Darmowe ebooki » Tragedia » Sabinki - Paul Heyse (nowoczesna biblioteka txt) 📖

Czytasz książkę online - «Sabinki - Paul Heyse (nowoczesna biblioteka txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Paul Heyse



1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 ... 13
Idź do strony:
stoi i słów moich słucha 
I nie zaprzecza mojej słusznej mowie; 
Bo zbyt widocznie tknęli go bogowie, 
Których wyroki wydarły mu druha. 
Ja milknę; teraz niech on sąd wypowie. 
Jego jest władza, wykonać ją może; 
Moją — bezwładność91 i przestrogi boże. 
  TALASSJUSZ
O, dwujęzyczny92! Ty grozisz bogami, 
Błogosławieństwa których sam nad nami 
Wzywałeś wczoraj. 
  PINARIUS
Boście mnie zgwałcili93, 
Bo jestem słaby, więzień wasz. Lecz czyli 
Wy też i niebian tak gwałcić myślicie, 
Których jest silne a swobodne życie? 
Jam błogosławił próżno wam, Rzymianie, 
Duch mój przeczuwał, że tak się nie stanie; 
Duch mnie nie zawiódł. To daremne rzeczy, 
Aby bóg wojny spokój miał na pieczy, 
A ten bóg tylko u was ma uznanie. 
  ROMULUS
Dosyć, mądrości bezrdzenna94! Te zwady, 
Te twoje wróżby mroczne a zawiłe, 
Tumanią umysł, wątlą ludu siłę. 
Kto cię powołał do sądu i rady? 
Jest — ty jej nie znasz — najwyższa bogini, 
Konieczność!... która błogim nam uczyni 
To, co poczęła. Przed nią, gdy zawoła, 
Ludzie i bogi uchylają czoła. 
Ta utrzymuje budowę wspaniałą 
Nieba i ziemi i utrzyma cało 
Ten Rzym w przyszłości. — Ja król — jej kapłanem! 
To wiedz i odejdź! 
Kapłan i chłopiec odchodzą. 
Teraz ty, drużyno: 
Stoisz tu z czołem jak chmura wezbranem 
Zarzewiem zemsty. — Mówcież, kto przyczyną... 
Niech o niewinną głowę się nie otrze 
Grom kaźni. Kogóż oskarżacie? 
  1-SZY RZYMIANIN
Młodszę95! 
Ten miecz trzymała, gdy ją pochwycono, 
I z rąk jej ledwie wydarła go siła. 
  ROMULUS
Ty, Tullio?  
  TULLIA
Ja mu rozszarpałam łono. 
  HERSYLIA
spokojnie
Nie wierzcie! Zgroza umysł jej przyćmiła. 
Nie dziw! Tak cicho życie jej płynęło... 
Z gorączki bierze na siebie to dzieło! 
Bo gdyśmy nocą szły, za nami krwawy 
Cień zabitego kroczył Rzymianina, 
Że aż w szał jakiś popadła dziewczyna 
I miecz ten w rękę chwyciła z obawy. 
A jak się gwoli chorym dzieciom czyni, 
Tak i ja broń tę zostawiłam przy niej. 
Moim czyn, moim; wasz gniew mnie nie straszy; 
Z chlubą go głoszę w obecności waszej. 
  TULLIA
Dlaczego, siostro, szczędząc moje życie, 
Ukrywasz prawdę, która na mym czole 
Wyryta stoi? 
  HERSYLIA
Na czole! Słyszycie? 
Czyż to nie szał? Niewinność i niedolę, 
Nie mord na czole masz, o biedne dziecię! 
Przy domu waszym stanęłam — toż przecie 
Przypomnij sobie — wołam cię, podchodzę, 
Ty z objęć jego wydarłaś się wraz, 
Zawisłaś na mnie i jęknąwszy srodze, 
„Ratuj mnie!” rzekłaś. — On wpadł między nas 
I w ślepym gniewie szarpnąwszy się, razem 
Przebity na wskróś tym właśnie żelazem, 
Które dobyte jam w ręku trzymała, 
I na posłanie zawlókł się zaledwie. 
A myśmy w progu czekały obiedwie, 
Póki duch z jego nie ustąpił ciała. 
Przypomnij, nie przecz! Tyś wprawdzie pragnęła 
Zemsty, ale ja dokonałam dzieła. 
  TULLIA
z wolna potrząsając głową
Powiedz mi, siostro, gdzie trafiła broń, 
Którą, jak mówisz, wymierzyłaś doń? 
W piersi, czy w szyję? Co? Milczeniem swem 
Nie stwierdzasz prawdy: ja jedna ją wiem. 
Zaledwie wprawdzie jam na jego ciało 
Podniosła oczy, kiedy to się stało, 
Ale wiem dobrze, i palec ten sam 
Krwawego widma, co wciąż z nami kroczy, 
Wskazuje ranę; a choć zamknę oczy, 
Widzę ją ciągle, oto tam... o! tam... 
  LUD
To ona. Śmierć jej, śmierć! 
  HERSYLIA
Sprawiedliwości, 
Królu! Niech innych pozór czynu złości, 
Lecz prawy sędzia, ty, w obliczu gminu 
Nie dasz się uwieść pozorami czynu. 
Gdyby — choć bajką, co mówi zbłąkana — 
Z jej nawet ręki ten cios padł w młodziana, 
To ze słusznością czyliż zgodnym będzie, 
Za czyn istotny ukarać narzędzie, 
Co ślepym zemsty stało się obuchem? 
Bom ja tę rękę uzbroiła duchem, 
Jam na was wstępnym uderzyła bojem, 
Wina jest moją, zwycięstwo jest moim. 
Ona?... Toż wy jej przypatrzcie się przecie; 
Toć od igraszek oderwane dziecię, 
Rozswawolony z gniazdka ptaszek młody, 
Co pierwszym lotem próbuje swobody; 
I wy o czyn ten obwiniać ją chcecie? 
Spojrzyjcie na mnie i na nią, a snadnie 
Mścicielkę gwałtu każdy z was odgadnie! 
  ROMULUS
Próżno, Hersylio, miłość twa nas łudzi.  
  HERSYLIA
Czy tak? Wśród jakich znajdujęż się ludzi? 
Prawda; mym sędzią ten, co przez kapłana 
Sprawił, bym żoną była mu przyznana... 
Sędziego musi być niewinną żona. 
Och! biedna Tullio, więc jesteś zgubiona! 
A twoję siostrę nie wiem jaka siła 
Występków, zbrodni gdyby obarczyła, 
Ona bezkarnie będzie uwolnioną, 
Bo jest sędziego ukochaną żoną. 
  ROMULUS
Czyż jesteś żoną?... Milczysz, spuszczasz oczy; 
Daremnie. 
  HERSYLIA
Kędyż to srogość nie zboczy! 
O! z samolubstwem fałszu połączony! 
Że nie zyskałeś jeszcze we mnie żony, 
Więc chcesz przejednać, oszczędzając skrycie; 
Aleś się zawiódł, bo nie dbam o życie. 
Sprawiedliwości ja żądam, Rzymianie, 
Tej, choć od wrogów niech się zadość stanie! 
  TALASSJUSZ
Będziesz ją miała, wyłożę ci krótko; 
Jeśli do zbrodni stałaś się pobudką 
Tej młodej Furii, zadość się uczyni 
Tobie, gdy śmierć jej ujrzysz. 
  1-SZY RZYMIANIN
Śmierć zbójczyni! 
  2-GI RZYMIANIN
Ukamienować! 
  3-CI RZYMIANIN
Zrzucić ją ze skał! 
  HERSYLIA
Co słyszę! Toż to głodnych wilków wycie! 
Ludzie! czyliż was nie wstydzi ten szał? 
Słabej dziecinie by odebrać życie, 
Gromada rwie się, szamocze i krzyczy, 
Jakby bóg wojny do walnej zdobyczy 
Krew wam zagrzewał. Wielkie, sławne dzieło 
I niesłychane na dziejowej karcie! 
Chytrze wziąć dziewczę i potem otwarcie 
Na śmierć wystawić! Stu mężów stanęło 
W tej zacnej sprawie. A jaka jej wina? 
Że w pojedynku zmogła Rzymianina, 
Co niezmożonym sądził się. — Nareszcie 
Stwierdźcie, że kupą silniejsi jesteście 
Niż pojedynkiem; niech zginie dziewczyna, 
Której odwaga i nadludzka siła 
Pewnie by przez was była ubóstwioną, 
Gdyby krwi żądza was nie znikczemniła. 
Lecz młode zwłoki gdy na stosie spłoną, 
To zwalcie na nią tę Romę i sami 
Też się zagrzebcie pod jej zwaliskami. 
  TALASSJUSZ
ironicznie
A cóż, Rzymianie? Coście stąd wysnuli? 
Zbójczynię Anka ocalić wypada, 
Bo gdy go pomścim, to nam będzie biada. 
Królu, wyrokuj bezkarność!... 
  LUD
Śmierć Tullii! 
  HERSYLIA
Wstrzymajcie wyrok! Jam nie chciała przecie 
Gniewać was, ale boleść... pojmujecie... 
Przebaczcie mękę, która się bezmyślnie 
Burzy w mej duszy i na usta ciśnie. 
Patrzcie! ja klękam przed wami na ziemi, 
Córa Tacjusza, dumna i znękana, 
Tu, przed wrogami pada na kolana; 
Jesteście silni, bądźcie wspaniałemi96. 
Ja wam jak dziewka97 służyć-em98 gotowa, 
A czcić jak bogi. 
  TULLIA
Siostro! 
  HERSYLIA
Nie powstanę, 
Póki nie rzekną przebaczenia słowa. 
Zostawcie dziecię moje ukochane. 
Czyż jedna łaska w Rzymie jest tak drogą, 
Że się stu ludzi nań zdobyć nie mogą99? 
Wyście pod bronią, my porozbrajane; 
Wyście gród dumny, my dusze ubogie; 
Wyście zabrali wszystko, co nam drogie: 
Ojczyznę, wolność, dumę; jedno życie 
Nam pozostało i toż wytrącicie? 
A zemście waszej gdy zadość się stanie, 
Czy przez to zmarły wasz zmartwychpowstanie? 
Sądzicież, jako córy naszej ziemi 
Do zgody z wami będą łatwiejszemi100, 
Kiedy krew Tullii ręce wasze zbroczy? 
Nie patrzcie na nią tak srogiemi oczy! 
Co uczyniła, stało się jedynie 
W mroku umysłu, w nieszczęścia godzinie. 
A wy, przytomni, szczęśni, na swój dzień 
Jasny, — śmiertelny chcecież rzucić cień? 
Nie! nie możecie; lub jeśli musicie, 
Oto jest moje u nóg waszych życie; 
Topcie w mej piersi mieczów, ile chcecie, 
Tylko mi moje zachowajcie dziecię! 
  ROMULUS
Powstań, Hersylio!... 
  TALASSJUSZ
podchodząc do niego, z cicha
Miej niezłomne zdanie. 
  LUD
Wyrokuj, królu! 
  ROMULUS
Słuchajcie, Rzymianie! 
  1-SZY RZYMIANIN
Ona podstępem zabiła go... 
  2-GI RZYMIANIN
We śnie... 
  HERSYLIA
Uklęknij siostro! Pomnij, jak boleśnie 
Ojciec tam jęczy.  
  TULLIA
A żem jego córą, 
Chcę umrzeć prosto, czoło moje górą! 
  ROMULUS
wychodząc z zamyślenia
Powstań, Sabinko! Daremne twe łkania. 
Proch, w którym klęczysz, krwią szlachetną lśni, 
I żadna łaska nie zatrze tej krwi. 
Rzymianie!... 
  LUD
Słuchać królewskiego zdania! 
  ROMULUS
Na jutro rano bitwa naznaczona, 
Nim się rozpocznie i zanim noc skona, 
Mężnego zwłoki ziemią przysypiecie. 
Dotąd zbójczyni ma siedzieć w więzieniu, 
A gdy stos z rana zaświeci w płomieniu, 
Topór ofiarny, zmarłemu w obiecie101, 
Zuchwałe czoło dziewicy uderzy. 
Lecz biada ręce, która się zamierzy 
Przedwcześnie na nią! Ten, kto to uczyni, 
To jakby kradzież popełnił w świątyni, 
Bezwarunkowo spłaci śmiercią swą. 
Gdy dzień zaświta, zejdziem się pospołu 
I zamiast wina zalejemy krwią 
Resztki płomienia na stosie popiołu, 
Co skryje Anka. Zabójczyni ciało 
Niepogrzebione102 w popiele zostanie, 
By w wirze bitwy w ćwierci popadało. 
Teraz ją weźcie. Takie moje zdanie. 
 
Lud odprowadza Tullię. HERSYLIA
przeciskając się przez tłum
Nie rozłączycie mnie z siostrą!  
  TALASSJUSZ
chwytając ją za ramię
Nie szalej! 
Idź stąd, nieszczęsna, ani kroku dalej! 
  HERSYLIA
Pójdę do wieży za nią.  
  TALASSJUSZ
odpychając
Ani kroku! 
  HERSYLIA
Puśćcie mnie! Ja chcę umrzeć przy jej boku! 
Stoisz i patrzysz na tę moję mękę, 
O! Romulusie, i usuwasz rękę. 
Dowód, jak silne jest twoje kochanie, 
Któreś ty dla mnie udawał, tyranie! 
  ROMULUS
smutno na nią spoglądając
Hersylio, tam twój dom! 
Do Talassjusza 
Talassjusz! zważ, 
By uwięzionej względną103 była straż. 
Ja do Ankusa — sam — na pożegnanie. 
 
Wychodzą wszyscy prócz Hersylii. SCENA IV HERSYLIA
sama po długim milczeniu
Czy są bogowie? Alboli104 to naszej 
Twór wyobraźni, który tylko straszy, 
Pomóc niezdolny? Nie, tego co boli 
Nie widzą, krzyków nie słyszą niedoli. 
Mogąż na klęski patrzeć mego rodu 
I gromem tego nie roztrzaskać grodu, 
Wraz z jej więzieniem!... 
Czym105 sama w tym mieście? 
Podziemni! coście tak wierną tej nocy 
Byli jej strażą i dodali mocy 
Do wykonania czynu, — gdzież jesteście? 
Wstańcie, podziemni! niech wasza mi siła 
Ocalić młodą kapłankę pomoże, 
Która czci waszej tak się zasłużyła. 
Ona — to dziecię rozkoszne i hoże; 
We mnie, co jestem starszą i ponurą, 
Ileż sprężystsze znajdziecie narzędzie 
Zamiarów waszych! Hej! podziemni, górą! 
Rada niech waszą, a czyn moim będzie... 
Jak to?... Już radę szepczą wasze usta?... 
Ja mam?... tak, dobrze... chata stoi pusta... 
A gdybym wzięła głownię z jej ogniska... 
Dach kryty słomą, chata drugiej bliska, 
I tak szeregiem... Tu brama, z tej strony 
Wolny ciąg górą, płomień ożywiony 
Z dachu na dachy udzieli się słomie 
I będzie koniec tej słomianej Romie. 
A gdy na niebie łuna zaczerwieni, 
Jak Furia106 zemsty łuną po pożarze 
Spłynę do wieży i poduszę straże, 
I dziecko moje wyrwę zśród107 płomieni. 
Cicho!... myśl zbiorę... Tak, dopiero rano 
Pod nóż ofiarny ma być powołaną; 
Więc mam czas jeszcze doczekać do nocy, 
Aż katy zasną. Dobrze. Mocy! Mocy! 
 
Patrzy przed siebie w ziemię. SCENA V
Hersylia, Marcja.
Marcja przychodzi z głębi na prawo, idzie śpiesznymi krokami, ale zwalnia je za spojrzeniem108 na twarz Hersylii. MARCJA
Hersylio!  
  HERSYLIA
nie słuchając
Gdyby zaś oni mnie mieli 
Wraz z moją Tullią zniszczyć w pogorzeli, 
Przynajmniej światu to będzie wiadomo, 
Że dwie Sabinki nie dały się, Romo! 
Zgładzić wraz z klątwą i hańbą u czoła. 
  MARCJA
Hersylio, Marcja jestem...  
  HERSYLIA
Kto mnie woła? 
Ty śmiesz się zbliżać? Precz stąd, niegodziwa! 
Przeżyłaś hańbę, klątwa od cię wieje. 
  MARCJA
Posłuchaj...  
  HERSYLIA
Chcesz mi wygadać swe dzieje, 
Że cię Rzymianin pochlebstwem zjednywa109, — 
To wstyd Sabince; — że ciebie nie gniecie 
Żelazo kajdan, — wstyd wolnej kobiecie. 
Ale nie wierzę, byś w bezwstydzie swym 
Mnie tu go przyszła doradzać za godło; 
Cokolwiek z ciebie dziś uczynił Rzym, 
Kochałyśmy się, nim zostałaś podłą. 
  MARCJA
Jam nie liczyła na twą dobrą wolę 
I nic nie powiem. Cokolwiek bym chciała 
Rzec, by oczyścić siebie i swą dolę, 
Byłoby próżnym. Serce twe — to skała, 
Żadnych ust skarga do niej nie dosięga. 
  HERSYLIA
Więc po coś przyszła? Odejdź sobie tam, 
Skąd przyszłaś. 
  MARCJA
O, nie! Zmusza
1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 ... 13
Idź do strony:

Darmowe książki «Sabinki - Paul Heyse (nowoczesna biblioteka txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz