Ifigenia w Aulidzie - Eurypides (biblioteka przez internet .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Eurypides
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Ifigenia w Aulidzie - Eurypides (biblioteka przez internet .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Eurypides
siadł,
Kunsztowi warcabów rad.
Przesuwa z nim razem piony
Wnuk Posejdona rodzony,
Palamed... Tam kręgiem dyska33
Z lubością Diomed ciska,
Tu ten, co zadziwia ziemię,
Merjones, Aresa34 plemię,
Między druhami się trzyma,
To znowu Laertiada35,
Co skalnym ostrowiem włada,
Przed mymi staje oczyma.
I ciebie ujrzały me oczy,
Ty Nireusie uroczy —
Większą pięknością któż się może ninie36
W greckiej pochlubić krainie?
*
Zdarzyła mi widzieć ta chwila
I szybkonogiego Achilla37,
Co wichrem skrzydlate ma pięty,
Syna Tetydy38 bożej,
A wychowańca
Chejrona39:
Tak mi się złoży,
Iż, w zbroję zamknięty,
Wyścigu oto dokona
U krańca
Morskich, krzemiennych wybrzeży.
O palmę nagrody,
Widziałam, bieży
Z poczwórnym zaprzęgiem w zawody.
Eumelos, wnuk Feresowy,
Głośnymi zagrzewa słowy
Swoje rumaki bez skazy —
Na tym igrzysku
Biczem wymierza im razy,
Tym najpiękniejszym z koni
Z złotym munsztukiem40 w pysku.
Para, co w środku, wzięta w jarzmo, goni,
Maści jest szronowatej,
Zaś dwa na lejcach powodne bachmaty
To dwa kasztany
Z pstrymi u kopyt kosmyki41.
Tak, w zbroję odziany,
Pędzi Pelida42 wzdłuż nasady bryki,
Prześciga piasty jej kół.
*
Widziałam dzisiaj i rozliczne statki —
Niewysłowienie to rzadki
Widok dla oka,
Rozkosz głęboka
Na takie patrzeć nawy43!
Po stronie prawej
Flocie swych łodzi
Bóg Mirmidonów44 przewodzi,
Który pięćdziesiąt naw
Wysyła wpław
Do tej wojny.
A na nich mnogi lud zbrojny
Z ftiockiej prowadzon ziemi.
Na rufie okrętu, u góry,
Nereuszowe córy45
Świecą się barwy złotemi,
Wojsk Achillowych godła.
*
I równowioślne argiwskie okręty,
Gotowe pójść na odmęty,
Tuż obok stały.
Wódz tej nawały
Syn Mekisteja — od dziada
Wiedzę posiada,
Od Talaosa.
Sthenelos, syn przez niebiosa
Kapanejowi dan,
Rusza z nim w tan
Ten krwawy.
Attyckie ustawił nawy —
Sześćdziesiąt — syn Tezeusza:
W zaprzęgu skrzydlatych koni
Bogini Pallada goni —
Na szczęście żeglarz wyrusza
W tym znaku okrętowym.
*
Beockie widziałam też siły:
W pięćdziesiąt się naw zgromadziły,
Przyozdobionych pięknie:
Kadmos się smoka nie zlęknie,
Jeno46 złotego olbrzyma
Na rufie okrętu trzyma.
Leithos, ziemioród, przewodzi
Onej gromadzie łodzi.
Zaś z Lokris i ftyjskiej ziemi
Z siły okrętów równemi
Zjawił się szlakiem wód
Waleczny syn Oileja...
*
Zaś z Myken, warowni Cyklopów,
Na czele przezbrojnych chłopów,
W sto statków, do walki gotowy,
Przybył tu syn Atrejowy.
U boku mężnego własta47
Widziałam także Adrasta:
Jak druh przy druhu, chce razem
Dzielnym odbijać żelazem
Tę, co z ojczyzny zbiegła,
Cudzej miłości uległa.
Nestora48 też liczny jest szyk:
Na rufach, z nogami, jak byk.
Alfeos, bożyszcze kraju.
*
I ojniańskich okrętów dwanaście
Przy królu Guneju, swym właśnie,
Obok nich statki zaś idą
Pod tymi, co rządzą Elidą —
Lud ich Epeje się zowie —
A podlegają głowie
Eurytosowi. Dalej
Widziałam na morskiej fali
Zastęp z wiosłami białemi,
Przybyły z tafijskiej ziemi.
Na czele ich Meges wyrusza,
Syn Fineusza,
Co z echinadzkich wysp wywodzi ród:
Do jego groźnych wód
Żaden, o żaden z żeglarzy
Z swoim się statkiem nie waży.
*
Swą salamińską rzuciwszy dzierżawę,
I Ajas tam jest, skrzydło prawe
Tworzy przy lewym, swe łodzie
Tuż obok mający na wodzie.
W dwanaście statków on czeka,
Zręcznych, płynących z lekka.
Tak o tym wieść się toczy,
Tak wszystko na własne oczy
Widziałam — naw szereg mnogi
I statków tych zbrojne załogi.
Do domu już chyba nie wróci,
Jeśli się rzuci
Na nie jakowa cudzoziemska łódź!
Rozkoszna to chuć
Widzieć te siły ogromne —
Już tego ja nie zapomnę!
STARZEC
mocując się z Menelajem
Co robić ci nie wolno, czemu robisz? czemu?
MENELAOS
A idź-że, idź! Zbyt wierny jesteś panu swemu!
STARZEC
Że jestem bez zarzutu, zarzut twój dowodzi!
MENELAOS
Wyć będziesz, postępując tak, jak się nie godzi.
STARZEC
Otwierać tego listu tobie nie wypada.
MENELAOS
A tobie go zanosić! Greków w nim zagłada.
STARZEC
Zwróć list mi, a z innymi spieraj się w tej sprawie.
MENELAOS
Ja listu ci nie zwrócę!
STARZEC
A ja nie zostawię!
MENELAOS
Tą laską krwi ci trochę upuszczę z twej głowy!
STARZEC
Zaszczytnie, gdy dla pana sługa paść gotowy.
MENELAOS
Daj-że go! Jak na sługę język masz za długi.
STARZEC
O panie! Chcą mnie skrzywdzić! Z rąk twojego sługi
Chcą pismo twoje wyrwać. Hej! Agamemnonie,
Ja tu przeciw bezprawiu jawnemu się bronię!
Z namiotu wychodzi
AGAMEMNON
Co za zgiełk tu u mych progów?! Niepokoić mnie tym krzykiem!
MENELAOS
Mnie pierwszeństwo się należy przed sługusów twych językiem!
AGAMEMNON
Po co wleczesz go za sobą? Po co ta się kłótnia toczy?
MENELAOS
Zanim zacznę mówić z tobą, wprzód mi, bracie, spojrzyj w oczy!
AGAMEMNON
Myślisz, że ja, syn Atreja, spuszczę oczy, drżący z trwogi?
MENELAOS
Widzisz list ten, to narzędzie podłych czynów, zbrodni twojej?
AGAMEMNON
Widzę, owszem, tylko proszę, racz-że mi go oddać wprzódy!
MENELAOS
O, nie oddam, zanim treści nie poznają greckie ludy.
AGAMEMNON
Czegoś wiedzieć nie powinien, wiesz to, zdarłszy me pieczęcie?
MENELAOS
Na złość spiski twe odkryłem, ukrywane tak zawzięcie.
AGAMEMNON
wskazując na starca
Gdzież natknąłeś się na niego? O straszliwy ty bezwstydzie!
MENELAOS
Czyhający, czy już z Argos córka twoja k’nam nie idzie.
AGAMEMNON
Więc szpiegujesz mnie? O hańbo! Cóż ja na to powiem tobie?!
MENELAOS
Niewolnikiem twym nie jestem, jak mi chce się, tak też zrobię.
AGAMEMNON
Niesłychane! Co? Nie wolno być mi panem w własnym domu?
MENELAOS
Wciąż coś knujesz, dziś i przedtem, o, nietajne to nikomu.
AGAMEMNON
Patrz! dowcipniś! Lecz cóż język, który tylko kąsać umie!?
MENELAOS