Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖
Krótki opis książki:
Śluby panieńskie to utwór polskiego komediopisarza, bajkopisarza i poety, hrabiego Aleksandra Fredry. Komedia powstawała w latach 1826–1832.
Autor podczas swojego życia m.in. wstąpił do wolnomularstwa oraz służył w armii Księstwa Warszawskiego. Pod wpływem krytyki przestał pisać na kilka lat. Jego dwa dzieła, Zemsta oraz Śluby panieńskie, doczekały się ekranizacji.
Komedia Śluby panieńskie opowiada o Anieli oraz jej kuzynce Klarze, które postanawiają nigdy nie wychodzić za mąż. Przebywający na dworze Gustaw obmyśla intrygę: chce rozkochać w sobie Anielę i jednocześnie pomóc Albinowi, który zakochany jest w Klarze.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Aleksander Fredro
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Aleksander Fredro
AKT IV
SCENA I
Gustaw, Jan.
Gustaw chodzi zamyślony, Jan krok w krok za nim z czarną chustką w ręku.
GUSTAW
podając lewą ręką, nie stając
Zawiąż!
do siebie
Stało się — kocham ją szalenie —
Lecz ona? —
JAN
chodząc za nim i opatrując rękę
Wcale nic...
GUSTAW
stając
Jak to nic?
JAN
jak wprzódy
Nie ma
Tu nic.
GUSTAW
Na ręku! — Wiąż tylko —
Chodzi; do siebie:
Hm, sprzyja,
Ale jak będzie, gdy rolę odmienię? —
Jak? Kiedy zacząć?
JAN
nie mogąc w chodzie zawiązać ręki dla36 różnych gestów Gustawa
Niech się pan zatrzyma.
Gustaw wyrywa rękę, którą Jan chwyta i dalej, chodząc, wiąże.
GUSTAW
do siebie
Zatrzymać — pewnie — węzeł jest —
JAN
puszczając
Jest, panie.
GUSTAW
do siebie
Lecz jak rozwiązać?
JAN
Za koniuszek.
GUSTAW
stając w gniewie
Janie!
JAN
Słucham.
GUSTAW
Głupiś.
JAN
Tak?
GUSTAW
zrzucając chustkę
I nie tę zawija!
Lewą nie piszę.
JAN
Któraż ręka boli?
GUSTAW
Co ci do tego — na, masz: zawiąż prawą.
Podaje lewą rękę i zaczyna chodzić. — Do siebie:
Pierwszy raz kocham.
JAN
Ależ panie...
GUSTAW
wciąż chodząc
No, a żwawo!
do siebie
Inna to miłość.
JAN
To ta sama.
GUSTAW
Kłamiesz.
JAN
Lewa.
GUSTAW
podając prawą rękę
A, ręka — no — jakże powoli.
Zaczyna chodzić i ciągnie za sobą opierającego się gwałtem Jana. — Do siebie:
Będę kochany... Aj, rękę mi złamiesz!
JAN
A którą, panie?
GUSTAW
Puść już, do kaduka!
JAN
Wiązać nie sztuka.
GUSTAW
Ale milczeć sztuka.
SCENA II
Gustaw, Albin.
Jan na znak Gustawa odchodzi.
GUSTAW
na stronie
Już czuję wilgoć, zbliża się fontanna;
do Albina:
Albinie smętny! jak rosa poranna,
Tak mgła z łez twoich napełnia dom cały.
ALBIN
A jednak mojej nie zmiękczyły skały!
GUSTAW
Nim się więc staną saletrzanym kwasem,
Inny ci sposób poradzę tymczasem.
ALBIN
Poradź mi, poradź, a lepiej niż rano.
GUSTAW
Źle żem poradził?
ALBIN
Bóg to będzie sądzić.
GUSTAW
Cóż ci się stało?
ALBIN
Drzwi mi pokazano.
Radź mi więc, radź, tylko mi nie kaź rządzić.
GUSTAW
Pierwej pocieszę.
ALBIN
Mnie? Pocieszyć?! Nieba!
GUSTAW
Klara cię kocha.
ALBIN
Zbyt bolesne żarty.
GUSTAW
Ręczę.
ALBIN
Nie wierzę.
GUSTAW
Przysięgać ci trzeba.
ALBIN
Jak wiesz?
GUSTAW
udając urażonego
Cóż to jest? Chcesz, nie wierz, uparty,
Ale nie żądaj, bym zdradził zwierzenie.
ALBIN
rzucając mu się na szyję
Ach, ach! Gustawie! słów nie mam... łzy moje...
GUSTAW
głaszcząc
Cyt, cyt, Albinie.
ALBIN
Kocha mnie.
GUSTAW
Szalenie!
ALBIN
Cóż teraz będzie?
GUSTAW
Albina ożenię.
ALBIN
Mnie? Mnie? Z nią? — z Klarą?
GUSTAW
Ale jak nastroję,
Tak ty grać będziesz — przyrzekasz mi święcie?
ALBIN
Dobrze, cóż zrobić?
GUSTAW
Zwalić przedsięwzięcie,
Które twych nieszczęść przyczyną się stało,
A potem zmusić, by prawdę wyrzekła.
ALBIN
Szczęścia za wiele!
GUSTAW
Trzebaż ci tak mało?
ALBIN
Z nią?! Wielkie nieba!
GUSTAW
Nudnyś, wielkie piekła!
ALBIN
Cóż chcesz?
GUSTAW
Słuchaj mnie.
ALBIN
Słucham...
GUSTAW
Daj jej uczuć,
Że inną kochasz.