Darmowe ebooki » Komedia » Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Aleksander Fredro



1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Idź do strony:
class="verse">I on nam wszystko wyjaśni. 
  ANIELA
A Gustaw? Dla Boga! 
  PANI DOBRÓJSKA
Gustaw bajek narobił — że się kocha, wierzę, 
Lecz żeby Radost miał być wiadomym w tej mierze,  
I wiedząc, tu wprowadzał, temu nie dam wiary. 
Gustaw pewnie, jak każdy, ma swoje przywary,  
Ale młody, przystojny! 
  ANIELA
naiwnie
Myślałam toż samo. 
  PANI DOBRÓJSKA
I podobać się może. 
  ANIELA
Może, moja mamo. 
  PANI DOBRÓJSKA
I wiem, że jego serce lepsze niźli głowa. 
  ANIELA
Ach, lepsze, moja mamo. 
  PANI DOBRÓJSKA
I przykrość gotowa. 
Gdyby ci się był Gustaw podobał choć trochę? 
Aniela wzdycha.  
Nie i nie; na Radosta sprawki to za płoche. 
  ANIELA
Ale ja u nóg jego widziałam Gustawa. 
  PANI DOBRÓJSKA
I to prawda. 
  ANIELA
Ich słowa. 
  PANI DOBRÓJSKA
Ich sprzeczka... 
  ANIELA
Dość żwawa. 
  PANI DOBRÓJSKA
Kto by się był spodziewał po takim człowieku! 
No proszę! — mścić się jemu! — żenić się w tym wieku! 
  ANIELA
Moja mamo kochana! Nie dawaj mu Klary. 
  PANI DOBRÓJSKA
Wprzód widzieć muszę, jakie są ojca zamiary, 
I ojcu, a nie córce radzić mi wypada. 
  ANIELA
Niech ją teraz przynajmniej wesprze twoja rada. 
 
Podczas pierwszych słów Klary z panią Dobrójską, Aniela zbiera skrycie kałamarz i pióro i cicho wychodzi. SCENA VII
Pani Dobrójska, Klara. KLARA
Ach, cóż ja teraz pocznę w tej ciężkiej niedoli? 
  PANI DOBRÓJSKA
Może ojciec nie zechce iść wbrew twojej woli. 
  KLARA
A jak zechce, jak zechce? 
  PANI DOBRÓJSKA
Słuchać trzeba będzie. 
  KLARA
To pociecha! To ojciec! 
  PANI DOBRÓJSKA
Nie gań go w tym względzie; 
Chce twego szczęścia. 
  KLARA
Piękne szczęście, proszę cioci, 
Stary mąż. 
  PANI DOBRÓJSKA
Ale dobry. 
  KLARA
Co mi z tej dobroci! 
  PANI DOBRÓJSKA
Zapomniałaś, żeś jeszcze pod ojcowską władzą,  
Że nie wszyscy jak Albin uwodzić się dadzą: 
A znając twego ojca, łatwo zgadnąć było, 
Że ta wzgarda Albina nie będzie mu miłą! 
I chociaż od zamężcia uwolni tym razem, 
Wkrótce może przykrzejszym zmusi cię rozkazem. 
  KLARA
Ten Radost tak się zdawał niepragnący żony! 
Młody Albin przynajmniej miłością wiedziony; 
I mam iść za mąż gwałtem, to wolę Albina. 
 
Radosta słychać chrząkanie za drzwiami. PANI DOBRÓJSKA
Otóż i Radost właśnie. 
  KLARA
Już wzdychać zaczyna. 
  PANI DOBRÓJSKA
na stronie
Nie mogę z nim rozmawiać po takiej usłudze. 
do Radosta: 
Zaraz mu służyć będę39. 
 
Odchodzi. RADOST
do Klary się zbliżając
Ja się tu nie znudzę. 
  SCENA VIII
Klara, Radost. RADOST
po krótkiem milczeniu
Cóż tam tak myślisz? O mężczyzn zagubie? 
  KLARA
Myślałam właśnie, co wyjawić lubię:  
Że, gdybym kiedy była przymuszoną, 
Mimo mej woli zostać czyją żoną, 
Świat biedniejszego nie miałby człowieka! 
  RADOST
Ej, do kaduka! I cóż to go czeka? 
  KLARA
Same zabawy, gry, uczty i bale. 
  RADOST
No, to nic złego, będziesz się bawiła; 
Owszem, wesołość ja sam zawsze chwalę. 
  KLARA
To nie chcę zabaw. 
  RADOST
I spokojność miła. 
  KLARA
Strwonię majątek. 
  RADOST
Jak mąż nim obdarzy. 
  KLARA
Wydrę, a stracę. 
  RADOST
Zwycięży mocniejszy. 
  KLARA
Stroić się będę. 
  RADOST
Strój zawsze do twarzy. 
  KLARA
To nie chcę strojów. 
  RADOST
To wydatek mniejszy. 
  KLARA
z zapałem szybko
Ależ ja zawsze na przekór mu zrobię; 
On tak, a ja tak — on sobie, ja sobie —  
Mąż śpi, ja gadam — mąż gada, ja ziewam —  
Wzdycham, gdy wesół, kiedy smutny, śpiewam,  
Trącam, gdy piszę, a krzyczę, gdy czyta; 
Mąż tak, a ja siak — ząb za ząb — i kwita! 
przypominając sobie 
A ma podagrę, depcę mu po nodze. 
  RADOST
usuwając nogę
Ej, do kaduka! Nie stanę na drodze. 
Lecz taką rzeczą grzesznik to nie lada, 
Co dla pokuty zechce cię za żonę. 
Chyba by znowu, jak tamten powiada, 
To szczęście dla mnie było przeznaczone. 
 
Śmieje się. KLARA
Otóż go macie. 
  RADOST
Gdyż ja się nie boję; 
Słowom nie wierzę, a znam serce twoje. 
 
Chce wziąć ją za rękę, którą Klara wyrywa. KLARA
Ja nie chcę, nie chcę. 
w płacz 
Cóż będę robiła! 
  RADOST
Nie bądźże dzieckiem. 
  KLARA
Obym jeszcze była! 
  RADOST
Patrz na mnie... 
  KLARA
odwracając się
Znam, znam... 
  RADOST
obracając się wkoło
Na pana młodego 
Czy się przydaję? Co? 
podskakując 
hulać po ślubie! 
Śmieje się. — Serio: 
Wszak ci to żarty. 
  KLARA
Ja żartów nie lubię. 
  RADOST
No, nie płacz, nie płacz, nic nie będzie z tego, 
Nic, a na dowód przyślę ci Albina. 
odchodząc, ze śmiechem 
To śmieszna sprawa i dziwna dziewczyna! 
  KLARA
sama
Tak, żarty, żarty, nie ma ich w tym względzie; 
Jak się ożeni, to żartów nie będzie. 
  SCENA IX
Klara, Aniela. ANIELA
zamyślona
Klaro! 
  KLARA
po krótkiem milczeniu
Anielo! 
  ANIELA
Wiesz ty? 
  KLARA
Co? 
  ANIELA
Ja mniemam, 
Że ta Aniela jest bardzo szczęśliwa. 
  KLARA
Daj mi tam pokój! Teraz czasu nie mam.  
Niech sobie szczęścia ile chce, używa. 
  ANIELA
Tak być kochaną! 
  KLARA
ironicznie
Jak Gustaw powiada. 
  ANIELA
Cóż by mu z kłamstwa? 
  KLARA
Co? Pochlebia dumie. 
  ANIELA
Ach, kto być wdzięcznym, ten i kochać umie! 
  KLARA
Ty go nie słuchaj, taka moja rada. 
  ANIELA
Nie wiesz, jak miło, gdy czucia pieszczące 
Z godnym zapałem męska pierś wygłosi: 
To w uszach łechce, to coś w oczach parzy,  
To biegnie, biegnie, jakby dreszcz po twarzy,  
To z twarzy w serce, to jak krople wrzące, 
Z serca się w górę, w górę, w górę wznosi, 
pokazując na piersi 
I tak tu ściśnie, tak w gardle zadusi, 
Że koniec końców westchnąć cię przymusi. 
  KLARA
Jakie ty dziecko! Tobie to nowina, 
Lecz nie mnie, duszko — wszakci mam Albina. 
  ANIELA
Oho! już po nim. 
  KLARA
Co? 
  ANIELA
Ciesz się. 
  KLARA
Czem? 
  ANIELA
Zmianą. 
  KLARA
Jego? 
  ANIELA
Nie kocha. 
  KLARA
Mnie? 
  ANIELA
Ciebie. 
  KLARA
Skąd to wiesz? 
  ANIELA
Wiem od Gustawa. 
  KLARA
Wszak jeszcze dziś rano 
Wzdychał. 
  ANIELA
Przez grzeczność. 
  KLARA
Błagał. 
  ANIELA
Nałóg. 
  KLARA
Pewnie? 
  ANIELA
Nawet ci powiem.... 
  KLARA
zniecierpliwiona
Cóż mi jeszcze powiesz? 
  ANIELA
Że mnie nieszczęsnej ten ciężar przypada. 
  KLARA
Tobie? 
  ANIELA
Mnie. 
  KLARA
Ciebie kocha? 
  ANIELA
Tak powiada. 
  KLARA
Wierz tu mężczyźnie! — Jak bóbr płakał rzewnie, 
Błagał, przysięgał, od miłości ginął, 
A koniec końców, chorągiewkę zwinął. 
Widzisz, jak dobrze, że my nie kochamy — 
Prawda, Anielo? 
  ANIELA
Chodźmy już do mamy. 
  KLARA
Prawda, Anielo? 
  ANIELA
odchodząc
Dali do obiadu. 
  KLARA
sama
Nie kocha. 
Śmieje się z przymusu, potem w gniewie:  
To wąż, i wąż pełen jadu. 
 
AKT V SCENA I
Radost, Gustaw. RADOST
Guciu! na miłość Boga! jedynego Boga! 
Przyznaj się, tyś coś zbroił? 
  GUSTAW
Skądże ta trwoga? 
Ja się teraz już kocham, szaleństwa nie zrobię,  
Ja, widząc mój rozsądek, dziwię się sam sobie. 
  RADOST
Obym ja się mógł dziwić choć na pół godziny! 
Cóż więc znaczą te wszystkich powarzone miny,  
Zacząwszy od Dobrójskiej? — na ciebie ladaco,  
Że się krzywi, to dobrze; ale na mnie za co?  
Siedzieliśmy u stołu jakby w trzynaścioro, 
I wszystkim czas dość krótki szedł diable40 niesporo.  
Aniela jakaś drżąca, to blednie, to płonie; 
Matka oka nie spuszcza, wzrok jej w córce tonie;  
Klara śmieje się, trzepie, lecz w ciągłym przymusie;  
Albin wszystkie już kwiatki przeliczył w obrusie;  
Ty także nieswój, piłeś tylko po swojemu; 
Ja zaś nic nie pojmując, dziwiąc się wszystkiemu,  
Jeden ponoś rozsądny przy całym obiedzie,  
Siedziałem między wami jakby Piłat w kredzie41. 
  GUSTAW
ciszej
Miłość, stryjaszku, miłość, to cała zagadka. 
  RADOST
Aniela, Klara, dobrze; ale matka, matka! 
  GUSTAW
Matka kochać nie może? 
  RADOST
kiwając ręką
Szalał i szaleje! 
  GUSTAW
odprowadzając na stronę
Jak to mówią, stryjaszku? Coś to nie rdzewieje... 
  RADOST
Ej, Guciu, tyś coś zbroił — ja czuję przez skórę. 
  GUSTAW
Ja bym zbroił! 
  RADOST
Najłacniej rozpędzę tę chmurę, 
Gdy pójdę do Dobrójskiej i pogadam o tem. 
  GUSTAW
Ona nie wie. 
  RADOST
Co nie wie? 
  GUSTAW
Nic nie wie. 
  RADOST
Trzpiot trzpiotem! 
Proś, głaszcz, błagaj, zaklinaj; on jak wilk do lasu. 
odchodząc 
I co mam z nim rozmawiać! Szkoda tylko czasu. 
 
Odchodzi w prawe drzwi boczne. GUSTAW
sam
Dobrze stryjaszku, radość ciebie czeka, 
Lecz mego planu jeszcze ci nie zwierzę, 
Bo kto się kocha, rozsądnego człeka  
Za powiernika niech nigdy nie bierze. 
Radzi się — przyzna, że najświętsza rada, 
Ale tak zrobi, jak jemu wypada. 
  SCENA II
Gustaw, Albin. GUSTAW
Co? dobrym radca i przyjaciel szczery? 
  ALBIN
Dzięki Gustawie, za twoje rozkazy,  
Spojrzała na mnie już dwanaście razy. 
  GUSTAW
A westchnęła sześć. 
  ALBIN
O nie, tylko cztery. 
  GUSTAW
I to dość na tę, co nigdy nie wzdycha. 
  ALBIN
z westchnieniem
Prawda, nie wzdycha — ale któż bez skazy! 
  GUSTAW
A ty westchnąłeś? 
  ALBIN
Raz tylko z daleka, 
I to przypadkiem, ale bardzo z cicha. 
  GUSTAW
1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Idź do strony:

Darmowe książki «Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Aleksander Fredro (biblioteka online .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz