Darmowe ebooki » Tragedia » Ifigenia w Aulidzie - Eurypides (biblioteka przez internet .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Ifigenia w Aulidzie - Eurypides (biblioteka przez internet .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Eurypides



1 2 3 4 5 6 7 8 9
Idź do strony:
class="verse">No, idź-że do namiotu, idź-że i bądź pewny, 
Że wszystko dobrze będzie, jeśli los pozwoli. 
Ach! Cóż ja mam uczynić w tej nieszczęsnej doli?! 
Jak straszne konieczności brzemię dźwigać muszę! 
Zły duch mnie oto podszedł i spętał mą duszę 
I wszystkie me podstępy obrócił dziś na nic, 
Sam będąc podstępniejszy. Jakżeż to bez granic 
Szczęśliwszy jest człek prosty! On się i wywnętrzy 
Do woli, i wypłacze. Zasię człowiek więtszy, 
Szlachetniejszego rodu, na tym wciąż utyka: 
Niewolnik obyczajów, lęka się języka 
Ludzkiego i w ten sposób ulega gminowi, 
W nieszczęście, ach! popadłem! Byłoby najzdrowiej, 
Ażebym się wypłakał, a wstyd mi zabrania! 
Lecz mniejsza z tym!... Cóż powiem w chwili powitania 
Małżonce? Jak ją przyjmę? Jak jej spojrzę w oczy? 
Tym większe jeszcze dzisiaj nieszczęście mnie tłoczy, 
Że jest tu, niewezwana! Lecz słusznie zrobiła, 
Zjechawszy na ślub córki. Wydać skarb ten, siła 
Najdroższy w domowinie, przybywa, a oto 
Spostrzeże, w jakie dzisiaj wciągnąłem je błoto! 
A ona, nieszczęśliwa dziewka, co prawię? — 
Dziewica? Wszak za chwilę, dzięki mej obławie, 
Zaślubi się z Hadesem!.... Cóż ja biedny zrobię? 
„Zabijasz mnie?” tak jęknie — „niechże, ojcze, tobie 
I wszystkim twoim drogim przypadnie w udziele 
To samo, jakie dzisiaj sprawiasz mnie, wesele!” 
Obecny Orest krzyknie coś niezrozumiale — 
Lecz ja zrozumiem dobrze te dziecięce żale! 
Do jakiej-ż mnie okrutnej przywiodły zaguby 
Heleny i Parysa Priamidy śluby! 
  PRZODOWNICA CHÓRU
I mnie nieszczęście króla okrutnie dopieka, 
Choć dla was jam niewiasta obca i daleka. 
  MENELAOS
O pozwól mi się, bracie, dotknąć dłoni twojej! 
  AGAMEMNON
Tu masz! Zwycięstwo tobie, mnie zaś rozpacz stoi! 
  MENELAOS
Przysięgam na Pelopsa, który był rodzicem 
I mego i twojego rodzica, z tym licem 
Otwartym na Atreja, co nas spłodził obu, 
Zaklinam się, że, mówiąc, użyję sposobu 
Szczerego, bez obłudy, że li to przytoczy 
Mój język, co mam w serca. Widząc twoje oczy 
Spłakane, jam się wzruszył, samem też o mało 
Nie płakał. Odwołuję, co się powiedziało, 
Bo nie chcę wobec ciebie postępować srodze. 
I jam twojego zdania i ja się z tym godzę, 
Byś córki nie zabijał i we wyższej cenie 
Mojego nie miał szczęścia. Bo jakżeż, nadmienię, 
Ma być, abyś ty płakał, a jam się weselił, 
By twoich chłonął śmierci mrok, a mym się bielił 
Dzień boży? Czegóż pragnę? Jeśli pragnę żony, 
Nie mogęż dostać innej, wielce wyróżnionej? 
Więc brata mam poświęcić, co najmniej wypada, 
Dla kogo? Dla Heleny? Nad dobro nie lada 
Przenosić zło wierutne? Byłem-ci ja młody 
I płochy55, ale teraz, korzyści i szkody 
Wszelakie rozważywszy, widzę, co to znaczy 
Zabijać własne dziecko. Lituję się raczej 
Nad losem biednej dziewki, zwłaszcza, jeśli wspomnę, 
Że moją jest krewniaczką ta, co tak ogromne 
Ponosić ma nieszczęście, co ma paść w ofierze 
Dla mojej miłośnicy. Zresztą, powiem szczerze, 
Cóż córkę twą obchodzi Helena? Więc dalej! 
Niech wojsko się z Aulidy do domu przewali! 
Ty zasię łzy obetrzyj, bo i oczy moje 
Gotowe, bracie drogi, łez wypłakać zdroje! 
Jeżeli ciebie tyczy wyrok, na twą córę 
Wydany, niechże na mnie losy jej ponure 
Bynajmniej nie padają. Mego w tym udziału 
Na twą się zrzekam korzyść. A że już pomału 
Ochłodłem w swym zapale, dobra jest ta zmiana, 
Bo serce moje bratu wróciła. Wybrana 
Jest dusza, gdy najlepszych rad słuchać gotowa. 
  PRZODOWNICA CHÓRU
Potomka Zeusowego godne są te słowa, 
Tantala szczepu godne, nie zawstydzą przodka! 
  AGAMEMNON
W niemałej u mnie cenie twoja dobroć słodka, 
Że słowem, godnym ciebie, tak niespodziewanie 
Umiałeś mnie zaszczycić. Jak to? Czyż powstanie 
Niezgoda między braćmi dla pustej kobiety, 
Albo z chciwości grosza? Dla tych, co niestety! 
We waśni są, acz krewni, zawsze mam pogardę, 
Lecz przyszły na mnie chwile konieczności twarde, 
Że muszę na swej córce mord wykonać krwawy. 
  MENELAOS
Któż zmusza cię mordować? Dla jakiejże sprawy? 
  AGAMEMNON
Zmuszają mnie te wojska, wszyscy ci Achaje! 
  MENELAOS
Nie zmuszą, gdy w argiwskie odeszlesz je kraje. 
  AGAMEMNON
To dałoby się ukryć, tamto zaś się nie da — 
  MENELAOS
Uginasz się przed tłumem? Cóż znowu za bieda? 
  AGAMEMNON
Kalchas całemu wojsku roztrąbi wyrocznię. 
  MENELAOS
A jeśli żyć przestanie? Łatwo sobie spocznie! 
  AGAMEMNON
Tak! Niecne, tak rozgłosu chciwe wieszczków plemię! 
  MENELAOS
Nicpotem, darmozjady, jeno56 hańbią ziemię! 
  AGAMEMNON
Co przyszło mi tu na myśl, ciebie nie zatrwoży? 
  MENELAOS
Od razu mów, odgadnąć będzie chyba gorzej. 
  AGAMEMNON
Wie o tym i Syzyfa plemię to nieboże. 
  MENELAOS
A w czymże nam Odyssej57 dziś zaszkodzić może? 
  AGAMEMNON
O, chytra to gadzina i z pospólstwem w zmowie. 
  MENELAOS
Ambicja go pożera, to licho mu w głowie — 
  AGAMEMNON
Dlatego, wierz mi, stanie śród argejskich ludzi 
I wszystkich Kalchasową wyrocznią podjudzi, 
Żem przyrzekł Artemidzie ofiarę, a potem 
Złamałem dane słowo. Za sobą on lotem 
Pociągnie Argejczyków i zmusi rozkazem, 
Ażeby mnie i ciebie z moją córką razem 
Zamordowali tutaj. Gdybym do Argosu 
Chciał uciec, i tam swego nie uniknę losu: 
Dopędzą nas i razem z murami Cyklopów 
W proch zetrą, a zaś ziemia będzie przez tych chłopów 
Przezbrojnych zamieniona w żałobną pustynię. 
Już taka jest ma dola! Ach! Cóż ja uczynię, 
Nieszczęsny, dzięki niebu w tej żyjący grozie?! 
To jedno, Menelaju, gdy będziesz w obozie: 
Niech o tym się nie dowie Klytaimnestra, żona. 
Dopóki moja córka, śmierci poświęcona, 
Nie będzie w rękach Hadu. Chciałbym, biedny człowiek, 
Jak najmniej wylać dzisiaj gorzkich łez spod powiek... 
Ty masz zapobiec temu. Do chóru: A wam zasię wara! 
O wszystkim tym niech język twój milczeć się stara! 
  CHÓR
Szczęśliwy człowiek, co w mierze 
Do twej rozkoszy się bierze, 
O Afrodyto ma święta! 
Co o tym zawsze pamięta, 
Że rozpasanie złej chuci 
Spokój mu z serca wyrzuci! 
Albowiem chciały tak losy, 
Że Eros, ten bóg złotowłosy. 
Dwóch łuków naciąga cięciwy: 
Z jednego nam żywot szczęśliwy, 
Z drugiego nieszczęście zaś spływa! 
Dlatego nie bądź mi krzywa58, 
Cudna Kiprydo59, i drugi 
Ów pocisk trzymaj od sługi 
Swojej z daleka! Niech do mnie 
Ma przystęp li żądza, co skromnie 
I z miarą używa rozkoszy, 
Bezwstydna niech precz mi się płoszy! 
 

*

Różne są ludzkie natury 
I różny obyczaj, lecz z góry 
Mądrością zawsze i wszędzie 
Prawdziwa zacność już będzie. 
Zadatek cnoty już chowa 
Nauka obyczajowa. 
Mędrzec jest ten, kto w swej duszy 
Poczucia wstydu nie głuszy, 
Nagrodę też wielką bierze 
Powinność, spełniona szczerze: 
Niezwiędły tu wieniec sławy 
Zyskuje wszelki człek prawy. 
Zaszczytem jest gonić za cnotą, 
Niewiasta to spełnia, z ochotą 
Wstydliwą czcząc Afrodytę, 
Zaś mąż, kiedy dobro zdobyte 
Swojej ojczyzny pomnaża, 
Skrzętnego przykład włodarza. 
 

*

Rosła wraz z tobą zagłada, 
Kiedyś, Parysie, swe stada 
Wypasał srebrzystowełne 
Pośród idajskich hal, 
Gdy trzoda mleka pełne 
Miała wymiona 
Na bujnych łąkach karmiona, 
Ty zasię w dal 
Na swej frygijskiej trzcinie, 
Udając, że przecie 
Grasz na Olimpu flecie, 
Swe cudzoziemskie tony 
W okras po wszystkieś strony 
Słał! 
I poniósł cię szał: 
Ku wielkiej biedzie 
Spór bogiń do Grecji cię wiedzie, 
Do komnat z słoniowej kości, 
Gdzie żarnem okiem miłości 
Helena spojrzała na cię, 
A tyś odpowiedział jej wzajem! 
Cóż stąd dziś macie? 
Waśń! Waśń! Hellada 
Z całym swym zbrojnym krajem 
Na gród trojański wypada, 
Statków z nią płynie gromada! 
 
Na widok wjeżdżającej na scenę Klytaimnestry z Ifigenią i Orestesem:
O haj! O haj! 
Jakież to szczęście wielkie 
Dla wielkich zawsze jest pewne! 
Widzicie oto królewnę. 
Widzicie Ifigenię? 
Widzicie tę rodzicielkę 
Jej — 
O, Klytaimnestrę, córkę Tyndareja!? 
Możne ich pokolenie, 
A oto błoga nadzieja 
W możniejszy prowadzi je ród! 
Ci, co śród szczęsnych swych progów 
Mają dobytku w bród, 
Uchodzą zawsze za bogów 
U mniej szczęśliwych rzesz. 
[Spiesz się, w Chalcydzie wychowane plemię, 
Spiesz-że się, spiesz! 
Stańmy tu, bądźmy gotowe 
Wysadzić z wozu królowę60, 
By nie potknęła się czasem, 
Schodząc na ziemię. 
Uprzejmie podajmy im ręce! 
Niechże się serce dziewczęce 
Agamemnona córy, 
Tak pięknie 
Przybyłej w nasze te mury, 
Nie zlęknie! 
Tym naszym obcym hałasem 
Nie budźmy trwogi 
U tych, przybyłych z drogi 
Do naszych włości. 
Obcych nam gości!] 
  KLYTAIMNESTRA
Za dobrą ja to sobie poczytuję wróżbę 
Tę waszą przyjacielskich słów serdeczną służbę. 
Nadzieję również żywię, i że nie na szkodę 
Do ślubu przegodnego córkę swą powiodę. 
 
do służby
Co tchu mi teraz z wozów znieść dziewicy wiano 
I aby je w namiocie dobrze poskładano! 
 
do Ifigenii
Ty, dziecko, wyjdź z kolasy, ostrożnie na ziemi 
Stawiając delikatną nóżkę. Do Chóru: Wy ją swemi 
Ramiony61 podeprzyjcie, by ma córka młoda 
Bez szwanku wyszła z wozu. I mnie też niech poda 
Kto rękę swą, bym mogła i ja wysiąść cało. 
[A komuś przy zaprzęgu stanąć by się zdało. 
Gdyż konie są strachliwe i ustać nie mogą — 
Wzrok mają niespokojny. Tę dziecinę drogą, 
Agamemnona syna, Oresta, niech druhny 
Zaniosą do namiotu. Jeszcze jest młodziuchny. 
Uśpił cię turkot wozu, ty mój synku luby! 
Ot zbudź się! Na radosneś przybył siostry śluby. 
Ach! sam z rodu dostojnych, wchodzisz przez to stadło 
W krewieństwo wielce godne — tak nam dziś wypadło, 
Że wiązem się z rycernym wnukiem Nereusza, 
Dorównującym bogom. 
 
do Ifigenii, widząc zbliżającego się Agamemnona
Szczęśliwa ma dusza 
Tej chwili! Przyjdźże ku mnie, moja córko słodka! 
O tutaj, Ifigenio! Niechże ma pieszczotka 
Przy matce tutaj stanie, obok tego grona 
Białogłów cudzoziemskich, i niechże mi ona 
Powita kochanego ojca! Już przybywa! 
  IFIGENIA
Zapewne, matko luba, nie będziesz mi krzywa62, 
Jeżeli pierś ma spocznie na ojcowskiem łonie.] 
  KLYTAIMNESTRA
Największa moja chlubo, cny Agamemnonie! 
Posłuszne twym rozkazom, jesteśmy przy tobie! 
  IFIGENIA
A ja w tej, ojcze drogi, upragnionej dobie 
Po takim długim czasie rzucam się o, w twoje 
Objęcia! Ócz twych żądna, tęsknotę swą koję!... 
Nie gniewaj się!... 
  KLYTAIMNESTRA
I owszem, ze wszystkich mych dzieci 
Ku ojcu zawsze serce twe najbardziej leci... 
  IFIGENIA
Po takim czasie, ojcze, cóż to za wesele! 
  AGAMEMNON
I moje! I ja z tobą to uczucie dzielę. 
  IFIGENIA
Jak dobrze, żeś mi kazał wybrać się w tę drogę! 
  AGAMEMNON
Czy dobrze lub niedobrze, wyznać się nie mogę. 
  IFIGENIA
Spoglądasz na mnie ojcze, smutno i nieswojsko. 
  AGAMEMNON
Ma troski król i hetman, prowadzący wojsko. 
  IFIGENIA
Dziś, ojcze, bądź li63 ze mną, porzuć wszystkie troski! 
  AGAMEMNON
A, z tobą, z nikim innym jest mój duch ojcowski. 
  IFIGENIA
Więc wygładź-że te zmarszczki, patrz na mnie wesoło. 
  AGAMEMNON
Bóg jeden wie, jak cieszę się, widząc twe czoło. 
  IFIGENIA
A jednak, jednak łzami zaszła ci powieka. 
  AGAMEMNON
Zbyt długie nas obojga rozłączenie czeka. 
  IFIGENIA
Ja nie wiem, mój tatusiu, nie wiem, co to znaczy. 
  AGAMEMNON
Gdy mówisz tak do rzeczy, jest mi smutniej raczej. 
  IFIGENIA
Więc powiem coś od rzeczy, weselej ci będzie. 
  AGAMEMNON
Jak milczeć dłużej!... Miła zawsześ jest i wszędzie. 
  IFIGENIA
Zostańmy, ojcze, razem, ty i twoja dziatwa. 
  AGAMEMNON
O chcę! Lecz chcieć nie wolno! To mi życie gmatwa! 
  IFIGENIA
Zgiń, wojno, zgiń-że razem z Menelaja winą! 
  AGAMEMNON
Jam zginął już, lecz wprzódy jeszcze inni zginą. 
  IFIGENIA
Tak długo już, mój ojcze, zabawiasz w Aulidzie. 
  AGAMEMNON
I ciągle nam z wojenną wyprawą nie idzie! 
  IFIGENIA
A gdzież to, mój tatusiu, te frygijskie ziemie? 
  AGAMEMNON
Gdzie zrodził się, niestety, Parys, nędzne plemię. 
  IFIGENIA
W świat ruszasz, mój tatusiu! Opuszczasz mnie w świecie? 
  AGAMEMNON
I ty to samo zrobisz, co twój ojciec, dziecię. 
  IFIGENIA
Popłynąć z tobą razem chciałabym ogromnie! 
  AGAMEMNON
Popłyniesz tam, ma córko, gdzie pomyślisz o mnie. 
  IFIGENIA
Czy z matką, czy też sama w tę podróż popłynę? 
  AGAMEMNON
Bez matki i bez ojca, me dziecko jedyne! 
  IFIGENIA
Czy myślisz, mój tatusiu, przenieść w dom mnie inny? 
  AGAMEMNON
Daj spokój! Panny o tym wiedzieć nie powinny. 
  IFIGENIA
Tatusiu, spraw się w Frygii i wróć w progi stare. 
  AGAMEMNON
Nasamprzód jeszcze muszę złożyć tu ofiarę. 
  IFIGENIA
Rozpocząć trzeba każdy czyn z ofiarą w zgodzie. 
  AGAMEMNON
Przekonasz się, gdy staniesz przy święconej wodzie. 
  IFIGENIA
1 2 3 4 5 6 7 8 9
Idź do strony:

Darmowe książki «Ifigenia w Aulidzie - Eurypides (biblioteka przez internet .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz