Darmowe ebooki » Epos » Jerozolima wyzwolona - Torquato Tasso (czytac ksiazki przez internet .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Jerozolima wyzwolona - Torquato Tasso (czytac ksiazki przez internet .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Torquato Tasso



1 ... 94 95 96 97 98 99 100 101 102 ... 147
Idź do strony:
class="stanza-spacer">  30.
Dawne grubego Sylena4521 zrodzenie 
Dziwne się zdało staremu wiekowi, 
Lecz bardziey (to iest moie rozumienie) 
Temu się trzeba dziwować mirtowi, 
Co z siebie puścił — imo4522 przyrodzenie — 
Panią, gładkością równą anyołowi. 
Przypatruie się Rynald oney4523 sprawie 
Y widzi w własney Armidę postawie. 
  31.
Smętnie mu patrząc y wesoło w oczy, 
Tysiąc żądz razem w ieden wzrok wmieszała. 
Potem mu mówi: «Takli4524 cię mam w mocy! 
Taklim to zbiega swoiego dostała! 
Po coś się wrócił? czy żebym iuż nocy 
Y dni wesołych z tobą używała? 
Czy się na niechęć przeciw mnie zdobywasz, 
Że mi twarz kryiesz, a zbroię odkrywasz? 
  32.
Czyś nieprzyiaciel, czy przyiaciel? — zgoła 
Spraw się! Iam wprawdzie złotych nie robiła 
Dla nieprzyiaciół mostów, anim zioła 
Y kwiecie dla nich y zdroie puściła. 
Proszę, zdeym szyszak, nie zakryway czoła, 
Ieśliś przyiaciel y ieślim ci miła. 
Złącz usta z usty y piersi z piersiami, 
Albo przynamniey złączmy się rękami». 
  33.
Mówiła daley smętno poglądaiąc, 
Y wściekłey znaki dawała miłości: 
Wzdychanie y łzy pospołu mieszaiąc, 
Świadki swey troski y wielkiey żałości; 
Tak, żeby beła mogła przerażaiąc, 
Zmiękczyć kamienie najwiętszey twardości. 
Lecz się ostrożny rycerz tem nie ruszy, 
Dobywa miecza na leśne pokusy. 
  34.
Chce ciąć w mirt, ona mirt zastępowała 
Z okrutnem wrzaskiem: «Postóy4525, nieużyty4526! 
Ach, nie day Boże, abym widzieć miała 
Swóy mirt kochany od ciebie zabity. 
Porzuć, albo więc — bo będę wolała — 
Wraź miecz Armidzie w piersi iadowity. 
Inszey nie naydziesz, okrutniku srogi, 
Do mirtu — chyba przez to serce — drogi». 
  35.
On miecz wynosi, niedba4527 nic na czary, 
Ona zaś w inszą postać się zakryła; 
Y iako we śnie iedne z drugich mary 
Odmieniaią się — tak się odmieniła: 
Członki, twarz miąższą4528 (rzecz trudna do wiary!) 
Wziąwszy, pierwszą płeć y gładkość zgubiła, 
Y olbrzymem się dziwnie wielkiem stała, 
A sto rąk, iako Bryareus4529, miała. 
  36.
Pięćdziesiąt tarcz ma y mieczów, któremi 
Grzmi po powietrzu y ramiony4530 miece4531; 
Nimphy też wszystkie, stawszy się srogiemi 
Cyklopy4532, ostre przypasuią miecze. 
On się nie boi y razy4533 cięszkiemi4534 
Mirt, którego mu bronią, bardziey siecze; 
Ten bity, ięczy właśnie iako żywy... 
Powietrze brzydkie zasłoniły dziwy. 
  37.
Spodkiem ziemia drży, nieba zaburzone 
Z góry huk srogi na niego puszczaią 
Wiatry y wichry w kupę zgromadzone, 
Oczy mu y twarz piaskiem zamiataią. 
On przedsię serce niesie niestrwożone — 
Drzewa tak siecze, że wióry padaią. 
A skoro dąb ściął (bo dąb beł niemały, 
Choć się mirtem zdał) czary też ustały. 
  38.
Wiatry ucichły, niebo do pogody 
Y las się wrócił do stanu pierwszego: 
Strachu y z czarów sprawioney przeszkody 
Próżny4535 — krom4536 strachu swego wrodzonego. 
Potem próbuie znowu rycerz młody, 
Ieśli4537 kto broni siec lasu onego; 
Nakoniec4538 z śmiechem chwilę w mieyscu stoi: 
«Głupi, kto się was próżne larwy boi!» 
  39.
Ztamtąd do pięknych namiotów kierował, 
Gdzie duchem Bożem Piotr wołał sprawiony: 
«Iuż pewnie wielki rycerz las zwoiował, 
Iuż się zwyciężca wraca z tamtey strony!» 
On wtem poważnie zlekka4539 następował, 
Ozdobnie w białą zbroię obleczony. 
A orzeł iego blask piórmi4540 srebrnemi 
Niezwykły ciskał4541 od słońca ku ziemi. 
  40.
Tam od wszystkiego woyska pożądany, 
Z gęstemi krzyki4542 przyjmował witanie. 
Y od Hetmana zarazem wezwany, 
Wielkie od niego miał poszanowanie: 
«On — prawi — straszny las uczarowany, 
Tak iako beło twoie rozkazanie, 
Iużem zwyciężył, iuż do niego mogą 
Ludzie iść śmiele4543 y bespieczną drogą». 
  41.
Zaczem zarazem do lasu posłano 
Po różne drzewo na woienne czyny; 
A choć pierwszych sztuk dobrze nie umiano 
Zrobić, dla cieślów ladaiakich winy — 
Teraz koło nich (iako powiadano) 
W takiem rzemieśle mistrował4544 iedyny 
Gwilelm Ligurczyk, który beł obranem 
Sił chrześciańskich na morzu hetmanem. 
  42.
Potem od możney armaty spędzony, 
Ustąpił morza nieprzyiacielowi; 
A teraz — wszystek z okrętów zwiedziony, 
Z strzelbą prowadził lud ku obozowi. 
Ten beł tak swemi kunsztami wsławiony, 
Że równia4545 nie miał swemu dowcipowi4546; 
A stu zaś mnieyszem cieślom rozkazował, 
Którzy robili to, co wynaydował. 
  43.
Nie tylko w ten czas kusze przysposobił, 
Byki4547, tarany y insze przyprawy, 
Żeby tak snadniey mocnem ścianom dobił 
Y mur tem pręcey uczynił dziurawy — 
Ale y wieżę foremną urobił, 
Którą dębowe wnątrz4548 spinały ławy, 
A na wierzch twarde poprzybiiał skóry 
Dla ogniów, które ciskać miano z góry. 
  44.
Z wielu drzew y sztuk subtelnie spoiona, 
Iednem się ciałem wielka wieża staie; 
Z niey balka spodkiem w twarde obleczona 
Żelazo, końcem twarde razy daie; 
Z pośrzodku4549 zaś most — blisko podemkniona — 
Kładzie na muru ostateczne kraie4550; 
A wierzchem mnieysza wieża z niey wychodzi 
Y niewymownie nieprzyiaciół szkodzi4551. 
  45.
Gdziekolwiek równa droga się nayduie, 
Bez wielkiey pracey, bez wielkiego trudu, 
Snadnie4552 na gęstych kołach postępuie, 
Pełna rynsztunków y zbroynego ludu. 
Woysko się cieślów prętkości4553 dziwuie, 
Co żywo bieży do nowego cudu. 
Potem dwie mnieysze wieże zbudowali, 
Na które z wielkiey wizerunki4554 brali. 
  46.
Ale tem czasem nie mogły być tayne 
Te u ostrożnych roboty poganów, 
Co straży — murów wysokich zwyczayne — 
Mogły z swych przeyrzeć baszt do Chrześcianów4555. 
Patrzali, kiedy tramy niezwyczayne 
Wieziono w obóz, dla wież y taranów, 
Y kiedy ie iuż skończono, widzieli; 
Lecz iakie beły4556, trudno poznać mieli4557. 
  47.
Przeto y oni wzaiem z każdey strony 
Przekopy swoie y wieże mocnili4558. 
Y gdzie mur słaby, albo beł zniżony, 
Tam go z pilnością wielką podnosili, 
Tusząc4559, że miał bydź4560 tak pewney obrony, 
Żeby się naszy4561 darmo oń4562 kusili4563. 
Ale się Izmen naybardziey gotował, 
Y dla bronienia ognie przyprawował. 
  48.
Miesza z siarkami kliie4564 zaraźliwe 
Z sodomskich iezior; zwiedza błotne brody; 
Zbiegł y do piekła (tak miał serce mściwe) 
Y wziął z stygiyskiey także kliiu wody, 
Z którego ognie porobił straszliwe, 
Miecące4565 dymy y okrutne smrody: 
Myśląc, czarownik brzydki, onych czasów 
Zemścić4566 się swoich porąbanych lasów. 
  49.
Gdy się tak woysko do szturmu z wieżami, 
A miasto do swych obron gotowało — 
Nad francuskiemi lecąc4567 namiotami, 
Nieścignionego gołębia widziało, 
Który nie siekąc bynaymniey barkami 
Rozciągnionemi tak, iako się zdało, 
Szedł po powietrzu — nowy poseł — pióry4568, 
Y z obłoków się w miasto spuszczał z góry. 
  50.
Ale niewiedzieć zkąd4569 się wziąwszy potem, 
Ogromny sokół drogę mu przeszkodził4570 
Y zaraz mu ią swoiem rączem4571 lotem 
Między obozem y miastem zagrodził; 
Y nad naywiętszem4572 ścignął go namiotem, 
Y tak się zdało, że go iuż dochodził4573, 
Iuż go paznogciem tylko niedopadnie, 
On wtem na łono Goffredowi spadnie. 
  51.
Goffred go broni y w łono4574 przyimuie, 
Y patrząc pilno4575 (dziw mało słychany4576!) 
Pod iednem skrzydłem u niego nayduie 
List między pierzem nicią uwiązany. 
Weźmie go w ręce y odpieczętuie 
Y czyta krótko w te słowa pisany: 
«Hetman egyptski śle Aladynowi4577 
Pokłon y zdrowie, żydostwa królowi. 
  52.
Nie bóy się królu, a miey się na pieczy 
Y do dnia się dzierż nadaley piątego, 
Y nieomylney bądź pewien odsieczy 
Ierozolimie — od woyska moiego». 
Takie zawierał opisane rzeczy 
Charakterami pisma pogańskiego, 
List powierzony lotnemu posłowi: 
Zwykły beł w ten czas ten sposób wschodowi. 
  53.
Potem gołębia Hetman przestrzeżony 
Puścił, który się pierwszemi drogami, 
(Źle posłużywszy panu), w swoie strony 
Ze złemi nie chciał wrócić nowinami. 
Wtem zgromadzoney radzie naleziony4578 
List czyta, mówiąc: «To widzicie sami, 
Iako nas Bóg ma w swoiey opatrzności, 
Posyłaiąc nam takie wiadomości.  
  54.
Przeto nam czasu daremnem mieszkaniem4579 
Nie trzeba tracić. Bądźcie iuż gotowi; 
Chcę szturm za pierwszem mieysc złych wyrównaniem 
Południowemu wrychle4580 dać murowi. 
Trudna rzecz wprawdzie, ale moiem zdaniem 
Nie niepodobna4581, bom się sam mieyscowi4582 
Przypatrzył; ktemu4583 mur ubespieczony 
Mieyscem mniey stamtąd musi mieć obrony. 
  55.
Ty chcę — Raymundzie, abyś swe tarany 
Z tamtego boku pod mury prowadził; 
Móy od północney bramy lud przebrany 
Ciągnąć się będzie; iużem tak uradził, 
Aby poganin stamtąd oszukany, 
Boiąc się szturmu — ludzie tam gromadził. 
Wtem moia wielka wieża w onem czesie4584 
Pomknie się daley y woynę poniesie. 
  56.
W tenże czas właśnie z trzecią — abyś wiedział — 
Wieżą Kamillu póydziesz, następuiąc». 
Raymund wtem — który po Goffredzie siedział, 
Sam sobie w głowie tę sprawę rachuiąc, 
Powie: «Tak Hetman radę swą powiedział, 
Że się nic przydać4585, nic nie może uiąć. 
To tylko, żeby na pogańskie szlaki 
Beł4586 wyprawiony ostrożny szpieg iaki; 
  57.
Któryby pewney o woyska tamtego 
Liczbie, zamysłach, dostał wiadomości». 
Ozwał się Tankred: «Mam ia tu iednego 
Coby się na to zszedł krom wątpliwości4587, 
Lekkiego na dziw4588, dowcipu wielkiego, 
Śmiałego, ale ostrożney śmiałości; 
Różne ięzyki pogańskie rozumie, 
Chód y głos zmyślić y postawę umie». 
  58.
On będąc zaraz na on czas wezwanem 
Y zrozumiawszy czego po niem chcieli, 
Rozśiniał się, wesół stoiąc przed Hetmanem, 
Y rzekł: «W drodze mię wnet będziecie mieli; 
Niedługo szpiegiem będę niepoznanem, 
Tam kędy będą obozem leżeli; 
W biały dzień wnidę4589 między ich namioty, 
Policzę iezdy, policzę piechoty. 
  59.
Co za ludzie są, y iako ich wiele, 
Y iako dobrzy — nieomylnie powiem; 
Co ich wódz myśli, co nieprzyiaciele 
Daley chcą czynić — wszystkiego się dowiem». 
Tak Wafryn w on czas4590 tuszył sobie4591 śmiele, 
Y zwykły ubiór zrzuciwszy z obowiem4592, 
Delią4593 długą wdział pogańskiem stroiem, 
Y głowę białem opasał zawoiem. 
  60.
Łuk wziął syryiski y przyprawne w pierze 
Strzały, a ludzie mu się dziwowali; 
Cudze ięzyki tak wymawiał szczyrze, 
Że się zdumieli ci, co go słuchali. 
Egiptczyk w Memphim y Feniyczyk w Tyrze4594 
Po mowieby go beli nie poznali. 
Koń4595 miał tak rączy, że piasku po ziemi 
Ledwie się tykał nogami prętkiemi.  
  61.
Wtem — niż trzeci dzień przyszedł, Francuzowie 
Przeciwko murom drogi naprawili, 
Umieiętni też iuż beli mistrzowie 
Swoich woiennych czynów dokończyli, 
Bo na to beli dani przystawowie, 
Aby y we dnie y w nocy robili. 
Nic nie przeszkadza, nic iem iuż nie wadzi, 
Ostatnichby sił próbowali radzi. 
  62.
W dobrey beł Hetman zwycięstwa otusze, 
On dzień przed szturmem modlitwą się bawił 
Y aby wszyscy nakarmili dusze 
Chlebem niebieskim — surowo ustawił4596. 
Potem woienne tarany y kusze, 
Tam gdzie ich zażyć nie myślił — postawił; 
A oszukani poganie mniemaią, 
Że szturm przypuścić na mocny mur maią. 
  63.
Skoro ciemności czarney przyszły nocy, 
Indziey się sroga wieża przetoczyła 
Y tam stanęła, gdzie mur mnieyszey mocy, 
Y gdzie obrona dobrze słabsza była. 
Kamillowa też, mnieysza, od północy 
Z pagórku patrząc poganom groziła 
Y Raymund także swoię iuż prowadził 
Y od zachodu pod mur ią podsadził. 
  64.
Ale skoro świt wyszedł, prowadzony 
Od złotey zorze w swey zwykłey ozdobie, 
(idzie indziey postrzegł poganin strwożony 
Ogromney wieże y zwątpił o sobie, 
Tem więcey, kiedy z tey y z owey strony 
Wprzód niewidziane uyrzał wieże obie 
Y wielką liczbę kusz narychtowanych, 
Taranów srogich, byków4597 zakowanych. 
  65.
Zaczem obrony swoie gęste na nie 
Nieprzyiaciele ztamtąd przenosili 
Na tamto mieysce, kędy Chrześciianie 
W nocy ogromną wieżę podsadzili. 
Lecz dobry Hetman pomniąc, że poganie 
Miastu na odsiecz w drogę się puścili. 
Dwiema Rubertom mówił y Gwelfowi: 
«Bądźcie swą iezdą — powiada — gotowi. 
  66.
Y strzeżcie tego, gdy z ludem sprawionem 
Póydę na on mur, co to mniey wyniosły, 
Aby nie przyszły — szturmem zabawionem — 
W
1 ... 94 95 96 97 98 99 100 101 102 ... 147
Idź do strony:

Darmowe książki «Jerozolima wyzwolona - Torquato Tasso (czytac ksiazki przez internet .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz