Darmowe ebooki » Epos » Orland szalony - Ludovico Ariosto (internetowa biblioteka naukowa txt) 📖

Czytasz książkę online - «Orland szalony - Ludovico Ariosto (internetowa biblioteka naukowa txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Ludovico Ariosto



1 ... 284 285 286 287 288 289 290 291 292 ... 334
Idź do strony:
konie. 
»Bodajem sny powiedał, bodaj słowa moje 
»Na nich jad swój wylały, nie na wojska twoje! 
  59
»Ileś razy wychodził do potrzeby w pole — 
»Niech cię, proszę, nie gniewa, niech w oczy nie kole 
»Prawda szczera — lubo tył zawsześ musiał dawać, 
»Lub zwyciężony z wielką sromotą zostawać. 
»Jeżeli plac tak często Afryka traciła, 
»Kiedy szesnastu na ośm z rycerzów puściła, 
»Co rzeczesz, wielki królu, słysząc, iż na twoje 
»Nieszczęście narody się już sprzysięgły troje,  
  60
»Włoch, Niemiec z Angielczykiem? Wątpić nie potrzeba, 
»Iż zwycięstwo z samego popłynie jem nieba. 
»Tak wojska tu, w ojczyźnie królestwo utracisz, 
»Jeśli się z tem, co szkód tych przyczyną jest, zbracisz 
»I jeśli przy Marsylem z uporu zwykłego 
»Zostawszy, bronić państwa nie pobieżysz swego. 
»Tu masz jedno lekarstwo: z Karłem pokój sobie 
»Uczyń; uczyni go on i pozwoli tobie.  
  61
»Zdalić się też, iżby to z twą nieuczciwością 
»Było przymierza prosić z jakąś lękliwością 
»U Karła, od którego jesteś ukrzywdzony, 
»A Mars ci opanował serce zajątrzony 
»I barziej wojnę lubisz: słuchajże wżdy mojej 
»Porady, którąć podam z powinności dwojej: 
»Spuść na rycerza krzywdy i żale jednego; 
»Nie bój się: masz Rugiera na to sposobnego.  
  62
»Ja wiem i ty wiesz dobrze, iż jest Rugierowe 
»Nie mniejsze u nas męstwo, jako Orlandowe 
»U chrześcijan; bezpiecznie podufaj jednemu 
»Sławej swej, wysławszy go przeciw najduższemu2179 
»Z bohatyrów. Jeśli też nie ruszy to ciebie 
»I w walnej jeszcze szczęścia chcesz kusić potrzebie, 
»Zgubiłeś go, wiedz pewnie, choć masz wielkie siły: 
»Lwa czasem kły kondysów wielu udawiły. 
  63
»Wypraw, jeślić się to zda, dziś posła swojego 
»Do cesarza, wszak w mili jest, chrześcijańskiego 
»Z tem, iż nie życzysz, aby więcej się lać miała 
»Krew z obu stron z ludzkiego hojną rzeką ciała; 
»Słusznie tedy spuścić ma spórkę2180 na jednego, 
»Wszak w wojsku swojem snadno najdzie tak dzielnego, 
»I dwa dokończą wojny i sprawią pokoje 
»Przez najstraszliwsze w krwawem pojedynku boje,  
  64
»Z tem dokładem: który z nich na placu zostanie, 
»Tego król ma doroczne na czas zsyłać danie 
»Zwyciężcy. Zaczem tuszę, że i Karzeł na ty 
»Przypadnie kondycye, nie bojąc się straty. 
»Ale i my nadzieję mieć w naszem możemy, 
»Przy wygranej, wiedz królu, da Bóg, zostaniemy; 
»I słusznie, bo jest taka dzielność Rugierowa, 
»Iż bez chyby zgasłaby przy niej Gradywowa«. 
  65
Sobryn tak poważnemi sprawił, co chciał, słowy: 
Już Agramant do Karła wyprawić gotowy; 
Obrano zaraz posłów, którem polecają 
Wszystkę uważnie sprawę, jako mówić mają. 
Słysząc Karzeł, nie przeczy, ufa serdecznemu, 
Którego sił próbował, rycerstwu swojemu. 
Włożono na Rynalda wojn2181 brzemię uczciwe; 
Temu skacze z radości serce, sławy chciwe. 
  66
Wojska obiedwie w wielkiej cieszą się radości: 
Pozbawiono ich bólu i strasznej trudności; 
Wszystkich prace i wszystkich wszystkie mordowania, 
Które z potem i ze krwią lali do skonania, 
Dwaj na się tylko wzięli, a oni już będą 
Odpoczywać i w lubem pokoju usiędą. 
Bo jem tak w wściekłych bitwach rany się znać dały 
Po ten czas, iż ledwie mdłe w nich dusze zostały. 
  67
Rynald, znając tak wielką łaskę pana swego, 
Przez którą wybawienie cesarstwa całego 
W moc mu dał, najweselszy, z chęcią się gotuje, 
Zdrowia dla pospolitych potrzeb nie żałuje. 
I już zwycięstwa pełen, nieomylnie wierzy, 
Że bez wielkich trudności snadno je odzierży; 
Lekce waży Rugiera, choć przeszłemi czasy 
Przerwał Mandrykardowi, zabiwszy go, wczasy. 
  68
Z drugiej zaś strony Rugier, lub to upatruje 
Nieśmiertelną stąd sławę, co go naśladuje2182, 
Lubo widzi w jakiem jest u swych rozumieniu, 
Którzy najmężniejszemu rąk jego czynieniu 
Wszystkę rzecz pouczyli, przecię mu jagody 
Bledną, w oczach jawne znać żalów niepogody; 
Nie z strachu, bo nie jeno Rynalda dużego2183 
Nie boi się, lecz przy niem Orlanda samego.  
  69
Ale widzi, zna dobrze, że jest bratem onej 
Najserdeczniejszej dziewki jego ulubionej, 
Która codziennem pismem wzrusza go i bodzie, 
Aby z Rynaldem zawarł przyjaźń, mieszkał w zgodzie; 
Teraz — jaki trafunek! — wadzić się z niem musi. 
Spólna potrzeba, własne uczciwe go dusi 
I jeśli szczęście zdarzy, że go zdrowia zbawi, 
Gniew pozyszcze, straconej łaski nie naprawi.  
  70
Tak się milczkiem zrze, gryzie, drogi nie najduje 
Wyniść z ciężkiego żalu, który go przejmuje. 
Tem czasem Bradamanta, gdy się dowiedziała 
O nieszczęśliwej zwadzie, co raz omdlewała; 
Tłucze najbielsze piersi, złoty włos rwie gwałtem, 
Drapie twarz, krwią farbuje szalonego kształtem, 
Znowu w najżałośliwszej smutnych skarg ponowie2184 
Rugiera swego wiary chytrołamcą2185 zowie. 
  71
Bo jakikolwiek weźmie koniec zapalczywa 
Bitwa, onę zabija boleść przeraźliwa2186: 
Umrzeli Rugier, umrą wszystkie jej radości, 
Sercu przydzie rozpaść się od wielkiej żałości, 
A skargi zostawiwszy duch niewymówione, 
W grób zimny ciało wpędzi smutne, utrapione; 
Pożyjeli też Rugier Rynalda dobrego, 
Taż szkoda, ten ból z zdrowia złupi ją własnego.  
  72
Nie mogłaby bez wielkiej swojej zelżywości 
Korzystać już w niem samem i w jego miłości. 
Coby rzekli powinni, co zacna rodzina? 
Opacznych mów jawnaby urosła przyczyna. 
Źle zewsząd, z bojaźni drży serce wylęknione, 
Mars wątpliwy ją trwoży, oczy utopione 
W gorzkiem płaczu pozwolić nie mogą na spanie, 
Dzień i noc z głębokich śle wnętrzności wzdychanie.  
  73
Ale ta, co ją we złych zawsze wspomagała 
Raziech, nagle się przed nią w wieczór ukazała, 
Melissa, wiedma stara, i zemdloną swemi 
Cieszy, boleść uśmierza słowy łagodnemi. 
»Darmo — mówi — przyszłego boju niewytrwany 
»Kole cię strach, najprzykrsze2187 w sercu czyniąc rany. 
»Przestań, kochana dziewko: moje to staranie, 
»Bezpiecznie na mój rozum spuść się i na zdanie«. 
  74
Tem czasem Rugier mężny, Rynald doświadczony 
Gotują się porządnie na bój odważony. 
Jaką się bronią w bitwie tej rozpierać mieli, 
Aby Rynald obierał, wszyscy po niem chcieli. 
Ten, iż utracił konia trafunkiem dobrego, 
Ślub uczynił do czasu nie wsieść na inszego 
I piechotą się bić chce, w ręku niepożyty 
Berdysz2188, puinał mając, sam zbroją okryty.  
  75
Lubo to beł trafunek lub Malagizego 
Sztuka, co rozumu beł nad inszych ostrszego2189, 
Ja nie wiem; on znał dobrze, jak dziwną moc miała 
Balizarda, gdy gwałtem na zbroję spadała. 
Zaczem, aby bez szabel krzywych się silili, 
Duchem jakiemsi2190 snadno wszyscy pozwolili. 
Plac niedaleko miasta naznaczono mały, 
Gdzie starej Arie mury zwątlone leżały. 
  76
Ledwie czujna jutrzenka w sam brzask od Tytona 
Wyszła, siejąc lilie z różanego łona, 
A na wschodzie uprzedzał Febusa świt rany, 
Gdy w niezliczonej kupie nieuhamowany 
Gmin bieżał, przedniejszy zaś z wojska obojego 
Namioty rozbijali w pół placu onego; 
Od których niedaleko ołtarz postawili 
I do swych, to sprawiwszy, znowu się wrócili. 
  77
Potem po małej chwili pięknie zszykowane 
Wojsko pogańskie wyszło, w łuki opasane; 
W pojśrzodku się od złota świecił najstrojniej szy 
Król, a koń go wyprawny2191, gniady, najdzielniejszy 
Niósł lekko, z czarną grzywą, z odmianą na czele, 
Tak żartki, że i z wiatry biedz zawód mógł śmiele; 
Obok Rugier, któremu Marsyli wspaniały 
Służy chętnie, niosąc hełm za niem okazały. 
  78
Hełm, który on z przelaniem krwie swojej niemałem 
Wygrał na Tatarzynie surowem, zuchwałem, 
Hełm, co go namężniejszy Hektor wprzód probował, 
Kiedy przed tysiącem lat z Grekami wojował. 
Inszy książęta, inszy baronowie zasię 
Insze posługi z chęcią wielką wzięli na się: 
Ten nabijany puklerz złotem, ten ostrogi 
Niesie, które ozdobił zewsząd kamień drogi. 
  79
Z obozów zaś wychodził Karzeł z drugiej strony, 
A jako do potrzeby lud miał uzbrojony, 
Porządkiem najpiękniej szem pułki za pułkami 
Szły, a tarcze blask słały, bite promieniami. 
Przedniej szy go z rycerzów wkoło otoczyli 
I jakoby jaką straż nieznacznie czynili; 
Rynald z niem w całej zbroi, szyszak Ugierowi 
Nieść kazano, który on wydarł Mambrynowi.  
  80
Jeden książę z Namu miał w ręku berdysz srogi, 
Drugi, co u brytańskiej panuje odnogi, 
Król Salomon piastował; potem swych kieruje 
Karzeł ręką i w prawy bok iść rozkazuje. 
Toż czyni król Agramant, zawraca wojsk roty 
I za pierwsze kęs każe ustąpić namioty 
Dla uwolnienia placu, jako chce surowy 
Wyrok, bo ktoby tam wszedł, wnet pozbywał głowy. 
  81
Potem, gdy wszystkie rzeczy w swojej klubie były, 
Jak się miedzy oboją stroną umówiły, 
Wyszedł kapłan w ubierze poważnem, a księgi 
Trzymał ewangeliej dla strasznej przysięgi. 
Z namiotów też pogańskich posłano drugiego 
Z alkoranem, do takich usług sposobnego; 
Przy tem Agramant stanął, pełnić ślub gotowy, 
Przy swem Karzeł, świętemi jego zmocnion słowy. 
  82
Stanąwszy u ołtarza, który księża jego 
Postawili, wzniósł Karzeł do nieba jasnego 
Dwa palca i rzekł głosem: »Boże miłosierny, 
»Coś grzenadroższą lud twój krwią okupił wierny, 
»I ty, naświętsza Matko, któraś taką miała 
»Łaskę, iż Chrystus ciało wziął z twojego ciała, 
»Chrystus, najdziwniejszy twych mieszkaniec wnętrzności 
»Bez skazy po wszystek czas panieńskiej czystości,  
  83
»Bądźcie mi, proszę, bądźcie tu dzisia świadkami, 
»Że ja chcę i przyrzekam z memi potomkami 
»Królowi afryckiemu i kto w pierwszem rzędzie 
»Po niem na jego państwo chwalebne usiędzie, 
»Dać pewny trybut i dań od złota szczerego, 
»Jeśli dziś jego rycerz pożyje mojego; 
»Nad to wieczne przymierze chować mam i zgodę, 
»Więźniom pogańskiem dawszy najsłodszą swobodę.  
  84
»A jeślibym nie strzymał tej spólnej umowy, 
»Niechaj mię gniew z dziatkami zabije surowy, 
»Gniew Stworzyciela mego, aby ludzie znali, 
»Żem winien, że mię słusznie za mój grzech skarali«. 
Tak pan najpobożniejszy rzekł, zapłakanemi 
W niebo patrząc pogodne oczyma swojemi; 
Na księgach trzymał pisma świętego swą rękę, 
A kapłan Bogu winną głosem czytał dziękę.  
  85
Do ołtarza stamtąd się drugiego pomknęli, 
Który Sarracenowie w swem namiecie mieli. 
Tam król przysiągł, iż na zad do królestwa swego 
Popłynie, jeśli Rugier przegra dnia onego, 
I trybut da Karłowi, spólnie umówiony, 
Nim się ruszy z wojskiem swem w afrykańskie strony, 
Przymierze wieczne strzyma, przywróci wolności 
Więźniom wszystkiem, co ich jest, zaraz bez trudności.  
  86
Potem słowy głośnemi do świadectwa tego 
Mahometa Agramant król wzywał swojego. 
Mufty2192 alkoran trzymał w rękach wyniesionych 
Przy ołtarzach, pogańską pompą ustrojonych. 
To sprawiwszy, do wójsk swych sporem poszli krokiem, 
Które po łąkach stały obozem szerokiem. 
Zacna zaś bohatyrów para do przysięgi 
Szli we zbrojach, a strach lud obejmował tęgi.  
  87
Pierwszy Rugier przed wszystkiem ludem obiecuje 
I klątwami srogiemi klątwę zawięzuje, 
Iż rycerzem nie będzie więcej swego króla, 
Przeszkodzili mu bitwę i ześć każe z pola. 
Po niem przysięgę Rynald zaraz czyni taką, 
Że dali Karzeł z strony swej przyczynę jaką 
Do rozerwania boju, póki końca swego 
Nie weźmie, on do śmierci sługą nie jest jego. 
  88
Gdy tę ceremonią oba odprawili, 
Do roboty wściekłego Marsa pokwapili2193. 
Trąba wojenna bitwy znak okropny dała, 
A głos w przyległych górach Echo powtarzała. 
Już się starli, już rękę, bystre oko, nogę 
Jak najostrożniej niosą, coraz nową drogę 
Do nowych ran najdując; z berdyszów straszliwych 
Skry lecą, gniewy w piersiach serc sięgają żywych. 
  89
To ostrzem, to obuchem zmierzają do głowy 
Z taką umiejętnością, aż berdysz surowy 
Miga się tylko w rękach; raz w zad pomykają 
Kroków, czasem ostrożnie sobie dowierzają. 
Ma jednak na Rynalda wzgląd Rugier śmiałego, 
Miłość i gniew serce mu bodą do żywego. 
Najokrutniejszą bronią powoli obraca, 
Gdzie haniebny raz mógł dać, ledwie kęs pomaca  
  90
I traci tem poniekąd dobre rozumienie. 
Na tak nagłe zmartwieli wszyscy odmienienie; 
On się rozdwoją w myślach: umrzeć od swej ręki 
Nie życzy Rynaldowi, sam też chce przez dzięki2194 
Żyw zostać; tu zakład tkwi wielki w oczach jego, 
Tu zapały serdeczne trapią nieszczęsnego — 
Ostatek w drugiej pieśni, jeśli chcecie wiedzieć, 
Odpoczynąwszy teraz, mam wolą powiedzieć. 
 

Koniec pieśni trzydziestej ósmej.

XXXIX. Pieśń trzydziesta dziewiąta Argument
Rwie umowę Agramant i w szcząt porażony, 
Do Afryki uchodzi, gwałtem przyciśniony. 
Astolf ściska Bizertę, dniem, nocą szturmuje, 
Mury tłucze, drabiny długie przystawuje. 
Orland jakiemsi2195 szczęściem przypadł tam szalony 
I bierze od grofa zmysł, marnie utracony. 
Agramant, gdy bezpiecznie morskie siecze wały, 
Wpadł na naszych: gromi go, wstrąca Dudon śmiały.  
  Allegorye

W tej trzydziestej dziewiątej pieśni przez Agramanta, który rwie przysięgę, potem porażony ucieka, przypomina się, jako w każdej religiej Bóg jest surowy mściciel złamanych przysiąg; przez Orlanda, który dla zbytniej oszalawszy miłości, z nieba ratunku szukać musiał, wiedzieć się daje, jako w ważniejszych potrzebach naszych, co się tknie dusznych i cielesnych, nieuleczonych rozumem ludzkiem chorób, zawsze ci prędką od Boga pomoc odnoszą, którzy jedyną w Niem pokładają nadzieję.

1. Skład pierwszy
Frasunek przykry, srogi, tęgi, niepojęty, 
Którem najutrapieńszy Rugier dziwnie zjęty, 
Przechodzi insze wszystkie kłopoty mem zdaniem, 
Serce w niem drży, haniebnem przejęte lękaniem, 
Miedzy dwiema śmierciami; jednej się wziąć
1 ... 284 285 286 287 288 289 290 291 292 ... 334
Idź do strony:

Darmowe książki «Orland szalony - Ludovico Ariosto (internetowa biblioteka naukowa txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz