Darmowe ebooki » Tragedia » Troilus i Kresyda - William Shakespeare (Szekspir) (darmowa czytelnia online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Troilus i Kresyda - William Shakespeare (Szekspir) (darmowa czytelnia online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 ... 7 8 9 10 11 12 13 14 15 ... 17
Idź do strony:
mając honor mój na względzie. 
  TROILUS
Idźmy! Lecz wierzaj, za podobną mowę 
Przed wrogiem schować musisz nieraz głowę. 
 
do Kresydy
Daj mi twą rękę; nim dobiegniem bramy, 
Jeszcze ostatni raz się pożegnamy. 
 
Wychodzą Troilus, Kresyda i Diomedes. Słychać odgłos trąbki. PARYS
Trąbka Hektora. 
  ENEASZ
Jak nam przeszedł ranek! 
O brak czujności słusznie mnie posądzi, 
Gdy mu przysiągłem pierwszy w polu stanąć. 
  PARYS
Nie jest w tym nasza, lecz Troila wina. 
  DEIFOBUS
Więc śpieszmy za nim. 
  ENEASZ
Lotem oblubieńca 
Na plac spotkania gońmy za Hektorem. 
Byt swój i chwałę Troja dziś powierza 
Sercu i dłoni jednego rycerza. 
 
Wychodzą. SCENA PIĄTA
Obóz grecki. Szranki.
Wchodzą Ajaks uzbrojony, Agamemnon, Achilles, Menelaus, Ulisses, Nestor i inni. AGAMEMNON
Przed umówioną stanąłeś godziną, 
Zbrojny, gotowy. Teraz niech twa trąbka 
Głośne wyzwanie pośle Trojańczykom, 
Niech przestraszone uderzy powietrze 
Hektora ucho, niechaj go wywoła. 
  AJAKS
Weź tę sakiewkę, a dmij, aż ci pękną 
I płuca twoje, i trąbka spiżowa, 
Dmij, chamie, póki pyzy153 twe nie przejdą 
Pucołowatej gęby Akwilonu154. 
Wydmij twe piersi, niech krew z ócz ci tryska, 
Bo na Hektora trąbisz. 
 
Trębacz trąbi. ULISSES
Wszystko głucho. 
  ACHILLES
Zbyt jeszcze rano. 
  AGAMEMNON
Czy to nie Diomed 
Z Kalchasa córką? 
  ULISSES
Tak jest, to on, królu, 
Znam go po chodzie, na palcach on stąpa, 
Bo go od ziemi duch jego odrywa. 
 
Wchodzą Diomedes i Kresyda. AGAMEMNON
Czy to Kresyda? 
  DIOMEDES
Tak jest. 
  AGAMEMNON
Piękna pani, 
W greckim obozie tysiąc witaj razy! 
  NESTOR
Nasz wódz cię, pani, wita pocałunkiem. 
  ULISSES
To jest jednego tylko pozdrowienie, 
Kolejno będzie lepiej gościa witać. 
  NESTOR
Piękna to rada: ode mnie początek — 
To Nestor daje. 
  ACHILLES
Z twych ust, piękna pani, 
Zimę tę zgarnę. Achilles cię wita. 
  MENELAUS
Całować niegdyś dobry miałem powód. 
  PATROKLUS
Lecz to nie powód, byś teraz całował; 
Zuchwały Parys tak niegdyś wystrzelił 
I od powodów tak cię twych rozdzielił. 
  ULISSES
Smiertelna żałość! Losie, losie srogi! 
My głowy tracim, by mu złocić rogi.  
  PATROKLUS
Pierwszy całunek był Menelausa, 
Drugi mój własny. Patroklus cię wita. 
  MENELAUS
Bardzo dowcipnie; konceptu winszuję. 
  PATROKLUS
Śladem Parysa w zastępstwie całuję. 
  MENELAUS
Muszę mieć jednak me pocałowanie. 
  KRESYDA
Całując, bierzesz czyli155 dajesz, panie? 
  MENELAUS
Biorę i daję.  
  KRESYDA
Wzięty pocałunek 
Od oddanego większy ma szacunek; 
Nie mam zwyczaju ze stratą handlować, 
Więc przebacz, ale nie myślę całować. 
  MENELAUS
Dam trzy za jeden. 
  KRESYDA
Myśli mej nie zmienię; 
Nie znasz się, widzę, na towaru cenie. 
  MENELAUS
Nie znam? Któż lepiej znać się może na nim? 
  KRESYDA
Kto, pytasz? — Parys. Bo każdego zdaniem, 
Lepiej on kupił, niżeliś ty sprzedał. 
  MENELAUS
Lepszego szczutka156 nikt mi w głowę nie dał. 
  KRESYDA
Nie miałam chęci. 
  ULISSES
Toć by oszalała, 
Gdyby paznokciem bić się z rogiem chciała. 
Czy mogę, pani, o całunek prosić? 
  KRESYDA
Możesz. 
  ULISSES
Więc proszę. 
  KRESYDA
Więc proś, ale długo. 
  ULISSES
Dasz go, gdy będzie Helena dziewicą 
I Menelaja znów oblubienicą. 
  KRESYDA
Dług mój na termin zapłacić przyrzekam. 
  ULISSES
Więc nigdy; wtedy całunku doczekam. 
  DIOMEDES
Czas już, do twego ojca idźmy, pani. 
 
Wychodzą Diomedes i Kresyda. NESTOR
Dowcipna dziewka. 
  ULISSES
A bodaj przepadła! 
Jest język w oczach, licach jej i ustach, 
Jej nogach nawet, a duch jej namiętny 
Z każdego ruchu jej ciała wygląda. 
O, te świegotki, co gładkim językiem 
Każdemu dają pierwsze pozdrowienie, 
Pierwsze swych myśli otwierają księgę 
Rozpustnym oczom wszystkich czytelników! 
Łup to skalany pierwszej sposobności, 
Córki rozpusty.  
 
Słychać za sceną trąbkę. WSZYSCY
To trąbka trojańska. 
  AGAMEMNON
Widzicie? Zastęp ich zbliża się ku nam. 
 
Wchodzą Hektor w zbroi, Eneasz, Troilus i inni Trojanie, orszak. ENEASZ
Witam was, wszyscy Greków dostojnicy, 
Jaka nagroda na zwycięzcę czeka? 
Czy w dwóch obozach ma być ogłoszony? 
Czy ma być walka, póki stanie157 życia, 
Czy też rycerze mają się rozdzielić 
Na pierwsze słowo kierownika szranków? 
Hektor was pyta. 
  AGAMEMNON
Czego Hektor pragnie? 
  ENEASZ
Hektor na wszystkie zgadza się warunki. 
  ACHILLES
Odpowiedź godna Hektora, jednakże 
Trochę za dumna, upokarzająca 
Dla drugiej strony rycerza. 
  ENEASZ
Mój panie, 
Jakie twe imię, jeśliś nie Achilles? 
  ACHILLES
Nie jestem niczym, jeślim nie Achilles. 
  ENEASZ
A więc Achilles. Lecz ktokolwiek jesteś, 
Wiedz, że odwaga Hektora i duma 
Są granicami dwóch ostateczności: 
Co nieskończenie wielkie i co małe. 
Jego odwaga, jak świat, nie ma granic, 
A jego duma, jak nic, niedojrzana. 
Rozważ, a co ci dumą się wydaje, 
Jest uprzejmością. Ajaks z krwi Hektora 
Na pół zlepiony; przez krwi własnej miłość 
W domu została Hektora połowa. 
Pół tylko ręki i pół serca czeka 
Na pół Trojana a połowę Greka. 
  ACHILLES
Rozumiem: niby dwóch dziewic spotkanie. 
 
Wchodzi Diomedes. AGAMEMNON
Przychodzisz w porę, dzielny Diomedzie, 
Idź i bądź świadkiem naszego Ajaksa. 
Warunki, jakie przyjmiesz z Eneaszem, 
I my przyjmujem: czy to na śmierć walka, 
Czy do krwi pierwszej. Z jednej krwi zrodzeni 
Przed pierwszym ciosem pół są rozbrojeni. 
 
Ajaks i Hektor wstępują w szranki. ULISSES
Już sobie w oczy spojrzeli rycerze. 
  AGAMEMNON
Co za Trojańczyk z tą posępną twarzą? 
  ULISSES
To syn najmłodszy Priama, to żołnierz 
Nieporównany, chociaż niedojrzały; 
Wymowny czynem, bezczynny językiem; 
Trudny w zaczepce, lecz raz zaczepiony, 
Trudno ukojny; dłoń jego i serce 
Z równą szczodrotą dla wszystkich otwarte; 
Co ma, to daje, co myśli, objawia, 
Lecz podarunkiem sąd zdrowy kieruje, 
A od ust myśli odpędza niegodne; 
Mężny jak Hektor, lecz niebezpieczniejszy, 
Bo Hektor w gniewie słuchać jeszcze 
Może natchnień litości, gdy on zapalony, 
Od zazdrosnego mściwszy jest kochanka. 
Zwą go Troilem, na nim to spoczywa 
Druga nadzieja po dzielnym Hektorze. 
To Eneasza sąd, który młodziana 
Na wskroś przeniknął; taki jego obraz 
Wśród poufałej skreślił mi rozmowy. 
 
Alarm. Hektor i Ajaks walczą. AGAMEMNON
Walczą. 
  NESTOR
Ajaksie, pokaż twoją dzielność! 
  TROILUS
Ty śpisz, Hektorze, zbudź się! 
  AGAMEMNON
Jego ciosy 
Dobrze zadane. Tak, o tak, Ajaksie! 
  DIOMEDES
Przestańcie! 
 
Cichną trąby. ENEASZ
Tak jest, dość tego, książęta. 
  AJAKS
Jeszcze gorąca nie czuję, więc walczmy. 
  DIOMEDES
Jak Hektor zechce. 
  HEKTOR
Więc przestańmy na tym. 
Mojego ojca siostry synem jesteś158; 
Gdy krew Priama w twoich żyłach cieknie. 
Krew nam zabrania śmiertelnego boju. 
Gdyby się w tobie dwie narodowości 
Tak pomieszały, żebyś mógł powiedzieć: 
„Ręka ta grecka, a ta jest trojańska, 
Nogi tej żyły wszystkie są helleńskie, 
A tej frygijskie; wszystka krew mej matki 
Prawe me lice rumieni, a lewe 
Krwią ojca bije” — wtedy, na Jowisza, 
Nimbyś stąd odszedł, każdy grecki członek 
Miecza by mego piętno uniósł krwawe 
Jako pamiątkę naszej nienawiści. 
Dzisiaj mi bogów sprawiedliwych prawo 
Zabrania przelać jednej krwi kropelki, 
Którą od świętej wziąłeś twojej matki. 
Więc pozwól, niech cię uściskam, Ajaksie. 
Ha, na Jowisza, ramiona twe silne! 
Hektor się chętnie tak im objąć daje. 
Cześć ci, mój bracie! 
  AJAKS
Dzięki ci, Hektorze! 
Nazbyt szlachetny, zbyt jesteś łagodny. 
Myślą mą było zabić cię, kuzynie, 
A twoją śmiercią chwałę mą podwoić. 
  HEKTOR
Nie, Neoptolem159 nawet niezrównany, 
Chociaż z szczytu jego hełmu Sława 
Donośnym głosem do walczących woła: 
„To on!”, daremną myślą by się łudził, 
Że Hektor nowej chwały da mu żniwo. 
  ENEASZ
Na objaw woli twej czekają wszyscy. 
  HEKTOR
Łatwa odpowiedź: uścisk skończy wszystko. 
Bądź zdrów, Ajaksie!  
  AJAKS
Jeśli mogę prosić — 
A rzadka tego zdarza się sposobność — 
Prosiłbym, żeby mój brat raczył ze mną 
Greckie namioty na chwilę odwiedzić. 
  DIOMEDES
To jest życzenie i Agamemnona; 
Wielki Achilles także pragnie z duszy 
Rozbrojonego zobaczyć Hektora. 
  HEKTOR
Idź, Eneaszu, przywołaj Troila, 
A czekającym na mnie Trojańczykom 
O tym uprzejmym donieś zaproszeniu, 
Powiedz, niech wrócą. Daj rękę, kuzynie, 
Do uczty waszej przy tobie zasiądę, 
Waszym rycerzom przypatrzę się z bliska. 
  AJAKS
Zbliża się do nas wielki Agamemnon. 
  HEKTOR
Daj mi nazwiska waszych dostojników; 
Lecz Achillesa oko me ciekawe 
Bez słów rozpozna przez groźną postawę. 
  AGAMEMNON
Przyjmij, rycerzu, takie pozdrowienie, 
Jakie dać zdolny człowiek, który pragnie 
Takiego wroga pozbyć się na zawsze. 
Lecz nie, to żadne nie jest pozdrowienie; 
Więc powiem jaśniej: niech przeszłość i przyszłość 
Znikną na chwilę w prochu zapomnienia. 
Tu teraz tylko serdeczność i wiara, 
Wolne od wszelkiej chytrości podstępów, 
Z boską prawością, z głębi mego serca, 
Wielki Hektorze, witaj nam! powtarza. 
  HEKTOR
Potężny królu, przyjmij moje dzięki! 
  AGAMEMNON
do Troila
I ciebie także witam, dzielny książę. 
  MENELAUS
Królewskim brata pozdrowieniom wtórzę: 
Paro walecznych braci, witaj u nas! 
  HEKTOR
Za pozdrowienie komu mam dziękować? 
  ENEASZ
Menelajowi szlachetnemu. 
  HEKTOR
Królu, 
Dzięki! Na Marsa rękawicę, dzięki! 
Niech cię nie dziwi przysięga niezwykła. 
Quondam160 twa żona dziś jeszcze przysięga 
Na rękawiczkę Wenery, a zawsze 
Zdrowa i piękna; lecz mi nie kazała 
Pamięci twojej polecić się, królu. 
  MENELAUS
Nie mów mi o niej; śmiertelny to przedmiot161.  
  HEKTOR
O, przebacz, jeślim niechcący obraził. 
  NESTOR
Częstom cię widział, Trojańczyku dzielny, 
Spełniającego przeznaczeń wyroki, 
Po krwawej drodze Grekami zasłanej. 
Widziałem, jakeś z ogniem Perseusza 
Spinał twojego frygijskiego konia; 
Jak, gardząc łupem bez niebezpieczeństwa, 
Miecz na powietrzu trzymałeś wiszący, 
Nie chcąc, by upadł na upadających; 
A na ten widok mówiłem do swoich: 
„Patrzcie, to Jowisz rozdający życie!” 
Widziałem, jak się zatrzymałeś chwilę, 
Aby odetchnąć, gdy cię Greków koło, 
Niby szermierze igrzysk olimpijskich, 
Zewsząd owiło: widziałem to nieraz, 
Lecz zawsze stalą odziane oblicze 
Dziś po raz pierwszy widzę. Twego dziada162 
Znałem, a nawet raz z nim i walczyłem; 
Dzielny był żołnierz, lecz klnę się na Marsa, 
Wspólnego wszystkich mężów naczelnika, 
Daleko, żeby mógł się z tobą równać. 
Pozwól, niech stary uściska cię żołnierz, 
Niech cię powita wśród greckich namiotów. 
  ENEASZ
To stary Nestor. 
  HEKTOR
Niechże cię uściskam, 
Uczciwa, stara kroniko, dłoń w dłoni 
Tak długo z czasem krążąca po ziemi. 
Rad cię pozdrawiam, poważny Nestorze. 
  NESTOR
Chciałbym ci zrównać potęgą ramienia, 
Jakem ci teraz równy uprzejmością. 
  HEKTOR
I ja bym pragnął. 
  NESTOR
Na tę białą brodę, 
Jutro bym z tobą orężem się zmierzył. 
Lecz mniejsza; witaj! I ja swój czas miałem. 
  ULISSES
Dziwna163, że mury jeszcze stoją całe, 
Gdy ich fundament i kolumna u nas. 
  HEKTOR
Znam dobrze twoje rysy, Ulissesie; 
Ach, iluż Greków i Trojan upadło 
Od czasu, kiedyś przybył z Diomedem 
Jak grecki poseł w mury Ilionu! 
  ULISSES
Przepowiedziałem wtedy, co się stanie. 
Pół tylko drogi uszło me proroctwo, 
Bo i te mury, dziś jeszcze tak dumne, 
Bo i te wieże, chmury trącające, 
Swe muszą własne pocałować nogi. 
  HEKTOR
Nie chcę ci wierzyć. Jeszcze stoją całe, 
A niech mi wolno będzie dodać skromnie, 
Za każdy kamyk z murów tych wypadły 
Krwi greckiej kropla musi wprzód zapłacić. 
Czas wszystko wieńczy; stary wspólny sędzia, 
Czas, w swojej porze wszystko to rozstrzygnie.  
  ULISSES
A więc zostawmy wszystko to czasowi, 
A teraz, dzielny, szlachetny Hektorze, 
1 ... 7 8 9 10 11 12 13 14 15 ... 17
Idź do strony:

Darmowe książki «Troilus i Kresyda - William Shakespeare (Szekspir) (darmowa czytelnia online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz