Darmowe ebooki » Komedia » Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Aleksander Fredro



1 ... 5 6 7 8 9 10 11 12 13 ... 15
Idź do strony:
class="stanza-spacer">  GUSTAW
głośno
Wszystko jej wyznałem,  
cicho 
A nuże teraz! Z największym zapałem. 
  RADOST
A do stu katów! 
  GUSTAW
cicho
To, to, to! 
  RADOST
Drwisz sobie! 
  GUSTAW
głośno, tragicznie
Stryju mój, stryju! Chcesz mnie widzieć w grobie. 
  RADOST
rozgniewany
Dosyć tych żartów, dosyć już, mój panie; 
Rób sobie, co chcesz, niech się co chce stanie,  
Ja szalonemu nie chcę szukać żony. 
odchodząc 
A to waryjat35, wyraźnie szalony! 
  SCENA III
Aniela, Gustaw. ANIELA
niespokojnie
Cóż teraz będzie? 
  GUSTAW
do siebie
Ścierpły mi kolana. 
  ANIELA
Nie dał się zmiękczyć. 
  GUSTAW
To rzecz niesłychana. 
  ANIELA
Może nie słyszał. 
  GUSTAW
Jak to, może? 
  ANIELA
Może. 
  GUSTAW
Samaś mówiła. 
  ANIELA
Nie, jam się pytała. 
  GUSTAW
Więc bez potrzeby ta utarczka cała,  
I w najmniej dobrej wyprawiona porze, 
Bo że nie słyszał, jestem pewny prawie, 
Lecz o co idzie, łatwo teraz zgadnie. 
  ANIELA
Wszystko zerwane niewczesnym zapałem. 
  GUSTAW
Tak mnie znienacka i tak podszedł zdradnie! 
  ANIELA
chodząc niespokojnie
Cóż ja nieszczęsna pomogę w tej sprawie! 
  GUSTAW
na stronie
Mojego planu powierzyć nie chciałem. 
  ANIELA
jak wyżej
Jakże też można w porywczym zapędzie  
Zniszczyć od razu, cośmy przedsięwzięli! 
Biedna Aniela ileż cierpieć będzie! 
  GUSTAW
biorąc ją za rękę
Jakże nie kochać tej lubej Anieli? 
  ANIELA
Kochać ją trzeba. 
  GUSTAW
Poprzysięgłem sobie. 
  ANIELA
Ach! chętnie wierzę. 
  GUSTAW
W tem moje życzenie. 
Sama więc widzisz: w tobie, tylko w tobie  
Pomoc mam jedną, a wszystkie nadzieje. 
  ANIELA
Cóż ja pomogę i cóż ja odmienię?  
Radost, tak dobry, dziś zemstą goreje. 
  GUSTAW
Jeśli nie słyszał, wszystko ja naprawię. 
  ANIELA
Nie trać więc czasu, idź, panie Gustawie. 
  GUSTAW
Ty zaś unikaj wszelkiej z nim rozmowy.  
Ale się staraj, abyśmy po chwili, 
Dla dalszej jeszcze w tym względzie umowy, 
Znowu sam na sam tu ze sobą byli. 
biorąc za rękę  
I obyś zawsze, ciągle pamiętała, 
Że w twojem ręku moja przyszłość cała, 
A nawet więcej: i szczęście Anieli, 
Z którą już w świecie nic mnie nie rozdzieli. 
 
Całuje ją kilka razy w rękę, idzie ku drzwiom swojego pokoju, a obejrzawszy się, w inne drzwi odchodzi. SCENA IV
Aniela sama.
Chodzi zamyślona, potem siada, opierając głowę na ręku.
Dziwnie — i dziwnie! Brzmią mi jeszcze uszy  
Słowami, dotąd nieznanemi duszy. 
Jak on ją kocha! I pewnie nie zwodzi: 
Wszystko, co powie, wzrok jasny dowodzi.  
On z nią szczęśliwy, ona z nim szczęśliwa,  
I na czemże im, na czem jeszcze zbywa?  
Jednego słowa do szczęścia im trzeba,  
A do jakiego, do jakiego nieba! 
Ufają sobie, kochają się szczerze; 
Jestżem szczęśliwa, że w miłość nie wierzę? 
Jednak ta miłość jest, trwa dowiedziona... 
O Boże, serca nie czuję śród łona. 
  SCENA V
Aniela, Klara. KLARA
Czegóż tak dumasz? Piszesz dzieło może? 
  ANIELA
Ach, Klaro, Klaro, żebyś ty wiedziała!...  
Lecz twoja przyjaźń zdradzić nas nie może,  
Wszystko ci powiem — krótko więc — rzecz cała:  
Gustaw już nie mnie, lecz kocha Anielę. 
  KLARA
Kogo? 
  ANIELA
Anielę; ale Radost broni; 
To wielki sekret, nie wydaj, dla Boga. 
  KLARA
Ależ nic nie wiem. 
  ANIELA
Bo to już za wiele. 
  KLARA
Co?  
  ANIELA
Ta zawziętość, nienawiść zbyt sroga. 
  KLARA
ze wzrastającą niecierpliwością
Czyja? 
  ANIELA
Radosta. 
  KLARA
I do kogo? 
  ANIELA
Do niej. 
  KLARA
Ależ... 
  ANIELA
Nie dręcz się obawą daremną; 
Gustaw się wcale nie chce żenić ze mną. 
  KLARA
To źle, mężczyzna powinien chcieć zawsze, 
Ażeby poznał, jak kobiety gardzą, 
Zwłaszcza ten Gustaw, co to uczy rządzić. 
  ANIELA
On i tak biedny! 
  KLARA
ironicznie
Biedny? 
  ANIELA
Musiał błądzić. 
  KLARA
Wzbudził więc, widzę, uczucia łaskawsze. 
  ANIELA
Ja wszystkich mężczyzn nienawidzę bardzo, 
Ależ on swój los w moje ręce składa: 
Bronić go muszę. 
  KLARA
Tak? I bronić rada. 
  ANIELA
Rada nie rada, zdradzić go nie mogę. 
  KLARA
Zdradź go, zdradź, moja duszko! Zdradź sułtana. 
  ANIELA
Nigdy, przenigdy! 
  KLARA
Ja tobie pomogę. 
  ANIELA
A taż Aniela tak szczerze kochana? 
  KLARA
Znowu nic nie wiem. 
  ANIELA
Wszystko ci wyjaśnię. 
  KLARA
ciekawie
Mówże. 
  ANIELA
Gdzie mama? 
  KLARA
Wołała cię właśnie. 
  ANIELA
Ona tak dobra, i jej wszystko zwierzę. 
Jej tylko jeszcze, a więcej nikomu. 
  KLARA
Moja Anielko, niech cię Pan Bóg strzeże, 
Byś z męskich sideł nie poniosła sromu; 
Ja twą nienawiść już słabnącą widzę. 
  ANIELA
O, jak cię kocham, ja ich nienawidzę. 
  RADOST
wchodząc, do odchodzących
Panno Anielo! 
Aniela chwyta za rękę Klarę i pociągając z sobą, prędko wybiega we drzwi prawe boczne. 
Ależ... panno... proszę... 
wracając 
Hm, hm! spłoszone — coś tu znać Gustawa  
Gotówbym przysiąc, że to jego sprawa. 
Oj Guciu, Guciu! Kiedyś ja przepłoszę! 
 
Gustaw wchodzi jednemi w głębi będącemi drzwiami, a zobaczywszy Radosta, nucąc w drugie odchodzi. RADOST
goniąc za nim
Czekaj no, czekaj! 
 
Wybiega za drzwi. SCENA VI
Radost, Gustaw. RADOST
prowadząc Gustawa
Chodź, chodź, mam cię ptaszku. 
patrząc mu w oczy, po krótkiem milczeniu 
Co to znaczyło to: przebacz, stryjaszku? 
  GUSTAW
To tak. 
  RADOST
Jak to, tak? 
  GUSTAW
Ot tak! 
  RADOST
Co to znaczy: 
Ot tak? 
  GUSTAW
Niby — nic. 
  RADOST
Nic? 
  GUSTAW
Nic. 
  RADOST
To nic nie było: 
Przebacz, stryjaszku, zlituj się rozpaczy. 
  GUSTAW
szybko
Ach, to rzecz jasna: w miłości niemiło, 
Kiedy się czasem (bo któż to zaprzeczy?) 
Kłótnia lub sprzeczka, albo z innej rzeczy,  
W potęgę czucia moc niby mająca, 
Sama od siebie walczy lub portąca, 
Stąd koniec końców, kres wszystkich igraszek —  
No, to rzecz jasna — rozumie stryjaszek? 
 
Chce odejść. RADOST
zatrzymując go
Ale czekaj no — ja nic nie rozumiem. 
  GUSTAW
A ja wyraźniej powiedzieć nie umiem. 
  RADOST
Czegożeś klęczał jakby do pacierzy? 
  GUSTAW
z udanym zapałem chodząc
To mi stryjaszek nie wierzy? Nie wierzy? 
Kiedy tak — dobrze — dobrze — wiem co zrobię —  
Każę zajechać i pojadę sobie. 
Janie! hej! 
  RADOST
chodząc za nim i głaszcząc po ramieniu
No, no, Guciu, Guciuniu mój! 
  GUSTAW
zawsze chodząc w udanym gniewie
Kiedy ja mówię!... 
  RADOST
jak wyżej
Już, już, już stój no, stój. 
  GUSTAW
Ja się tłumaczę dobrze, jasno, szczerze. 
  RADOST
Już, już rozumiem, już wszystkiemu wierzę,  
do siebie 
A to saletra! Skra, ogień, płomienie! 
  GUSTAW
rzucając mu się na szyję
Luby stryjaszku! 
  RADOST
ściskając go
Ach, Guciu mój luby, 
płaczliwie 
Nie słuchasz rady. 
  GUSTAW
I słucham, i cenię 
A co wykonam, godne będzie chluby. 
  RADOST
Lecz czemu Klara... 
  GUSTAW
Ach, Klara, ta Klara, 
To jest prawdziwie boska na mnie kara. 
Wszędzie jej pełno, we wszystkiem zawadzi:  
Przy tem zawzięte, jak kogucik młody, 
Kikiki zawsze, 
pokazując 
a tak w górę sadzi! 
I wiesz, stryjaszku, dla powszechnej zgody, 
Wiesz co? 
  RADOST
Na przyklad? 
  GUSTAW
Żeń się z nią. 
  RADOST
Szalony! 
  GUSTAW
Zrób mi tę grzeczność. 
  RADOST
Pomysł godny głowy. 
  GUSTAW
Bardzo mi bruździ. 
  RADOST
wzruszając ramionami
Dlatego ja stary?... 
Bruździć nie będzie, nie bruźdź ty z twej strony.  
Na cóż Albina przez jakieś namowy  
Chcesz jej zbuntować? 
  GUSTAW
On już zbuntowany. 
  RADOST
Jak to? 
  GUSTAW
W Anieli jak kot zakochany. 
  RADOST
Kto? Albin?  
  GUSTAW
Albin. 
  RADOST
A to nie do wiary. 
  GUSTAW
Tak, tak ją kocha, ledwie że nie skona;  
Nie ma gadania, to rzecz dowiedziona. 
  RADOST
Albin, ten Albin! 
  GUSTAW
O, nie wszystko złoto, 
Co się nam świeci — o, to sztuczka płocha: 
Jednej przysięga, a w drugiej się kocha. 
  RADOST
Ale z Anielą jakże idzie tobie? 
  GUSTAW
po długiem milczeniu — zakładając ręce
Co to magnetyzm? 
  RADOST
zdziwiony
Ma... magnetyzm? 
  GUSTAW
Co to? 
Co? Powiedz! 
  RADOST
Ale skąd o tem w tej dobie? 
  GUSTAW
po krótkiem milczeniu
Magnetyzm, mówią, jest to wolna władza, 
Co z ciała w ciało zdrój życia wprowadza. 
Jeżeli zatem mam zarodne siły, 
Ogień swój własny w obce przelać żyły, 
Dlaczegóż miałbym w pięknej, młodej duszy, 
Czystej jak śnieżek, co świeżo przyprószy, 
Przez silną wolę, pałające tętna, 
Własnego czucia nie wycisnąć piętna? 
  RADOST
Jeśli rozumiem, niech mnie piorun trzaśnie! 
  GUSTAW
Kocham i będę kochany; to jaśnie? 
  RADOST
Jaśnie, wyraźnie, lecz trochę za śmiało. 
  GUSTAW
Śmiałość przed szczęściem, jak szczęście przed chwałą! 
  RADOST
Będziesz kochany, ale nie bądź trzpiotem. 
  GUSTAW
O, mój stryjaszku! Tobie myśleć o tem. 
  RADOST
Ach, czyż nie myślę i nie smażę głowy? 
  GUSTAW
Ja też ci zawsze dziękować gotowy. 
  RADOST
Dziękuj, kiedy chcesz, lecz się popraw razem. 
  GUSTAW
Co się już stało za twoim rozkazem.  
I dobrze skończyć mam wszelką nadzieję, 
Byleś nie zważał, co się z nami dzieje; 
W zgodzie czy kłótni, we wrzawie czy ciszy, 
Niech oko drzemie, a ucho nie słyszy. 
  RADOST
Cóż z tego będzie? 
  GUSTAW
Co będzie? 
ściskając go 
Wesele. 
Wybiega. 
  RADOST
idąc za nim
Rozsądku mało, pewności za wiele. 
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
1 ... 5 6 7 8 9 10 11 12 13 ... 15
Idź do strony:

Darmowe książki «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz