Darmowe ebooki » Komedia » Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Aleksander Fredro



1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Idź do strony:
z Klarą się ożeni, 
Mnie wydziedziczy i na zawsze zgubi. 
  ANIELA
To być nie może. 
  GUSTAW
To się nie odmieni. 
  ANIELA
Ona nie zechce. 
  GUSTAW
To już ułożono. 
  ANIELA
I wstręt jej szczery... 
  GUSTAW
Szczery czy nieszczery, 
Radost majętny, ojciec Klary chciwy, 
Nie ma co gadać — jak dwa a dwa cztery —  
Nie dziś, to jutro będzie jego żoną. 
  ANIELA
Ale jej śluby? 
  GUSTAW
Śluby? — sen prawdziwy! 
I ty, Anielo, rzuć tę ciemną drogę, 
Póki czas tobie, a ja przestrzec mogę. 
Lecz powiedz szczerze: kiedy polot myśli  
Obraz nam szczęścia czasami zakréśli  
I zdobi błahe, lecz lube utwory  
W kwiatów marzenia najczystsze kolory;  
Cóż ściąga światło, w całym blasku stawa, 
Jeśli nie miłość i stała, i prawa: 
Miłość szlachetnej przewodząca parze  
Z łona rodziców przed ślubów ołtarze! — 
Ach, być kochanym wszyscy szczęściem głoszą,  
Mem zdaniem kochać jest większą rozkoszą.  
Los kilku istot zrobić swoim losem, 
Czuć i żyć tylko drogich dusz odgłosem, 
Dla dobra innych cenić własne życie, 
Dla nich poświęcić każde serca bicie, 
Światem uczynić najmniejszą zagrodę, 
Tam mieć cel życia i życia nagrodę, 
I kończąc cicho wytknięte koleje, 
Za grób swój jeszcze przeciągnąć nadzieje: 
Otóż to szczęścia rzetelne zalety. 
I ty, ty wyrzec chcesz się ich, niestety!? 
  ANIELA
z uniesieniem
Nigdy, przenigdy... 
miarkując się — z czułością 
Ach, ja nie wiem jeszcze... 
znowu z zapałem  
Ale chcę pisać, niech się moje zdanie  
Jednej łzy w świecie przyczyną nie stanie; 
ocierając łzę 
Niech w szczęściu drugich własne dziś umieszczę. 
  GUSTAW
Chcesz pisać? Będziesz? O, drogi aniele!  
Jak wiele czynisz, jakżem wdzięczen wiele!  
Całuje ją w rękę. 
O, gdybyś mogła w mojem sercu czytać! 
  ANIELA
Ależ Gustawie! 
  GUSTAW
Lecz nie chciej się pytać: 
Więcej bym wyrzekł, niż wyrzec potrzeba... 
Pióro i papier... 
z zachwyceniem patrząc na nią — i trzymając rękę 
Dlaczegoż, o nieba! 
Takim sposobem?... Lecz ty mnie zrozumiesz: 
Umiałaś pojąć i przebaczyć umiesz. 
Całuje w rękę i nagle odchodzi. 
  ANIELA
sama, po krótkiem milczeniu
Nienawidzieć! Tak! — każda plecie, baje, —  
Ale nie tak to łatwo, jak się zdaje. —  
Z gniewu w nienawiść droga bardzo bliska,  
Kiedy dotknęła jaka czynność zdradna, 
Lecz kiedy czule kto nam rękę ściska,  
Jak mamę kocham, nie potrafi żadna. 
  SCENA IV
Aniela, Klara. KLARA
Kto tu był? 
  ANIELA
unikając odpowiedzi
Jak to — kto? 
  KLARA
Kto tu był z tobą? 
  ANIELA
Gustaw przechodził. 
  KLARA
Rozwodził swe żale? 
  ANIELA
Trochę.  
  KLARA
Tak długo mówiliście z sobą. 
  ANIELA
O, jak cię kocham, tak nie długo wcale. 
  KLARA
I cóż nowego? 
  ANIELA
Nie dasz temu wiary: 
Wszak, jednem słowem, chce się żenić z tobą. 
  KLARA
Ze mną? 
skacząc i klaszcząc w ręce 
Oto to, oto to mi radość! 
Toż będę dręczyć i męczyć bez miary. 
O, panie Guciu, będziesz ty miał zadość! 
  ANIELA
urażona
Ale nie Gustaw — Radost. 
  KLARA
Radost stary? 
  ANIELA
jak wyżej
Radost — Hm! Gustaw! 
  KLARA
Ja nie chcę. 
  ANIELA
Ja wierzę. 
  KLARA
Ja nienawidzę. 
  ANIELA
Wbrew twej nienawiści, 
Jak Gustaw jego zamiarów nie ziści, 
Przez zemstę tylko z tobą się ożeni. 
  KLARA
I któż mnie może przymusić w tej mierze? 
  ANIELA
Ojciec twój, ojciec, co tak złoto ceni;  
A Radost bogacz — rzeczą dowiedzioną: 
Nie ma co mówić — będziesz jego żoną. 
  KLARA
ukrywając pomieszanie coraz wzrastające
Otóż nie będę! — Otóż się nie boję —  
Ma ojciec wolę, ja mam także moję — 
Nie boję się... nie... 
w płacz 
Cóż ja teraz zrobię! 
Jak raz mój ojciec co ułoży sobie, 
To wszystko za nic, — to ratunku nie ma. 
  ANIELA
Jakoś to będzie. 
  KLARA
po długiem milczeniu
Idź ty za Gustawa. 
  ANIELA
A nasze śluby? 
  KLARA
Niechże je dotrzyma 
Jedna przynajmniej, gdy nie możem obie. 
  ANIELA
Lecz Gustaw kocha. 
  KLARA
O, nieszczęsna sprawa! 
Pójdę do cioci. 
  ANIELA
oglądając się niespokojnie
Powiedz, a w sekrecie; 
Idź, nie trać czasu. 
  KLARA
Poradzi mi przecie; 
Nie da mi umrzeć przy tym starym gracie. 
  ANIELA
oglądając się
Idź, idź, zbyt droga każda nam godzina. 
  KLARA
Wolę już klasztor, albo i Albina. 
 
Odchodzi. ANIELA
wołając cicho
Słuchaj no, Klaro! — otóż macie! 
Odeszła. — Chciałam zasięgnąć jej zdania  
Względem owego dziwnego pisania; 
Krzyczałam, — ale kiedy nie słyszała,  
To cóż mam robić; — już będę pisała. 
  SCENA V
Aniela, Gustaw GUSTAW
kałamarz, pióro, papier itd. w ręku
Otóż jest wszystko, bierzmy się do dzieła. 
  ANIELA
Przestrzegłam Klarę. 
  GUSTAW
na stronie
Przednio! 
głośno 
A jak powie? 
  ANIELA
Komu, i na co? 
  GUSTAW
Mojemu stryjowi. 
  ANIELA
Ja ręczę za nią. 
  GUSTAW
Jakże to przyjęła? 
  ANIELA
Rzewnie płakała. 
  GUSTAW
Ja tym łzom nie wierzę. 
I któż jej winien? Albin kochał szczerze. 
  ANIELA
I dotąd kocha. 
  GUSTAW
O, nie kocha wcale. 
  ANIELA
Ja to wiem lepiej. 
  GUSTAW
Kocha, lecz nie Klarę. 
  ANIELA
Kogo? 
  GUSTAW
Hm! kogo? 
po krótkiem milczeniu 
Zamilczę w tej mierze. 
  ANIELA
Bajkę ktoś zrobił, proszę mi dać wiarę.  
Albin nasz sąsiad, bawi tutaj stale, 
Wiemy gdzie bywa, jego związki znamy. 
  GUSTAW
zmuszony
Kiedy więc szczerze z sobą mówić mamy: 
Albin się kocha — lecz się kocha w tobie. 
  ANIELA
We mnie? 
  GUSTAW
Tak, w tobie; — ledwie że nie skona, 
Nie ma co gadać, — to rzecz dowiedziona. 
  ANIELA
Ależ dla Boga, tak nagle w tej dobie... 
  GUSTAW
Zmienił się z wolna, bo możnaż lat tyle  
Wzgardę odbierać w tak przykrym sposobie, 
A miłość w jednej zachowywać sile? 
Możnaż przy tobie lube spędzać chwile, 
Twą dobroć, wdzięki... a jednym wyrazem, 
Możnaż cię poznać i nie kochać razem? 
Powiedzże sama. 
  ANIELA
Zabawne pytanie! 
po krótkiem milczeniu 
Mnie zatem kocha? 
  GUSTAW
z pośpiechem
Ale ja ci radzę, 
Nie wierz mu wcale — zmienne to kochanie, 
Które w odporze czerpa38 swoją władzę. 
  ANIELA
Klarze przysięga. 
  GUSTAW
Ze snu jeszcze drzemie. 
  ANIELA
Wzdycha. 
  GUSTAW
Przez grzeczność. 
  ANIELA
Płacze. 
  GUSTAW
Nałóg. 
  ANIELA
Ale... 
  GUSTAW
Pewnie. 
  ANIELA
biorąc pióro
Piszmy więc. 
  GUSTAW
z uczuciem
Anielo kochana! 
po krótkiem milczeniu, gdy Aniela okazuje zdziwienie 
Pisz z łaski swojej. 
  ANIELA
Myli mnie to imię. 
napisawszy, do siebie 
Mnie? kocha? 
  GUSTAW
z zazdrością
Czyliż Albinowskie żale, 
Dary wzgardzone, niegodna odmiana, 
Zająć potrafią, pochlebiać ci mogą? 
  ANIELA
Czym zasłużyła na takie pytanie? 
  GUSTAW
Przebacz, zbłądziłem uniesiony trwogą,  
Bo ja wiem, jakiej duszy twojej trzeba; 
Ukocha więcej, niż wyrazić zdoła, 
Choć każdy wyraz miłością się stanie. 
  ANIELA
Piszmy więc. 
  GUSTAW
Piszmy — „Dobroci anioła 
W naszem nieszczęściu zsyłają nam nieba: 
Wziął pióro w rękę nieść ulgę tęsknocie...” 
  ANIELA
Ależ mnie tego pisać nie wypada. 
  GUSTAW
Wszak to ja piszę — a potem, w istocie,  
Jakież ci imię moje serce nada, 
Za twoją dobroć, za dobrodziejstw krocie? 
  ANIELA
Piszmy więc. 
  GUSTAW
Piszmy — „Nie bądź już w obawie; 
Osoba, z którą stryj chciał mnie ożenić, 
Nienawidzi mnie...” 
  ANIELA
Nie, panie Gustawie. 
  GUSTAW
Jakże napisać? 
  ANIELA
Potrzeba odmienić. 
  GUSTAW
Popraw, jeśli chcesz. 
  ANIELA
O, chętnie poprawię. 
  GUSTAW
czyta przez ramię
„Sprzyja”. 
biorąc za rękę 
Czy pewnie? 
  ANIELA
wyciągając rękę z wolna
Trzebaż słów koniecznie? 
  GUSTAW
Znasz mnie więc teraz. 
  ANIELA
I jak! 
  GUSTAW
To poznanie 
Czy kiedyś, z czasem, przyjaźnią zostanie? 
  ANIELA
Jest i zostanie. 
  GUSTAW
ze wzrastającym zapałem
Zawsze? Wiecznie? 
  ANIELA
Wiecznie. 
  GUSTAW
Dosyć już tego, precz wszelkie ukrycie!  
Kocham, Anielo, kocham cię nad życie. 
  ANIELA
odsuwając się zdziwiona
Jak to? 
  GUSTAW
pomiarkowawszy się, spokojnie
Pisz z łaski swojej. 
  ANIELA
nachylona nad papier — po krótkiem milczeniu przypominając sobie
Jak tam było? 
Kocham... 
  GUSTAW
Ach, powtórz! 
  ANIELA
Kocham cię nad życie; 
Wszak tak? A dalej? 
  GUSTAW
Dalej? — Wierzyć miło. 
  ANIELA
Piszmy więc. 
  GUSTAW
Piszmy — lecz błądzisz w wymowie. 
Niech głos czuć daje myśl zamkniętą w słowie,  
A wyraz: kocham — obowiązki człeka  
Ku sobie, ludziom i Stwórcy wyrzeka: 
Możnaż ozięble wymówić go kiedy? 
Ty kochasz matkę, brata, przyjaciela. 
Ja ciebie, ty mnie; dla próby więc tedy 
Całą mu wartość niech twój głos udziela 
I ku mnie zwróci. 
  ANIELA
patrząc na niego
Kocham. 
  GUSTAW
Czucia mało; 
ucząc ją, z uczuciem 
Ja ciebie kocham. 
  ANIELA
czulej
Kocham. 
  GUSTAW
Zbyt nieśmiało. 
  ANIELA
Ach kocham, kocham.  
  GUSTAW
Coraz lepiej, brawo! 
Powtarzaj często, douczysz się wprawą. 
  ANIELA
Piszmy więc. 
  GUSTAW
Piszmy. 
  ANIELA
Ktoś idzie. 
  GUSTAW
Nie. 
  ANIELA
wstając
Słyszę. 
  GUSTAW
całując w rękę
Na potem. 
 
Odbiega. ANIELA
za nim
List! list! 
wracając 
Jak on dobrze pisze! 
  SCENA VI
Pani Dobrójska, Aniela. ANIELA
kryjąc list za siebie, na stronie
Cudzy sekret rzecz święta! 
  PANI DOBRÓJSKA
Nie, nie, mówcie sobie 
Co chcecie, moje panny, ja najlepiej zrobię, 
Jak się spytam Radosta; to najkrótsza droga, 
1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Idź do strony:

Darmowe książki «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz