Ifigenia w Aulidzie - Eurypides (biblioteka przez internet .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Eurypides
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Ifigenia w Aulidzie - Eurypides (biblioteka przez internet .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Eurypides
złe brać nie można.
KLYTAIMNESTRA
Lecz ty, starcze, skąd wiesz o tym? Skąd ci znana rzecz ta zdrożna?
STARZEC
Po tym pierwszym liście króla list ci miałem zanieść wtóry —
KLYTAIMNESTRA
Nakazywał czy też nie chciał przyprowadzać na śmierć córy?
STARZEC
Nie chciał, nie chciał, bo już wówczas zmysł odzyskał utracony.
KLYTAIMNESTRA
Mając list ten, przecz go, powiedz, nie oddałeś do rąk żony?
STARZEC
Wydarł mi go Menelaos, w nim tej klęski jest przyczyna.
KLYTAIMNESTRA
Słyszysz? Pytam się Peleja i Tetydy cnego syna —
ACHILLES
Słyszę, słyszę o twej doli! Sam obrażon jestem wielce!
KLYTAIMNESTRA
Ślubem z tobą mnie złudziwszy, biorą córkę rodzicielce.
ACHILLES
I jam krzyw mężowi twemu, nie tak łatwo gniew poskromię!
KLYTAIMNESTRA
padając do kolan Achillesa
O nie wstydzę się bynajmniej, że przypadam tak widomie78
Do twych kolan — ja, śmiertelna, do stóp syna cnej bogini.
Czym się zresztą puszyć tutaj? I któż matkę też obwini,
Że nie widzi nic droższego nad swe dziecko? Błagam ja cię,
Syna bóstwa, zlituj-że się! Bądź miłościw mojej stracie
I tej biednej, którą zwano, acz niesłusznie, twoją żoną.
Ja przywiodłam ci ją tutaj, wieńcem ślubnym uwieńczoną,
A dziś widzę, żem przywiodła ją na śmierć! O wstyd ci będzie,
Gdy nie zechcesz jej dopomóc. Obwołano cię już wszędzie
Oblubieńcem mojej córki, choć was śluby nie spoiły.
Na prawicę, na twą brodę, na imię twej matki miłej
Błagam ciebie! Imię twoje mą dziś zgubą, niech się stanie
Mą obroną! Gdzież mój ołtarz, jeśli nie u stóp twych, panie!
Nie mam żadnych tu przyjaciół, a jest znany ci okrutny,
Czelny zamysł mego męża! Jam niewiasta w ciżbie butnej
Tych niesfornych wojsk żeglarskich, których żądza złego łechce,
A zaś dobrych tylko wówczas, jeśli im się być tak zechce!
Ocalejem, skoro tylko ręka twoja nas obroni,
Zaś zginiemy, gdy nam zbraknie zbawiającej twojej dłoni.
PRZODOWNICA CHÓRU
O, rodzić, ból to wielki, choć urok w tym rzadki,
Dlatego to dla dzieci chętnie cierpią matki.
ACHILLES
Podniosły duch mój rad jest wzbijać się na wyże.
Cierpliwie, gdy wypadnie, znosi wszystkie krzyże79,
Umiarkowanie także rozkoszy zażywa,
Bo tylko ta jedynie mądrość nie jest krzywa,
Co ludziom zawsze każe chodzić jak najprościej.
Lecz czasem jest nam lepiej bez zbytku mądrości,
Niekiedy znów rozwaga niezbędna, li ona
Przez życie nas powiedzie. Ja w domu Chejrona
Chowany przezacnego, proste mam zwyczaje.
Atrydom, gdy chcą dobrze, zawsze folgę daję,
Lecz słuchać ich nie myślę, gdy na złe powiodą.
I tutaj i tam, w Troi, idąc za swobodą,
Chcę, ile sił mych starczy, zarabiać na sławę
Wojenną... Co do ciebie, którą takie krwawe
Z rąk bliskich ma nawiedzić nieszczęście, to, ile
Młodzieńczość ma pozwoli, chętnie się wysilę,
Ażeby cię obronić. Nigdy też nie zginie
Z rąk ojca ta dziewica, którą miano ninie80
Poślubić mnie. Ja nie dam, aby mnie wplątano
W knowania tego męża. Moje wszakże miano
Zabiłoby twe dziecię, jakkolwiek żelaza
Nie wydobyłem z pochew. I mnie dotknie zmaza,
Choć sprawcą twój małżonek, gdyby tak nikczemną
Śmierć ponieść miała dla mnie i dla ślubów ze mną
Ta biedna twoja córka, gdyby ją zelżono
W niezasłużony sposób. Juścić byłbym pono81
Najostatniejszym tchórzem w Argejczyków tłumie —
Tak! niczym, zaś Menelaj — o, to się rozumie —
Mężczyzną całą gębą! Nie Peleja synem,
Jeno jakiegoś licha, gdybym miał się z czynem
Agamemnona zgodzić, który tak jest rączy,
Że mord ten oto dzisiaj z mym imieniem łączy.
O nie! Na Nereusza, na mojego dziada,
Co spłodził matkę moją Tetydę i włada
Nad morskich wód głębiami, Agamemnon książę
Nie targnie się na życie twej córki! Snać zdążę
Zapobiec, że się palcem nie dotknie jej szaty!
O, prędzej się Sypilos zmieni w gród bogaty,
To miasto barbarzyńskie, skąd się wyprowadza
Ród wodzów, zasię Ftyja i mojego władza
Imienia pójdą raczej w niepamięć! Ofiarna
Zakiśnie, mówię, woda święcona i ziarna
Jęczmienne się zmarnują, zanim ty, Kalchasie,
Ty, wróżu, ty, rozpoczniesz swe obrzędy! Zasię
Co znaczy taki wieszczek? Prawdy-ć powie mało,
A za to fałszu wiele, ot, jak mu się zdało —
Na chybił-trafił, juści! Jeśli się wydarzy,
Że chybi, to i wówczas łże ten ród wróżbiarzy!
Nie gwoli tego ślubu ja mówię — tysiące
Polują przecież na mnie, mej ręki łaknące —
Lecz przeto, że mnie zelżył Agamemnon srodze.
Sam winien był mnie prosić, jeśli na tej drodze
Na lep chciał złowić córkę, jeśli ręki mojej
Pragnęła dla niej żona i jeśli dla Troi
Potrzeba było tego. Dla naszej wyprawy
Poświęciłbym ją Grekom, tej przysługi krwawej
Nie umiałbym odmówić tym, z którymi społem
Z ojczyzny wyruszyłem. Teraz z jakiem czołem
Mam stanąć wobec wodzów? Jestem dzisiaj niczem,
A oni z obojętnym przyjmują obliczem,
Czy źle, czy dobrze robią. Niebawem w tej sprawie
Rozstrzygnie to żelazo, które ja zakrwawię,
Nim stanę wobec Frygów. Jeżeli kto w świecie
Zapragnąłby mi dzisiaj wydrzeć twoje dziecię,
Uspokój się! Potężny bóg ja w twej potrzebie,
A chociaż nim nie jestem, będę nim dla ciebie!
PRZODOWNICA CHÓRU
Pelido82, godna ciebie jest słów twoich siła
I godna pani morza, która cię zrodziła.
KLYTAIMNESTRA
O jakżeż nie za wielkim słowem ci zapłacić.
Lecz także nie za małym, by twych łask nie stracić?!
Szlachetnych bowiem ludzi rażą usta człecze,
Chwalące ich zanadto. Zresztą wstyd mnie piecze
Wyrzekać na swą mękę w obliczu człowieka,
Któremu ona-ć męka zawsze jest daleka.
Ozdobą jest to przecież dostojnego męża,
Jeżeli dla pomocy siły swe wytęża,
Niesionej choćby obcym. Ty się naszej doli
Ulituj! Gdyż, nasamprzód, to mnie wielce boli,
Że zwiodła mnie nadzieja, by cię nazwać zięciem.
A potem złej to wróżby może być pojęciem
Dla ciebie i dla przyszłych twoich ślubów, panie,
Jeżeli moja córka dzisiaj żyć przestanie.
Dlatego też, powiadam, przed tym się należy
Uchronić. Najwspanialej zbawiał mnie z obieży83
Początek twojej mowy i koniec. Jeżeli
Ty zechcesz, nikt się córki zabić nie ośmieli.
Czy chcesz, aby, do kolan padłszy ci, błagała
Twej łaski? O, dla panny nie jest-ci to chwała,
Lecz przyjdzie, gdy zażądasz, w wstydliwości swojej
Z pogodną, jasną twarzą. Gdy zaś uspokoi
Mnie słowo twe dziś bez niej, niech zostanie w domu,
Dziewiczy niechaj srom84 się nie pozbywa sromu!
Wstyd jednak dobry tylko, o ile jest w porę.
ACHILLES
Córki tu nie sprowadzaj: pod uwagę biorę,
Aby jej nie narazić na ludzkie obmowy.
Tłum wojska, pozbawiony swej troski domowej,
Złośliwość wszelką lubi i wszelkie potwarze.
A zresztą, obojętne, jak się to okaże,
Czy wy mnie tu prosicie, czy też nie. Co prędzej
Użyję wszelkich środków, aby was z tej nędzy
Wybawić. To słyszawszy, wiedz, że nie ma we mnie
Ni krztyny jakichś fałszów. Mówię niedaremnie,
Że raczej wolę umrzeć, niźli się uciekać
Do kłamstwa i drwić z ciebie! Ale nie daleka-ć
Jest chwila, że twą córkę zbawię, by żyć dalej.
KLYTAIMNESTRA
Bądź szczęśliw, że dla biednych twe serce się pali.
ACHILLES
Posłuchaj więc, by sprawa dobry obrót wzięła.
KLYTAIMNESTRA
Mym obowiązkiem słuchać! Jak się brać do dzieła?
ACHILLES
Starajmy się jej ojca przywieść do rozumu.
KLYTAIMNESTRA
Tchórzliwy jest, ponadmiar85 lęka wojsk się tłumu.
ACHILLES
Zasadę pokonuje i zbija zasada.
KLYTAIMNESTRA
Zbyt słaba ma nadzieja — Jaka na to rada?
ACHILLES
By dziecka nie zabijał, ty go błagaj wprzódy.
Jeżeli się sprzeciwi i daremne trudy,
Przyjdź do mnie. [Bo nie trzeba mojego wstawienia,
Jeżeli prośba twoja zamiary pozmienia:
Zbawiona twoja córka i ja z moim druhem
Na lepszej będę stopie. Wojsko też z obuchem
Nie może wpadać na mnie, żem sprawę tę w drodze
Rozwagi, a nie gwałtu załatwił. Niebodze
Twej córce oraz tobie będzie też przyjemnie
Po dwakroć, gdy szczęśliwie pójdzie to beze mnie].
KLYTAIMNESTRA
O, mądrze-ś to powiedział! Jak każesz, tak zrobię.
Lecz gdyby tak nie poszło, jak ja życzę sobie,
Gdzież mogę cię zobaczyć? Gdzież ja twojej ręki
Mam szukać, co mnie zbawi z tej okrutnej męki?
ACHILLES
Ja, stróż twój, przyjdę k’tobie z mą pomocną stróżą,
Ażeby nikt nie widział, z jaką trwogą dużą
Przebiegasz tłumny obóz Danaów. Ty domu
Swych przodków nie znieważaj, boć takiego sromu
Nie godzien jest Tyndarej, mąż wielki w Helladzie!
KLYTAIMNESTRA
Rozkazuj! Niewolnica przed tobą się kładzie!
Jeżeli są bogowie, wart jesteś nagrody,
Jeżeli zaś ich nie ma, to na co zachody?
Odchodzą każde w swoją stronę.
CHÓR
Jakież to hymny radosne
Przy wtórze libijskiej lutni,
Jak coraz chutniej
Melodie płynęły taneczne
Z strun gęśli
I z onej fujarki trzcinowej!
Jakże z uciechy się trzęśli
Goście weselnej zabawy,
Jaki radosny był szum,
Jakie rozwarty się śluzy
Wielce serdeczne,
Kiedy do górskiej dąbrowy,