Balladyna - Juliusz Słowacki (biblioteka online za darmo TXT) 📖
Krótki opis książki:
Do domu dwóch sióstr przybywa książę Kirkor. Książę ujrzawszy je, nie wie którą ma poślubić. Obie biorą udział w konkursie — ta z sióstr, która przyniesie pierwsza z lasu pełen dzban malin, zostanie jego żoną.
Podczas zbierania malin to Alina okazuje się lepsza od swojej siostry Balladyny, ale ta, aby wygrać konkurs, zabija Alinę i zostaje żoną księcia Kirkora. Aby utrzymać i zwiększyć swoją władzę Balladyna popełnia kolejne zbrodnie. Czy spotka ją za to kara?
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Juliusz Słowacki
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Balladyna - Juliusz Słowacki (biblioteka online za darmo TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki
class="verse" style="margin-left: 2em">To tęczę wziąć na wrzeciona,
I wić, i wić, i wić!
Odbiegają Skierka i Chochlik.
do Grabka
O jakiej zamarzysz postaci,
Zakreślony w czarów kole,
Taką moc Goplany da ci
Postać, szaty, rysy, dolę...
GRABIEC
W mojej myśli dzwonkowe szastają się króle.
GOPLANA
zakreśla koło
Stój cicho, nie wychodź z koła.
Słyszysz, jak szumi puszcza wesoła,
Jak po gałązkach sosen, leszczyny
Zlatują na dół śpiewne ptaszyny,
Złociste wilgi, gile, słowiki.
Z nimi ciekawe słońca promyki
Spływają do nas przez listki drżące.
Ale się wkrótce niebo zachmurzy,
We mgle przelecą złote miesiące
I gwiazdy blade, jak tuman burzy
Z błyskawicami!
Skierka i Chochlik niosą szaty i koronę.
SKIERKA
Wszystko gotowe.
GRABIEC
poziewa
A! a! spać chcę...
GOPLANA
Pochyl głowę,
Zaśnij — obudzisz się skoro61.
We śnie cię duchy ubiorą
Na marę twego marzenia.
GRABIEC
kładnąc się
Cudy... Dobranoc, panie Grabku... do widzenia
Na tronie... dobrej nocy, synu organisty,
Polecam się pamięci i afekt strzelisty
Łączę...
poziewa
A! a! a! cudy...
zasypia
GOPLANA
Czuwajcie nad sennym,
Ja czary piekieł zamówię.
Ściemnia się — czerwone chmury przechodzą i widma otaczają Goplanę odwróconą.
SKIERKA
Okryj go płaszczem promiennym,
Wdziej mu złociste obuwie.
Ściemnia się zupełnie. — Na głowie Goplany pokazuje się półksiężyc62.
Perła rosy z płaszcza kapie;
Zbierz te perełki po trawie
I znów przyszyj na rękawie.
CHOCHLIK
Król dobrodziej w dobre chrapie,
Na drugi bok się przewraca.
SKIERKA
Goplano, niech światło wraca,
Już się twój miły przetwarzył.
Goplana daje znak — księżyc z jej czoła znika — i światło wraca.
GOPLANA
patrząc na śpiącego
Jaką on sobie dziwną postawę wymarzył.
Grabek wstaje z ziemi jak król dzwonkowy.
GRABIEC
poziewając
A — a — a — a — dobry dzień... a — piękna pogoda.
Co to? włosy na brodzie? — diabła! — siwa broda,
Co to znaczy? w co znowu przewierzgnęły biesy?
Jaki płaszcz! — jakie dziwne na piersiach floresy!
Śniło mi się... Dalibóg, nie wiem, co się śniło,
Karczma podobno, piwo z beczek się toczyło,
I był potop, w potopie pływałem jak ryba.
Sztuczka diabla! zrobili ze mnie wieloryba,
Lewiatana w złocistym płaszczu, z brodą siwą.
Ha! chodź tu, moja wiedźmo, moje szklanne dziwo,
Powiedz, kto mnie tak złotem i brodą ozdobił?
Powiedz, co się zrobiło ze mnie?
GOPLANA
Król się zrobił.
GRABIEC
sięga do głowy i znajduje koronę
Więc niech się nie odrabia to, co już zrobione.
Sięgnęła ręka głowy, znalazła koronę.
Cudy...
GOPLANA
Nosisz prawdziwą koronę Popielów...
GRABIEC
Widzę, że służy ludziom do tych samych celów,
Co czapka: kryje uszy. A to?
pokazuje berło drewniane
GOPLANA
Berło twoje.
GRABIEC
Jak chcesz, miły węgorzu, ja sobie uroję,
Że to berło; niech oko rozumowi sprzyja
I powie, że to berło... Skąd wy tego kija
Wzięli, diabliki moje?
CHOCHLIK
Gdy cię Grabkiem zwano...
GRABIEC
ze wzgardą
Nie mów mi o tym Grabku.
CHOCHLIK
Gdyś był wczora rano
Obywatelem lasu, wierzbą: z królo–drzewa
Filon ułamał gałąź.
GRABIEC
I ta ręka lewa
Nosi tę samą korę, którąm ja porastał,
I ta kora jest berłem... Ha! to będę szastał
Tym berłem po grzbiecinach. — Ach wielka mi szkoda,
Że się do nieba dostał ojciec golibroda,
Wraz by oszastał długie kędziory na brodzie.
Moja wiedźmo, co chodzisz jak święta po wodzie,
Nie możesz ty mię z łaski swojej brody zbawić?
Nie?... basta... jaki balwierz potrafi się wsławić
Na tej królewskiej brodzie. — Ha... a jeszcze warto
Dać mi jabłko do ręki, a z dzwonkową kartą
Będę chodził po świecie jako ze zwierciadłem.
SKIERKA
Na jabłko królewskie skradłem
Chłopakom z bliskiego sioła
Bańkę z mydła; a dokoła
Tak piekło słońce, że z głową
I z nogami w kryształową
Siadłem kulkę. — Lecę, lecę...
Wtem banieczka moja złota
Na błękitnej siadła rzece;
I konik polny — niecnota!
Kiedy pod tęczowym szkiełkiem
Usnąłem spokojnie w łódce:
Zbił ją gazowym skrzydełkiem
I uciekł... a ja rozespan,
Na niebieskiej nezabudce
Ocknąłem się...
GRABIEC
Diabliku, to znaczy, że jespan
Głupi jak but... bo jabłko, choć jabłko królewskie,
To jabłko, nie zaś żadne migdały niebieskie.
Chochlik daje mu jabłko.
Dzięki składam waszeci — dobre... a czy winne?
kosztuje
Więc mam wszystko, co król ma. Ach! ach! A gdzie gminne
Szoldry? poddani moi, którym ja panuję?...
GOPLANA
Wszystko, co na tej ziemi moją władzę czuje:
Ptaszyny, drzewa, rosy, tęcze, każdy kwiatek
Jest twoim...
GRABIEC
Trzeba zaraz nałożyć podatek.
Słuchajcie mnie... a kodeks niech będzie wykuty
W spróchniałej jakiej wierzbie. Odtąd brać w rekruty
I żubry, i zające, i dziki, i łosie.
Kwiaty, jeżeli zechcą kąpać listki w rosie,
Niech płacą, rosę puszczam w odkupy Żydowi;
Niech mi wódką zapłaci. Każdemu szpakowi
Kazać nie myśleć wtenczas, kiedy będzie gadał...
Zabronić, aby sejmik jaskółczy usiadał
Na trzcinach i o sprawie politycznej sądził.
Wróblów sejmy rozpędzić; ja sam będę rządził
I wieszał, i nagradzał... Jaskółkom na drogę
Dawać paszporta, w takich opisywać nogę,
Dziób, ogonek i skrzydła, i rodzime znaki.
Odtąd nie będą dzieci swych posyłać ptaki
Do niemieckich zakładów, gdzie uczą papugi;
Wyjęte sroki, które oddają usługi
Ważne mowie ojczystej. Z cudzych stron osoby,
Jak to: kanarki... śledzić. Na obce wyroby
Nakładam cło... od łokcia tęczy wyrobionej
W kraju słońca, księżyca, białej lub czerwonej
Albo fijoletowej, byleby jedwabnej,
Płacić po trzy złotniki... a od sztuki szwabnej
Płótna z białych pajęczyn...
GOPLANA
O czym gadasz, drogi?
GRABIEC
Co? króluję... króluję — skarb łatam ubogi.
Róża płaci od pączka, od kalin kalina,
Od każdego orzecha zapłaci leszczyna,
Czy to pusty, czy pełny... mak od ziarek maku,
Nie od makówek. Głowa na mnie nie dla znaku...
GOPLANA
Zostawiam ci Chochlika, Skierkę — niechaj służą,
Niechaj zrywają kwiaty, a strzęsioną różą
Osypią, kiedy zaśniesz. Bądź zdrów — do wieczora.