Darmowe ebooki » Dramat współczesny » R. U. R. - Karel Čapek (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa txt) 📖

Czytasz książkę online - «R. U. R. - Karel Čapek (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Karel Čapek



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 13
Idź do strony:
Karel Čapek R.U.R.

 

tłum. Martyna M. Lemańczyk

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-6197-8

R. U. R. Strona tytułowa Spis treści Początek utworu Prolog Akt pierwszy Akt drugi Akt trzeci Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjna
R.U.R. Rossum’s Universal Robots. Dramat zbiorowy z komediowym wstępem i w trzech aktach
Osoby: HARRY DOMIN, dyrektor naczelny fabryki Rossum’s Universal Robots INŻ. FABRY, generalny dyrektor techniczny R. U. R DR GALL, kierownik działu fizjologiczno-badawczego R.U.R. DR HALLEMEIER, kierownik Wydziału do spraw Psychologii i Szkolenia Robotów KONSUL BUSMAN, generalny dyrektor handlowy R.U.R. BUDOWNICZY ALQUIST, kierownik rozbudowy R.U.R. HELENA GLORY MANIA, jej piastunka MARIUSZ, robot RADIUS, robot DAMON, robot SULLA, robotka PIERWSZY ROBOT DRUGI ROBOT TRZECI ROBOT CZWARTY ROBOT PIĄTY ROBOT ROBOT PRYMUS ROBOTKA HELENA SŁUŻĄCY-ROBOT i liczne inne ROBOTY

 

Domin, w prologu około trzydziestoośmiolatek, wysoki, ogolony

Fabry, również ogolony, płowowłosy, o poważnej twarzy i delikatnych rysach

Dr Gall, drobny, żywy, śniady, z czarnym wąsem

Hallemeier, potężny, krzepki, z rudym angielskim wąsem i takoż rudymi włosami obciętymi na jeża

Busman, gruby, łysy, krótkowzroczny Żyd

Alquist, starszy od pozostałych, ubrany niedbale, o długich, posiwiałych włosach i takimże zaroście

Helena, bardzo elegancka

Po zakończeniu prologu wszyscy o dziesięć lat starsi.

W prologu roboty są ubrane jak ludzie. Oszczędne w ruchach i w mowie, twarze bez wyrazu, wzrok wbity w jeden punkt. W tekście głównym odziane w płócienne bluzy ściągnięte w pasie rzemieniem, na piersiach mosiężne numery.

Po prologu i po drugim akcie antrakt.
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Prolog
Centralne biuro fabryki Rossum’s Universal Robots. Po prawej wejście. Na wprost — okna z widokiem na niekończące się szeregi budynków fabrycznych. Po lewej inne pomieszczenia kancelarii dyrektora.
DOMIN siedzi w obrotowym fotelu przy ogromnych rozmiarów biurku amerykańskim. Na blacie lampa, telefon, przyciski do papieru, stojak na listy itd., zaś na ścianie po lewej wielkie mapy z zaznaczonymi liniami transportu morskiego i kolejowego, duży kalendarz, zegar, który wskazuje, że dochodzi południe; na ścianie z prawej zawieszono plakaty reklamowe: „Najtańsi pracownicy: roboty Rossuma”, „Roboty tropikalne, nowy wynalazek. 150 d. sztuka”, „Robot dla każdego!”, „Zbyt droga produkcja? Zamów roboty Rossuma”. Dalej jeszcze inne mapy, rozkład kursowania statków, tabela ze skróconym zestawieniem rejsów itd. Z taką dekoracją ścian kontrastuje wspaniały turecki dywan na podłodze; po prawej stronie okrągły stół, kanapa, skórzane fotele klubowe oraz biblioteczka, w której zamiast książek stoją butelki z winem i mocniejszymi trunkami. Po lewej sejf. Obok biurka Domina maszyna do pisania, w którą stuka dziewczyna imieniem SULLA. DOMIN
dyktuje

„— że nie odpowiadamy za towar uszkodzony w transporcie. Już podczas załadunku zwróciliśmy uwagę państwa kapitanowi, że statek nie jest przystosowany do przewozu robotów, a więc straty nie idą na nasze konto. W imieniu Rossum’s Universal Robots — podpisano —”. Gotowe?

SULLA

Tak.

DOMIN

Następny list. „E. B. Huysum Agency, New York. Data. Potwierdzamy zamówienie na pięć tysięcy robotów. Ponieważ wysyłają państwo własny statek, prosimy o załadowanie jako cargo brykietów dla R.U.R. w ramach barteru. Podpisano —”. Gotowe?

SULLA
kończąc stukać

Tak.

DOMIN

Proszę pisać dalej. „Friedrichswerke, Hamburg. — Data. — Potwierdzamy zamówienie na piętnaście tysięcy robotów”.

Dzwoni telefon wewnętrzny. Domin podnosi słuchawkę i mówi do niej.

Halo — Tu naczelny — Tak — Oczywiście — Ależ tak, jak zwykle — Owszem, proszę nadać do nich depeszę — W porządku.

Odkłada słuchawkę.

Na czym stanąłem?

SULLA

Potwierdzamy zamówienie na piętnaście tysięcy r.

DOMIN
w zamyśleniu

Piętnaście tysięcy r. Piętnaście tysięcy r.

MARIUSZ
wchodzi

Panie dyrektorze, przyszła jakaś dama —

DOMIN

Kto taki?

MARIUSZ

Nie wiem.

Podaje wizytówkę. DOMIN
czyta

Od prezesa Glory’ego. — Prosić.

MARIUSZ

Szanowna pani raczy wejść.

Wchodzi Helena Glory, Mariusz wychodzi. DOMIN
wstając

Zapraszam.

HELENA

Pan dyrektor naczelny Domin?

DOMIN

Do usług.

HELENA

Przychodzę do pana —

DOMIN

— z polecenia prezesa Glory’ego. Więcej nie trzeba.

HELENA

Prezes Glory to mój ojciec. Jestem Helena Glory.

DOMIN

Panno Glory, to dla nas wyjątkowy zaszczyt, że — że —

HELENA

— że nie możemy pokazać pani drzwi.

DOMIN

— że możemy powitać w naszych progach córkę tak znamienitego pana prezesa. Proszę usiąść. Sullo, możesz odejść.

Sulla wychodzi. DOMIN
siadając

Czym mogę służyć, panno Glory?

HELENA

Przyjechałam tu, żeby —

DOMIN

— obejrzeć nasz zakład produkcji ludzi. Tak jak każdy odwiedzający. Nie widzę problemu, zapraszam.

HELENA

Myślałam, że na teren fabryki —

DOMIN

— wstęp jest wzbroniony. Tylko że każdy zjawia się tu z czyjąś wizytówką, panno Glory.

HELENA

I wszystkim pan pokazuje... — ?

DOMIN

Tyle o ile. Produkcja sztucznych ludzi, droga pani, to tajemnica handlowa.

HELENA

Gdyby pan wiedział, jak mnie to —

DOMIN

— szalenie interesuje. Wszak stara Europa o niczym innym nie mówi.

HELENA

Dlaczego nie daje mi pan skończyć zdania?

DOMIN

Proszę wybaczyć. Zamierzała pani powiedzieć coś innego?

HELENA

Chciałam tylko zapytać —

DOMIN

— czy w drodze wyjątku nie pokazałbym pani naszej fabryki. Ależ oczywiście, panno Glory.

HELENA

Skąd pan wie, że właśnie o to chciałam spytać?

DOMIN

Wszyscy pytają o to samo.

wstaje

To będzie dla nas zaszczyt, pokazać pani więcej niż innym, tylko — jak by to ująć —

HELENA

Dziękuję panu.

DOMIN

— czy mogłaby pani przyrzec, że nikomu nie zdradzi ani słówkiem —

HELENA
wstaje i podaje mu rękę

Słowo honoru.

DOMIN

Dziękuję. Nie zechciałaby pani uchylić woalki?

HELENA

Ach tak, pan chce zobaczyć — Za pozwoleniem.

DOMIN

Słucham?

HELENA

Gdyby pan tak już puścił moją rękę.

DOMIN
puszczając

Proszę wybaczyć.

HELENA
unosi woalkę

Chce pan sprawdzić, czy nie jestem szpiegiem. Ależ pan ostrożny.

DOMIN
wpatrując się w nią z zachwytem

Hm — owszem — my — tak jest.

HELENA

Nie ufa mi pan?

DOMIN

Niezmiernie, panno Hele... — — przepraszam, panno Glory. Doprawdy jestem niezmiernie uradowany — Czy rejs minął spokojnie?

HELENA

Owszem. Dlaczego —

DOMIN

Ponieważ — to znaczy, chciałem powiedzieć — taka pani młoda.

HELENA

Przejdziemy teraz do fabryki?

DOMIN

Tak. Obstawiam dwadzieścia dwa, czyż nie?

HELENA

Dwadzieścia dwa co?

DOMIN

Lata.

HELENA

Dwadzieścia jeden. Na co panu ta wiedza?

DOMIN

Dlatego, że — ponieważ —

z zachwytem

Zabawi pani u nas nieco dłużej, nieprawdaż?

HELENA

Zależy, co mi pan pokaże z procesu produkcji.

DOMIN

Ta diabelna produkcja! Ależ ma się rozumieć, panno Glory, wszystko pani obejrzy. Proszę usiąść. Czy ciekawiłaby panią historia wynalazku?

HELENA

Owszem, proszę opowiedzieć.

siada DOMIN

A zatem.

siada na biurku, wpatruje się w Helenę jak urzeczony i śpiesznie recytuje

W roku 1920 stary Rossum wielki fizjolog ale wówczas jeszcze młody naukowiec udał się na tę odległą wyspę by badać morską faunę kropka. Próbował odtworzyć materię żywą tak zwaną protoplazmę metodą syntezy chemicznej gdy pewnego razu wynalazł substancję która zachowywała się tak samo jak żywa materia chociaż miała inny skład chemiczny było to w roku 1932 niemal czterysta lat po odkryciu Ameryki, uff.

HELENA

Zna pan to na pamięć?

DOMIN

Tak; fizjologia, panno Glory, to nie moja działka. Mam mówić dalej?

HELENA

Proszę.

DOMIN
uroczyście

I wtedy to, panno Glory, stary Rossum zapisał pomiędzy wzorami chemicznymi takie oto słowa: „Natura znalazła tylko jeden sposób, by uorganizować materię żywą. Istnieje jednak inna metoda, prostsza, bardziej podatna i szybsza, ale na nią przyroda w ogóle nie wpadła. Tę drugą drogę, którą mogła się potoczyć ewolucja życia, właśnie dziś odkryłem”. Proszę sobie uświadomić, panienko, że te wielkie słowa pisał nad glutem jakiejś kleistej galarety, której nawet pies by nie ruszył. Niech go sobie pani wyobrazi, jak siedzi nad probówką i duma, że wyrośnie z niej całe drzewo życia, że będą z niej wychodzić wszystkie zwierzęta, począwszy od byle wrotka, a kończąc — na samym człowieku. Człowieku z innej materii niż my. Panno Glory, była to doniosła chwila.

HELENA

I co dalej?

DOMIN

Dalej? Od tego momentu chodziło o to, jak wydostać życie z probówki, przyśpieszyć ewolucję i wytworzyć jakieś te organy, kości, nerwy, siamto, owamto, i wynaleźć te wszystkie substancje, katalizatory, enzymy, hormony i takie tam, mówiąc w skrócie — rozumie pani?

HELENA

N-n-nie wiem. Chyba niewiele.

DOMIN

A ja nic a nic. Wie pani, przy pomocy tych płynów mógł robić, co mu się żywnie podobało. Mógł na przykład otrzymać meduzę z mózgiem Sokratesa albo dżdżownicę długą na pięćdziesiąt metrów. Ale że nie miał ani grama poczucia humoru, wbił sobie do głowy, że zrobi normalnego kręgowca, a może nawet człowieka. Ta jego sztuczna żywa materia cechowała się szaloną wolą życia; pozwalała robić ze sobą wszystko, mógł ją zszywać i mieszać, jak tylko chciał. A więc zabrał się za to.

HELENA

Za co?

DOMIN

Za naśladowanie natury. Najpierw spróbował stworzyć sztucznego psa. Kosztowało go to wiele lat pracy, wyszło z tego coś, co przypominało skarłowaciałe cielę, zresztą fajtnęło po paru dniach. Pokażę pani w muzeum. A potem stary Rossum zajmował się już tylko tworzeniem człowieka.

Pauza. HELENA

I tego właśnie nie mogę nikomu zdradzić?

DOMIN

Nikomu na świecie.

HELENA

Szkoda, że już o tym piszą w każdym podręczniku.

DOMIN

Szkoda.

zeskakuje z biurka i siada obok Heleny

Ale wie pani, czego nie ma w podręcznikach?

puka się w czoło

Tego, że stary Rossum to był skończony

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 13
Idź do strony:

Darmowe książki «R. U. R. - Karel Čapek (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz