Darmowe ebooki » Komedia » Cyrano de Bergerac - Edmond Rostand (gdzie czytac ksiazki txt) 📖

Czytasz książkę online - «Cyrano de Bergerac - Edmond Rostand (gdzie czytac ksiazki txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Edmond Rostand



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 28
Idź do strony:
BRET
z miłością
Znakomitszej istoty nie ma na tym świecie!... 
  RAGUENEAU
Rymopis!... 
  LE BRET
Muzyk zdolny!... 
  BRISSAILLE
Fizyk!... 
  CUIGY
Zawadiaka!... 
  LIGNIÈRE
A jaki cudak pyszny, butna mina jaka!... 
  RAGUENEAU
O, tak, tak, dziwak z niego!... I wątpię okrutnie, 
By tę postać, co z tłumu odrywa się butnie, 
Uroczysty pan Champaigne69 uwiecznił na płótnie... 
Lecz przesadny, dziwaczny, pocieszny, szalony, 
Dla Callota70 on jakby umyślnie stworzony, 
Ten warchoł ponad wszystkie cudacki warchoły: 
Kapelusz... o trzech czubach!... kaftan... sześciopoły!... 
I płaszcz, który zadziera z tyłu jego buta 
Szpadą... niby zuchwały ogon u koguta... 
Butniejszy niźli wszystkie Gaskończyki71 razem, 
Dumnego Artabana72 będący obrazem, 
Dźwiga on ponad sutą kryzą Pulcinelli73 
Nos... Ach, waszmoście mili, czyście też widzieli 
Ten nos?... Na widok jego, gdy się z nim przechadza, 
Zbiera nas chęć zawołać: „Ależ nie, przesadza!...” 
I patrzym, zali74 tego nie złoży toboła... 
Ale pan de Cyrano nie składa go zgoła!... 
  LE BRET
potakując głową
O, nie — i śmiercią karci każde o nim słowo! 
  RAGUENEAU
z dumą
Jego szpada nożyczek Parki75 jest połową!... 
  PIERWSZY MARGRABIA
wzruszając ramionami
Nie przyjdzie!... 
  RAGUENEAU
Trzymam zakład. 
  PIERWSZY MARGRABIA
O co?... 
  RAGUENEAU
O kuraka 
À la76 Ragueneau! 
  MARGRABIA
śmiejąc się
Dobrze!... 
 
Szmer podziwu w sali. Roksana zjawiła się w swej loży i siada na przodzie; ochmistrzyni jej w głębi. Chrystian, płacąc roznosicielce za wino wypite przez Lignière’a, nie spostrzega na razie Roksany. DRUGI MARGRABIA
w zachwycie
Jakaż piękna, jaka!... 
Nie, po prostu przeraża blaskiem swej urody!... 
  PIERWSZY MARGRABIA
Brzoskwinia, co się dwiema uśmiecha jagody77... 
  DRUGI MARGRABIA
A tak świeża, że patrzeć nie można bez szkody, 
I zakatarzysz serce, stając przy niej z bliska!... 
  CHRYSTIAN
podnosi głowę, spostrzega Roksanę i porywając Lignière’a za ramię, z żywością
To ona!... 
  LIGNIÈRE
patrząc
A, to ona?... 
  CHRYSTIAN
Mów!... Lęk mnie uciska!... 
  LIGNIÈRE
pijąc drobnymi haustami swe rivesalto
To Magdalena Robin, przezwiskiem Roksana, 
Wykwintnisia... 
  CHRYSTIAN
Niestety! 
  LIGNIÈRE
Kuzynka Cyrana, 
O którym tu mówiono... Jest panną, sierotą; 
Mieszka z swą ochmistrzynią... 
 
Tymczasem wszedł do loży Roksany pan wykwintnie ubrany, z błękitną wstęgą orderową przez plecy78, i stojąc, począł rozmawiać z Roksaną. CHRYSTIAN
gorączkowo
Ten człowiek tam, kto to?... 
  LIGNIÈRE
którego już trunek zaczyna rozmarzać, przymrużając oczy
He,he, he, to de Guiche jest!... Hrabia... Pan bogaty... 
Zadurzony w Roksanie na śmierć, lecz żonaty 
Z siostrzanką Richelieugo79... Więc swata ją z innym, 
Który jest wicehrabią... 
z szyderczym naciskiem 
razem i... uczynnym!... 
Ten kmotr80 zwie się de Valvert... Panna się opiera, 
Ale de Guiche jest możny i wielki przechera81... 
Może zgnieść, zdusić pannę, samą, nie ze szlachty! 
Zresztą już odsłoniłem w piosnce te konszachty... 
Cięta jest... zwłaszcza koniec... Muszą źli być srodze!... 
Czy chcesz waćpan posłuchać?... 
 
Powstaje z podniesioną szklanicą, chwiejąc się, gotów śpiewać. CHRYSTIAN
Nie, dzięki!... Odchodzę. 
  LIGNIÈRE
Gdzie? 
  CHRYSTIAN
Szukać tego Valvert. 
  LIGNIÈRE
Nie idź... W sieć ich wpadłszy, 
Zginiesz jak mucha... 
pokazując mu okiem Roksanę 
Zostań. Roksana tu patrzy!... 
  CHRYSTIAN
Prawda... 
 
Od tej chwili, z głową podniesioną, z ustami rozwartymi, nie przestaje na nią patrzeć w zachwycie. Grupa rzezimieszków, widząc go zagapionego w ten sposób, zbliża się do niego powoli. LIGNIÈRE
To ja odchodzę... Chcę pić... W karczmie czeka 
D’Assoucy... 
 
Wychodzi, zataczając się. LE BRET
który obszedłszy całą salę, zbliżył się do Ragueneau’a, z otuchą
Coś nie widać naszego człowieka!... 
  RAGUENEAU
Przyjdzie... 
  LE BRET
z otuchą
Może ceduły82 nie czytał dziś wcale!... 
  SALA
Nuże!... Fora!... Kurtyna!... Zaczynać, guzdrale! 
  SCENA TRZECIA
Ciż sami, oprócz Lignière’a de Guiche, Valvert, później Montfleury. PIERWSZY MARGRABIA
widząc hrabiego de Guiche, który zeszedłszy z loży Roksany, idzie przez parter, otoczony usłużną szlachtą, między którą wicehrabia de Valvert.
Patrz!... De Guiche!... Z jakim dworem!... Phi, phi!... Tam do kata!... 
  DRUGI MARGRABIA
Znowu jeden Gaskończyk... 
  PIERWSZY MARGRABIA
Gaskon dyplomata, 
Taki dojdzie wysoko... Słuchaj, moja rada: 
Submitować83 mu nasze atencje84 wypada... 
 
Podchodzą ku niemu. DRUGI MARGRABIA
Jaka to barwa tych cudnych szarf, hrabio Guiche: 
Baise moi ma mignonne85, czyli też ventre de biche86? 
  DE GUICHE
To Espagnol malade87 jest... 
  PIERWSZY MARGRABIA
Barwa ta nie kłamie, 
Krucho będzie z Hiszpanem, gdy pozna twe ramię. 
  DE GUICHE
wskazując na scenę
Idę tam, a waszmościów scena czy nie zwabia? 
Chodźmy, chodźmy!... 
Podąża ku scenie w towarzystwie margrabiów i szlachty. W drodze przystaje i woła 
No, Valvert, chodźże!... 
  CHRYSTIAN
który to wszystko widział i słyszał, drgnął, usłyszawszy to nazwisko
Wicehrabia. 
Rękawicę mu rzucę w twarz; zabiję w walce... 
Sięga do kieszeni i znalazłszy tam rękę rzezimieszka, odwraca się zdumiony... 
Co?... 
  RZEZIMIESZEK
Aj!... 
  CHRYSTIAN
nie wypuszczając jego ręki
Szukam rękawic... 
  RZEZIMIESZEK
z kwaśnym uśmiechem
A znalazł waść palce!... 
zmieniając ton, półgłosem i skwapliwie 
Puść mnie, waszmość. W zamianę powiem tajemnicę. 
  CHRYSTIAN
nie wypuszczając jego ręki
Jaką? 
  RZEZIMIESZEK
Lignière, co stąd przed chwilą wyszedł na ulicę... 
  CHRYSTIAN
No i cóż?... 
  RZEZIMIESZEK
...umrze dzisiaj... Pewien pan — figura!... 
Śmiertelnie się obraził piosnką jego pióra, 
I stu ludzi — ja z nimi! — pod zmrok wieczorowy 
Ma dziś czekać w zasadzce... Nie uniesie głowy!... 
  CHRYSTIAN
Kto zacz ów pan?... 
  RZEZIMIESZEK
To sekret!... 
  CHRYSTIAN
wzruszając ramionami
Głupiś!... 
  RZEZIMIESZEK
z wielką godnością
Zawodowy... 
  CHRYSTIAN
Gdzież stanie ta zasadzka?... 
  RZEZIMIESZEK
Brama Nesle, przy wieży... 
On musi iść tamtędy... Niech waść ostrzec bieży88!! 
  CHRYSTIAN
wypuszczając wreszcie jego rękę
Lecz gdzież znajdę go teraz? 
  RZEZIMIESZEK
Od szynku do szynku 
Musi go waszmość szukać wszędzie, bez spoczynku. 
Pod Paskiem, który trzeszczy, pod Trzema Lejkami, 
Pod Złotą Prasą, pod Szyszką, Dwiema Pochodniami, 
A wszędzie pozostawić karteczkę dla niego... 
  CHRYSTIAN
Tak, lecę!... Ha, łajdaki!... Stu!... Stu na jednego!... 
spoglądając z czułością na Roksanę 
Kochana! Ją porzucić... 
rzucając wściekłe spojrzenie Valvertowi 
i jego zostawić!... 
Lecz Lignière!... Lecę, muszę z matni go wybawić!... 
 
Wybiega skwapliwie. De Guiche, wicehrabia, margrabiowie i szlachta znikają za kotarą, by się usadowić w ławeczkach na scenie. Parter szczelnie zapełniony, tudzież loże i galerie. WSZYSCY
Fora!... 
  MIESZCZANIN
którego peruka unosi się, poderwana wędką przez pazia z drugiej galerii.
Moja peruka!... 
  GŁOSY WŚRÓD TŁUMU
Łysy, patrzcie, łysy!... 
Ha, ha, ha!... Brawo pazie!... 
  MIESZCZANIN
wygrażając pięścią, rozwścieczony
Hultaje!... Urwisy!... 
  ŚMIECHY
z początku bardzo głośne, potem coraz cichsze
Ha, ha, ha!... Ha, ha, ha, ha!... Ha, ha, ha!... Ha, ha, ha!... 
 
Milczenie zupełne. LE BRET
zdziwiony
Co to?... Zamilkli nagle? 
jeden z widzów szepce mu coś do ucha 
Aaa!... 
  WIDZ
Ręczył mi za to... 
  SZMERY WŚRÓD PUBLICZNOŚCI
Przyszedł!... Gdzież tam!... Z pewnością!... Jest w loży za kratą... 
Wszystkie oczy zwracają się w stronę zakratowanej loży. 
Ha, Kardynał!... Kardynał!... Kardynał!... Kardynał!... 
  JEDEN Z PAZIÓW
Przepadł kawał, a tak się uciesznie zaczynał! 
  GŁOS JEDNEGO Z MARGRABIÓW
za kotarą, wśród milczenia
Rozjaśnijcież tę świecę!... 
  DRUGI MARGRABIA
wystawiwszy głowę spoza kotary
Stołka!... 
 
Podają krzesło ponad głowami z ręki do ręki. Margrabia bierze je, nie zaniedbawszy rzucić kilku całusków w stronę lóż. JEDEN Z WIDZÓW
Cyt! Kurtyna!... 
 
W tej chwili słychać trzy stuknięcia, obwieszczające początek przedstawienia. Kotara się rozsuwa. Widać margrabiów, siedzących po obu stronach sceny w postawach zuchwałych. Kurtyna w głębi przedstawia dekorację do sztuki pasterskiej. Cztery małe kryształowe świeczniki oświecają scenę. Skrzypki grają przyciszonym głosem. LE BRET
z cicha do Ragueneau’a
Montfleury wyjdzie pierwszy?... 
  RAGUENEAU
również z cicha
Tak, to on zaczyna!... 
  LE BRET
No, oddycham nareszcie: nie ma Bergeraca... 
Ach, jakże mnie to cieszy!... 
  RAGUENEAU
Przegrałem kuraka!... 
  LE BRET
żartobliwie
Tym lepiej!... Byłby twardy z Cyrana przyprawą!... 
 
Słychać głos kobzy i Montfleury ukazuje się na scenie, ogromny, w kostiumie pasterza ze sztuki pasterskiej, w kapeluszu osadzonym na bakier i przystrojonym różami, dmuchając w kobzę89, której jedna duda wstążkami jest ubrana. PARTER
klaszcząc
Montfleury!... Ha, Montfleury!... Brawo!... Brawo!... Brawo!... 
  MONTFLEURY
dziękuje, kłaniając się na wszystkie strony, po czym zaczyna grać rolę Fedona
„Szczęsny90, komu bogowie zażyć dają wczasów91 
W ustroni, z dala dworu, w pośród ciszy lasów, 
I gdy Zefir92 w drzew liściach szumi pieśń arfianą93...” 
  GŁOS
z głębi parteru
Łajdaku!... Wszak przez miesiąc grać ci zakazano!... 
 
Przerażeni. Wszyscy odwracają się w stronę głosu. Szemrania. ZMIESZANE GŁOSY
Cóż to?... Co tam za hałas?... 
 
Publiczność w lożach powstaje, by móc widzieć. CUIGY
Ha, to on!... 
  LE BRET
osłupiały
Cyrano!... 
  GŁOS
Ruszaj stąd, królu błaznów!... 
  CAŁA SALA
z oburzeniem
Ooo!... 
  MONTFLEURY
Ależ!... 
  GŁOS
Precz z sali!... 
  GŁOSY
z parteru i lóż
Cicho!... Dość już!... Montfleury!... Nie bój się!... Graj dalej!... 
  MONTFLEURY
niepewnym głosem
„Szczęsny, komu bogowie zażyć dają...” 
  GŁOS
coraz groźniejszy
Nuże! 
Czy chcesz, bym ci las kijów zaszczepił na skórze?... 
 
Ponad głowami ukazuje się ramię, które laską wygraża. MONTFLEURY
coraz słabszym głosem
„Szczęsny ko...” 
 
Laska wygraża. GŁOS
Precz w tej chwili!... 
  PARTER
Och!... 
  MONTFLEURY
zdławionym głosem
„...komu bogowie...” 
  CYRANO
wskoczywszy na krzesło wśród parteru, z założonymi rękami, w kapeluszu o kryzie do góry nad czołem podniesionej; wąs najeżony, nos przerażający.
Ejże!... Bo się rozgniewam. 
 
Wrażenie ogromne. SCENA CZWARTA
Ciż sami, Cyrano; później Bellerose i Jodelet. MONTFLEURY
do margrabiów
Ratujcie panowie!... 
  JEDEN Z MARGRABIÓW
niedbale
Grajże! Co będziesz słuchał!... 
  CYRANO
Słysz94, ty: wara!... zasię95!... 
Bobyś mnie zmusił pysk ci trzepać, ty grubasie. 
  MARGRABIA
Dość już!... 
  CYRANO
Niech markiziątka milczą, radzę szczerze, 
Inaczej laską moją wstążki ich przemierzę!... 
  WSZYSCY MARGRABIOWIE
zrywają się
To zanadto!... Montfleury!... 
  CYRANO
Precz z nim, póki proszę, 
Bo mu uszy obetnę i brzuch wypatroszę!... 
  GŁOS JAKIŚ
Jednak... 
  CYRANO
Precz z nim!... 
  INNY GŁOS
Lecz... 
  CYRANO
Cóż to?... On jeszcze tu stoi?... 
zakasując rękawy 
Dobrze!... Idę na scenę, by jako przystoi 
Pokrajać w płatki ową mortadelę włoską!... 
  MONTFLEURY
z wymuszoną godnością
Lżąc mnie, obrażasz waszmość ciężko Talię boską!... 
  CYRANO
z ironiczną grzecznością
O, gdyby muza owa, dla której waść niczem, 
Miała zaszczyt się spotkać z waszmości obliczem, 
To, widząc cię jestestwem tak tłustem, a durnem, 
Palnęłaby cię
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 28
Idź do strony:

Darmowe książki «Cyrano de Bergerac - Edmond Rostand (gdzie czytac ksiazki txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz