Darmowe ebooki » Komedia » Jak wam się podoba - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie dla przedszkolaków txt) 📖

Czytasz książkę online - «Jak wam się podoba - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie dla przedszkolaków txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Idź do strony:
i bądźcie mi zdrowi! 
  FEBE
Słodki młodzieńcze, przez rok burcz mnie cały: 
Gniew mi twój milszy niż jego zaloty. 
  ROZALINDA

On zakochał się w twojej brzydocie, a ona zakocha się w moim gniewie. Jeśli tak jest, ilekroć ona odpowie ci gniewnym spojrzeniem, tylekroć ja gorzkim dogryzę jej słowem. Czemu tak na mnie spoglądasz?

FEBE

Nie ze złej ku tobie woli.

ROZALINDA
Proszę cię tylko, nie kochaj się we mnie, 
Bom jest fałszywszy od przysiąg pijaka, 
Prócz tego nie mam miłości dla ciebie. 
Jeśli chcesz wiedzieć, dom mój niedaleki, 
Skrył się przed okiem w oliwnych drzew cieniu. 
Siostro, czas na nas. Pasterzu, bądź śmiały. 
Idźmy! Pasterko, patrz na niego chętniej, 
Przestań być dumną, bo jak świat szeroki, 
Choćby cię wszyscy oczyma mierzyli, 
Gorzej od niego nikt się nie omyli. 
Teraz do trzody! 
 
Wychodzą: Rozalinda, Celia i Koryn. FEBE
Dziś, zmarły pasterzu, 
Słowa twe w całym pojmuję znaczeniu: 
«Nie kochał ten, co w pierwszym nie kochał spojrzeniu25». 
  SYLWIUSZ
O, słodka Febe! 
  FEBE
Co chcesz mi powiedzieć? 
  SYLWIUSZ
Febe, miej trochę litości nade mną! 
  FEBE
Żal mi cię, wierzaj, dobry Sylwiuszu. 
  SYLWIUSZ
Gdzie żal się znalazł, pociecha się znajdzie. 
Jeśli żal czujesz dla mych trosk miłości, 
Daj mi twą miłość, a razem przepadną 
Żal twój, me troski. 
  FEBE
Więc ci miłość daję; 
Cóż więcej mogę dla bliźniego zrobić? 
  SYLWIUSZ
Chciałbym cię dostać. 
  FEBE
To grzech jest łakomstwa. 
Był czas, żem czuła ku tobie nienawiść, 
A choć i teraz nie kocham cię wcale, 
Twe towarzystwo, nieznośne mi dawniej, 
Dziś mogę ścierpieć, skoro o miłości 
Umiesz tak piękne opowiadać rzeczy. 
Może czasami posłużę się tobą; 
Ale na inną nie rachuj zapłatę, 
Jak na pociechę, że mi służyć możesz. 
  SYLWIUSZ
Tak święta, tak jest czysta moja miłość, 
Ja tak ubogi w urodę i wdzięki, 
Że zbierać kłosy poronione w polu, 
Po szczęsnym plonu całego żniwiarzu, 
Jeszcze bogatym żniwem mi się wyda. 
O, ja szczęśliwe żyć będę miesiące 
Na jednym twoim zgubionym uśmiechu! 
  FEBE
Czy znasz młodzieńca, który mówił ze mną? 
  SYLWIUSZ
Niewiele, chociaż spotykam go często. 
On u mojego zakupił sąsiada 
Dom i pastwiska. 
  FEBE
Nie myśl tylko, proszę, 
Że się w nim kocham, choć o niego pytam. 
To młody prostak — dobrze jednak mówi — 
Lecz wiatrem słowo — miłe jednak słowa, 
Jeśli mówiący miły słuchaczowi. 
To ładny młodzik — nie, nie bardzo ładny. 
I dumny, zda się — do twarzy mu duma, 
Wyrośnie kiedyś na pięknego męża. 
Co najpiękniejsze u niego, to cera. 
Prędzej, niż język jego ranę zadał, 
Wzrok ją wyleczył. Choć nie jest wysoki, 
Jest dość na wiek swój; chociaż jego noga 
Ot sobie noga! Patrzeć na nią miło. 
Piękna czerwoność rumieni mu wargi, 
Trochę ciemniejsza od róż jego lica. 
Inna kobieta, gdyby tak uważnie 
Zmierzyła każdą ciała jego cząstkę, 
Już by szalenie w nim się zakochała; 
Lecz ja nie czuję miłości ni wstrętu, 
Chociaż do wstrętu więcej mam powodów, 
Bo skąd ma prawo, żeby fukał na mnie? 
O czarnych oczach, czarnych moich włosach 
Mówił wzgardliwie, jak postrzegam teraz. 
Nie wiem, dlaczego zaraz nie odrzekłam, 
Jak należało; ale nic nie straci; 
Co się odwlekło, jeszcze nie uciekło. 
List mu napiszę, w nim przytrę mu czuba. 
Czy chcesz być listu mojego oddawcą? 
  SYLWIUSZ
Z całego serca. 
  FEBE
Napiszę go zaraz, 
Bo treść już całą w głowie mam i sercu. 
List będzie krótki, ale węzłowaty. 
Idźmy, Sylwiuszu. 
 
Wychodzą.
AKT CZWARTY SCENA I
Las Ardeński.
Rozalinda, Celia i Jakub. JAKUB

Pozwól mi, piękny młodzieńcze, bliższą zabrać z tobą znajomość.

ROZALINDA

Powiadają, że wielki z ciebie melancholik.

JAKUB

I powiadają prawdę; wolę to, jak śmiać się.

ROZALINDA

Kto w jednym lub drugim przesadza, równie nieznośny i więcej niż pijak wystawia się na powszechną naganę.

JAKUB

A jednak dobra to rzecz być smutnym i milczeć.

ROZALINDA

A więc dobra jest rzecz także być klockiem.

JAKUB

Nie mam ja ani melancholii uczonego — zazdrości, ani melancholii muzykanta — dziwactwa, ani melancholii dworaka — dumy, ani melancholii żołnierza — ambicji, ani melancholii prawnika — wykrętów, ani melancholii kobiety — przesady; ani melancholii kochanka — mieszaniny wszystkich rodzajów; moja melancholia jest swojego rodzaju, złożona z wielu pierwiastków, wyciągnięta z wielu ingrediencji, a żeby prawdę powiedzieć, długie rozważanie i przeżuwanie moich podróży pogrążyło mnie w najzabawniejszym smutku.

ROZALINDA

To pan wojażer! Na honor, masz słuszność, że się smucisz; bo zapewne przedałeś własną ziemię, aby zwiedzić cudzą. Kto wiele widział, a nic nie ma, bogate ma oczy, ale ubogie ręce.

JAKUB

Zbogaciłem się przynajmniej w doświadczenie.

Wchodzi Orlando. ROZALINDA

A to doświadczenie robi cię smutnym. Co do mnie, wolałbym mieć wesołe błazeństwo niż smutne doświadczenie i podróżować jeszcze na to!

ORLANDO

Dzień dobry, dobre szczęście, droga Rozalindo!

JAKUB

A więc Bóg z wami, jeśli macie nierymowym rozmawiać wierszem.

Wychodzi. ROZALINDA

Szczęśliwej drogi, panie wojażerze! Nie zapomnij tylko z cudzoziemska szczebiotać i z cudzoziemska się ubierać; spotwarzaj, co dobre w twojej ziemi; brzydź się swoim pochodzeniem i gniewaj się z Panem Bogiem, że cię, jak jesteś, stworzył, bo nie uwierzę inaczej, że w gondoli pływałeś. Ach, to ty, Orlando? Gdzież to bywałeś do tej pory? Ty zakochany? Jeśli drugi raz jeszcze podobnego wypłatasz mi figla, nie pokazuj mi się na oczy.

ORLANDO

Piękna Rozalindo, przychodzę godzinę tylko później, niż obiecałem.

ROZALINDA

W miłości o godzinę słowa nie dotrzymać? Podziel minutę na tysiąc, kto w sprawach miłości nie dotrzyma słowa tylko o cząstkę tysiącznej cząstki miłości, tego Kupidyn po ramieniu tylko poklepał, bo co do serca, zaręczam, jest całe.

ORLANDO

Przebacz mi, droga Rozalindo.

ROZALINDA

Jeśli masz się spóźnić, siedź lepiej w domu; równie chętnie wzięłabym za kochanka ślimaka.

ORLANDO

Ślimaka?

ROZALINDA

Ślimaka; bo choć przychodzi powoli, niesie przynajmniej dom swój na grzbiecie, czego o tobie powiedzieć nie można, a prócz tego jeszcze przynosi z sobą swoje przeznaczenie.

ORLANDO

Jakie przeznaczenie?

ROZALINDA

Rogi, za które podobni tobie żonom są dłużni, gdy on przychodzi własną fortuną zbrojny i żonę od wszelkiej broni potwarzy.

ORLANDO

Cnota nie przyprawia rogów, a moja Rozalinda jest cnotliwa.

ROZALINDA

A ja jestem twoją Rozalindą.

CELIA

Tak mu się podoba nazywać cię; ale jego Rozalinda piękniejszą ma twarz od twojej.

ROZALINDA

Dalej! Umizgaj się do mnie, umizgaj się do mnie! Bo jestem w świątecznym humorze i na wszystko przystać gotową. I cóż byś mi powiedział, gdybym była twoją prawdziwą, prawdziwą Rozalindą?

ORLANDO

Pocałowałbym cię, nim mówić bym zaczął.

ROZALINDA

Lepiej byś zrobił, gdybyś od słów zaczynał, dopiero gdybyś się zaciął z braku przedmiotu, miałbyś powód wziąć się do pocałunków. Niejeden dobry mówca, gdy mu konceptu braknie, pluć zaczyna; tak i dla kochanków, gdy im materii nie stanie (od czego uchowaj nas, Boże!) najpewniejszą ucieczką będzie pocałowanie.

ORLANDO

A jeśli pocałować się nie da?

ROZALINDA

Da przedmiot prośby, a więc nowy przedmiot rozmowy.

ORLANDO

Któremuż kochankowi braknie konceptu w przytomności kochanki?

ROZALINDA

Tobie pierwszemu, gdybym był twoją kochanką; chyba, żeby cnota połknęła cały mój dowcip.

ORLANDO

Więc myślisz, że byś mi wszystkie pogmatwał nici.

ROZALINDA

Tak, żebyś nigdy potem dwóch słów zszyć nie potrafił. Alboż nie jestem twoją Rozalindą?

ORLANDO

Chętnie cię tak nazywam, bo tym sposobem przynajmniej mówić o niej mogę.

ROZALINDA

Słuchaj więc, mówię ci w jej osobie: nie chcę cię.

ORLANDO

Więc ja w mej własnej osobie umrę.

ROZALINDA

Radzę ci umrzeć przez pełnomocnika. Świat ten biedny liczy już blisko lat sześć tysięcy, a przez cały ten przeciąg czasu ani jeden człowiek nie umarł we własnej osobie z miłości. Troilus zdruzgotaną miał czaszkę od greckiej maczugi, poprzednio jednak robił, co mógł, aby umrzeć z miłości, bo to jeden ze wzorowych kochanków. Leander przeżyłby niejedną wiosnę, choć Hero została mniszką, gdyby nie gorąca noc letnia. Zacny ten młodzieniec poszedł kąpać się w Helesponcie, tam kurcz go złapał i utonął, a gąsięta, współcześni kronikarze, osądzili, że przyczyną jego śmierci była Hero z Sestos. Ale to wierutne kłamstwo. Od czasu do czasu umierali ludzie i zjadały ich robaki, ale to nie z miłości.

ORLANDO

Nie chciałbym, żeby tak myślała moja prawdziwa Rozalinda, bo przysięgam, że jedno brwi jej zmarszczenie zabić by mnie mogło.

ROZALINDA

A ja ci na tę rękę przysięgam, że muchy nie zabije. Lecz teraz będę twoją łaskawszą Rozalindą; proś, o co chcesz, wszystko otrzymasz.

ORLANDO

Więc kochaj mnie, Rozalindo.

ROZALINDA

Bardzo chętnie; w piątki, soboty i co dzień.

ORLANDO

Czy chcesz mnie?

ROZALINDA

Ciebie i takich jak ty dwudziestu.

ORLANDO

Co mówisz?

ROZALINDA

Wszak jesteś dobry?

ORLANDO

Tak się przynajmniej spodziewam.

ROZALINDA

Kto może pragnąć za wiele dobrej rzeczy? Dalej, siostro, bądź naszym księdzem i skojarz nas. Daj mi rękę, Orlando. Co mówisz na to, siostro?

ORLANDO

Proszę cię, skojarz nas.

CELIA

Nie umiem roty ślubnej przysięgi.

ROZALINDA

Musisz zacząć od słów: „czy chcesz, Orlando”.

CELIA

Przypominam sobie teraz. Czy chcesz, Orlando, wziąć za żonę tę tu przytomną Rozalindę?

ORLANDO

Chcę.

ROZALINDA

Chcesz, ale kiedy?

ORLANDO

Natychmiast, tak prędko, jak prędko ożenić nas jest w stanie.

ROZALINDA

Trzeba więc, żebyś powiedział: „Rozalindo, biorę cię za żonę”.

ORLANDO

Rozalindo, biorę cię za żonę.

ROZALINDA

Mógłbym pytać, czy masz upoważnienie, lecz mniejsza o to. Biorę cię za męża, Orlando. Otóż i panna młoda, która przed księdzem bieży; aleć zawsze podobno myśl kobieca leci przed jej czynami.

ORLANDO

Jak wszystkie myśli, bo wszystkie mają skrzydła.

ROZALINDA

Powiedz mi teraz, jak długo będziesz pragnął ją zatrzymać, gdy będziesz raz w jej posiadaniu?

ORLANDO

Na wieki i dzień jeden.

ROZALINDA

Powiedz: dzień jeden, a opuść: na wieki. Nie, nie, Orlando; mężczyźni są kwietniem przed ślubem, a grudniem po ślubie. Panny są majem, gdy są pannami, ale zmienia się niebo, gdy zostały żonami. Co do mnie, będę zazdrośniejszą niż grzywacz afrykański dla swej gołębicy, będę krzykliwszą niż papuga na deszczu, dziwaczniejszą niż małpa, a w żądzach mych szaleńszą niż koczkodan. Będę płakała bez powodu jak Diana w wodotrysku, właśnie gdy ty będziesz chciał się bawić, a śmiać się będę jak hiena, gdy tobie spać się będzie chciało.

ORLANDO

Czy i moja Rozalinda będzie tak samo robiła?

ROZALINDA

Ręczę ci mą głową, że będzie robiła, co ja robię.

ORLANDO

Ona jednak tak roztropna!

ROZALINDA

Gdyby nią nie była, nie miałaby dosyć dowcipu, żeby tak robić; im roztropniejsza, tym złośliwsza. Zamknij drzwi kobiecemu dowcipowi, a wymknie się oknem; zamknij mu okno, ucieknie dziurką od klucza; zamknij dziurkę, a z dymem przez komin poleci.

ORLANDO

Kto ma żonę z takim dowcipem, może jej śmiało zapytać: „Gdzie tak pędzisz, dowcipie?”.

ROZALINDA

Zachowaj to pytanie na przypadek, jeśli zobaczysz dowcip twojej żony w drodze do sąsiadowego łóżka.

ORLANDO

Jakiż dowcip znalazłby wtedy jej dowcip na wymówkę?

ROZALINDA

Jaki dowcip? Powiedziałby, że szedł cię tam szukać. Nie weźmiesz żony bez odpowiedzi, chyba, że ją weźmiesz bez języka. Kobieta, która swojej winy na męża zwalić nie umie, niech sama swojego dziecka nie karmi, bo wykarmi tylko dudka.

ORLANDO

A teraz, Rozalindo, muszę cię opuścić na dwie godziny.

ROZALINDA

Ach, drogi kochanku, nie mogę żyć bez ciebie tak długo.

ORLANDO

Muszę służyć księciu podczas obiadu. O drugiej będę z powrotem.

ROZALINDA

Więc idź, gdzie cię poniosą oczy! Wiedziałam dobrze, jak się to wszystko skończy. Ostrzegali mnie przyjaciele i ja sama nieraz myślałam, że mnie twój cukrowany język uwodził. To jedna tylko ofiara więcej! Więc śmierci, przybywaj! O drugiej godzinie, mówisz?

ORLANDO

Tak jest, słodka Rozalindo.

ROZALINDA

Moje słowo, a bez żartu, tak dopomóż mi, Boże! Na wszystkie piękne a nie niebezpieczne przysięgi, jeśli obietnicy nie dotrzymasz co do joty, jeśli przyjdziesz minutę po drugiej, uważać cię będę za najpatetyczniejszego krzywoprzysięzcę, za najzdradliwszego kochanka, za najniegodniejszego tej, którą nazywasz Rozalindą, spomiędzy całej ogromnej bandy niewiernych. Strzeż się mojego gniewu, a dotrzymaj słowa!

ORLANDO

Dotrzymam z tą samą wiarą, jak gdybyś była prawdziwą Rozalindą. Więc do zobaczenia.

ROZALINDA

Czas, ten stary sędzia, rozstrzyga wszystkie tego rodzaju przestępstwa, niech czas cię osądzi. Bądź zdrów!

Wychodzi Orlando. CELIA

Oszkalowałaś płeć własną twoim miłosnym szczebiotaniem. Warta byś, żeby ci twoje męskie suknie podwinięto na głowę i pokazano światu, co zrobił ptak we własnym gnieździe.

ROZALINDA

O, kuzynko, kuzynko! Moja piękna, mała kuzynko! Gdybyś ty wiedziała, na ile sążni głęboko zapadłam w miłość! Ale tego ani zgruntować; uczucie moje tak niezgłębione jak portugalska zatoka.

1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Idź do strony:

Darmowe książki «Jak wam się podoba - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie dla przedszkolaków txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz