Darmowe ebooki » Epos » Jerozolima wyzwolona - Torquato Tasso (czytac ksiazki przez internet .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Jerozolima wyzwolona - Torquato Tasso (czytac ksiazki przez internet .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Torquato Tasso



1 ... 100 101 102 103 104 105 106 107 108 ... 147
Idź do strony:
class="verse">Śmierć wielki rycerz rozwodzi5101 Armidzie; 
Zwyciężca wesół, do kościoła idzie. 
  1.
Iuż słońce ludzie do zwykłych budziło 
Robót, iuż dziesięć godzin dnia miiało, 
Kiedy pogaństwo, które w zamku było, 
Coś czarnawego z daleka uyrzało, 
Co pola — nakształt5102 mgły iakiey — okryło 
Ale po chwili nakoniec5103 poznało: 
Woysko egipskie, które zasłaniało 
Nieba kurzawą, pola okrywało. 
  2.
Z takiemi w on czas5104 ludzie obleżeni5105 
Krzykami z góry słyszeć się dawaią, 
Z iakiemi stadem żórawie5106 w iesieni5107 
Od tracyiskich gniazd za morze lataią. 
Y pod obłoki — zimnem przerażeni — 
Krzycząc, do ciepłych brzegów uciekaią. 
Bliskie nadzieie — ręce do strzelania 
Y ięzyk czynią prętki do łaiania. 
  3.
Domyślili się zaraz Chrześciianie, 
Skąd one nowe groźby dochodziły, 
Y z mieysc wysokich widzą, że poganie 
Idą y woyska iuż się przybliżyły. 
Boli serc mężnych namnieysze czekanie, 
Ognie wnątrz piersi ochotne paliły; 
Młódź niecierpliwa w kupę się zebrała, 
Y — «Każ się potkać5108, Hetmanie!» — wołała. 
  4.
Ale wódz mądry, choć go nagrzewali5109, 
Nie chce zwieść5110 bitwy, woli ich hamować; 
Y gdy się to ten, to ów napierali5111, 
Nie chciał nikomu dopuścić harcować5112: 
«Trzeba, żebyście dzień ieden wytrwali, 
Cóż? ustawicznie mam wami horować5113?!» 
Nieprzyiaciela chciał pono5114 w śmiałości 
Y w głupiey trzymać o sobie dufności. 
  5.
Za temi słowy5115 woysko ochotnieysze, 
Teskliwe świtu czekało ranego. 
Nigdy powietrze nie beło pięknieysze, 
Y pogodnieysze, iako dnia onego: 
Piękna iutrzenka śmiała się, iaśnieysze 
Biorąc promienie od słońca złotego; 
Niebo bez rąbku y nad zwyczay5116 świetne, 
Chciało na dzieło patrzyć tak pamiętne. 
  6.
Skoro białemu świt ustąpił dniowi, 
Y słońce weszło — Goffred woysko sprawił 
Y wyszedł w pole, a przeciw królowi 
Palestyńskiemu Raymunda postawił. 
A przy niem zostać rozkazał ludowi, 
Co się beł z bliskiey Syryey wyprawił 
Do swych wybawców, przydał y Gaskony5117, 
Aby beł zamek zewsząd obleżony5118. 
  7.
Idąc, na twarzy zda się bydź5119 takowy, 
Że się każdy z niey zwycięstwa spodziewa; 
Niebo życzliwe zdobi go y nowy 
Sposób powagi na niego wylewa. 
Nad zwyczay się zda udatnieyszy z mowy, 
Twarz mu wesołą młodością odziewa; 
Wzrok ma tak żywy, tak ochoty pełny, 
Że się zda więcey niż człowiek śmiertelny. 
  8.
Przeciw pogaństwu prosto następował, 
Tam kędy5120 obóz ich beł zatoczony; 
A następuiąc wzgórek opanował 
Sobie w tył, z lewey położony strony. 
Czoło rozciągnął, boki uszykował 
Wąsko ku równi. Dla lepszey obrony, 
Piechotę śrzodkiem5121 puścił w oney dobie, 
A iezdą5122 skrzydła ubezpieczył obie5123. 
  9.
Na lewem skrzydle, które zastąpioną 
Górą, w bok tamten beło bezpiecznieysze, 
Ruberty, bracią5124 postawił rodzoną; 
Bratu piechoty poruczył śrzednieysze5125. 
Sam poszedł w prawo, w równinę przestroną, 
Gdzie mieysce beło naniebespiecznieysze; 
Gdzie nieprzyjaciel, który go przechodził5126 
Ludźmi, na koło okrążyć go godził5127. 
  10.
Tam lud ćwiczeńszy5128 y lepiey ubrany, 
Z swoiemi chciał mieć Lotaryńczykami5129; 
Y między iezdę5130, lud pieszy wmieszany 
Y tu y ówdzie rozłożył mieyscami. 
Potem uczynił huf wielki zebrany 
Z co naydzielnieyszych, który za skrzydłami 
Na stronie w prawo z daleka położył, 
Nad którem starszem Rynalda przełożył5131. 
  11.
«Ty — pry5132 — zwycięstwo masz, o znamienity 
Rycerzu, ziednać5133, tobą wszyscy stoiem5134; 
Za rozwlokłemi skrzydłami zakryty 
Z hufcem twoiem stóy, cierpliwy z pokoiem. 
A gdy nastąpi nieprzyiaciel, y ty 
Potkasz się z boku z towarzystwem swoiem; 
Który mem zdaniem myśli (chciey mi wierzyć) 
Okrążywszy nas, w bok y w tył uderzyć». 
  12.
Potem od roty do roty biegaiąc, 
Zagrzewał iezdy, zagrzewał piechoty, 
Y twarz wesołą z szyszaku wydaiąc, 
Do Marsowey ie pobudzał roboty5135. 
Mężnem — ich dzieła pierwsze wspominaiąc, 
Śmiałem — ich chluby przydawał ochoty; 
Wątpliwe twierdził5136, iednem obiecował5137 
Urzędy, drugiem żołdu poprawował5138. 
  13.
Tam gdzie się roty przednieysze zebrały 
Stanął y prętkie zahamował biegi; 
Y na pagórek wiechał okazały, 
Gdzie się rycerstwa kupiły zabiegi. 
Iako z gór potok spadaiąc zuchwały, 
Na dół więc niesie rozpuszczone śniegi, 
Tak mu obrotne z ust płynęły słowa, 
Tak prętka beła iego głośna mowa: 
  14.
«O cni wschodowych państw okróciciele5139, 
Którzyście mieczem Azyą skrócili; 
Teraz dzień przyszedł, o który tak wiele- 
Kroć, tak gorąco Bogaście prosili5140. 
Nie bez niebieskiey tu nieprzyiaciele 
Opatrzności się wszyscy zgromadzili: 
Żebyście trudom kres dali przystoyny, 
Skończywszy iedną bitwą wszystkie woyny. 
  15.
W iednem zwycięstwie wszystkie mieć będziemy, 
Bez wielkiey pracey5141, bez wielkiey trudności; 
A nie bóymy się, że woysko widziemy5142 
Ich takiey liczby y takiey wielkości. 
Samo się w sobie, iako wnet uyrzemy, 
Wikle5143 w niezgodzie y w swoiey różności. 
Tych namniey5144, którzy bić się będą chcieli, 
Ci — mieysca, a ci serc nie będą mieli. 
  16.
Z nagiem5145 wam ludem przyidzie do potkania5146, 
Słaba w nich sprawa, słabsza ieszcze siła, 
Których od robót, albo próżnowania 
Gwałt y niewola z domu wypędziła. 
Tarcze, chorągwie — według mego zdania — 
Drżą im od strachu; słyszę głosów siła5147 
Niezgodnych, widzę sprawę pomieszaną; 
Czuią śmierć bliską, widzą swą przegraną.  
  17.
Hetman ich co to wrzkomo5148 męstwem słynie, 
Co się we złocie świeci nastroynieyszy5149: 
Czy że raz wygrał bitwę na Murzynie, 
Albo Arabie, ma nam bydź silnieyszy5150? 
Przebóg, co pocznie w takiey mieszaninie, 
By też beł dobrze naumieiętnieyszy5151? 
Sam swoich nie zna, swoi go nie znaią, 
Tacyż to, proszę, porazić5152 nas maią? 
  18.
Iam iest Hetmanem woyska wybranego, 
Oznaliśmy się zwycięstwy, bitwami5153; 
Którego nie wiem oyczyzny? którego 
Rodzaiu — pytam — nie znam między wami? 
Miecz znam każdego, strzałę znam każdego, 
Niechay ią widzę na powietrzu, sami — 
Że zgadnę — przyznać będziecie musieli, 
Czy ią Irlandczyk, czy Francuz wystrzeli. 
  19.
Zwykłey rzeczy chcę: (y tu skończę mowę!) 
Iakoście zwykli, tak się dziś stawicie! 
Na moię sławę, na cześć Chrystusowę5154, 
Na swą powinność ku Bogu — pomnicie. 
Idźcie, poraźcie5155 pogaństwo na głowę, 
Utwierdźcie zacne y święte nabycie; 
Nie chcę was bawić, dobryście znak dali 
Z oczu y z twarzy: iużeście wygrali». 
  20.
Kiedy domawiał, nie bez podziwienia 
Światłość mu padła z góry na ramiona: 
Iako więc lecie5156 noc z swego odzienia 
Gwiazdy z długiego otrząsa ogona. 
Mogło być y to, że ią z przyrodzenia 
Słońce cisnęło z co głębszego łona. 
Niektórzy, którzy on promień widzieli, 
Za znak przyszłego królestwa to mieli. 
  21.
Lecz ieśli człowiek śmiertelny w skrytości 
Boskie wniść może swemi domysłami — 
Podobno Anyoł z wieczney opatrzności 
Stróż iego — zszedszy, okrył go skrzydłami. 
Kiedy tak Goffred serca y śmiałości 
Dodawał swoiem takiemi mowami, 
Hetman egipski także nie próżnował 
Y swe potwierdzał y woysko szykował. 
  22.
Widząc zdaleka, że iuż następował 
Lud chrześciiański, szedł w pole z swoiemi; 
Y także iezdę z boków uszykował, 
A śrzodek wszystek zasadził pieszemi. 
Sam prawe skrzydła sobie zostawował, 
A Altamora chciał mieć nad lewemi. 
Muleassowi piechotę zlecono, 
Armidę prawie w śrzodku postawiono. 
  28.
Przy sobie kazał być Tyzaphernowi 
Z indyiskiem królem y nieśmiertelnemu 
Hufcowi; ale gdzie się ku połowi 
Lewe ciągnęło skrzydło przestronemu — 
Afryckie króle dał Altamorowi, 
Tamże rozkazał stanąć y perskiemu, 
Y dwiema królom z południowych kraiów. 
Gdzie strzelców beło tak wiele rodzaiów. 
  24.
Tak swe Emiren sprawił, y biegaiąc 
Z pułku do pułku, śrzodkiem y stronami, 
To przez tłumacza, to przez się gadaiąc, 
Mieszał srom z chwałą, nagrody z kaźniami. 
Iednemu mówił: «Czemu tak spuszczaiąc 
Twarz, w ziemię patrzysz? samemi cieniami 
Straszni będziemy nieprzyiacielowi: 
Co może dziesięć przeciw tysiącowi?» 
  25.
Drugiemu zasię: «Z taką twarzą śmiałą 
Idź, o rycerzu mężny, do potkania». 
Niektórem na myśl przywodzi zbolałą 
Oyczyznę y iey łzy y narzekania; 
Inszem czeladkę doma pozostałą, 
Y iey ustawne wspomina lękania: 
«Wierz mi żołnierzu, żeć u nóg upada, 
Y tak oyczyzna przez mię z tobą gada: 
  26.
Tobie y twoiey poruczam dzielności 
Moie ustawy y święte kościoły; 
Niewinne panny broń od zelżywości 
Y groby dziadów y martwe popioły. 
Od ciebie proszą w nieszczęsney starości 
Ratunku starzy, umarli na poły. 
Tobie dzieciny, żona, (żal się Boże!) 
Tobie małżeńskie ukazuie łoże». 
  27.
Wszystkiem zaś mówił: «Was teraz swoiemi 
Rycerzmi y swey obrońcę swobody 
Czyni Azya, czekaiąc nad temi 
Zbóyeami przez was pomsty za swe szkody». 
Tak sposobami na on czas różnemi, 
Różne do boiu przychęcał narody. 
Ale iuż milczą hetmani, y obie 
Iuż następuią woyska przeciw sobie. 
  28.
Beło co widzieć, kiedy się sprawione 
Obiedwie woyska ku sobie ruszały, 
Y kiedy w gęste pułki rozdzielone 
Iuż w się uderzyć, iuż się potkać miały. 
Piękne chorągwie wolno rozpuszczone, 
Pełnemi łony z wiatrami igrały; 
Złoto, żelazo, herby, świetne stroie, 
Polerowane błyszczały się zbroie. 
  29.
Tak wiele kopiy miały obie stronie. 
Że się z nich zdał być las iaki wysoki. 
Iuż zewsząd ostre błyskaią się bronie, 
Iuż łuki ciągną, drzewa kładą w toki. 
Gniewów swych panów poprawuią konie, 
Rzeźwieysze czynią — niż kiedy — poskoki, 
W mieyscu nie stoią, nogami kopaią, 
Ognie y dymy nozdrzami pryskaią. 
  30.
Ono widzenie straszne y surowe, 
W strachu pociechę iakąś wydawało; 
Y trąb, y muzyk woiennych Marsowe 
Śpiewanie, uszom swą rozkosz dawało. 
Ale choć mnieysze woysko Chrystusowe, 
Pięknieysze się być y weselsze zdało: 
Muzyki iego krzykliwiey śpiewaią, 
Y piękne zbroie iaśniey się błyskaią. 
  31.
Wprzód nasze trąby zagrały; poganie 
Zarazem się też z swoiemi ozwali. 
Wtem na kolana padli Chrześciianie 
Y z nabożeństwem ziemię całowali. 
Iuż się straszliwe poczyna potkanie, 
Iuż pola nie znać, iuż się pomieszały; 
Iuż się na skrzydłach bitwa poczynała. 
Iuż się za iezdą piechota ruszała. 
  32.
Któż wżdy5157 się z woyska wprzód Chrześciiańskiego 
Potkał na on czas? Co też mówią o tem? 
Tyś o Gildyppo, w króla ormuskiego, 
Irkana naprzód uderzyła grotem. 
Niewieściey ręce sławy y takiego 
Szczęścia Bóg życzył! y zasięś5158 mu potem 
Rościęła5159 piersi, słyszy umieraiąc, 
Nieprzyiacioły on raz5160 wychwalaiąc5161. 
  33.
Drzewo5162 królowi w piersiach ormuskiemu 
Złamawszy, miecza od boku dostała5163 
Y rozpuściwszy koniowi rączemu, 
Ściśnione perskie hufce rozrywała: 
Brzuch Zophirowi rościęła śmiałemu 
Y ielita mu wytoczyła z ciała; 
Alarkowi zaś krtań przecięła srodze, 
Razem pokarmu y głosu dwie drodze5164. 
  34.
Artarsa ciętem razem ogłuszyła, 
Śmiertelny dała sztych Argeusowi. 
Potem — gdzie ręka lewa się schodziła 
Z ramieniem — cięła w staw Izmaelowi; 
Odcięta ręka wodzę opuściła, 
Około uszu świszczy miecz koniowi; 
On czuiąc wolność, bieży w przek5165 — y kędy 
Wpadnie, sprawione wszędzie mięsza5166 rzędy. 
  35.
Y inszych wiele legło od tey broni, 
Których wiek dawny pogrąził w milczenie5167. 
Persowie rączych popuszczaią koni, 
Iuż około niey zewsząd zgromadzenie. 
Ale iey mężnie iey małżonek broni, 
Zastawuiąc się przy swey miłey żenie5168; 
Tak mężna para sobie pomagaiąc, 
Szła przez gęste się hufce przebiiaiąc. 
  36.
Nowy czynienia5169 wierni małżonkowie 
Zachowywali sposób w oney chwili: 
Oboie swoie lekce ważąc zdrowie, 
Ona go, on iey, wzaiem się bronili. 
Ona obrony swey nie daiąc głowie, 
Odbiia razy, któremi nań bili; 
On także tarczą składał ią, gotowy 
Y nagiey dla niey nie żałował głowy. 
  37.
Spólna iest pomsta, spólna iest obrona, 
Spólny ratunek y iemu y oney; 
On zuchwałego zabił Artobona, 
Pana na wyspie Boekan rzeczoney5170. 
Pod lewą pachą przebił Alvantrona, 
Który kęs5171 dosiągł iego ulubioney. 
Ona Armunta zabiła śmiałego 
W ten czas, kiedy siekł na męża miłego. 
  38.
Ale daleko więcey naszych ginie 
Od Sarmakanty króla w inszey5172 stronie: 
Gdzie koń obróci y gdzie mieczem kinie, 
Leżą na pował5173 y pieszy5174 y konie; 
Szczęśliwy, kogo zaraz dusza minie5175, 
Od iego ostrey, nieuchronney bronie5176; 
Y niewie5177, iako koń
1 ... 100 101 102 103 104 105 106 107 108 ... 147
Idź do strony:

Darmowe książki «Jerozolima wyzwolona - Torquato Tasso (czytac ksiazki przez internet .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz