Darmowe ebooki » Epos » Iliada - Homer (jak zacząć czytać książki txt) 📖

Czytasz książkę online - «Iliada - Homer (jak zacząć czytać książki txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Homer



1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 ... 54
Idź do strony:
Tuż ich Atryd ściga... 
Już zbliżał się pod same mury Ilijonu732, 
Gdy ojciec nieśmiertelnych z niebieskiego tronu 
Stąpił na Idę, piorun trzymając w prawicy, 
A wezwawszy Irydy733, bogów posłannicy: 
— «Bież734 — rzecze — do Hektora! I nie szczędząc kroku, 
Uwiadom go o moim najwyższym wyroku. 
Póki między pierwszymi Atryd wojowniki735 
Rozjuszonym oszczepem zmiata w polu szyki, 
Póty niech ustępuje, powściąga swą śmiałość, 
Troi w pracach Aresa zaleca wytrwałość. 
Lecz gdy dzidą lub strzałą ranny na wóz wsiędzie, 
Dam szczęście Hektorowi, przy nim chwała będzie...» 
Rzekł; bogini złotymi ustrojona pióry 
Zaraz bieży z Idajskiej do Hektora góry. 
Bohater na swym wozie nieprzełomnym stoi; 
Zbliżywszy się posłanka do obrońcy Troi: 
— «Hektorze! — mówi — Zeus panujący w niebie, 
Przysyła mnie z takowym poselstwem do ciebie: 
Póki między pierwszymi Atryd wojowniki 
Rozjuszonym oszczepem zmiata w polu szyki, 
Póty unikaj ciosu, powściągaj twą śmiałość, 
Troi w pracach Aresa zalecaj wytrwałość. 
Lecz gdy dzidą lub strzałą ranny na wóz wsiędzie, 
Wtenczas przy tobie chwała i zwycięstwo będzie...» 
Poszła Irys; wódz boga rozkazu nie zwłoczył736, 
Lecz w świetnej zbroi z wozu natychmiast wyskoczył, 
Dwoma kręcąc oszczepy, wojska upomina. 
Wracają się Trojanie, nowy bój się wszczyna, 
Zwyciężeni zwycięzcom niosą grom straszliwy, 
Lecz znowu roty swoje zwierają Achiwy. 
Z obu stron groźne czoła: najpierwszy uderzy 
Agamemnon, chcąc wszystkich wypędzić rycerzy. 
Teraz, niebieskie muzy, chciejcie mi objawić, 
Kto pierwszy pod broń jego odważył się stawić, 
Czy to z walecznych Trojan, czy z ich sprzymierzeńców. 
Ifidam, wzrostem, męstwem najpierwszy z młodzieńców, 
Godny syn Antenora, w Tracyi chowany, 
W domu Kissesa, ojca swej matki, Teany. 
Na wstępie lat młodzieńczych, kiedy przedsięwzięcia 
Wielkie podnoszą umysł, wziął go dziad za zięcia. 
Ale szlachetny rycerz, chwałą zapalony, 
Słysząc o wojnie greckiej, z domu młodej żony 
Poszedł z dwunastą nawy737, i w Perkocie swoję 
Rzuciwszy flotę, lądem udał się pod Troję. 
On pierwszy z mężów z królem spotkał się w tej chwili, 
A kiedy już obadwa blisko siebie byli, 
Król Myken oszczep cisnął, lecz chybił rycerza: 
Ifidam zaś kierował grot niżej pancerza. 
Odparł go pas, i chociaż wielką siłą pchnięty, 
Srebrem grot zatrzymany, jak ołów był zgięty. 
Ciągnie król oręż jego, wnet w rękach Atryda 
Wydarta z Ifidama rąk została dzida. 
Zaraz mu w szyję mieczem raz śmiertelny zadał: 
Tak życie, broniąc swoich współziomków, postradał 
I od żony daleko zginął rycerz młody, 
Za którą próżno ojcu liczne oddał trzody... 
Starszy syn Antenora, sławiony przez męstwo, 
Koon, śmierć brata widząc, Atryda zwycięstwo, 
Tak zabolał, iż oczy stanęły mu w mroku. 
Więc się przybliża skrycie do zwycięzcy boku 
I natychmiast go w rękę pod łokciem ugodzi: 
Na drugą stronę ostre żelazo przechodzi. 
Niezmiernym Agamemnon bólem był przejęty, 
Ale nie przestał boju, lecz srożej zawzięty 
Rzuca się i Koona oszczepem dościga, 
Gdy on, wołając na swych, braterski trup dźwiga. 
Nieszczęsny! Chcąc ocalić brata, podpadł zgubie: 
Król mu głowę odwalił na bratnim tułubie738... 
Dopóki krew mu wrząca wytryskała z rany, 
Dzidą, mieczem, kamieńmi walczył na Trojany; 
Zwalał wszystkich, ktokolwiek śmiał mu się nawinąć. 
Ale gdy z oschłej rany przestała krew płynąć, 
Mimo mężne wytrwanie739 ból wielki go przeszył... 
Wsiadł na wóz, każąc słudze, by do floty śpieszył, 
Ale wprzód niźli odszedł, lubo740 cierpiał srodze, 
Tak do boju zagrzewał i wojska, i wodze: 
— «Przyjaciele! Rycerze pomiędzy Achiwy! 
Odpierajcież wy teraz od naw741 bój straszliwy, 
Kiedy Zeusa twarde wyroki nie dały, 
Abym dziś z Trojanami walczył przez dzień cały». 
Rzekł, a biczem powoźnik bystre konie bije; 
Te do naw biegną, pyszne wykręcając szyje, 
Kurz im grzbiety okrywa, piana na pierś pryska, 
Gdy rannego unoszą króla z bojowiska. 
Hektor widząc, że Atryd z boju się oddalał, 
Tak do rycerskich czynów Trojany zapalał: 
— «Trojanie i Likowie! Postawcie się śmiele, 
Okażcie zwykłe męstwo, wierni przyjaciele! 
Najstraszniejszy mąż z Greków ranny uszedł z pola, 
Nam zwycięstwo przeznacza dziś Zeusa wola. 
Nuż! Dla tym większej chwały, ścisnąwszy orszaki, 
Na lud grecki dzielnymi natrzyjcie rumaki»! 
Tymi słowy zapala umysł boju chciwy. 
Jak psy ręką i głosem zachęca myśliwy, 
By na lwa lub odyńca742 uderzyły śmiele: 
Tak swoich grzeje743 Hektor. On pierwszy na czele, 
Podobny bogu, który losem wojny włada, 
I na zażarte Greki tak gwałtownie wpada, 
Jak wicher, gdy się nagle powietrze zachmurzy, 
Wylatuje z obłoków i ocean burzy... 
Już by Achiwów srogi wyrok nie oszczędził, 
Już by zwycięzca Hektor do naw ich zapędził, 
Gdy Odyseusz w te słowa zagrzał Diomeda: 
— «Cóż to? Czyli nasz oręż odporu już nie da? 
Stań przy mnie, spólną bronią ważmy bój zacięty! 
Jaka hańba, gdy Hektor zapali okręty»! 
— «Nie ustąpię ja kroku — Tydejd odpowiada  
Wstrzymam nieprzyjaciela, co nam na kark wsiada. 
Ale cóż my dokażem, kiedy zagniewany 
Opuszcza Zeus Greki, a wzmaga Trojany»? 
Rzekł i Tymbraja zwalił, pchnąwszy go wśród łona: 
Odyseusz powoźnika zabił Molijona. 
Tych porzuciwszy, wieczną ogarnionych nocą, 
Sami z nową na Trojan uderzają mocą. 
A jak śmiałe odyńce, kiedy ich psy gonią, 
Zwracają się i kłami walecznie się bronią: 
Tak ci zwróceni walczą, dając tym odporem 
Wytchnienie pierzchającym Grekom przed Hektorem. 
Zeus z Idy na równej bitwę trzymał szali: 
Tak śmierć zgubnymi ciosy brali i dawali. 
Tydejd744 syna Pajona zabił, Agastrofa; 
Ten śmiało wszędzie walczy, nigdy się nie cofa, 
Nawet nie ma przy sobie do ucieczki koni, 
Każąc je słudze z dala trzymać na ustroni; 
Pieszo się bił, aż oręż w nim Diomed zbroczył. 
Hektor, gdy wśród zastępów zgon rycerza zoczył, 
Leci, niebo strasznymi przebijając krzyki, 
Za nim trojańskie idą tłumem wojowniki. 
Nie mógł nie uczuć Tydejd, choć na chwilę, trwogi. 
Mówi do Odyseusza: — «Przyjacielu drogi! 
Na nas to mężny Hektor idzie tak zażarcie! 
Ale stańmy i dzielne dajmy mu odparcie»! 
Rzekł i pocisk z ogromnej wypuścił prawicy. 
Nie chybił, w Hektorowej czub trafił przyłbicy, 
Jednak czoło nie tknięte, skóra nie przeszyta, 
Wstrzymał cios szyszak, miedzią miedź była odbita  
Od Feba745 miał go Hektor, z jego łaski żyje, 
Lecz wziąwszy raz746 tak srogi, między swych się kryje. 
Upada na kolana, ręką się podpiera, 
A mgła cień gęsty w oczach jego rozpościera. 
Tymczasem, kiedy kroki wyskoczył wielkiemi 
Tydejd, aby utkwioną dzidę podjąć z ziemi, 
Hektor przyszedł do siebie. Zaraz na wóz wsiada 
I śmierci unikając, między swoich wpada; 
Wierni go towarzysze otoczą gromadnie... 
Wtenczas Parys, za słupem747 ukrywszy się zdradnie, 
Wyniesionym na Ila starożytnym grobie 
(Niegdyś lud starość jego miał za chwałę sobie), 
Przeciw Diomedowi krzywy łuk napina. 
Kiedy on świetny zdziera łup z Pajona syna, 
Równie chciwy szyszaka, pancerza i tarczy, 
Napięty od748 Parysa nagle łuk zawarczy, 
Leci strzała i celu swojego nie mija: 
Rani w nogę Tydejda i w ziemię się wbija. 
Wesół, że swym takiego męża dosiągł ciosem, 
Śmiejąc się wybiegł Parys, rzekł chełpliwym głosem: 
— «I tyś przecie posoką twoją ziemię skropił! 
Czemużem strzały w sercu twoim nie utopił! 
Drżące jak przed lwem kozy na twoje spojrzenie, 
Miałyby przecież w boju Trojany wytchnienie!» 
— «Próżny strzelcze! — rzekł Tydejd — z łuku twe zalety, 
A najmilsza zabawa uwodzić kobiety. 
Jeżeliś mężny, w polu oba stańmy śmiele, 
Na nic ci się nie przyda twój łuk i strzał wiele. 
Chlubisz się, żeś mnie w nogę drasnął? Raz twój słaby, 
Gardzę nim, jakby wyszedł od dziecka lub baby, 
Bo nikczemnego człeka i pocisk nikczemny. 
Co z mojej ręki, nigdy cios nie jest daremny: 
Kogo się dotknie, z tego wraz749 dusza wyleci, 
Rwie włosy po nim żona, sieroty są dzieci, 
Więcej go miłe niewiast grono nie obsiędzie, 
Ale, zgniły, dla sępów brzydką pastwą będzie». 
Tak łajał, wtem do niego Odyseusz przypada, 
Swym go zasłania ciałem. Rycerz w tyle siada 
I grot wyciąga z nogi. Musiał rzucić pole 
I spieszyć do okrętów, takie cierpiał bole. 
Natenczas sam na placu został król Itaki, 
Bo wszystkie trwogą zdjęte pierzchnęły orszaki, 
I jęcząc, różne myśli tak rozbiera sobie: 
— «Jakżem ja nieszczęśliwy! Co pocznę w tej dobie? 
Jeśli ucieknę, ciężką sławie zadam ranę; 
Gorsza, gdy otoczony sam jeden zostanę. 
Wszyscy pierzchli. Lecz dłużej wahać się nie godzi, 
Wiem, że z placu haniebnie sam gnuśnik750 uchodzi, 
Mąż zaś wielkiego serca nigdy się nie boi, 
Czy zwalczy, czy go zwalczą, na miejscu dostoi». 
Kiedy się tak utwierdza w niebezpiecznym stanie, 
Wielkim tłumem nadchodzą pancerni Trojanie, 
Wojsko ich zgubcę swego wśród siebie zamyka. 
A jak psy i myśliwi obracają dzika, 
Gdy się z kniei pokaże, błyszczą groty w ręce, 
On białe kły w skrzywionej zaostrza paszczęce, 
Zgrzyt zębów grzmi po lesie, a choć zwierz tak srogi, 
Psy i myśliwcy w piersi nie przejmują trwogi: 
Tak na Odysa biją Trojanie zuchwali. 
On, broniąc się, najpierwej Dejopejta wali, 
Potem oręż w Toonie i Ennomie zbroczył; 
Przy nich zginął Chersydam, gdy z wozu wyskoczył. 
We wnętrzności odebrał ciężki raz dziryta751, 
Pada i piasek własną krwią zbroczony chwyta. 
Tych rzucił, ale jeszcze nie stępił żelaza: 
Poległ brat Soka, Charop, mężny syn Hipaza. 
Sokus, mąż bogom równy, ratunek mu niesie 
I zbliżywszy się, rzecze: — «Mądry Odyessie, 
Równie chytrości niesyt, jak rycerskich czynów! 
Albo chlubić się będziesz, żeś dziś obu synów 
Hippasa zabił w polu i z nich odarł zbroje, 
Albo też tym żelazem ja przetnę dni twoje». 
To rzekł i silnym w tarczę pociskiem uderza; 
Przebił ją, nawet dzida przeszła wśród pancerza 
I zdarła z kości skórę, dosięgnąwszy ciała, 
Ale ją od wnętrzności Pallada wstrzymała. 
Czuł Odyseusz, iż z rany tak płytkiej nie zginie, 
Więc cofnąwszy się rzecze: — «Biedny Trojaninie, 
Zaraz się to dla ciebie spełni, czegoś żądał: 
Już więcej słońca nie będziesz oglądał...» 
Skończył; Sokus ucieczką od śmierci się chronił, 
Lecz go pocisk Odysa wśród ramion dogonił... 
Wraz z ciała, z tarczy Soka dobywa dziryta; 
Ból go przeszył, za grotem płynie krew obfita. 
Postrzegłszy krew cieknącą z Odyseusza rany, 
Zachęcają się, tłumem lecą nań Trojany, 
Zgubcę swego pragnący otoczyć dokoła. 
On, cofając się, na swe towarzysze woła. 
Trzykroć, ile mu piersi tchu wystarczą, krzyknął, 
Trzykroć głos ten Atryda752 młodszego przeniknął, 
Więc mówi do Ajasa, bliskiego rycerza: 
— «Ajasie, głos Itaka w uszy mnie uderza, 
Musi on w niebezpiecznym znajdować się stanie. 
Otoczyli go pewnie zawzięci Trojanie; 
Woła wsparcia, niezdolny sam oprzeć się wielu. 
Wyrwijmy go z rąk zjadłej753 tłuszczy, przyjacielu! 
Choć mężny, lecz sam; liczba i mężnych zwycięża. 
Ach! Żeby Grek nie płakał tak wielkiego męża!» 
To rzekłszy idzie przodkiem, Ajas za nim śpieszy: 
Znajdują Odyseusza wśród trojańskiej rzeszy. 
A jako tłum zgłodniałych szakali krwi chciwy 
Ugania za rogaczem ranionym z cięciwy754 
Ten, póki siły starczą i krew nie upłynie, 
Szybkim biegiem po gęstej ucieka krzewinie, 
Wreszcie pada bez życia, osłabion od strzały, 
Przypadają szakale, szarpią go w kawały; 
Lecz gdy tam lwa srogiego przypadek zaniesie, 
Lew żre zdobycz, szakale rozprysną po lesie: 
Tak i liczni, i silni za Odysem idą 
Trojanie, a Odyseusz śmierć odpędza dzidą; 
Lecz gdy Ajas z puklerzem755, na kształt wieży, stanie, 
W różne strony przelękli pierzchają Trojanie. 
Atryd wziął go za rękę, z boju wyprowadził, 
I gdy z końmi powoźnik przybył, na wóz wsadził. 
Wtedy wielki Trojanom Ajas na kark wsiada: 
Natychmiast Dorykl, boczny syn Pryjama, pada, 
Przy nim Piraz, Lizander i Pilart z Pandokiem. 
A jak rzeka, obfitym wezbrana potokiem, 
Kiedy gwałtowne spadną na góry ulewy, 
I dumne wali dęby, i poziome756 krzewy, 
Czarny muł pędząc w morze: tak nieprzyjaciele 
Gromi Ajas i konie wraz, i męże ściele. 
Nie doszła do Hektora klęska tych szeregów, 
Na lewym walczył skrzydle u Skamandra brzegów... 
By łatwiej rozbił roty i w ich krwi się zbroczył, 
Rozżarty Hektor z wozu na ziemię wyskoczył; 
Walczył, a wiele silnym dokazując razem 
Walił nieprzyjacioły mieczem, dzidą, głazem. 
Gdziekolwiek się pokazał, mężnie się potykał, 
Z wielkim jednak Ajasem spotkania unikał. 
Wtedy strach na Ajasa przypuścił pan górny: 
Zdumiał się, na grzbiet rzucił puklerz siedmioskórny, 
Uchodzi, wkoło wzrokiem rzuca jak zwierz srogi, 
Znowu się zwraca, wolnym krokiem stawiać nogi. 
A jak psy i wieśniacy, do bitew zwyczajni, 
Nie dają lwu do wołów przybliżyć się stajni, 
Całą noc przy niej pilnie odprawując straże; 
On wpada rozjuszony, lecz nic nie dokaże, 
Próżno na mięso ostrzy kły w krwawej paszczęce, 
Bo groty nań rzucają zewsząd śmiałe ręce 
I smolne miecą757 głownie, a tak bez nadziei 
Smutnie ryczący rano uchodzi do kniei: 
Tak niechętny, tak bólem i smutkiem przejęty, 
Cofał się Ajas, trwożny o greckie okręty. 
Jak zaś na chłopców mało dba osieł leniwy, 
Gdy na okryte kłosem dostanie się niwy; 
Ci łamią o grzbiet kije, osieł ścina zboże, 
I nic mu mdła758 ich siła poradzić nie może, 
Aż wtedy go wypędzą, gdy już
1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 ... 54
Idź do strony:

Darmowe książki «Iliada - Homer (jak zacząć czytać książki txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz