O duchu praw - Charles de Montesquieu (Monteskiusz) (nowoczesna biblioteka szkolna .TXT) 📖
O duchu praw to jedno z najważniejszych dzieł francuskiego oświecenia autorstwa Charles'a de Montesquieu.
Traktat filozoficzny francuskiego myśliciela dotyczy praw związanych z ustrojem państwowym, wyróżnił arystokrację, monarchię i demokrację, omawia je w kontekście historycznym, a także przedstawia różne zagrożenia, „skażenia” ustrojów. Monteskiusz postuluje w tej rozprawie zasadę trójpodziału władzy, będącą fundamentem porządku w znacznej części współczesnych demokracji.
Charles de Montesquieu, znany bardziej jako Monteskiusz, był jednym z najsłynniejszych autorów francuskiego oświecenia. Był również prawnikiem, filozofem i wolnomularzem. Zasłynął przede wszystkim z popularyzacji koncepcji trójpodziału władzy. Dzieło O duchu praw zostało po raz pierwszy wydane w Genewie w 1748 roku.
- Autor: Charles de Montesquieu (Monteskiusz)
- Epoka: Oświecenie
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «O duchu praw - Charles de Montesquieu (Monteskiusz) (nowoczesna biblioteka szkolna .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Charles de Montesquieu (Monteskiusz)
Z drugiej strony, żony palą się tam po śmierci mężów: jedynie niewinni ponoszą tam gwałtowną śmierć.
Osobliwy honor, stworzony w Indiach przez zabobony religijne, sprawia, że poszczególne kasty mają wstręt do siebie wzajem. Honor ten wspiera się wyłącznie na religii; te rozróżnienia rodzinne nie stanowią różnic cywilnych; niejeden Hindus uważałby się za zhańbionego, gdyby jadł ze swoim królem.
Tego rodzaju rozróżnienia wiążą się z niejakim wstrętem do innych ludzi, bardzo różnym od uczuć rodzących się z różnic stanów, które u nas mieszczą w sobie miłość do niższych.
Prawa religii nie powinny budzić innej wzgardy prócz wzgardy dla złego, a zwłaszcza nie powinny oddalać ludzi od miłości i miłosierdzia.
Religia mahometańska i hinduska mają w swoim łonie niezliczoną mnogość ludów: Hindusi nienawidzą mahometan, ponieważ ci jedzą mięso krowie, mahometanie nienawidzą Hindusów, ponieważ jedzą świninę.
Kiedy religia nakazuje poniechanie pracy, winna mieć wzgląd bardziej na potrzeby ludzi niż na wielkość istoty, którą czci.
Wielkim utrapieniem była w Atenach zbytnia ilość świąt. W tym władczym narodzie, przed który wszystkie miasta Grecji wnosiły swoje spory, nie można było nastarczyć sprawom.
Kiedy Konstantyn ustanowił, że będzie się spoczywało w niedzielę304, wydał ten nakaz dla miast, nie dla wsi: czuł, że w mieście praca jest użyteczna, a na wsi konieczna.
Z tej samej racji, w krajach istniejących handlem, liczba świąt musi być zastosowana do tego handlu. Kraje protestanckie i kraje katolickie są w takim położeniu305, iż więcej potrzeba pracy w pierwszych niż w drugich: zniesienie tedy świąt bardziej odpowiadało krajom protestanckim niż katolickim.
Dampierre zauważył, że rozrywki ludów zmieniają się znacznie zależnie od klimatu. Ponieważ kraje gorące wydają mnogość delikatnych owoców, barbarzyńcy, znajdując łatwo to, co konieczne do życia, poświęcają więcej czasu na zabawę: Indianie z zimnych krajów nie mają tyle wolnego czasu; muszą ustawicznie łowić ryby i polować: jest więc u nich mniej tańców, muzyki i zabaw: a religia, którą by u nich wprowadzono, powinna by mieć wzgląd na to w stanowieniu świąt.
Jest w rozmaitych religiach wiele praw miejscowych. I kiedy Montezuma tak uparcie twierdził, że religia Hiszpanów dobra jest dla ich kraju, a religia meksykańska dla jego kraju, nie mówił niedorzeczności, ponieważ w istocie prawodawcy nie mogli pominąć tego, co natura ustanowiła przed nimi.
Wiara w przechodzenie dusz jest stworzona dla klimatu Indii. Nadmierny upał wypala wszelkie pola; można tam wyżywić jedynie bardzo mało bydła: zawsze grozi to, że zbraknie go do uprawy roli; woły mnożą się leniwo; podlegają wielu chorobom; prawo religii, które je chroni, jest tedy bardzo pożyteczne dla gospodarki kraju.
Podczas gdy łąki są spalone, ryż i jarzyny rosną tam szczęśliwie dzięki wodom, których można użyć ku temu; prawo religii, które pozwala tylko na to pożywienie, jest tedy wielce zbawienne dla ludzi w tym klimacie.
Mięso bydląt nie ma tam smaku; mleko zaś i masło, które z nich ludność czerpie, stanowi część jej pożywienia: prawo tedy, które broni jeść i zabijać krowy, nie jest niedorzeczne w Indiach.
Ateny miały w swym łonie niezliczoną mnogość ludu; ziemie ich były jałowe: jakoż istniała zasada religii, iż ci, którzy składają bogom pewne małe podarki, czczą ich lepiej, niż ci, którzy zabijają dla nich woły.
Z tego wynika, że przeniesienie religii306 z jednego kraju do drugiego mieści w sobie często wiele trudności.
„Świnie, powiada p. de Boulainvilliers, muszą być bardzo rzadkie w Arabii, gdzie nie ma prawie drzew i prawie nic zdatnego do żywienia tych zwierząt; zresztą słoność wód i pokarmów czyni lud bardzo skłonnym do chorób skóry”. Prawo miejscowe, które zabrania świniny, nie może być dobre dla innych krajów307, gdzie świnia jest pożywieniem niemal powszechnym i poniekąd niezbędnym.
Zrobię tu jedną uwagę. Sanktoriusz zauważył, że mięso świni, gdy się je pożywa, źle się wydziela i że nawet to pożywienie upośledza wielce wydzielanie innych pokarmów: oznaczył, iż upośledzenie to dochodzi do jednej trzeciej; wiadomo skądinąd, że ta wada powoduje lub pogarsza choroby skóry: żywienie się tedy świniną powinno być wzbronione w krajach, gdzie ludzie podlegają tym chorobom, jak Palestyna, Arabia, Egipt i Libia.
P. Chardin powiada, że nie ma w Persji rzeki zdatnej do żeglugi, chyba rzeka Kur, znajdująca się na krańcach państwa. Dawne prawo gwebrów308, które zabraniało żeglowania po rzekach, nie przynosiło żadnej szkody w tym kraju; natomiast byłoby zrujnowało handel w innym.
Ustawiczne obmywania są bardzo w użyciu w gorących strefach. To sprawia, iż prawo mahometańskie i religia indyjska nakazują je. Jest to bardzo pobożny uczynek w Indiach modlić się do Boga w płynącej wodzie; ale jak to wykonać w innym klimacie?
Kiedy religia, oparta na klimacie, zanadto była przeciwna klimatowi innego kraju, nie mogła się tam utrwalić: a kiedy ją tam wprowadzono, wypędzano ją. Zdaje się, mówiąc po ludzku, że to klimat zakreślił granice religii chrześcijańskiej i mahometańskiej.
Wynika stąd, że prawie zawsze dobrze jest, aby religia miała poszczególne dogmaty i powszechny obrządek. W prawach, które tyczą obrządków, nie trzeba wielu szczegółów: na przykład umartwienia, a nie pewne szczególne umartwienie. Chrystianizm jest pełen rozsądku: wstrzemięźliwość jest prawem bożym; ale dany rodzaj wstrzemięźliwości jest zarządzeniem, które można odmienić.
Człowiek pobożny i ateusz mówią wciąż o religii; jeden mówi o tym, co kocha, drugi o tym, czego się lęka.
Rozmaite religie nastręczają swoim wyznawcom rozmaite pobudki przywiązania: to zależy wiele od sposobu, w jaki się godzą z ludzkim sposobem myślenia i czucia.
Jesteśmy nadzwyczaj skłonni do bałwochwalstwa, mimo to nie jesteśmy silnie przywiązani do religii bałwochwalczych; nie jesteśmy zbyt skłonni do pojęć duchowych, a mimo to jesteśmy bardzo przywiązani do religii, które nam każą uwielbiać Istotę duchową. Jest to szczęśliwe uczucie, pochodzące w części z zadowolenia, jakie znajdujemy w sobie samych, iż byliśmy dość bystrzy, aby wybrać religię dobywającą bóstwo z poniżenia, w jakim postawiły je inne. Spoglądamy na bałwochwalstwo jako na religię ludów ciemnych; na religię zaś mającą za przedmiot istotę duchową, jako na religię ludów oświeconych.
Kiedy, z pojęciem najwyższej duchowej istoty, które stanowi dogmat, możemy jeszcze połączyć dotykalne pojęcia wchodzące w obrządek, rodzi to w nas wielkie przywiązanie do religii, ponieważ pobudki, o których mówiliśmy wprzódy, łączą się z naszą naturalną skłonnością do rzeczy dotykalnych. Tak więc katolicy, którzy mają tych obrzędów więcej niż protestanci, bardziej są przywiązani do swojej religii niż protestanci do swojej, i żarliwsi w jej rozpowszechnianiu.
Kiedy lud efeski dowiedział się, że Ojcowie Soboru uchwalili, iż wolno jest nazywać Dziewicę Matkę Bożą309, wpadł w szał radości: całował ręce biskupów, ściskał im kolana, wszędzie rozlegały się okrzyki.
Kiedy religia uduchowiona daje nam jeszcze pojęcie wyboru uczynionego przez Bóstwo i różnicy jej wyznawców od wszystkich innych, przywiązuje to nas wielce do owej religii. Mahometanie nie byliby tak dobrymi muzułmanami, gdyby nie z jednej strony istnienie ludów bałwochwalczych, każące im wierzyć, że oni są mścicielami jedności Boga, a z drugiej strony istnienie chrześcijan, dające im wiarę że oni, muzułmanie, są przedmiotem jego szczególnego umiłowania.
Religia obciążona wielu praktykami przywiązuje bardziej niż ta, która ma ich mniej310; człowiek przywiązuje się do rzeczy, którymi jest ustawiczne zajęty; świadectwem uparta wierność mahometan311 i żydów, a łatwość, z jaką zmieniają religię ludy barbarzyńkie i dzikie, które, wyłącznie zajęte polowaniem lub wojną, niewiele się oddają praktykom religijnym.
Ludzie są bardzo skłonni do lęku i nadziei; toż religia, która by nie miała piekła ani nieba, nie mogłaby się im zbytnio podobać. Dowodem łatwość, z jaką religie obce zakorzeniły się w Japonii, oraz zapał i miłość z jakimi je tam przyjęto.312
Iżby religia budziła przywiązanie, trzeba, aby miała czystą moralność. Ludzie, hultaje każdy z osobna, są bardzo uczciwi społem; kochają moralność. Gdybym nie mówił o przedmiocie tak poważnym, powiedziałbym, że widzi się to cudownie w teatrze; można być pewnym, że się trafi do publiczności uczuciami, które moralność pochwala, i że się ją urazi tymi, które moralność potępia.
Kiedy kult zewnętrzny jest bardzo wspaniały, to nam pochlebia i utrwala nasze przywiązanie do religii. Bogactwa świątyń i kleru działają na nas wielce. Tak więc, nawet nędza ludów jest pobudką przywiązującą je do religii, która posłużyła za pozór tym, co sprawili jego nędzę.
Prawie wszystkie ludy cywilizowane mieszkają w domach. Stąd powstała naturalna myśl, aby zbudować Bogu dom, gdzie by go mogli uwielbiać i udawać się doń w chwili lęku lub nadziei.
W istocie, nie ma nic bardziej pocieszającego dla ludzi niż miejsce, gdzie znajdują bóstwo bardziej obecnym i gdzie wszyscy razem dają głos swojej słabości i swojej nędzy.
Ale owa tak naturalna myśl przychodzi jedynie ludom, które uprawiają ziemię; nie widzimy, aby budowali świątynie ci, którzy sami nie mają domów.
To było przyczyną, że Dżyngis-chan okazał tak wielką wzgardę meczetom313. Władca ten wypytał mahometan o ich wiarę; pochwalił wszystkie ich dogmaty, z wyjątkiem tego, który każe udawać się do Mekki; nie mógł zrozumieć, aby nie można było uwielbiać Boga wszędzie. Tatarzy, nie mieszkając w domach, nie znali świątyń.
Ludy, które nie mają świątyń, mało są przywiązane do swej religii; oto czemu Tatarzy okazywali zawsze tyle tolerancji314; czemu barbarzyńskie ludy, które zdobyły cesarstwo rzymskie, nie wahały się ani chwili przyjąć chrześcijaństwa: czemu dzicy w Ameryce tak słabo przywiązani są do własnej religii; i czemu, od czasu jak nasi misjonarze zbudowali im w Paragwaju kościoły, tak bardzo są wierni naszej.
Ponieważ bóstwo jest ucieczką dla nieszczęśliwych, a nie ma ludzi nieszczęśliwszych niż zbrodniarze, snadno zrodziła się myśl, iż świątynie są dla nich schronieniem; a ta myśl zdała się jeszcze naturalniejsza u Greków, gdzie mordercy, wygnani z miasta i z towarzystwa ludzi, nie mieli niejako innego domu prócz świątyni ani innych opiekunów prócz bogów.
To tyczyło zrazu mimowolnych zabójców, ale kiedy prawem tym objęto wielkich zbrodniarzy, powstała gruba sprzeczność: jeżeli obrazili ludzi, tym bardziej obrazili i bogów.
Te azyle mnożyły się w Grecji: świątynie, powiada Tacyt, pełne były niewypłacalnych dłużników i złych niewolników, sędziowie z trudem mogli pełnić swoje funkcje; lud chronił zbrodnie ludzi niby obrzędy bogów; senat zmuszony był wyłączyć znaczną ich ilość.
Prawa Mojżesza były bardzo mądre. Mimowolni zabójcy byli niewinni, ale należało ich usunąć z przed oczu krewnych nieboszczyka: stworzył tedy schronienie dla nich. Wielcy zbrodniarze nie zasługiwali na schronienie; nie było go dla nich. Żydzi mieli jedynie przenośny święty namiot, który zmieniał ustawicznie miejsce, co wykluczało pojęcie azylu. Prawda, iż musieli mieć świątynię, ale zbrodniarze, zbiegając tam ze wszystkich stron, mogliby zmącić służbę bożą. Gdyby mężobójców wypędzono z kraju, jak u Greków, istniałoby niebezpieczeństwo, że uwielbią obcych bogów. Wszystkie te względy kazały im stworzyć miasta-schronienia, gdzie zostali aż do śmierci najwyższego kapłana.
Pierwotni ludzie, powiada Porfiriusz, ofiarowali jedynie zioła. Dla tak prostego obrządku, każdy mógł być kapłanem w swojej rodzime.
Naturalna chęć podobania się bóstwu mnożyła ceremonie; to sprawiło, że ludzie, zajęci rolnictwem, nie byli zdolni wykonywać wszystkich ceremonii i dopełniać ich szczegółów.
Poświęcono bogom osobliwe miejsca: trzeba im było sług dla starania się o nie, tak jak każdy obywatel stara się o swój dom i swoje sprawy domowe. Toteż ludy, które nie mają kapłanów, są zazwyczaj barbarzyńskie. Tacy byli niegdyś Pedalowie, tacy są jeszcze Wolguskowie.
Ludzie poświęceni Bóstwu musieli zażywać szacunku, zwłaszcza u ludów, które sobie stworzyły niejakie pojęcie o czystości cielesnej, niezbędnej, aby się przybliżać do miejsc najmilszych bogom, i zależnej od pewnych praktyk.
Ponieważ służba boża wymaga nieustannej baczności, większość ludów uczyniła z kapłanów oddzielne ciało. Tak u Egipcjan, Żydów i Persów poświęcono bóstwu niektóre rodziny, które z ojca na syna pełniły tę służbę. Były nawet religie, w których chciano nie tylko odsunąć duchownych od innych spraw, ale i odjąć im kłopoty rodziny: tak jest w głównej gałęzi religii chrześcijańskiej.
Nie będę tu mówił o skutkach celibatu: jasne jest, iż mógłby się stać szkodliwy w miarę, jak ciało duchowne stałoby się zbyt liczne, a tym samym świeckich ludzi byłoby nie dosyć.
Z natury pojęć ludzkich wynika, iż w religii podoba się nam wszystko, co wymaga wysiłku, tak jak w moralności podoba się nam wszystko, co nosi cechę surowości. Celibat był najmilszy ludom, którym, zdawałoby się, najmniej odpowiadał i dla których mógł mieć tym przykrzejsze następstwa. W południowej Europie, gdzie wskutek klimatu celibat jest trudniejszy do przestrzegania, zachowano go; w krajach północnych, gdzie namiętności są mniej żywe, odrzucono go. Więcej jeszcze: w krajach mało zaludnionych przyjęto go; w krajach o mnogiej ludności
Uwagi (0)