Darmowe ebooki » Dramat współczesny » Eros i Psyche - Jerzy Żuławski (biblioteki internetowe txt) 📖

Czytasz książkę online - «Eros i Psyche - Jerzy Żuławski (biblioteki internetowe txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Jerzy Żuławski



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 17
Idź do strony:
class="person">Psyche wznosi głowę. STARY NIEWOLNIK

Mam dobrą wieść dla ciebie. Przynieśli ją tutaj feniccy żeglarze, którzy zawijali do portów Judei...

PSYCHE

Ktoś ty?

STARY NIEWOLNIK

Ja — mający nadzieję... Lecz słuchaj teraz, co ci powiem... W Judei objawił się podobno nowy bóg czy prorok. Tak mi opowiadano...

PSYCHE

Nowy bóg?...

STARY NIEWOLNIK
Zjawił się prorok tej wielkiej miłości,  
której ty szukasz. Idzie przez doliny,  
idzie przez góry — tam — nad Jordan siny,  
i błogosławiąc światu i ludzkości,  
odpuszcza wszystkie grzechy, gładzi winy —  
a idą za nim maluczcy i prości... 
 
Pono mu boża jasność bije z czoła,  
pono lilie, kędy34 stąpi, rosną, 
pono on smutnym niesie wieść radosną,  
pono umarli wstają, gdy zawoła,  
i wszystko nową w krąg zakwita wiosną:  
on — błogosławi wszystkiemu dokoła! 
 
Kobiety idą za nim, idą dzieci —  
i stada za nim biegną białorune,  
a on je wiedzie z sobą w złotą łunę,  
co tam jak uśmiech na błękitach świeci — 
i tak ma serca w ręku, jakby strunę,  
z której, gdy zechce, budzi pieśń, co leci... 
  PSYCHE
powstaje

Zjawił się! Zjawił się nareszcie! I w takiej postaci? I miłość niesie, powiadasz? Koi ból?...

STARY NIEWOLNIK
Nie ma już bólu, ani zła, ni pychy! 
Dzieją się pono niepojęte dziwy:  
nikt nie jest smutny ani nieszczęśliwy, 
nikt nie jest mały i nikt nie jest lichy, 
odkąd na łąki, na wzgórza i niwy  
z dobrą nowiną zszedł on! Jasny, cichy... 
 
Młodość on niesie na światy, jak zorzę; 
w imię miłości przebacza, pociesza —  
a kiedy mówi, to słucha go rzesza,  
i wiatr go słucha, i szumiące morze,  
pasterz od stada, rolnik od lemiesza —  
a kędy35 wnijdzie36, witają go: boże! 
 
Bo on tam pono niebiosa otwiera,  
pokój i życie daje wiekuiste;  
a które serce przeżegna — jest czyste,  
a którą duszę wezwie — nie umiera!... 
Chrystus — go zowią... 
  PSYCHE
wyciąga ręce i rzuca się naprzód z okrzykiem:
O Chryste! O Chryste! 
 
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
III. Pod krzyżem Ksieni Siostra wikaria Siostra furtianka Psyche, zakonnica Hanna, wiejska dziewczyna Kapelan klasztorny O. Blaks, opat Błędny Rycerz Słońca Mniszki i dworzanie opata
Rzecz działa się na Południu w średnich wiekach.
Wirydarz37 w średniowiecznym klasztorze mniszek. W głębi krużganek38 pod arkadami, przerwany wielką bramą okutą, z małym, zakratowanym okienkiem u góry. Na prawo mury kościoła, na lewo zabudowania klasztorne, ciężkie i ponure. W pośrodku nieco zieleni, ku przodowi z lewej stoi kamienny krzyż z postacią Chrystusa, zwróconą w głąb ku wielkiej bramie. Pod krzyżem kamienny stopień, jakby ławka.
Jest noc, tylko z okien kościoła blask bije. Sygnaturka dźwięczy, zwołując mniszki na jutrznię.
Na odgłos dzwonka pojawiają się Mniszki w białych habitach i przechodzą długim szeregiem przez krużganek, spiesząc do kościoła. Każda z nich niesie w ręku kaganek. Przechodząc koło wielkiej bramy, przyspieszają kroku, niektóre z nich żegnają się. Furtianka, mała, zwiędła staruszka w zakonnym habicie, stoi pod krzyżem z pękiem kluczy w ręku i przypatruje się przechodzącym mniszkom. Tymczasem otwierają się bez szelestu drzwi w klasztornych zabudowaniach i pojawia się w nich Ksieni, wsparta na ramieniu Wikarii, wysoka, do widma podobna, w powłóczystych szatach, w wysokim sobolim kołpaku na głowie i w fioletowych rękawiczkach. W ręku trzyma pastorał, na piersiach ma złoty krzyż biskupi. Postępuje parę kroków i staje niepostrzeżenie za Furtianką.
Po przejściu mniszek sygnaturka milknie; z kościoła zalatuje przytłumiony dźwięk organów.
Ksieni dotyka dłonią ramienia Furtianki. FURTIANKA
ogląda się z lękiem, a spostrzegłszy Ksienią, klęka pospiesznie i całuje rąbek jej habitu, po czym wstając, mówi:

Wasza Przewielebność... o tak wczesnej porze... już na nogach... i sama...

KSIENI

Pilnuj bramy, siostro! Pilnuj wielkiej bramy!

FURTIANKA

Ależ... Wasza Przewielebność... ja dniem i nocą...

KSIENI
do Wikarii:

Czy uważałaś, z jakim niepokojem przechodziły około tych drzwi siostry nasze? Ten krużganek w naszym klasztorze nie jest dobrze urządzony...

WIKARIA

Tędy najbliższe przejście do kościoła...

KSIENI

Tak... i codziennie te młode, Bogu poślubione dusze idą się modlić, mijając wielką bramę, która nas łączy ze światem. A szatan nie śpi, a pokusa czyha...

FURTIANKA

Brama jest mocna, dębowa i okuta żelaznymi sztabami. Jedyne zakratowane okienko zbyt jest wysoko, aby można przez nie wyjrzeć... Zresztą ja klucze zawsze mam przy sobie — i czuwam...

KSIENI

Są rzeczy, którym ty, siostro, wejścia wzbronić nie zdołasz, których nie powstrzymają żelazne sztaby, ani zamczyste okucia. Wschodzące słońce wpada tutaj przez zakratowane okienko, wiosną zalatuje woń kwiatów i wiatr... i wiatr, który wieje tam, na świecie.

FURTIANKA

Można by zamknąć okno szkłem, oprawnym w ołów albo zabić deskami...

KSIENI

I to nie wystarczy, siostro. Tuż za wielką bramą ciągnie się droga. Tędy przechodzą żeńcy z pól i śpiewają... Głos przez szkło i przez deski przeniknie. Wozy jadą tędy i przeciągają rycerze na parskających koniach, z szumiącymi proporcami w ręku. Hałas tutaj wpada i gwar świata przez tę wielką bramę, a to źle... U nas powinno być cicho, bardzo, bardzo cicho...

WIKARIA

Więc czemu Wasza Przewielebność nie rozkaże zamurować bramy? Zrobiliby to robotnicy z dóbr klasztornych w ciągu jednej doby... Jest przecież drugie, boczne wejście w murze od strony ogrodów.

KSIENI

Niestety, niepodobna zamurować wielkiej bramy. Tędy wchodzą uroczyście do klasztoru dziewice, chcące się poświęcić Chrystusowi, a nade wszystko tędy zajeżdża do nas opat, prawowity władca tych ziem dokoła. Dla niego wielka brama musi stać otworem.

WIKARIA

A prawda, prawda... I dzisiaj właśnie ma przybyć.

FURTIANKA

Dzisiaj? Opat!...

KSIENI

Tak jest.

WIKARIA

Jego Przewielebność opat nasz i pan dał znać przez posły, że objeżdżając swe dziedziny, wstąpi dziś tutaj, aby siostry pobłogosławić...

FURTIANKA
prawie szeptem:

Ostatni raz był tutaj, gdy siostrę Placydę na stosie palono...

Żegna się. KSIENI
jakby słów tych nie słyszała:

Rozwidnia się już. Trzeba będzie przyrządzić wszystko na przyjęcie godne dostojnego gościa.

do Furtianki:

Ty, siostro, każ zamieść ścieżkę przed bramą. W szarym obrzasku świtania widzę na zawiasach rdzę i zwieszające się pajęczyny... Trzeba oczyścić wielką bramę.

do Wikarii:

A ty daj znać, niech ojciec kapelan przyjdzie do mnie po nabożeństwie. Będę go oczekiwała... Jedna ze sióstr służebnych pójdzie na dzwonnicę i uderzy w wielki dzwon, gdy zobaczy z dala zbliżający się orszak opata.

WIKARIA

Stanie się wszystko, jak Wasza Przewielebność każe. A na wieżę — czy mogę posłać siostrę Psychę? Miała przez ten tydzień spełniać prace służebne...

KSIENI

Nie, nie! Poślij którąkolwiek inną. Siostra Psyche jest zbyt młoda... Wyszedłszy na wieżę, patrzyłaby stamtąd na świat, co się rozciąga dokoła klasztoru, na bory, które przerąbali pracowici rolnicy, i na zamek, wznoszący się na sąsiednim wzgórzu.

WIKARIA

Jak każe Wasza Przewielebność...

KSIENI

Dobrze jednak, żeś mi o niej przypomniała.

do Furtianki:

Siostra Psyche przebywa często samotnie w tym wirydarzu?

FURTIANKA

Tak, przewielebna matko...

KSIENI

I nie spostrzegłaś u niej jakiego... niepokoju?

FURTIANKA

Nie, matko. Cicha jest zawsze. Opiera tylko czoło o podnóże krzyża i duma...

KSIENI

Modli się?

FURTIANKA

Nie wiem. Duma. Raz tylko widziałam, że płakała. Było to w ten dzień, kiedy opat, odbywając sądy, skazał byłą siostrę naszą Placydę na stos za czarnoksięskie praktyki.

KSIENI

Zakazałam o tym wspominać. A co do siostry Psychy: trzeba nad nią czuwać, trzeba czuwać! Zbyt młoda jest i serce w niej jeszcze nieuspokojone... A teraz odejdź, siostro, i czyń, co ci nakazałam. Słońce wnet wzejdzie —

Śpiew i przytłumiony dźwięk organów, który słychać było dotąd, urywa się.

i nabożeństwo w kościele widno39 już skończone...

Furtianka przyklęka i całuje znowu rąbek szaty Ksieni, po czym odchodzi.
Ksieni stoi jeszcze chwilę, patrząc na wielką bramę, a wreszcie odchodzi drzwiami, którymi była weszła, stukając pastorałem po schodach, oparta wciąż na ramieniu postępującej obok niej Wikarii.
Świtanie. Mniszki przechodzą, powracając tą samą drogą z kościoła. PSYCHE
idąca na ostatku, ociąga się i pozostaje sama w wirydarzu. Staje przed wielką bramą i dotyka jej palcami wyciągniętej ręki, potem odwraca się szybko i idzie pod krzyż. Tutaj siada na kamiennym stopniu i opiera czoło o podnóże... Tymczasem na świecie robi się ranek. Słońce wschodzi i snopem promieni pada przez okienko w wielkiej bramie wprost na Chrystusowe stopy. Psyche podnosi głowę, jakby ze snu zbudzona, i patrzy w zdumieniu na płat jasnego światła.
Słońce! 
 
Szybkim, prawie mimowolnym ruchem przypada ustami do kamiennych stóp, słońcem oświetlonych. Trwa to tylko chwilę, gdyż natychmiast odrywa usta i chyląc się z cichym jękiem, ukrywa twarz w dłoniach. KAPELAN
siwy staruszek w zakonnym ubraniu, wchodzi, powracając z kościoła, a spostrzegłszy Psychę, zatrzymuje się i pyta:

Co tutaj robisz, moja córko? Codziennie, wracając z kościoła, spotykam cię... Czy masz może osobliwe nabożeństwo do tego wizerunku Chrystusa, pod którym cię zastaję?

PSYCHE

Tak, ojcze...

KAPELAN

Czyś łask znacznych od niego tu dostąpiła?

PSYCHE

Nie, ojcze, ale tu rośnie koło krzyża nieco zieleni, której gdzie indziej nie widuję nigdy. Nawet okno mej celi wychodzi na brukowany dziedziniec klasztorny...

KAPELAN

To grzech. Powinnaś być w celi i modlić się tam!

PSYCHE

Byłam w celi przez cały dzień i całą noc. Biczowałam się i leżałam krzyżem na kamiennej posadzce, własną krwią zbroczona, i prosiłam Chrystusa, aby mi pozwolił nie grzeszyć, a jednak... Mój ojcze, ja nowy, ciężki grzech mam na sumieniu...

KAPELAN

Słucham cię, córko...

PSYCHE
Padłam tu twarzą przed stopy Chrystusa —  
i tu mnie naszła, pod krzyżem, pokusa... 
Słońce tam jasne gdzieś na świecie wstało  
i weszło tutaj przez żelazne kraty,  
to samo słońce, co tam pieści kwiaty! —  
i ozłociło stopę Chrysta białą,  
i jam grzesznymi ustami przypadła  
do złocistego na krzyżu widziadła! 
  KAPELAN

Pocałowałaś nogi Chrystusowe, córko...

PSYCHE

Nie, ojcze! Słońce na nich całowałam!

KAPELAN

Ale gdyś przylgnęła ustami do krzyża, uczułaś snadnie, że słońce jest ułudą, marą tylko złocistą i nieistotną: dotknęłaś usty stóp Chrystusowych, córko... mistycznych Lilij Łaski...

PSYCHE

Wargi me, ojcze, dotknęły... kamienia!

KAPELAN

Ty mi się z wielkiego grzechu spowiadasz, moje dziecię! — Powinnaś się starać o rozpalenie w sobie miłości ogromnej, która sprawia, że rzeczy nie wydają nam się tym, czym są zwyczajnie dla oka i palców, ale tym raczej, czym dla ducha być powinny... Kamień ten nie jest kamieniem, bo mistrz nadał mu wdzięczne kształty boskiego Ciała Chrystusa, we śnie mu snadź40 ukazane — nie jest kamieniem, bo przez modlitwę i wodę święconą posiadł wartość wyższą, duchową... Zrozumiesz to i odczujesz, jeśli będziesz doskonale kochać Chrystusa, moja córko.

PSYCHE
Kocham Go, ojcze — lecz Go widzę we śnie  
innym niż tutaj... Tu ma twarz boleśnie  
skrzywioną kurczem, pełną grozy, męki —  
a ja Go jasnym widzę, pośród dzieci, 
jak błogosławi pasterzy i kmieci  
i smutnych cieszy, i skinieniem ręki  
odpuszcza winnym... Widzę Go na łące,  
w słońcu! — U nóg ma morze głów szumiące... 
  KAPELAN

Pamiętaj córko, że Syn Boży zbawił świat nie błogosławieństwem cichym, ale straszną i krwawą męką swoją. Krzyż zatknął w pośrodku tarczy ziemskiej, jak sztandar zwycięski — i w cieniu krzyża jest tylko zbawienie!

PSYCHE

Ojcze! Dlaczego nie w promieniach krzyża?

KAPELAN

Za wiele rozumujesz, córko, za wiele! Pamiętaj, że szatan pozbawił człowieka raju, podszepnąwszy mu pierwsze: dlaczego... Bądź pokorna i cicha i módl się, módl się! Módl się!

PSYCHE
Ojcze! Ja grzeszna — modlić się nie mogę! 
Dla Chrysta przeszłam te okute wrota —  
dlaczego, ojcze, w sercu mym tęsknota?  
czemu odczuwam, miast41 pokoju, trwogę? 
  KAPELAN

Nie jesteś jeszcze doskonała. Pracuj nad sobą: to jedno rzec ci mogę...

PSYCHE

Ojcze...

KAPELAN

Zamilcz! Zbyt już długo rozmawiam z tobą! Nie powinnaś pytać, bo każde pytanie jest grzechem. Ja, odpowiadając, pomagam ci tylko do grzechu. Współwinnym twoim jestem — módl się za mnie i za siebie!

Wychodzi.
Wkrótce po odejściu Kapelana wbiega Hanna, młoda wiejska dziewczyna, prawie dziecię jeszcze. Wnosi wiadro wody, zydel i szmat grubego płótna i zabiera się do oczyszczenia wielkiej bramy. W ciągu roboty staje na zydlu i wygląda na świat przez zakratowane okienko. PSYCHE
która, schylona pod krzyżem, nie zauważyła jej wejścia:

O Boże! O Boże...

HANNA
ogląda się z lękiem

A! To wy, siostro Psyche! Przestraszyliście mnie...

PSYCHE
podnosi głowę; dopiero teraz spostrzegła Hannę

Co tu robisz, dziecko?

HANNA

Kazano mi oczyścić i umyć wielką bramę. Jego Przewielebność opat dzisiaj przyjeżdża!

Powraca do roboty. PSYCHE
jakby do siebie:

Opat... który skazał na

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 17
Idź do strony:

Darmowe książki «Eros i Psyche - Jerzy Żuławski (biblioteki internetowe txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz