłość gniew twój nie zamienił, 
Nie zaprowadził do ostateczności. 
Miejsca, gdzie stoim, pełne niebezpieczeństw. 
Czas sprzyja zbrodni; proszę cię, odejdźmy. 
  TROILUS
Patrz!  
  ULISSES
Dobry panie, nie czekajmy dłużej. 
Czy chcesz się zgubić? Słuchaj mnie, odejdźmy. 
  TROILUS
Błagam cię, zostań. 
  ULISSES
Nie masz cierpliwości. 
Odejdźmy. 
  TROILUS
Zostań! Na piekło przysięgam 
I piekła męki, słowa nie wyrzeknę. 
  DIOMEDES
A więc dobranoc!  
  KRESYDA
W gniewie mnie opuszczasz? 
  TROILUS
Czy cię to smuci? O wiaro złamana! 
  ULISSES
Panie... 
  TROILUS
Na Boga, zostanę cierpliwy. 
  KRESYDA
Drogi...  
  DIOMEDES
Bądź zdrowa! Ty wybiegów szukasz. 
  KRESYDA
Nie, nie, przysięgam. Zbliż się tylko. Słuchaj. 
  ULISSES
Ty drżysz; powtarzam, oddalmy się, książę. 
Gniew twój wybuchnie. 
  TROILUS
Głaszcze go po twarzy! 
  ULISSES
Idźmy! 
  TROILUS
Nie, czekaj; nie wyrzeknę słowa. 
Mur cierpliwości stoi niewzruszony 
Między mą wolą a jej przeniewierstwem. 
Czekajmy chwilę.  
  TERSYTES

Jak diabeł lubieżności tłustym swoim cielskiem i kartoflanym palcem łechce ich173 nawzajem! Smaż, lubieżności, smaż ich!

DIOMEDES
Więc zgoda?  
 
1 ... 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
Idź do strony:

Darmowe książki «Troilus i Kresyda - William Shakespeare (Szekspir) (darmowa czytelnia online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz