Darmowe ebooki » Komedia » Mieszczanin szlachcicem - Molière (Molier) (czytać ksiązki TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Mieszczanin szlachcicem - Molière (Molier) (czytać ksiązki TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Molière (Molier)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 12
Idź do strony:
bić a nie dostawać. Wykazałem to panu kiedyś w sposób doświadczalny: niepodobieństwem jest, abyś dostał pchnięcie, o ile zdołasz uchylić szpadę przeciwnika od linii własnego ciała, a to znów zależy jedynie od małego ruchu przegubem do wewnątrz albo na zewnątrz. PAN JOURDAIN

Zatem w ten sposób, choćby nawet człek nie był zbyt odważny, może być pewny, że zabije przeciwnika, a sam nie oberwie?

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

Oczywiście; czy nie wykazałem tego na przykładzie?

PAN JOURDAIN

Prawda.

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

Z tego wynika jasno, jakim szacunkiem powinno by się nas otaczać w każdym państwie i o ile sztuka robienia bronią góruje nad innymi zbytecznymi umiejętnościami jak taniec i muzyka.

NAUCZYCIEL TAŃCA

Powoli, mości fechmistrzu! Mów no pan o tańcu z większym uszanowaniem!

NAUCZYCIEL MUZYKI

Naucz się pan, jeśli łaska, jak należy cenić dostojeństwo muzyki!

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

Śmieszni z was doprawdy ludzie: porównywać swoje figle do mojej sztuki.

NAUCZYCIEL MUZYKI

Patrzcie mi pyszałka!

NAUCZYCIEL TAŃCA

A, to mi pocieszna figura, pajac w tym głupim plastronie1!

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

Mój ty wielki tancmistrzu, ja cię tu nauczę tańczyć jak należy. A ty, mój wielki muzykancie, zaraz mi zaśpiewasz i to bardzo cienko.

NAUCZYCIEL TAŃCA

Poczekaj, ty ze swoim rożenkiem, ja cię nauczę twojego rzemiosła!

PAN JOURDAIN

Czyś pan oszalał, szukać kłótni z człowiekiem, który ma w małym palcu wszystkie kwarty i tercje i umie zabić człowieka w sposób doświadczalny?

NAUCZYCIEL TAŃCA

Drwię sobie z jego doświadczalnego sposobu, z jego kwartą i tercją razem.

PAN JOURDAIN
do Nauczyciela Tańca

Ostrożnie, mówię!

NAUCZYCIEL FECHTUNKU
do Nauczyciela Tańca

Ejże, pokrako mała!

PAN JOURDAIN

Ależ, panie fechmistrzu!

NAUCZYCIEL TAŃCA
do Nauczyciela Fechtunku

Ejże, ty drągalu!...

PAN JOURDAIN

Ależ, panie tancmistrzu!

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

Jak się do ciebie dobiorę...

PAN JOURDAIN
do Nauczyciela Fechtunku

Powoli!

NAUCZYCIEL TAŃCA

Jak ci co przylepię...

PAN JOURDAIN
do Nauczyciela Tańca

Za pozwoleniem!

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

Oporządzę cię tak...

PAN JOURDAIN
do Nauczyciela Fechtunku

Ależ proszę!...

NAUCZYCIEL TAŃCA

Tak ci skórę wytataruję...

PAN JOURDAIN
do Nauczyciela Tańca

Jeśli łaska!...

NAUCZYCIEL MUZYKI

Pozwól pan, już my go nauczymy rozumu.

PAN JOURDAIN
do Nauczyciela Muzyki

Dla Boga! Dajże choć pan spokój!

SCENA IV
Nauczyciel Filozofii, Pan Jourdain, Nauczyciel Muzyki, Nauczyciel Tańca, Nauczyciel Fechtunku, Lokaj PAN JOURDAIN

Na miłość boską, panie filozofie, w samą porę się zjawiasz ze swą filozofią. Chodź pan, pomóż mi ich trochę uspokoić!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Cóż się stało? O co chodzi, panowie?

PAN JOURDAIN

Zaczęli sobie oczy wykłuwać wzajem wyższością swoich zawodów, aż od obelg przyszło prawie do bicia.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Ależ, panowie! Godziż się unosić w podobny sposób? Nie czytaliście uczonej rozprawy o gniewie, którą nam zostawił nieśmiertelny Seneka? Możeż być coś bardziej niskiego i haniebnego niż ta namiętność, która człowieka zamienia w dzikie bydlę? Czyż rozum nie powinien być panem wszystkich uczuć i czynności?

NAUCZYCIEL TAŃCA

Co pan gadasz! Toć on znieważył bezczelnie nas obu, mówiąc ze wzgardą o tańcu i muzyce.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Mądrość podnosi człowieka nad wszystkie zniewagi, najlepszą zaś odpowiedzią na obelgi jest spokój i cierpliwość.

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

Toż ci pajace byli na tyle bezczelni, aby swoje rzemiosła przyrównywać mojej sztuce!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Czyż to powinno pana tak poruszać? Nie o czczą sławę i o przodujące stanowisko przystoi ludziom walczyć; roztropność i cnota — oto najlepsze wyróżnienie.

NAUCZYCIEL TAŃCA

Ja twierdzę, iż taniec jest umiejętnością, której nie można czcić nadto wysoko.

NAUCZYCIEL MUZYKI

A ja, że muzyka jest sztuką, którą wszystkie wieki chowały w poszanowaniu.

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

A ja powiadam obu, że kunszt robienia bronią jest najpiękniejszym i najużyteczniejszym ze wszystkich.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

A czymże będzie w takim razie filozofia? Uważam to z waszej strony za wielkie zuchwalstwo, aby tu, wobec mnie przemawiać z taką butą i wynosić bezczelnie do wysokości nauk rzeczy, których nawet nazwiskiem sztuki zaszczycać się nie godzi i które można jedynie objąć mizernym mianem rębajły, dławidudy i linoskoczka!

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

A, ty psi filozofie jeden!

NAUCZYCIEL MUZYKI

Ty bałwanie zakuty!

NAUCZYCIEL TAŃCA

Ty pało wierutna!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Co? Wy łajdaki... filozof rzuca się na nich, zaś wszyscy trzej grzmocą go

PAN JOURDAIN

Panie filozofie!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Bezczelniki! Zuchwalcy! Łotry!

PAN JOURDAIN

Panie filozofie!

NAUCZYCIEL FECHTUNKU

A, bydlę przeklęte!

PAN JOURDAIN

Panowie!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Błazny!

PAN JOURDAIN

Panie filozofie!

NAUCZYCIEL TAŃCA

A to mi osioł koronny!

PAN JOURDAIN

Panowie!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Opryszki!

PAN JOURDAIN

Panie filozofie!

NAUCZYCIEL MUZYKI

Do kaduka z tym gburem!

PAN JOURDAIN

Panowie!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Łotry, szalbierze, hycle, rzezimieszki!

PAN JOURDAIN

Panie filozofie! Panowie! Panie filozofie! Panowie! Panie filozofie!

wychodzą, bijąc się SCENA V
Pan Jourdain, Lokaj PAN JOURDAIN

Ech, tarmoście się, ile wam się podoba — ja na to nie poradzę. Nie będę sobie niszczył szlafroka, aby was rozdzielać. Byłbym chyba szalony pchać się między nich i jeszcze oberwać guza.

SCENA VI
Nauczyciel Filozofii, Pan Jourdain, Lokaj NAUCZYCIEL FILOZOFII
poprawiając kołnierz

Przystąpmyż do lekcji.

PAN JOURDAIN

Wierzaj pan, przykro mi, że pana tak poturbowali.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

To drobnostka. Filozof umie z hartem znosić przeciwności losu; napiszę satyrę w stylu Juwenala, w której się załatwię z nimi jak należy. Nie mówmy już o tym! Czegóż się pan pragnie uczyć?

PAN JOURDAIN

Czego się tylko da; chciałbym z całej duszy być uczonym. Nie mogę przeboleć, że rodzice nie dali mnie kształcić za młodu we wszelkich umiejętnościach.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Chwalebne uczucie: nam sine doctrina vita est quasi mortis imago. Rozumiesz pan to? Umiesz po łacinie, oczywiście?

PAN JOURDAIN

Owszem, ale rób pan tak, jakbym nie umiał. Wytłumacz mi, co to znaczy!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Znaczy, że bez nauki życie jest jakoby obrazem śmierci.

PAN JOURDAIN

Ten łacinnik ma słuszność.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Czy masz pan pewne podstawy, jakieś zaczątki umiejętności?

PAN JOURDAIN

O, tak — pisać i czytać.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Od czegóż pragniesz pan, abyśmy rozpoczęli? Chcesz, abym cię poznał z logiką?

PAN JOURDAIN

Cóż to za logika?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Wiedza, która naucza o trojakich operacjach naszego umysłu.

PAN JOURDAIN

Jakież to są te trojakie operacje?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Pierwsza, druga i trzecia. Pierwsza zasadza się na należytym pojmowaniu za pomocą uniwersaliów; druga na należytym osądzeniu za pomocą kategoryj; trzecia zaś na należytym wyprowadzeniu konsekwencyj za pomocą figur: Barbara, Celarent, Darii, Ferio, Baralipton.

PAN JOURDAIN

Jakieś strasznie zakazane przezwiska. Ta logika mi się coś nie wydaje. Czegoś przyjemniejszego.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Chce pan studiować nauki moralne?

PAN JOURDAIN

Moralne?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Tak.

PAN JOURDAIN

Czegóż one uczą, te nauki moralne?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Traktują o szczęściu doczesnym, pouczają, jak hamować namiętności i...

PAN JOURDAIN

Nie, dajmy temu pokój! Jestem pasjonat jak wszyscy diabli i żadna moralność nic na to nie poradzi: kiedy już na mnie przyjdzie, muszę się wykląć do syta.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Chcesz się pan uczyć fizyki?

PAN JOURDAIN

Cóż to za jedna ta fizyka?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Fizyka to nauka, która objaśnia zasady naturalnych zjawisk i właściwości ciał, poucza o przyrodzie żywiołów, metali, minerałów, kamieni, roślin i zwierząt, wskazuje na przyczyny wszelakich meteorów, tęczy, błędnych ogników, komet, błyskawic, grzmotów, piorunów, deszczu, śniegu, gradu, wiatru i wirów powietrznych.

PAN JOURDAIN

Nie... To jakieś straszne huku-puku, straszne huru-buru.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Czegóż więc chcesz, bym pana nauczył?

PAN JOURDAIN

Niech mnie pan nauczy ortografii.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Bardzo chętnie.

PAN JOURDAIN

A potem nauczy mnie pan znać się na kalendarzu, abym wiedział, kiedy jest pełnia, a kiedy nów.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Niech i tak będzie! Aby tedy dobrze wniknąć w myśl pańską i traktować ten przedmiot ze stanowiska filozofii, trzeba zacząć wedle przyrodzonego porządku rzeczy od dokładnego poznania natury głosek i różnorakich sposobów wymawiania tychże. W tym przedmiocie muszę panu powiedzieć, że głoski dzielą się na samogłoski, tak nazwane samogłoskami, ponieważ wyrażają same, czyli czyste głosy, i na spółgłoski, tak nazwane spółgłoskami ponieważ wymawia się je zawsze społem ze samogłoskami i ponieważ oznaczają jedynie różnorodne artykulacje głosowe. Istnieje pięć samogłosek, czyli głosów: A, E, I, O, U.

PAN JOURDAIN

To wszystko rozumiem.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Głoskę A wymawia się, otwierając szeroko usta: A.

PAN JOURDAIN

A, A. Tak.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Głoskę E wyraża się, zbliżając szczękę górną do dolnej: A, E.

PAN JOURDAIN

A, E; A, E. Prawda, prawda. O, jakie to piękne!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Zaś głoskę I, zbliżając jeszcze bardziej szczęki do siebie i rozsuwając kąty ust ku uszom: A, E, I.

PAN JOURDAIN

A, E, I, I, I, I. W istocie. Niech żyje nauka!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Głoska O powstaje wówczas, gdy otwieramy szczęki i zbliżamy wargi dwoma kącikami, górnym i dolnym: O.

PAN JOURDAIN

O, O. Nic słuszniejszego: A, E, I, O, I, O. To cudowne! I, O, I, O.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Otwór ust tworzy przy tym małe kółko, które przedstawia jakby O.

PAN JOURDAIN

O, O, O. Masz pan słuszność: O. Doprawdy, jak to miło coś umieć!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Głoskę U wydaje się, zbliżając do siebie zęby, nie łącząc ich wszelako całkiem i wydłużając wargi ku przodowi tak, iż również zbliżają się do siebie, nie łącząc się całkowicie: U.

PAN JOURDAIN

U, U. Najświętsza prawda: U.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Pańskie wargi wyciągają się tak, jak gdybyś się przedrzeźniał; stąd pochodzi, iż, gdybyś chciał pokrzywić się komuś i zadrwić zeń sobie, nie mógłbyś powiedzieć nic innego, jak tylko: U.

PAN JOURDAIN

To prawda. Ach, czemuż nie uczyłem się wcześniej, aby wiedzieć to wszystko!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Jutro przejdziemy do innych głosek, mianowicie do spółgłosek.

PAN JOURDAIN

Czy i tam są rzeczy tak ciekawe jak tutaj?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Niewątpliwie. Spółgłoskę D na przykład wymawia się, przyciskając koniec języka, do zębów górnych: DA.

PAN JOURDAIN

DA, DA. Prawda. Nie, jakie to piękne, jakie piękne!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Głoskę F, przyciskając zęby górne do wargi dolnej: FA.

PAN JOURDAIN

FA, FA. W istocie! O moi rodzice! Jakiż ja mam żal do was! Jak żeście mnie ciężko ukrzywdzili!

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Głoskę R, podnosząc koniec języka aż do górnego podniebienia w ten sposób, iż, potrącony z pewną siłą przez wychodzącą falę powietrza, ustępuje jej i wraca ciągle na to samo miejsce, wprawiony w niejakie drżenie: R, RA.

PAN JOURDAIN

R, R, RA, R, R, R, R, R, RA. To prawda. Co z pana doprawdy za uczony człowiek! Ach, ileż ja czasu straciłem! R, R, R, RA.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Wyłożę panu gruntownie wszystkie te osobliwości.

PAN JOURDAIN

Bardzo pana proszę. A teraz muszę się panu zwierzyć z jedną rzeczą. Kocham się w pewnej bardzo wysoko postawionej osobie i pragnąłbym, abyś mi pomógł napisać bilecik, który chciałbym upuścić u jej stóp.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Bardzo chętnie.

PAN JOURDAIN

To będzie delikatnie, prawda?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Z pewnością. Chce pan napisać wierszem?

PAN JOURDAIN

Nie, nie, nie chcę wierszy.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Wolisz zatem prozą?

PAN JOURDAIN

Nie, nie! Ani wierszem, ani prozą.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Musi być albo jedno, albo drugie.

PAN JOURDAIN

Czemu?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Z tej przyczyny, iż dla wyrażenia myśli posiadamy jedynie wiersz lub prozę.

PAN JOURDAIN

Tylko wiersz lub prozę?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Tak, panie. Wszystko, co nie jest prozą, jest wierszem, a wszystko, co nie jest wierszem, jest prozą.

PAN JOURDAIN

A tak, jak się mówi, to co jest takiego?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

To proza.

PAN JOURDAIN

Jak to? Więc kiedy mówię: Michasiu, podaj mi pantofle i przynieś krymkę — to proza?

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Tak, panie.

PAN JOURDAIN

Daję słowo, zatem ja już przeszło czterdzieści lat mówię prozą, nie mając o tym żywnego pojęcia! Jestem panu najszczerzej obowiązany, żeś mnie pouczył. Pragnąłbym więc napisać w owym bileciku: „Piękna markizo, twoje piękne oczy sprawiły, iż umieram dla ciebie z miłości” — ale chciałbym, aby to wyrazić w sposób doborowy, żeby to było jakoś zgrabnie powiedziane.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Napiszemy, że płomienie jej oczu obracają w popiół twoje serce, że dzień i noc cierpisz dla niej najgwałtowniejsze...

PAN JOURDAIN

Nie, nie, nic takiego. Chcę tylko to, co powiedziałem: „Piękna markizo, twoje piękne oczy sprawiły, iż umieram dla ciebie z miłości”.

NAUCZYCIEL FILOZOFII

Trzeba to nieco rozwinąć.

PAN JOURDAIN

Nie, mówię panu! Chcę, żeby były tylko te słowa, ale jakoś modnie wykręcone, przyprawione jak się należy. Prosiłbym pana, abyś mi podał, tak,

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 12
Idź do strony:

Darmowe książki «Mieszczanin szlachcicem - Molière (Molier) (czytać ksiązki TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz