Darmowe ebooki » Tragedia » Balladyna - Juliusz Słowacki (biblioteka online za darmo TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Balladyna - Juliusz Słowacki (biblioteka online za darmo TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 17
Idź do strony:
class="verse" style="margin-left: 2em">To tęczę wziąć na wrzeciona, 
I wić, i wić, i wić! 
 
Odbiegają Skierka i Chochlik.
do Grabka
O jakiej zamarzysz postaci, 
Zakreślony w czarów kole, 
Taką moc Goplany da ci 
Postać, szaty, rysy, dolę... 
  GRABIEC
W mojej myśli dzwonkowe szastają się króle. 
  GOPLANA
zakreśla koło
Stój cicho, nie wychodź z koła. 
Słyszysz, jak szumi puszcza wesoła, 
Jak po gałązkach sosen, leszczyny 
Zlatują na dół śpiewne ptaszyny, 
Złociste wilgi, gile, słowiki. 
Z nimi ciekawe słońca promyki 
Spływają do nas przez listki drżące. 
Ale się wkrótce niebo zachmurzy, 
We mgle przelecą złote miesiące 
I gwiazdy blade, jak tuman burzy 
Z błyskawicami! 
 
Skierka i Chochlik niosą szaty i koronę. SKIERKA
Wszystko gotowe. 
  GRABIEC
poziewa
A! a! spać chcę... 
  GOPLANA
Pochyl głowę, 
Zaśnij — obudzisz się skoro61. 
We śnie cię duchy ubiorą 
Na marę twego marzenia. 
  GRABIEC
kładnąc się
Cudy... Dobranoc, panie Grabku... do widzenia 
Na tronie... dobrej nocy, synu organisty, 
Polecam się pamięci i afekt strzelisty 
Łączę... 
 
poziewa
A! a! a! cudy... 
 
zasypia GOPLANA
Czuwajcie nad sennym, 
Ja czary piekieł zamówię. 
 
Ściemnia się — czerwone chmury przechodzą i widma otaczają Goplanę odwróconą. SKIERKA
Okryj go płaszczem promiennym, 
Wdziej mu złociste obuwie. 
 
Ściemnia się zupełnie. — Na głowie Goplany pokazuje się półksiężyc62.
Perła rosy z płaszcza kapie; 
Zbierz te perełki po trawie 
I znów przyszyj na rękawie. 
  CHOCHLIK
Król dobrodziej w dobre chrapie, 
Na drugi bok się przewraca. 
  SKIERKA
Goplano, niech światło wraca, 
Już się twój miły przetwarzył. 
 
Goplana daje znak — księżyc z jej czoła znika — i światło wraca. GOPLANA
patrząc na śpiącego
Jaką on sobie dziwną postawę wymarzył. 
 
Grabek wstaje z ziemi jak król dzwonkowy. GRABIEC
poziewając
A — a — a — a — dobry dzień... a — piękna pogoda. 
Co to? włosy na brodzie? — diabła! — siwa broda, 
Co to znaczy? w co znowu przewierzgnęły biesy? 
Jaki płaszcz! — jakie dziwne na piersiach floresy! 
Śniło mi się... Dalibóg, nie wiem, co się śniło, 
Karczma podobno, piwo z beczek się toczyło, 
I był potop, w potopie pływałem jak ryba. 
Sztuczka diabla! zrobili ze mnie wieloryba, 
Lewiatana w złocistym płaszczu, z brodą siwą. 
Ha! chodź tu, moja wiedźmo, moje szklanne dziwo, 
Powiedz, kto mnie tak złotem i brodą ozdobił? 
Powiedz, co się zrobiło ze mnie? 
  GOPLANA
Król się zrobił. 
  GRABIEC
sięga do głowy i znajduje koronę
Więc niech się nie odrabia to, co już zrobione. 
Sięgnęła ręka głowy, znalazła koronę. 
Cudy... 
  GOPLANA
Nosisz prawdziwą koronę Popielów... 
  GRABIEC
Widzę, że służy ludziom do tych samych celów, 
Co czapka: kryje uszy. A to? 
 
pokazuje berło drewniane GOPLANA
Berło twoje.   
  GRABIEC
Jak chcesz, miły węgorzu, ja sobie uroję, 
Że to berło; niech oko rozumowi sprzyja 
I powie, że to berło... Skąd wy tego kija 
Wzięli, diabliki moje? 
  CHOCHLIK
Gdy cię Grabkiem zwano... 
  GRABIEC
ze wzgardą
Nie mów mi o tym Grabku. 
  CHOCHLIK
Gdyś był wczora rano 
Obywatelem lasu, wierzbą: z królo–drzewa 
Filon ułamał gałąź. 
  GRABIEC
I ta ręka lewa 
Nosi tę samą korę, którąm ja porastał, 
I ta kora jest berłem... Ha! to będę szastał 
Tym berłem po grzbiecinach. — Ach wielka mi szkoda, 
Że się do nieba dostał ojciec golibroda, 
Wraz by oszastał długie kędziory na brodzie. 
Moja wiedźmo, co chodzisz jak święta po wodzie, 
Nie możesz ty mię z łaski swojej brody zbawić? 
Nie?... basta... jaki balwierz potrafi się wsławić 
Na tej królewskiej brodzie. — Ha... a jeszcze warto 
Dać mi jabłko do ręki, a z dzwonkową kartą 
Będę chodził po świecie jako ze zwierciadłem. 
  SKIERKA
Na jabłko królewskie skradłem 
Chłopakom z bliskiego sioła 
Bańkę z mydła; a dokoła 
Tak piekło słońce, że z głową 
I z nogami w kryształową 
Siadłem kulkę. — Lecę, lecę... 
Wtem banieczka moja złota 
Na błękitnej siadła rzece; 
I konik polny — niecnota! 
Kiedy pod tęczowym szkiełkiem 
Usnąłem spokojnie w łódce: 
Zbił ją gazowym skrzydełkiem 
I uciekł... a ja rozespan, 
Na niebieskiej nezabudce 
Ocknąłem się... 
  GRABIEC
Diabliku, to znaczy, że jespan 
Głupi jak but... bo jabłko, choć jabłko królewskie, 
To jabłko, nie zaś żadne migdały niebieskie. 
 
Chochlik daje mu jabłko.
Dzięki składam waszeci — dobre... a czy winne? 
 
kosztuje
Więc mam wszystko, co król ma. Ach! ach! A gdzie gminne 
Szoldry? poddani moi, którym ja panuję?... 
  GOPLANA
Wszystko, co na tej ziemi moją władzę czuje: 
Ptaszyny, drzewa, rosy, tęcze, każdy kwiatek 
Jest twoim... 
  GRABIEC
Trzeba zaraz nałożyć podatek. 
Słuchajcie mnie... a kodeks niech będzie wykuty 
W spróchniałej jakiej wierzbie. Odtąd brać w rekruty 
I żubry, i zające, i dziki, i łosie. 
Kwiaty, jeżeli zechcą kąpać listki w rosie, 
Niech płacą, rosę puszczam w odkupy Żydowi; 
Niech mi wódką zapłaci. Każdemu szpakowi 
Kazać nie myśleć wtenczas, kiedy będzie gadał... 
Zabronić, aby sejmik jaskółczy usiadał 
Na trzcinach i o sprawie politycznej sądził. 
Wróblów sejmy rozpędzić; ja sam będę rządził 
I wieszał, i nagradzał... Jaskółkom na drogę 
Dawać paszporta, w takich opisywać nogę, 
Dziób, ogonek i skrzydła, i rodzime znaki. 
Odtąd nie będą dzieci swych posyłać ptaki 
Do niemieckich zakładów, gdzie uczą papugi; 
Wyjęte sroki, które oddają usługi 
Ważne mowie ojczystej. Z cudzych stron osoby, 
Jak to: kanarki... śledzić. Na obce wyroby 
Nakładam cło... od łokcia tęczy wyrobionej 
W kraju słońca, księżyca, białej lub czerwonej 
Albo fijoletowej, byleby jedwabnej, 
Płacić po trzy złotniki... a od sztuki szwabnej 
Płótna z białych pajęczyn... 
  GOPLANA
O czym gadasz, drogi? 
  GRABIEC
Co? króluję... króluję — skarb łatam ubogi. 
Róża płaci od pączka, od kalin kalina, 
Od każdego orzecha zapłaci leszczyna, 
Czy to pusty, czy pełny... mak od ziarek maku, 
Nie od makówek. Głowa na mnie nie dla znaku... 
  GOPLANA
Zostawiam ci Chochlika, Skierkę — niechaj służą, 
Niechaj zrywają kwiaty, a strzęsioną różą 
Osypią, kiedy zaśniesz. Bądź zdrów — do wieczora. 
Będę ciebie czekała nad brzegiem jeziora, 
I płacząc, piosnką płaczu wabiła słowika. 
 
Odchodzi Goplana. GRABIEC
Aż mi lżej, że ta rybia galareta znika. 
Hej, poddani! 
 
do Chochlika
Ty jesteś królewskim ministrem, 
Boś głupi. 
 
do Skierki
A ty, drugi diable z oczkiem bystrem, 
Błaznem; śmiesz mię, łajdaku, aż z radości pęknę. 
Ministrze, gdzie mój powóz? 
  CHOCHLIK
Cztery konie piękne, 
Czarne — księżycowymi wierzgają podkowy; 
I wóz na ciebie czeka Mefistofelowy; 
Ale nie mów Goplanie... 
  GRABIEC
Dlaczego? 
  CHOCHLIK
Bo ona 
Nie chce pożyczać z piekła. 
  GRABIEC
Szalona! szalona! 
Jeśli diabeł pożycza, bierz, bo takie wozy 
Oszczędzają ci butów... 
 
do Skierki
Ty będziesz wiózł z kozy. 
Minister za forysia... teraz jechać pora. 
  SKIERKA
Gdzie król jedzie? 
  GRABIEC
Na ucztę ślubną do Kirkora. 
 
Odchodzą wszyscy. SCENA V
Sala w zamku Kirkora. KOSTRYN
sam
Za pustelnika celą drzewami ukryty 
Słyszałem tajemniczą spowiedź tej kobiety 
O! szczęście! — teraz pan–em63 złotej tajemnicy; 
Mógłbym ją z pałacowej rozkrzyczeć wieżycy, 
Albo mojemu panu wiernie opowiedzieć, 
Albo okropną powieść wyrazami cedzić, 
Jako piasek klepsydry, w pani trwożne ucho, 
Aż zobaczę skarbnicę tego zamku suchą 
Jak czoło Araratu... Wraca Balladyna. 
Mogę mieć ją i skarby. — Szczęśliwa godzina. 
 
staje na stronie BALLADYNA
wchodzi głęboko zamyślona
O wszystkim wie ten człowiek stary... powie drzewom, 
Drzewa będą rozmawiać o tym w głuche noce, 
Aż straszna wieść urośnie. — O! biedneż wy myśli, 
Jak dzieci nierozumne cieniów się lękacie. 
Ten starzec słowa moje łączy, składa, zbiera, 
I mówi: „Być nie może... ta kobieta młoda 
Nie zabiła”. A jeśli wie? jeżeli pewny? 
A któż w taką rzecz może uwierzyć jak w pacierz?... 
Ale jeśli uwierzył — jeśli przechodniowi 
Zbłąkanemu opowie straszną zbrodnię pani, 
Nim wymówi nazwisko, zlęknie się jak prostak 
Zemsty możnego pana. — A może — jeżeli 
Dobre ma serce starzec; na końcu języka 
Znajdzie litośną radę: Na co ludziom szkodzić? 
A może już zapomniał, a ja nierozsądna 
Myślę, o czym ten starzec myśleć już poprzestał... 
Bo i czymże ja jestem, aby mną się ludzie 
Zajmowali, śledzili, chcieli gubić? — Piekło! 
Tysiącem słów nie mogę zabić tego słowa: „On wie”. — 
Na cóżem poszła do tego człowieka? 
Straciłam się; szatańska ręka mnie zawiodła. 
I pomyśleć? że gdyby nie te odwiedziny, 
Starzec byłby jak owe ludzi milijony, 
Których nigdy na świecie nie spotkałam. 
Myśleć, że ta sama godzina trwożnych myśli pełna 
Byłaby jak wczorajsze godziny, i może 
Spokojniejsza; bo wszakże wiele by się strachu 
Przez jeden dzień zatarło tajemniczą ciszą. 
Teraz wszystko na nowo odradza się z twarzą 
Okropniejszą. — Zazdroszczę tej, co dzisiaj rano 
Mną była. 
 
Kostryn zbliża się. KOSTRYN
Pani! od grafa przysłany 
Z darami goniec — na rozkazy czeka... 
  BALLADYNA
Dary od męża? zawołaj człowieka, 
Niech je tu złoży. Stój... czy tobie znany 
Ów żebrak, który mieszka w lesie, stary? 
  KOSTRYN
Pustelnik? 
  BALLADYNA
Nie wiem, czemu się nawinął 
Na myśl... gdzie goniec z przysłanymi dary? 
Zapewne drogie? 
  KOSTRYN
Graf pan zawsze słynął 
Szczodrobliwością... i był na kształt słońca, 
Co wszędy żywne rozsypuje blaski... 
  BALLADYNA
Ciekawa jestem nowej męża łaski. 
Zawołaj zaraz... zawołaj tu gońca. 
 
Kostryn odchodzi.
Gdyby te dary, gdy nie przerażona 
Myśl... Na co było pytać się Kostryna 
O tego starca? 
 
Wchodzi Kostryn i Gralon. GRALON
Przeze mnie, Gralona, 
Kirkor pozdrawia... 
  BALLADYNA
Zdrów? 
  GRALON
Zdrów jak malina. 
  BALLADYNA
Czy mąż ci kazał taką osłodzoną 
Przynieść odpowiedź?... 
  GRALON
Graf dał polecenie,   
Abym tę skrzynię z pieczęcią czerwoną 
Przyniósł do zamku, i nakazał żenie, 
Tobie, grafini, abyś nie ruszała 
Pieczęci jego ni kłódek u wieka, 
Aż sam powróci... 
  BALLADYNA
Bogdajbym skonała, 
Jeśli rozumiem głos tego człowieka! 
Powtórz. 
  GRALON
Graf Kirkor... 
  BALLADYNA
Wiem. — Ale dlaczego 
Skrzynię okutą i przysłaną w darze 
Kazał mi chować aż do dnia sądnego 
Zamkniętą?... 
  GRALON
Mówił pan: „Bo ja tak każę...” 
Nic więcej... 
  BALLADYNA
Głupcze! Twoją głowę ciasną 
Nosisz na karku w skorupie blaszanej, 
Aby w niej wróble, jak w dziurawym garku, 
Gniazda winęły. — Skrzyni okowanej 
Nie ruszać? Ha! ha! w Kirkora podarku 
Widzę nieufność, nie zaś wierną miłość. 
Ty podły chłopie, 
 
do Gralona
choć długa zażyłość 
Łączy cię z panem, nie miałbyś odwagi 
Ruszyć tej skrzyni? bo ty chłosty, plagi 
Czujesz na grzbiecie... Ale ja! małżonka, 
Jeżeli zechcę... Gdyby mi szepnęła 
Mucha... ha, gdyby cichego skowronka 
Głosek podszepnął: „Otwórz”, a od dzieła 
Szatan odpędzał ognistymi skrzydły, 
To wiesz ty, podły służalcze obrzydły, 
Że wola moja? 
  KOSTRYN
Grafini... 
  BALLADYNA
Ty może 
Chcesz przypominać, że mój mąż ma prawo? 
Więc niech doświadcza! co mi tam... Mój Boże, 
Gdybym ja była jak inne ciekawą, To... 
Ale wy mnie nie znacie, przysięgam! 
Ja tak trwożliwa, że nawet w ogrodzie 
Po jabłko z drzewa upadłe nie sięgam. 
Jeśli mąż zechce, o chlebie i wodzie 
Żyć będę, zawsze wesoła, jak wrona 
Na cudzym płocie. Anim teraz w złości. 
Masz, stary, 
 
do Gralona
oto złotówka czerwona,   
Weź ją i przepij albo przegraj w kości, 
I goń za panem; powiedz, że go czekam 
Z niecierpliwością, że łzy po nim ronię; 
Że jedwabiami złotymi wywlekam 
Szarfę dla niego. Gdzieżeś ty, Gralonie, 
Odjechał pana? 
  GRALON
W nadgoplańskim borze. 
  BALLADYNA
Nie zatrzymywał się nigdzie po drodze? 
  GRALON
U pustelnika stanął w celi. 
  BALLADYNA
1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 17
Idź do strony:

Darmowe książki «Balladyna - Juliusz Słowacki (biblioteka online za darmo TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz