Betlejem polskie - Lucjan Rydel (czytelnia online za darmo txt) 📖
Krótki opis książki:
Betlejem polskie to widowisko jasełkowe autorstwa Lucjana Rydla cieszące się ogromną popularnością w dwudziestoleciu międzywojennym. Przedstawienie, łącząc tematykę patriotyczną z bożonarodzeniową, wzbudziło zachwyt krakowskiej publiczności. O ówczesnej sławie dramatu i jego żywości na scenach teatru mogą poświadczyć liczne uzupełnienia tekstu poprzez dodawanie co raz to nowych postaci — bohaterów z historii Polski.
Niniejsze wydanie z oryginalną przedmową z 1938 r. i wspominanymi wcześniej uaktualnieniami stanowi dokument ukazujący styl recepcji tego tekstu w przedwojennej Polsce.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Lucjan Rydel
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Betlejem polskie - Lucjan Rydel (czytelnia online za darmo txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Lucjan Rydel
class="verse">Chy! Chy! Ryba po piasku
Nadaremnie się miota!
Ale ją uspokoję.
chwyta drgającego trupa
Mnieś służył za żywota,
Sam lazłeś w moją sieć,
Chy! Chy! biorę co moje;
Na łeb, w zatratę leć!
Posadzka sali tronowej pęka, z czeluści wybuchają płomienie; wśród bicia gromów i błyskawic szatan zapada się z Herodem.
KURTYNA
PRZED KURTYNĄ
ŻYD
uchylając nieśmiało firanki, wchodzi w szabasówce lisiej38, w długim chałacie39 i w pończochach białych i śpiewa:
Teraz będzie żyd tańcował,
— żyd tańcował
Bo diabeł króla pochował.
Bo diabeł króla pochował,
I zatańczy hebrajskiego,
Krakowiaczka żydowskiego.
Ajdum, tajdum, taradana
Będzie tańczył aż do rana.
tańczy i śpiewa
Był ci ja żydek ubogi,
— dek ubogi,
Miał ci ja towar przedrogi,
Miał ci ja towar przedrogi!
Com go sobie naskipował,
Wszystko złodziej porabował.
Ajdum, tajdum, taradana,
Wszystko złodziej porabował.
I od kontusza spineczki.
I pozłacane szpileczki.
Com go sobie naskipował.
Wszystko złodziej porabował.
Ajdum, tajdum, taradana,
Wszystko złodziej porabował.
PAN TWARDOWSKI
wchodzi z teorbanem40 przewieszonym przez ramię i kielichem wina w ręku. Ubrany po polsku z szablą przy boku, na nogę ciężko utyka
Hej z drogi mizerny żydzie
Jaśnie Pan Twardowski idzie!
ŻYD
Ny? czemu nie mam zejść z drogi,
Kłaniam się pod same nogi.
wychodzi.
PAN TWARDOWSKI
śpiewa
Czy to w dzień, czy to w noc
Zawszem wesół, zawsze pjan41;
Zawsze śpiewam, skaczę hoc,
Jestem sobie wielki pan.
pije duszkiem — rzuca kielich
Choć w żupanie znaj, mospanie,
Żeś mi winien oddać cześć;
Taka mina i czupryna
Nie da sobie na wąs wsieść.
Przyjdą diabli, ja do szabli,
Czapka na bok, poły w pas;
Czart się zbliża, chlast dwa krzyża,
rąbie krzyżową sztuką
Gdzieście diabli? Nie ma was!
Hulaj dusza bez kontusza,
Kiedy dają jeść i pić;
Niech honoru nikt nie rusza,
Jakem szlachcic będę bić!
Przez łeb kresa, w mieczu szczerb,
A na czole z wina pąs;
To mojego rodu herb,
Golę brodę, wara wąs!
DIABEŁ
wychyla się zza kurtyny i rozwija cyrograf
Hej! pójdź no do mnie, mospanie,
I z tobą koniec się stanie;
Dawne my rachunki mamy,
Pójdziesz do piekielnej bramy.
Za długie z tobą mozoły,
Czas ci już napić się smoły.
zbliża się
PAN TWARDOWSKI
Jeszcze daleko do zabrania duszy,
Pójdź wnuczku Lucypera, obetnę ci uszy,
składa się szablę
Skropię cię szablą i wodą święconą.
Najświętsza Panno, bądź moją obroną!
na wzmiankę o Matce Boskiej, diabeł ucieka
Ha-ha-ha! Zwąchał diabeł, że chodzi o skórę
I czmychnął gdzieś w mysią dziurę.
A byłby mnie już porwał, aż na Łysą Górę...
śpiewa
Mesyjasz przyszedł na świat prawdziwy
I Prorok zacny z wielkimi dziwy.
Który przez swoje znaki
Dał wodzie winne smaki
W Kanie Galilejskiej.
Wnet prawdziwego Boga poznali,
Gdy zamiast wody wino czerpali.
Hej wino — wino — wino,
Lepsze niż przedtem było.
W Kanie Galilejskiej.
Piotr z Apostoły, stojąc przy dzbanie,
Mówi do Jana „Pij do mnie Janie!”
Hej wino — wino — wino,
Lepsze niż przedtem było.
W Kanie Galilejskiej.
Pił Szymon garncem do Mateusza,
Filip konewką do Tadeusza.
Hej wino — wino — wino,
Lepsze niż przedtem było.
W Kanie Galilejskiej.
Pawle z Maciejem, wam oskomina,
Żeście nie pili takiego wina.
Hej wino — wino — wino,
Lepsze niż przedtem było.
W Kanie Galilejskiej.
Z boku wysuwa się przed kurtynę Dziadek, wyciągając ku Panu Twardowskiemu kij z torbą, u której zawieszony dzwoneczek:
DZIADEK
Prosi dziadek, prosi,
Torbę z dzwonkiem nosi,
PAN TWARDOWSKI daje dukata i wychodzi.
Pod Panną Maryją siada
I kluski z olejem jada,
Łut tabaczki w dzień wyżyje
I flaszkę wódki wypije,
A w domu babusię bije.
śpiewa
O ja biedny dziad!
Cóż ja będę jadł?
Pójdę sobie na ryneczek,
Kupię sobie kukiełeczek,
Będę sobie jadł, jadł, jadł,
Bo ja biedny dziad!
Napił się dziaduś ciepłego winka,
Gonił babusię koło kominka,
Babusia rada rączkami kleszcze:
„A mój dziadusiu, gońże mnie jeszcze!”
Musi dziaduś, musi,
Pochlebiać babusi,
Bo babusia dla dziadusia
Pieczoneczkę dusi...
mówi
Prosi dziaduś, prosi,
Torbę z dzwonkiem nosi.
Prosi na boskie rany,
Bo mi się trzęsą gałgany.
Kto grosz włoży,
Ten człowiek boży;
A kto nie włoży,
Pójdzie do kozy.
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Akt III. Żłóbek
Przeczysta polska noc zimowa, bielejąca śniegami, wysrebrzona miesiącem. W głębi rysują się niewyraźnie ciemne sylwety wieżyc i kopuł Krakowa, wyżej piętrzą się potężne mury Wawelu. Ponad wieżą Zegarową świeci złocista, samotna gwiazda z długim, promiennym warkoczem; błyszczą w jej blasku dachy królewskiego zamku i katedry, iskrzy się wieży Mariackiej korona, majaczeje na lewo mogiła Kościuszki, bielą się zręby Zwierzynieckiego klasztoru.
Cały ten głęboki widnokrąg ujmują z obu stron jak w ramy, wysuwające się z boków gałęzie pobliskich drzew, gęstym puchem okiści obarczone.
W pośrodku, zgarbiona, waląca się prawie szopa, śnieżnymi zwałami zawiana, stoi na wyniosłym zbrzeżku. Stara słomiana strzecha gnie się pod ciężarem śniegu, który wszystko przysypał dokoła i bieli się w błękitnawej księżycowej poświacie. Szopa ma tylko trzy ściany z chrustu, brak czwartej pozwala zajrzeć do wnętrza, skąd bije olśniewający złoty blask od główki Dzieciątka, złożonego w żłobie na sianie. Blask ten szeroką, złocistą smugą kładzie się na śniegu pod szopą. Żłóbek półkolem otaczają Aniołowie z trefionymi kędziorami włosów i złotymi obręczami na czołach; odziani w drogocenne kościelne kapy i dalmatyki, rozpościerają tęczowe skrzydła, w rękach dzierżąc multanki, triangułki, skrzypce, fletnie i organki, lub srebrne kadzielnice, dymiące wonnościami; inni, także z muzycznymi naczyniami i długimi zwojami nut, unoszą się nad szopą; inni obsiedli skłon dachu i girlandy świeżych kwiatów opuszczają ze strzechy, u której, na kształt szklanej frędzli, zwisają lodowe sople.
Z boku na progu szopy siedzi Matka Boska, od stóp do głów okryta zwojami powłóczystej szaty; na lewo stoi Św. Józef, ubrany w ubogą opończę i przepasany skórzanym fartuchem; wspiera się na ciesielskiej pile, a w ręku trzyma kwitnącą łodygę białej lilii.
CHÓR ANIOŁÓW
z podniesieniem kurtyny śpiewa kolędę
Lulajże, Jezuniu, moja perełko,
Lulaj, ulubione me pieścidełko;
Lulajże, Jezuniu, lulajże lulaj,
A Ty Go, matulu, w płaczu utulaj.
Lulajże, różyczko najozdobniejsza,
Lulajże, lilijko najprzyjemniejsza,
Lulajże, Jezuniu... itd.
Lulajże, najmilsza oczom gwiazdeczko,
Lulajże, najczystsze świata słoneczko,
Lulajże, Jezuniu... itd.
Równocześnie z dala dolatuje stłumiony zrazu, potem coraz potężniejszy śpiew Pasterzy
CHÓR PASTERZY
za sceną, śpiewa
W żłobie leży,
Któż pobieży
Kolędować Małemu
Jezusowi
Chrystusowi
Dziś nam Narodzonemu.
Pastuszkowie przybywajcie,
Jemu wdzięcznie przygrywajcie
Jako Panu naszemu.
Śpiew zbliża się stopniowo i rośnie. Wchodzą Pasterze. Przodem wiejskie Niedorostki niosący na kiju dużą sześciokątną gwiazdę, wylepioną z kolorowego papieru, w niej zapalona świeca. Za nimi Wiejska muzyka: kilkoro skrzypiec, basy, dudy, klarnety. Za muzyką wysypują się gromady ludu z wszelkich ziem polskich: Wielkopolanie i Ślązacy, Kujawiacy i Krakowiacy, Górale i Hucuły, Lubelskie i Łowickie w samodziałowych tkaninach, Rusini, Żmudź, Litwini, Kaszuby, Mazury. Mężczyźni i kobiety, dzieci i starzy, wszyscy postępują powoli, śpiewając. Każda ziemia niesie swoje płody.
CHÓR PASTERZY
My zaś sami
Z piosnkami
Za wami pośpieszymy,
A tak tego
Maleńkiego
Niech wszyscy zobaczymy:
Jak ubogo narodzony,
Płacze w stajni położony;
Więc Go dziś ucieszymy.
Klękają i dary kładą na wyniosłości pod progiem szopy. Matka Boska i Św. Józef dziękują uśmiechami i skinieniem głowy.
CHÓR PASTERZY
Naprzód tędy
Niechaj wszędy
Zabrzmi świat w wesołości
Że posłany,
Jest nam dany
Emanuel w niskości.
Jego tedy przywitajmy,
Z Aniołami zaśpiewajmy:
CHÓR ANIOŁÓW razem Z PASTERZAMI
Chwała na wysokości!
CHÓR PASTERZY