Darmowe ebooki » Komedia » Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Aleksander Fredro



1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Idź do strony:
class="stanza">
Jak cię przynagli, wyjdź za drzwi, u licha! 
  ALBIN
Co to za szczęście! za niebios opieka!  
Tak rozsądnego że mam przyjaciela, 
Że mi tak dobrych, świętych rad udziela. 
 
Ściska go. GUSTAW
Tylko ich słuchaj. 
  ALBIN
Co każesz, to zrobię. 
  GUSTAW
I słowa do niej — to pamiętaj sobie,  
Choćby płakała... 
  ALBIN
boleśnie
Ach! choćby płakała! 
  GUSTAW
Ach? — no, kiedy ach! za nic czynność cała. 
  ALBIN
heroicznie
Choć wielem cierpiał, choć z potem na czole,  
Wszakże widziałeś, jakim był przy stole: 
Spojrzała na mnie? — mój wzrok na suficie;  
Zwróciła oko? — ja zerk na nią skrycie. 
  GUSTAW
W tem cała sztuka. 
  ALBIN
Prosiła mnie wody — 
Ja nic. Prosiła soli — ja nic. — Chleba —  
Ja nic. — 
  GUSTAW
W tem sztuka. — Nalała ci wina — 
  ALBIN
z pośpiechem
A ja... 
ciszej 
wypiłem. 
  GUSTAW
Bo pić zawsze trzeba. 
Lecz ja ci ręczę, zmiękczać się zaczyna. 
Wszakże tysiączne daje ci dowody: 
Patrzy za tobą, sama ciebie szuka. 
Tylko wytrzymaj — na tem cała sztuka. 
Choćby tu przyszła, chciała szczerej zgody, 
Choćby najczulsza była jej rozmowa, 
Ty: tak, albo: nie, — więcej ani słowa. 
  ALBIN
Choćbym miał zginąć, wszystko jak chcesz zrobię, 
Boś już przekonał o dobrym sposobie. 
Ach, twoje rady szczerem dla mnie złotem. 
 
Ściska go. GUSTAW
udając płaczliwy ton stryja
Tylko zmiłuj się, przestań być trzpiotem, 
Bądź raz rozsądny — patrz, bierz przykład ze mnie. 
  ALBIN
Ach, tobie zrównać chciałbym nadaremnie! 
 
Klara wbiega, a zobaczywszy Gustawa nagle się wstrzymuje. SCENA III
Klara, Gustaw, Albin. KLARA
Nie ma Anieli? 
  GUSTAW
oglądając się
W samej rzeczy, nie ma. 
do Albina na stronie: 
A co — jest; myślisz, że Anieli szuka? 
Ale się trzymaj. 
  ALBIN
na stronie do Gustawa
Ba! w tem cała sztuka. 
  GUSTAW
na stronie do Albina, rozkazując
Siądź sobie w kącie, nie strzelaj oczyma; 
Ja wprzód nastroję, rzecz całą ułożę. 
Albin siada w głębi, tak że nie słyszy dalszej rozmowy. Do Klary:  
Czy mam winszować? 
  KLARA
ironicznie
Właśnie w dobrej porze; 
I czego? — proszę. 
  GUSTAW
Nowego kochanka. 
  KLARA
Nie wiem o żadnym. 
  GUSTAW
Żartuje stryjanka42. 
  KLARA
Panie Gustawie! 
  GUSTAW
Cóż to gniewać może? 
  KLARA
Żart zbyt bolesny. 
 
Zaczyna płakać. GUSTAW
Jak to? Łzy? A zatem 
Moją stryjanką szczerze nie chcesz zostać? 
  KLARA
Wolę sto razy rozstać się z tym światem. 
  GUSTAW
Hm! hm! kiedy tak, inna rzeczy postać. 
  KLARA
Inna? 
  GUSTAW
Los w jednym grozi nam sposobie; 
Trzeba więc stłumić wszelkie dawne waśnie, 
Radzić wzajemnie i pomagać sobie. 
  KLARA
Lecz jak? 
  GUSTAW
Jak? 
po długim namyśle 
Otóż tego nie wiem właśnie. 
  KLARA
Gdyby pan Gustaw chciał słuchać mej rady 
I niby stryja chciał ziścić układy; 
Zwłoki nam trzeba. 
  GUSTAW
Ach, wszakże tak chciałem, 
Ale Aniela z niewczesnym zapałem, 
Widzę przed matką była u spowiedzi; 
Matka się krzywi; stryj się dziwi, śledzi, 
Dochodzi, pyta, i oto w tej chwili  
Może już sobie wszystko wyjawili. 
  KLARA
Toż teraz będzie! Ach, panie Gustawie,  
Czyby to jakoś nie można odmienić? 
Nie bierz mi za złe natrętność w tej sprawie, 
Ale czas nagli — Radost chce się żenić; 
Powiedz mi: — tamtę43 czy kochasz tak bardzo? 
  GUSTAW
Kocham, nie kocham, ale tu mną gardzą. 
  KLARA
Ach, nie wierz temu. 
  GUSTAW
Choćbym słuchał stryja, 
Aniela nie chce. 
  KLARA
Aniela ci sprzyja. 
  GUSTAW
Sprzyja! — i komuż nie sprzyja jej dusza? 
Ależ to tylko do wdzięczności zmusza. 
  KLARA
zniecierpliwiona
Domyśl się reszty. 
  GUSTAW
Chyba się domyślę; 
Bo nadto świeżo mam jeszcze w pamięci, 
Jak panna Klara wypleniała ściśle  
Te, które teraz chce obudzić chęci. 
  KLARA
Okoliczności niechaj mnie tłumaczą. 
  GUSTAW
Okoliczności naglą pannę Klarę, 
Lecz dla Anieli czyż to samo znaczą? 
Z jakichże względów mam dać teraz wiarę  
Temu, co może pociąga mnie skrycie? 
  KLARA
coraz porywczej
Zatem Aniela?... 
  GUSTAW
sens kończąc
Godna przywiązania. 
  KLARA
I chciałbyś szczerze? 
  GUSTAW
jak wyżej
Poświęcić jej życie. 
  KLARA
Czegóż się wahasz, cóż ci jeszcze wzbrania? 
  GUSTAW
Niepewność... 
  KLARA
Znikła. 
  GUSTAW
A wzajemność... 
  KLARA
Czeka. 
  GUSTAW
I to Aniela... 
  KLARA
kończąc sens, porywczo
Mym głosem wyrzeka! 
  GUSTAW
na stronie
Ha! tegom czekał — mam więc pewność przecie;  
Jestem u celu, wy róbcie, co chcecie! 
Chce odejść i wraca.  
Nie bierz mi za złe, że spytam zbyt śmiele, 
Ale czas nagli, ale Radost czynny, 
z przyciskiem  
A jeszcze mógłby ubiec go kto inny; 
Powiedz mi zatem, słów nie tracąc wiele: 
ciszej, pokazując przez ramię na Albina: 
I w tamtę stronę lękasz się zamęścia? 
Milczysz — mam zgadnąć? — życzę zatem szczęścia. 
Ale Albin... — wiesz? 
  KLARA
z coraz większą niecierpliwością
Wiem, wiem. 
  GUSTAW
Lecz jest droga... 
  KLARA
Rozumiem. 
  GUSTAW
Daj mu pewność... 
  KLARA
Ach, dla Boga. 
Wiem już, wiem. 
  GUSTAW
Odejść? 
po krótkiem milczeniu 
Z nim? 
  KLARA
wstrzymując się
Któż to powiada? 
  GUSTAW
Więc zostać? 
  KLARA
Męki! 
  GUSTAW
A więc moja rada 
Będzie przyjętą? 
  KLARA
Będzie, będzie. 
  GUSTAW
Szczerze? 
  KLARA
Ach, szczerze, szczerze. 
  GUSTAW
zmieniając ton
A ja bardzo wierzę — 
Brać przedsięwzięcie, co wiecznem nazwano,  
A zmieniać w dobie — nienawidzieć rano,  
A kochać w wieczór — szkodzić niewinnemu,  
A za godzinę chcieć pomagać temu;  
Że to jest płochość, kto nie chce, to przyzna —  
I któż jej zdolny? — pewnie nie mężczyzna. —  
Co wyraziwszy szeroko i długo, 
Mam zaszczyt zostać uniżonym sługą. 
 
Kłania się bardzo nisko i odchodzi do swego pokoju. SCENA IV
Klara, Albin. KLARA
po krótkiem milczeniu
Jak to? — co to jest? — wszystko na raz ginie! 
To żarty — zemsta! 
  ALBIN
na stronie
Trzymaj się, Albinie! 
  KLARA
Jam mu wierzyła! Zdradziłam Anielę! 
  ALBIN
na stronie
Aj, płacze. 
  KLARA
Winnam, winnam z każdej strony. 
  ALBIN
na stronie
W tem sztuka. 
  KLARA
Ależ... O, jak cierpię wiele! 
  ALBIN
na stronie
Aj, strach! 
  KLARA
Albinie! Już jesteś zemszczony. 
  ALBIN
zrywa się i siada znowu — na stronie
W tem sztuka! 
  KLARA
Jak to! Więc prawa już nié mam 
I do litości? 
  ALBIN
zrywając się
A, już nie wytrzymam! 
do Klary: 
Wzywasz litości prośbą nadaremną? 
  KLARA
Możnaż się pytać, wiedząc, co się dzieje. 
  ALBIN
Cóż? 
  KLARA
Radost, Radost chce się żenić ze mną. 
  ALBIN
A ty? 
  KLARA
Wprzód umrę. 
  ALBIN
I on ma nadzieję 
Ciebie przymusić? 
  KLARA
Za ojca rozkazem. 
  ALBIN
Co? Radost? Z tobą? Tego nie dożyje!  
Idę, uwolnię i pomszczę cię razem. 
 
Odchodzi prędko we drzwi środkowe. KLARA
biegnąc za nim
Ach, Albinie! Stój —  
we drzwiach 
Stój! — on go zabije! 
  SCENA V
Pani Dobrójska, Radost, Aniela.
Radost prędko wchodzi, za nią P. Dobrójska, za nią Aniela. RADOST
Gdzież jest? Gdzież on jest? 
  PANI DOBRÓJSKA
Bez gniewu, bez złości. 
  ANIELA
na stronie
Trzymaj go, mamo! 
  RADOST
Miałbym wiedzieć o tem? 
  PANI DOBRÓJSKA
Ja nie wierzyłam. 
  RADOST
Ściągać takich gości? 
  PANI DOBRÓJSKA
Nic się nie stało. 
  RADOST
Przestał już być trzpiotem, 
A został kłamcą. 
  PANI DOBRÓJSKA
Przebacz... 
  RADOST
O to, właśnie! 
  ANIELA
na stronie
Trzymaj go, mamo! 
  RADOST
chcąc iść ku drzwiom Gustawa
Zaraz rzecz wyjaśnię. 
  PANI DOBRÓJSKA
Czekaj. 
  RADOST
Puść pani! 
  ANIELA
na stronie
Nie puszczaj. 
  RADOST
ku drzwiom
Gustawie! 
wyciągając rękę — do p. Dobrójskiej 
Za pozwoleniem! 
Idzie do drzwi. 
  ANIELA
Dla Boga! 
  RADOST
No proszę! 
Jeszcze gdzieś poszedł. 
 
Patrzy przez dziurkę. PANI DOBRÓJSKA
Słuchaj mnie łaskawie, 
Trzeba się trochę porozumieć wprzódy. 
  RADOST
Co porozumieć? — tu jasne dowody. 
  PANI DOBRÓJSKA
Zbyt się unosisz. 
  RADOST
Ja się nie unoszę. 
  ANIELA
na stronie
Nie wierz mu, mamo. 
  PANI DOBRÓJSKA
Któż jest ta Aniela? 
  RADOST
Ach, żadnej w świecie nie znam i nie znałem, 
Oprócz tej jednej. 
  PANI DOBRÓJSKA
Któż ojciec Anieli? 
  RADOST
Mogęż ja wiedzieć, czy w życiu mem całem 
Widziałem kogo, co tak córkę zowie? 
  PANI DOBRÓJSKA
Z którym cię sprawa odwieczna rozdziela. 
  RADOST
Ja nie mam sprawy, z nikim mnie nie dzieli. 
  ANIELA
na stronie do matki
Nie chce się przyznać. 
  RADOST
Co to w tamtej głowie! 
  PANI DOBRÓJSKA
Swój pojedynek wspomnisz sobie przecie? 
  RADOST
Mój poje... 
biorąc się za głowę 
Gwałtu! Co ten hultaj plecie! 
  PANI DOBRÓJSKA
Tylko spokojnie. 
  RADOST
Moja mościa pani! 
Z oczu widziałem, przeczułem przez skórę, 
Że coś napłatał, nabroił bez miary, 
żałośnie  
I co najbardziej serce moje rani, 
Iż nikt zapewne nie da temu wiarę, 
Że mu dziś burę sypałem za burę. 
płaczliwie  
I cóż mam robić?... ale wiem, co zrobię: 
Jeszcze ostatnią chcę mu dać przestrogę. 
 
Wychodzi
1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Idź do strony:

Darmowe książki «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz