Darmowe ebooki » Komedia » Mizantrop - Molière (Molier) (biblioteka w .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Mizantrop - Molière (Molier) (biblioteka w .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Molière (Molier)



1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 18
Idź do strony:
class="h4">CELIMENA
Cóż chce ta kobieta? 
  SŁUŻĄCY
Elianta z nią w tej chwili rozmawia na dole.  
  CELIMENA
Jakąż ona znów tutaj chce odgrywać rolę?  
  AKAST
O dewocji jej zgodne wszędzie słychać zdanie97 
I gorliwość jej zasad... 
  CELIMENA
To czyste udanie! 
W duszy razem z innymi chęć do uciech dzieli 
I rada by, gdzie może, łowić wielbicieli.  
Toteż straszliwa zawiść porusza jej łono,  
Gdy patrzy na kochanków, co dla innej płoną,  
I daremne jej chęci w srogi gniew przemienia  
Na ludzkość, co jej zwiędłych wdzięków nie ocenia. 
Opuszczenie, co braku powabów wynikiem,  
Rada by okryć własnej świętości płaszczykiem,  
I konieczność na cnotę chcąc przemienić godnie,  
Wdzięki, których jej zbywa, innym ma za zbrodnię.  
Z tym wszystkim za kochanka oddałaby życie 
I wiem, że o Alceście w duchu marzy skrycie;  
Że on dla mnie ma względy, nie może mi tego  
Wybaczyć, jakbym ja jej wykradła miłego!  
Ze złością, której nawet ukryć się nie trudzi,  
Gdzie może, tam mi szkodzić pragnie w oczach ludzi, 
Przy tym głupia, niegrzeczna, papląca bez przerwy,  
Słowem, całe jej wzięcie działa mi na nerwy98  
I... 
  SCENA CZWARTA
ARSENA, CELIMENA, KLITANDER, AKAST CELIMENA
Cóż za traf szczęśliwy sprowadza tu panią99? 
Mówię szczerze, doprawdy, stęskniłam się za nią. 
  ARSENA
Przybywam, by ci małej udzielić przestrogi100. 
  CELIMENA
Widok twój jest mi zawsze i miły, i drogi. 
 
Klitander i Akast wychodzą, śmiejąc się SCENA PIĄTA101
ARSENA, CELIMENA ARSENA
To zniknięcie tak w porę było bardzo grzeczne. 
  CELIMENA
Proszę, chciej pani usiąść.  
  ARSENA
Dzięki; to zbyteczne. 
Krótko swój cel wyłożę. Przyjaźni jest rzeczą,  
Osoby sercu miłe otaczać swą pieczą; 
Że zaś dobro kobiety najwyższe się mieści  
We wszystkim, co honoru jej tyczy i cześci,  
W tym więc względzie pośpieszam przyjazną przestrogą  
Dać ci dowód ponowny, jak mi jesteś drogą.  
W pewnym przezacnym domu szczęśliwym przypadkiem 
Rozmowy na twój temat byłam wczoraj świadkiem  
I tam twój tak rozgłośny sposób życia cały 
U nikogo, niestety, nie znalazł pochwały. 
Ten tłum bawiących wiecznie w twoim domu osób,  
Zaloty, w tak jaskrawy prowadzone sposób, 
— Boleję nad tym wielce, daję na to słowo —  
Spotkały się z krytyką aż nazbyt surową.  
Domyślasz się, na czyją chyliłam się stronę,  
Czyniłam, co w mej mocy, by cię wziąć w obronę,  
Tłumaczyłam intencje, byłabym w potrzebie 
Za twą uczciwość w zakład dała samą siebie.  
Ale pojmujesz dobrze, że bywają rzeczy,  
Których broniąc, zasadom swym człowiek sam przeczy;  
Musiałam się więc zgodzić, rada czy nierada,  
Że nie dość zważasz na to, co czynić wypada, 
Że sposób twego życia, wedle wszystkich zdania,  
Ściąga na ciebie w świecie najgorsze mniemania;  
Że nawet bez uszczerbku dla twojej zabawy  
Mogłabyś plotkom ludzkim mniej dostarczać strawy.  
Nie chcę krzywdzić twej cnoty ani wątpić o niej, 
Niech od podobnych myśli mnie sam Pan Bóg broni!  
Lecz w świecie pozorami też gardzić nie można  
I łatwo ich ofiarą pada nieostrożna.  
Zbyt wiele przypisuję ci rozsądku, pani,  
Bym przypuszczała, że mi twa drażliwość zgani 
Tę życzliwą przestrogę płynącą prawdziwie 
Z najserdeczniejszych uczuć, jakie dla cię żywię102. 
  CELIMENA
Za twą przestrogę, pani, wdzięczna jestem szczerze;  
Że z życzliwości płynie, chętnie temu wierzę,  
I aby ci dać dowód, jak mi ona drogą,  
Pragnę ci równą, pani, odpłacić przestrogą103. 
Widząc zaś, jak twa przyjaźń skwapliwie się trudzi  
Zbierać wieści krążące o mnie pośród ludzi,  
I ja też się odwdzięczyć pragnę w tym sposobie,  
Donosząc ci z kolei, co mówią o tobie. 
Pewnego dnia spotkałam, oddając wizyty,  
Kilka osób, zacności wprost niepospolitej104,  
Które prawdziwej cnoty podnosząc zalety,  
O tobie parę uwag wtrąciły, niestety!  
Lecz ni zasad twych świętość, ni zapał gorliwy, 
Nie znalazły w ich oczach łaski osobliwej,  
Twoja przesada w cnoty surowej pozorze,  
Twe rozprawy ustawne o czci i honorze,  
Twe okrzyki i minki przy słówku dwuznacznym,  
Na które słuch niewinny nie byłby tak bacznym; 
Twoja próżność w mniemaniu o sobie wysokiem,  
Co na innych litosnym tylko patrzy okiem,  
Twe nauki moralne i sąd tak zgryźliwy 
O rzeczach, w których nie masz myśli niepoczciwej,  
To wszystko, jeśli prawdę mam wyjawić całą, 
Z jednomyślną się tylko naganą spotkało.  
«Po cóż, mówiono, cnoty pozory najświętsze,  
Gdy tym szczytnym zasadom obce duszy wnętrze?  
Cóż, że w ustawnych modłach czas daremnie traci,  
Gdy bije swoich ludzi i nędznie ich płaci105? 
Swą wielką nabożnością gdzie może się chlubi,  
Lecz blanszuje policzki i wdzięczyć się lubi106. 
Malowane nagości wstydliwie przysłania,  
Lecz ku żywym nie umie ukryć pożądania107.»  
Co do mnie, przeciw wszystkim wzięłam cię w obronę108, 
Twierdziłam, że to plotki wcale niesprawdzone,  
Lecz, niestety, samotna zostałam z mym zdaniem 
I wszyscy jednomyślnym orzekli mniemaniem,  
Że w cudze sprawy wglądasz więcej109, niż przystało,  
Zaś o własną osobę troszczysz się zbyt mało; 
Że nim kto o sądzenie drugich się pokusi,  
Wprzód dobrze zastanowić się nad sobą musi;  
Że kto chce w innych wszczepiać zbawienne zasady,  
Z własnego życia wzorów winien dać przykłady.  
I w ogóle najlepiej zostawić te troski 
Tym, których do tych zadań powołał głos boski110. 
Zbyt wiele przypisuję ci rozsądku, pani,  
Bym przypuszczała, że mi twa drażliwość zgani  
Tę życzliwą przestrogę, płynącą prawdziwie  
Z najserdeczniejszych uczuć, jakie dla cię żywię111. 
  ARSENA
Choć wiem, że szczerość rzadko witaną jest mile,  
Nie sądziłam, iż gniewu obudzi aż tyle;  
I po twym rozdrażnieniu mniemać mi wypada,  
Że bardzo cię dotknęła ma życzliwa rada. 
  CELIMENA
Ależ przeciwnie, pani, bez urazy cienia,  
Pochwalam wielce takie wzajemne zwierzenia. 
Wszak to najlepszy sposób, aby w nas nie wzrosła 
Z własnych zalet i przewag pycha zbyt wyniosła. 
Od pani tylko będzie zależeć łaskawie, 
Byśmy się oddawały nadal tej zabawie,  
W najżyczliwszym nawzajem donosząc sposobie, 
Ty, co usłyszysz o mnie, ja znów, co o tobie. 
  ARSENA
O pani coś posłyszeć? to trud zbyt jałowy:  
Wszak ci to mnie sąd świata potępia surowy112! 
  CELIMENA
Wszystko można pochwalić lub zganić w człowieku,  
Bo wszystko od skłonności zależy i wieku113.  
Jest w życiu czas miłości, zabawy, pustoty,  
Jest również czas dewocji i surowej cnoty;  
Zwykle wówczas w niej chluby szukamy bezwiednie,  
Gdy wdzięk naszych lat młodych przekwitnie i zblednie;  
To się nazywa umieć się cofnąć z honorem.  
Być może i ja kiedyś pójdę twoim wzorem,  
Z wiekiem wszystko przychodzi, jednakże nie wierzę114,  
By ktoś w dwudziestym roku chciał klepać pacierze115. 
  ARSENA
Zbytnio się chełpi pani przewagą dość lichą,  
Głosząc lat swoich cyfrę z tak niezmierną pychą;  
To, że jesteś ode mnie... nieco mniej dojrzałą,  
By się nosić tak górnie, to jeszcze za mało;  
I nie wiem czemu, pani, twój zapał zbyteczny  
Każe napadać na mnie w sposób tak niegrzeczny. 
  CELIMENA
Ja zaś nie wiem, dlaczego z zawiścią tajemną 
Wszędzie, gdzie tylko możesz, znęcasz się nade mną?  
Czemuż na mnie twych uraz skupia się tak wiele  
Za to, że dziś od ciebie stronią wielbiciele?  
Jeśli moja osoba budzi czucia tkliwsze, 
Że ja mam szczęście wzniecać płomienie najżywsze,  
Których twe biedne serce tyle mi zazdrości,  
Czyż ja winnam, że nie ma na świecie równości?  
Wszak ci wolne masz pole i nie jam przeszkodą,  
Że nie zdołasz zwyciężać wdziękiem lub urodą. 
  ARSENA
Czyliż w istocie pani w swojej pysze mniema, 
Że ponad tłum kochanków nic już w świecie nie ma  
I że każdy z łatwością tajników nie zgadnie,  
Jakie w tryumfach twoich ukryte są na dnie?  
Czy sądzisz może pani, że ktoś w to uwierzy, 
Że ich liczba powabem twym tylko się mierzy?  
Że uczciwe uczucie porusza tą zgrają,  
I że wielbiąc cię, cnotom twoim hołd oddają?  
Nikt kosztów próżnych westchnień ponosić nie będzie,  
Świat nie jest tak naiwny: toteż widzim wszędzie 
Kobiety zdolne czucia wzbudzić swą osobą,  
A które tłumu gachów nie wleką za sobą.  
Stąd więc konkluzja jasna i nazbyt prawdziwa, 
Że bez... niejakich ustępstw serc się nie zdobywa,  
Że nikt dla pięknych oczu czasu nie zwykł tracić 
I względy zalotników drogo trzeba płacić. 
Niech więc twoja ambicja zbytnio się nie puszy  
Z tryumfów, co zbyt trudne dla szlachetnej duszy;  
Zdobycze, z których chełpisz się w takim zapale,  
Wynosić się nad drugich praw nie dająć wcale. 
Gdyby w istocie zawiść mą pobudką była,  
Mogłabym iść w twe ślady, moja pani miła,  
I nie drożąc się zbytnio, dowieść, że kobieta,  
Jeśli chce mieć kochanków, znajdzie ich do syta116. 
  CELIMENA
Miej ich zatem do woli; szukaj ich, i owszem;  
Zdobywaj serca swoim systemem najnowszym,  
I choć... 
  ARSENA
Zakończmy, pani, tę rozprawę całą: 
Zawiodłaby nas dalej, niż to nam przystało;  
Dawno chciałam rozmowę już przerwać; niestety,  
Muszę jeszcze przez chwilę czekać mej karety117. 
  CELIMENA
Ależ proszę, obecność twa miłą mi będzie 
I niechaj nic na panią nie wpływa w tym względzie.  
Lecz miast cię dłużej nużyć nadmiarem grzeczności118,  
Milsze ci towarzystwo znajdę wśród mych gości;  
I oto pan, co właśnie tak w porę się zjawia, 
Niechaj cię w moim miejscu nieco tu zabawia. 
  SCENA SZÓSTA
ALCEST, CELIMENA, ARSENA CELIMENA
Alceście, mam do kogoś napisać słów kilka119,  
Zanim tę rzecz załatwię, zejdzie mała chwilka;  
Zostań tu z panią trochę; jestem tego pewna,  
Że o taką zamianę nie będzie zbyt gniewna. 
  SCENA SIÓDMA
ALCEST, ARSENA ARSENA
Słyszy pan: gospodyni jest uprzejmą tyle,  
Że mi pana ustąpić chce bodaj na chwilę;  
I doprawdy, ten wzgląd jej, tak dla mnie łaskawy,  
Niczym milszej mi nie mógł zgotować zabawy.  
W istocie, pan posiadasz przymiotów tak wiele, 
Że podziw mój dla ciebie głosić mogę śmiele; 
Jakiś urok tajemny jest w twojej osobie,  
Który mą duszę dawno pociąga ku sobie120. 
Boleję, że na dworze dotychczas, niestety,  
Nie dość umiano poznać twe wielkie zalety; 
Słusznie możesz się żalić; każdy, kto ci sprzyja,  
Dziwi się, że zasługę tak się dziś pomija. 
  ALCEST
Ja, pani? za cóż miałbym szukać tam nagrody?  
Czyliż mej gorliwości dałem w czym dowody?  
Jakimż czynem tak świetnym mógłbym się pochwalić,  
Bym na czyją niewdzięczność miał prawo się żalić? 
  ARSENA
A gdzież te czyny widzisz pośród owej rzeszy,  
Która łaską u dworu niezmienną się cieszy?  
By zabłysnąć, wprzód możność i władzę mieć trzeba;  
I skoro hart ten, jakim ciebie darzą nieba... 
  ALCEST
Miły Boże, zostawmy już te cnoty wszelkie; 
Odgrzebywać je w ludziach to trudy zbyt wielkie 
I trudno mieć w istocie do dworu pretensje,  
By za ukryte cnoty miał rozdzielać pensje121. 
  ARSENA
Nie; rzetelnej wartości nic ukryć nie zdoła;  
Wieść o niej płynie z czasem w coraz szersze koła;  
Sama słyszałam ludzi godności wybitnej,  
Jak cię chwalili w sposób niezmiernie zaszczytny. 
  ALCEST
I kogóż, proszę pani, kto dzisiaj nie chwali?  
Wszystko równo wszak waży na światowej szali!  
Wszystko jest dziś wspaniałem, wszystko znakomitem,  
Te słowa już przestały dawno być zaszczytem; 
Pochwały dziś są tanie; toć niedawno przecie  
O mym własnym lokaju czytałem w gazecie122. 
  ARSENA
Co do mnie, ja bym chciała, ażeby u dworu  
Godność jaka dodała twym cnotom splendoru. 
I bylebyś choć trochę okazał zapału,  
Można by cię w tej mierze wspomóc nie pomału.  
Mam ludzi mi oddanych, których mogę użyć,  
By w każdym przedsięwzięciu wiele ci przysłużyć
1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 18
Idź do strony:

Darmowe książki «Mizantrop - Molière (Molier) (biblioteka w .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz