Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Sen nocy letniej - William Shakespeare (Szekspir) (czytaj txt) 📖

Czytasz książkę online - «Sen nocy letniej - William Shakespeare (Szekspir) (czytaj txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 13
Idź do strony:
wasze role. Błagam was teraz, i proszę, i wymagam, żebyście się ich nauczyli do jutrzejszej nocy. Zejdziemy się w pałacowym gaju, o milę od miasta, przy świetle księżyca; tam zrobimy próbę. Gdybyśmy się zebrali w mieście, tropiłyby nas tłumy ciekawych i przed czasem zwąchano by nasze zamysły. Bez najmniejszej zwłoki zróbmy spis rzeczy potrzebnych do przedstawienia naszej komedii. Tylko proszę, nie zróbcie mi zawodu. DENKO

Przyjdziemy. Próba będzie się tam mogła odbyć rozwięźlej58 i waleczniej. Nie żałujcie trudu, nauczcie się doskonale. Bądźcie zdrowi!

PIGWA

Miejsce zbioru59: dąb książęcy.

DENKO

Dość na tym. Dotrzymajcie słowa, a baczność!

Wychodzą.
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
AKT DRUGI SCENA I
Las w bliskości Aten.
Wchodzą: z jednej strony Wróżka, z drugiej Puk. PUK

Co tam nowego, duchu? Gdzie tak śpieszysz?

Wróżka
Przez doliny i przez góry, 
Przez zwierzyńce i ogrody, 
Przez potoki i przez bory, 
Płomień ognia, fale wody, 
Wszędzie mnie skrzydła me niosą, 
Szybsze od Cyntii60 promieni, 
Gdzie mi każe wróżek ksieni61, 
Ślad kół swoich skrapiać rosą. 
Pierwiosnki to są jej służki, 
Patrz na złote szat ich plamy, 
To rubiny, to dar wróżki, 
W których wonne śpią balsamy. 
Teraz na łąkach zbierać perły rosy śpieszę,  
W uchu każdej pierwiosnki62 perełkę zawieszę.  
Żegnaj, figlarny duchu, powinność mnie wzywa, 
Królowa, z dworem wróżek, za chwilę przybywa. 
  PUK
Król sprawia63 święto pod tą dziś dąbrową64; 
Miej baczność65, by się nie spotkał z królową,  
Oberon bowiem cały gniewem pała,  
Że pani nasza na pazia wybrała  
Królowi Indii ukradzione dziecię.  
Nic piękniejszego nie było na świecie.  
Król chciał go gwałtem na swym widzieć dworze,  
Pragnął z nim razem harcować po borze,  
Ale Tytania, w dziecku zakochana,  
Stroi je w kwiaty, a nie słucha pana.  
Odtąd też, czy to spotkają się w gaju,  
Czy to na smugach66, przy jasnym ruczaju,  
Spór taki toczą, że raz dwór ich cały  
W żołędzi kubki67 schował się struchlały. 
  WRÓŻKA
Jeśli o tobie mój sąd mnie nie myli,  
To jesteś duchem pełnym krotofili68,  
Ludzie cię zowią Robinem Dobrotą;  
Ty wiejskie dziewki straszysz twoją psotą,  
Ty żarna69 psujesz, ciebie tylko wini,  
Gdy próżno70 bije masło, gospodyni.  
Warzone piwo wietrzeje twą sprawą,  
Zbłąkany pielgrzym71 twoją jest zabawą.  
Szczęśliwy, kto ci imię daje Puka,  
Bo temu służysz, tego szczęście szuka.  
Alboż się mylę? Czy to prawda? Powiedz. 
  PUK
Prawda; ja nocy wesoły wędrowiec, 
Z moich się figlów nieraz król śmiać raczy,  
Kiedy udanym72 rżeniem pięknej klaczy  
Zwabiam ogiery bobem wytuczone;  
Czasami pływam, jak jabłko pieczone,  
Na piwie kmoszki73, a gdy pić zamierza,  
Mniemane74 jabłko w usta ją uderza,  
Wszystko się piwo na pierś zwiędłą leje;  
Mądra babunia, smutne prawiąc dzieje,  
Myśli, żem trójnóg, ale kiedy siada,  
Ślizga się trójnóg, jak długa upada,  
Wszyscy się śmiejąc, za boki trzymają, 
Z radości krzyczą, kaszlą i kichają.  
Lecz ustąp, wróżko, widzę Oberona. 
  WRÓŻKA

A ja mą panią. Drżę już przestraszona.

SCENA II
Z jednej strony wchodzi Oberon ze swoim Orszakiem, z drugiej Tytania ze swoim. OBERON
Niemiłe zejście przy świetle księżyca, 
Dumna Tytanio! 
  TYTANIA
Zazdrosny Oberon? 
Wróżki, odlećmy, wyrzekłam się bowiem 
I towarzystwa, i jego łożnicy. 
  OBERON

Stój, stój, zuchwała! Czym nie jest twym panem?

TYTANIA
A więc ja twoją powinnam być panią; 
Lecz wiem, żeś z wróżek dzielnic się wykradał, 
I po dniach całych, w postaci Koryna, 
Przy zakochanej śpiewałeś Filidzie 
Twoje miłostki, grając na multankach75. 
Po coś tu przybył z kończyn76 ziem indyjskich? 
Bo twa krzykliwa w bucikach kochanka, 
Bo Amazonka, twoja wojowniczka, 
Tezeuszowi oddaje dziś rękę, 
A tyś ich łożu przyszedł błogosławić. 
  OBERON
Nie maszli77 wstydu, Tytanio, wspominać 
O Hippolicie, gdy wiesz, że mi dobrze  
Twe z Tezeuszem znane są zaloty?  
Czyż z Perygenii78 objęć, którą porwał,  
W nocy go cieniach nie uprowadziłaś?  
Czyż nie twą sprawą połamał przysięgi  
Dane Ariadnie79, Egli80, Antiopie81? 
  TYTANIA
Wszystko to próżne zazdrości wymysły. 
I każdą razą82, od początku lata,  
Kiedy się z moich wróżek zbiorę kołem  
W górach, dolinach, na łąkach, wśród lasów,  
Przy kamyczkami brukowanym źródle,  
Lub przy strumyku trzciną bramowanym83,  
Aby przy wiatrów świszczących muzyce 
Tańczyć wesoło, ty zawsze kłótniami  
Przerywasz tańce nasze i zabawy.  
Wiatry też widząc, że na próżno grają,  
Mszcząc się, wyssały z mórz mgły zaraźliwe,  
Na ląd poniosły, a ich obfitością  
W taką urosła dumę lada struga,  
Że z swoich brzegów, szumiąc, wystąpiła;  
I wół na darmo jarzmo84 swoje dźwigał,  
Rolnik się pocił, młode bowiem zboże  
Zgniło, nim brody mogło się doczekać;  
Bez owiec hurty85 na zalanych polach,  
Wron stada bydła tuczą się trupami;  
Kręgielnie86 błotem dzisiaj zapełnione,  
A powikłane na łąkach chodniki  
Nie zostawiły i śladu po sobie;  
Śmiertelnych ludzi głód dręczy; już zima,  
A ich wieczorów pieśń nie rozwesela,  
Przeto i księżyc, ten król morskich toni,  
Blady od gniewu, za mgłami i deszczem,  
Sieje po ziemi tysiączne choroby;  
Pory się roku zmieniły w zamęcie,  
Na świeże łono róży mróz upada,  
Na siwej głowie i na brodzie zimy,  
Jak na szyderstwo, słodkich lata pączków  
Wonne paciorki puszczają na chwilę.  
Wiosna i lato, płodna jesień, zima,  
Swoje zwyczajne odmieniły barwy,  
Świat ich zdziwiony nie może rozróżnić.  
Całe to mnogie strasznych klęsk potomstwo  
Z naszych wyrosło sporów, naszych kłótni,  
My ich początkiem, my ich rodzicami. 
  OBERON
Więc napraw wszystko, w twojej to jest mocy,  
Przestań się tylko woli mej opierać,  
Oddaj w me ręce skradzione pacholę87,  
Chcę go na pazia.  
  TYTANIA
Przestań o tym myśleć; 
Chłopięcia nie dam za wróżek królestwo.  
Moją czcicielką jego matka była, 
Śród nocy, w wonnym powietrzu indyjskim, 
Długie nam chwile na rozmowach biegły. 
Czasem, na płowym88 morza siedząc brzegu, 
Płynące nawy89 ścigałyśmy okiem, 
Śmiech nas brał, patrząc na ciężarne żagle, 
Wydęte tchnieniem rozpustnych wietrzyków; 
A ona, pięknym swym płynącym chodem 
(W łonie nosiła wtedy moje chłopię), 
Po złotym piasku wybrzeża żeglując, 
Naśladowała chyżej90 nawy podróż, 
I niosła, niby z powrotem, drobnostki 
Jak drogi towar z dalekiej podróży. 
Śmiertelna, zgasła powijając syna; 
Dla jej miłości syna tego chowam, 
Dla jej miłości dziecka nie opuszczę. 
  OBERON

Jak długo myślisz w tym pozostać borze?

TYTANIA
Do dnia zaślubin Tezeusza może. 
Jeżeli z nami tańczyć chcesz bez swarów91,  
Świętować z nami przy blasku księżyca,  
Zostań; inaczej opuść nasze koło,  
A ja twych zabaw pewno nie zakłócę. 
  OBERON

Daj mi to chłopię, a zostanę z tobą.

TYTANIA
Nie dam za całe twe królestwo wróżek.  
Wróżki, odejdźmy, bo zostając dłużej,  
Nazbyt się głośnej doczekamy burzy. 
 
Wychodzi Tytania z Orszakiem. OBERON
Więc idź, lecz zanim lasy te opuścisz,  
Potrafię za tę ukarać cię krzywdę.  
Zbliż się tu, Puku. Przypominasz sobie,  
Kiedym raz siedział na szczycie przylądka  
I słuchał pieśni, którą mi syrena  
Nuciła, siedząc na delfina grzbiecie,  
Pieśń tak czarowną, że ucichło morze,  
Z sfer swoich gwiazdy spadały szalenie92,  
By się dziewicy morskiej przysłuchiwać? 
  PUK

Pamiętam.

OBERON
Właśnie w tej widziałem chwili 
To, czego oczy twe nie mogły dojrzeć: 
Pomiędzy ziemią a między księżycem  
Lot Kupidyna93, zbrojnego strzałami. 
Wziął na cel piękną westalkę94 zachodu, 
I z taką siłą strzałę z łuku cisnął, 
Jakby serc miała przeszyć sto tysięcy; 
Ale księżyca zimny, czysty promień 
Grot Kupidyna ognisty zagasił, 
I nie draśnięta królewska kapłanka 
Przeszła w spokojnym, dziewiczym marzeniu. 
Zważałem pilnie, gdzie strzała upadła: 
Na mały kwiatek upadła zachodu, 
Przód95 jak śnieg biały, lecz teraz czerwony 
Miłości raną — zowią go bratkami. 
Pamiętam, że ci kwiat ten pokazałem; 
Leć mi go przynieść. Soku jego siłą 
Wyciśniętego na śpiącego oczy, 
Mąż lub niewiasta szalenie pokocha 
Pierwsze ujrzane żyjące stworzenie. 
Kwiat mi ten przynieś, a bądź tu z powrotem,  
Nim zdoła milę upłynąć lewiatan96. 
  PUK

W czterdzieści minut okołuję97 ziemię wychodzi.

OBERON
Gdy w posiadaniu tego będę soku,  
Będę czatował na śpiącą Tytanię,  
I na jej oczy jedną spuszczę kroplę,  
A co zobaczy naprzód rozbudzona,  
Lwa, czy niedźwiedzia, wilka czyli98 byka,  
Ruchliwą małpę albo koczkodana,  
Pokocha z całą duszy swej potęgą,  
I póty czaru z jej nie zdejmę oczu,  
(Czego dokonać innym mogę zielem),  
Póki mi pazia swojego nie odda.  
Lecz kto się zbliża? Jestem niewidzialny,  
Słuchajmy, co jest rozmowy ich treścią. 
 
Wchodzi Demetriusz, za nim Helena. DEMETRIUSZ
Ja cię nie kocham, przestań więc mnie ścigać. 
Gdzie jest Lizander? Gdzie piękna jest Hermia?  
Ja go chcę zabić, ona mnie zabija.  
Mówiłaś, że w tym ukryli się gaju; 
Lecz jak pień stoję pośród pni tysiąca,  
Nie mogę bowiem mojej znaleźć Hermii.  
Oddal się, precz stąd! Nie ścigaj mnie dłużej. 
  HELENA
Ty mnie przyciągasz, magnesie bez serca,  
Lecz nie żelazo przyciągasz — me serce  
Jak stal niezmienne. Strać moc przyciągania,  
A ja moc stracę iść za twoim śladem. 
  DEMETRIUSZ
Alboż cię wabię słowami pochlebstwa?  
Czy ci otwarcie, czy jasno nie mówię,  
Że cię nie kocham i kochać nie mogę?  
  HELENA
Dlatego właśnie kocham cię gwałtowniej. 
Jestem twym wyżłem, i gdy bić mnie będziesz,  
Ja tym pokorniej łasić ci się będę.  
Jak twoim wyżłem gardź mną, bij mnie, zgub mnie,  
Pozwól mi tylko, jakkolwiek niegodnej,  
Gdzie się obrócisz, iść za twoim tropem.  
Powiedz, o gorsze w twej miłości miejsce  
Mogęż cię błagać, jak99 psem twoim zostać?  
A i to miejsce drogie jest w mych oczach. 
  DEMETRIUSZ
Nie kuś zbyt duszy mojej nienawiści; 
Patrząc na ciebie, słabo mi się robi100.  
  HELENA

A mnie jest słabo, gdy ciebie nie widzę.

DEMETRIUSZ
Wielką skromności twej wyrządzasz krzywdę,  
Gdy miasto rzucasz, sama się oddajesz  
W ręce człowieka, który cię nie kocha,  
Na wszystkie nocy wystawiasz pokusy,  
Na złe podszepty samotnej ustroni  
Bogate skarby twojego dziewictwa.  
  HELENA
Moją obroną cnota twoja będzie. 
Tam słońce dla mnie, gdzie twarz twoją widzę,  
Jakże mam myśleć, że jestem wśród nocy?  
Nie ma w tym borze dla mnie samotności,  
Ty bowiem dla mnie światem jesteś całym;  
Jakże powiedzieć, że jestem tu sama,  
Kiedy tu na mnie świat mój patrzy cały? 
  DEMETRIUSZ
Umknę przed tobą, skryję się w paprociach, 
Na pastwę dzikich zostawię cię zwierząt.  
  HELENA
Najdziksze zwierzę serca twego nie ma. 
Gdzie chcesz, uciekaj; starą zmienisz powieść;  
Dziś Dafne goni, Apollo ucieka101,  
Jastrzębia gołąb, a trwożliwa łania  
Tygrysa ściga; daremne ściganie,  
Gdy trwoga goni, a ucieka męstwo! 
  DEMETRIUSZ
Twoich oskarżeń nie chcę dłużej słuchać; 
Opuść mnie; jeśli gwałtem chcesz iść za mną,  
Pośród gęstwiny krzywdę ci wyrządzę.  
  HELENA
Ty mnie w świątyni, w mieście i na polu, 
Wszędzie mnie krzywdzisz, twoje okrucieństwa  
Na płeć mą całą zniewagę rzucają.  
Jak wam, o miłość bić nam się nie
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 13
Idź do strony:

Darmowe książki «Sen nocy letniej - William Shakespeare (Szekspir) (czytaj txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz