Darmowe ebooki » Dramat współczesny » R. U. R. - Karel Čapek (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa txt) 📖

Czytasz książkę online - «R. U. R. - Karel Čapek (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Karel Čapek



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 13
Idź do strony:
od Adama. Adamie, Adamie! Nie będziesz już spożywał chleba swego w pocie czoła; nie zaznasz już głodu i pragnienia, upokorzenia i znoju; wrócisz do raju, gdzie żywiła cię ręka Pana. Będziesz wolny i swobodny; jedynym twym zadaniem, jedyną pracą, troską będzie doskonalenie samego siebie. Nie będziesz służył materii ani człowiekowi. Nie będziesz maszyną ani środkiem produkcji. Będziesz panem stworzenia. BUSMAN

Amen.

FABRY

Niechaj się stanie.

HELENA

Zamieszał mi pan w głowie. Głupia za mnie dziewczyna. Chciałabym — chciałabym w to wierzyć.

DR GALL

Jest pani młodsza od nas, panno Glory. Doczeka się pani wszystkiego.

HALLEMEIER

Właśnie. I uważam, że panna Glory mogłaby zjeść z nami śniadanie.

DR GALL

Świetna myśl! Domin, zaproś panienkę w imieniu nas wszystkich.

DOMIN

Panno Glory, niech nam pani uczyni ten honor.

HELENA

Ale to przecież — Jakżebym śmiała?

FABRY

Za Ligę Ludzkości, panienko!

BUSMAN

Na jej cześć!

HELENA

Och, w takim razie — no, może —

FABRY

Wyśmienicie! Panno Glory, proszę wybaczyć na pięć minutek.

DR GALL

Przepraszam.

BUSMAN

Przebóg, muszę zatelegrafować —

HALLEMEIER

Tam do licha, na śmierć zapomniałem —

Wszyscy oprócz Domina wypadają w pośpiechu. HELENA

Dlaczego oni wychodzą?

DOMIN

Gotować, panno Glory.

HELENA

Co gotować?

DOMIN

Śniadanie, panno Glory. Nam gotują roboty i — i — nie czują żadnego smaku, więc nie jest to tak całkiem... — Hallemeier za to wybornie grilluje. Gall zna się na sosach, a Busman ma rękę do omletów —

HELENA

Ojej, jaka gościna! A co potrafi pan — budowniczy —

DOMIN

Alquist? Nic. Tylko nakrywa do stołu, a — a Fabry wytrzaśnie jakieś owoce. Bardzo skromna jest ta nasza kuchnia, panno Glory.

HELENA

Chciałam pana zapytać —

DOMIN

Ja też chciałabym panią o coś spytać.

Zdejmuje zegarek i kładzie na stole.

Mamy pięć minut.

HELENA

Spytać, o co?

DOMIN

O pardon, pani była pierwsza.

HELENA

Może to głupie pytanie z mojej strony, ale — Dlaczego produkujecie żeńskie roboty, skoro — skoro —

DOMIN

Skoro u nich płeć nie ma znaczenia?

HELENA

Tak.

DOMIN

Jest takie zapotrzebowanie, wie pani? Służące, sprzedawczynie, maszynistki — ludzie są przyzwyczajeni.

HELENA

I — niech pan mi zdradzi, czy robotowie — i robotessy — są wobec siebie — naprawdę tak całkiem —

DOMIN

Są sobie całkowicie obojętne, droga pani. Ani śladu jakiejkolwiek skłonności.

HELENA

Och, to — okrrropne!

DOMIN

Dlaczego?

HELENA

To takie — takie — nienaturalne! Człowiek nie wie, czy budzi to większą odrazę, czy — zazdrość — czy też może —

DOMIN

— litość.

HELENA

Chyba to najbardziej. — Nie, wystarczy tego! A o co pan chciał zapytać?

DOMIN

Miałem spytać, panno Glory, czy nie zechciałaby pani wyjść.

HELENA

Za drzwi?

DOMIN

Za mnie.

HELENA

Ja? Skądże znowu! Co też panu przyszło do głowy?

DOMIN
patrzy na zegarek

Jeszcze trzy minuty. Jeśli nie poślubi pani mnie, będzie pani zmuszona poślubić któregoś z pozostałych pięciu.

HELENA

Broń Boże! Czemu miałabym to robić?

DOMIN

Bo każdy po kolei panią o to poprosi.

HELENA

Co za zuchwalstwo!

DOMIN

Bardzo mi przykro, panno Glory. Zdaje się, że się w pani zakochali.

HELENA

Bardzo proszę, żeby tego nie robili! Ja — natychmiast stąd odpływam!

DOMIN

Heleno, chyba nie sprawi im pani takiej przykrości i nie odrzuci ich pani?

HELENA

Ale przecież — przecież nie mogę poślubić wszystkich sześciu!

DOMIN

W takim razie choć jednego. Jeśli nie ja, to może Fabry?

HELENA

Nie chcę!

DOMIN

Doktor Gall.

HELENA

Nie, nie, cicho! Nie chcę żadnego!

DOMIN

Jeszcze dwie minuty.

HELENA

To okrrropne! Niech się pan ożeni z jakąś robotessą.

DOMIN

To nie kobieta.

HELENA

Ach, tylko o to panu chodzi! Myślę, że — że pan byłby w stanie poślubić każdą, która tu przyjedzie.

DOMIN

Było ich tu na pęczki, Heleno.

HELENA

Młodych?

DOMIN

Młodych.

HELENA

Dlaczego żadnej pan nie poślubił?

DOMIN

Bo dla żadnej nie straciłem głowy. Aż do dziś. Od razu, gdy uniosła pani woalkę.

HELENA

— — Wiem.

DOMIN

Została minuta.

HELENA

Ale, na miłość boską, ja nie mam ochoty!

DOMIN
kładzie jej obie ręce na ramionach

Jeszcze minuta. Niech mi pani powie coś strasznie przykrego, patrząc prosto w oczy, wtedy zostawię panią w spokoju. Albo — albo —

HELENA

Pan jest brutal!

DOMIN

To nic takiego. Mężczyzna musi być trochę brutalny. Taka jego rola.

HELENA

Pan jest wariat!

DOMIN

Człowiek powinien być trochę wariatem, Heleno. To w nim najlepsze.

HELENA

Pan jest — pan jest — o Boże!

DOMIN

Widzi pani. To wszystko?

HELENA

Nie, nie! Proszę mnie puścić! Poszarrrpie mnie pan!

DOMIN

Ostatnie słowo, Heleno.

HELENA
broniąc się

Za nic w świecie — Ależ Harry!

Pukanie. DOMIN
puszcza ją

Wejść!

Wchodzą Busman, dr Gall i Hallemeier w kuchennych fartuchach, Fabry z bukietem kwiatów, a Alquist z obrusem pod pachą. DOMIN

I jak, uczta godna naszej panny Heleny?

BUSMAN
uroczyście

Zaręczamy!

DOMIN

Hm, my też coś w tym stylu.

Kurtyna.
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Akt pierwszy
Salonik Heleny. Po lewej drzwi pokryte tapetą oraz drzwi do pokoju muzycznego, po prawej drzwi do sypialni Heleny. Na wprost — okna z widokiem na morze i przystań. Toaletka z lustrem, na niej drobiazgi; stół, kanapa, komoda, małe biurko ze stojącą lampką, po prawej kominek, na nim również lampy. Cały pokój, aż po najmniejszy szczegół, ma nowoczesny i typowo kobiecy charakter.
Domin, Fabry, Hallemeier wchodzą z lewej strony na palcach, niosąc naręcza kwiatów ciętych i w doniczkach. FABRY

Gdzie to postawić?

HALLEMEIER

Uff!

Składa ładunek na podłodze i szerokim gestem żegna znakiem krzyża drzwi po prawej.

Śpij, śpij! Kto śpi, przynajmniej o niczym nie wie.

DOMIN

Ona nie wie nic a nic.

FABRY
wstawiając kwiaty do wazonów

Oby tylko dziś się nie wydało —

HALLEMEIER
poprawiając kwiaty

Dajcie spokój, do diabła! Patrz, Harry, jaki piękny fiołek, co? Nowa odmiana, moje najświeższe dokonanie: cyklamen „HELENA”.

DOMIN
wygląda przez okno

Żadnego statku, żadnego! — Chłopcy, zaczyna się robić niewesoło.

HALLEMEIER

Cicho! Jeszcze cię usłyszy!

DOMIN

Nic nie podejrzewa.

Ziewa gorączkowo.

Przynajmniej „Ultimus” zawinął punktualnie.

FABRY
porzuca kwiaty

Myślisz, że to już dziś — ?

DOMIN

Nie wiem. — Ależ te kwiaty piękne!

HALLEMEIER
pochodzi do niego

To nowe prymule, widzisz? A to mój najnowszy jaśmin. Tam do licha, jestem o krok od stworzenia kwietnego raju. Nie uwierzysz, wynalazłem fantastyczny przyśpieszacz wzrostu! Wspaniałe odmiany! W przyszłym roku zdziałam w kwiatach cuda!

DOMIN
odwraca się

Co? W przyszłym roku?

FABRY

Żeby tak się chociaż dowiedzieć, co tam w Hawrze —

DOMIN

Cicho!

GŁOS HELENY
z prawej

Maniu!

DOMIN

Już nas nie ma

Wszyscy wychodzą na palcach przez drzwi oklejone tapetą.
Głównymi drzwiami wchodzi Mania. MANIA
sprzątając

Nicpoń szkaradny! Poganin! Boże, nie karz mnie, ale ja bym ich tak jednego z drugim —

HELENA
tyłem, w drzwiach

Maniu, chodź, zapnij mnie!

MANIA

No zara, zara. A co to, paniusia już na nogach?

Zapina Helenie suknię.

Chryste Panie, toż to istna dzicz!

HELENA

Kto?

MANIA

Niech siedzi prosto. Jak chce się wiercić, to niech się wierci, ale ja jej zapinała nie będę.

HELENA

A ty czemu znowu gderasz?

MANIA

Przecie zgroza bierze, co te pogany —

HELENA

Robotowie?

MANIA

Tfu, nawet to słowo nie chce mi przejść przez gardło.

HELENA

Co się stało?

MANIA

Znowu jednego u nas siekło. Jak nie zacznie ciskać czym popadnie w rzeźby i obrazy, zębami zgrzytać, pianę z gęby toczyć — Jakby szmergla dostał, brr. Toż to gorsze niż zwierzę!

HELENA

Którego?

MANIA

Tego — tego — Przecie to ani chrześcijańskiego imienia ni ma! Tego z biblioteki.

HELENA

Radiusa?

MANIA

A jego, jego. Słodki Jezu, jak mnie toto obrzydza! Nawet pająk tak mnie nie obrzydza jak te pogany.

HELENA

Ależ Maniu, nie jest ci ich żal?

MANIA

Paniusia też się brzydzi, przecie widzę. Czemu mnie tu ze sobą przywiozła? Czemu żadne z nich dotknąć się jej nie może?

HELENA

Nie brzydzą mnie, na mą duszę, Maniu. Tak bardzo mi ich szkoda!

MANIA

Obrzydzają paniusię. Każdego człowieka muszą obrzydzać. Toć nawet pies się brzydzi, ani ździebka mięsa od nich nie weźmie; tylko ogon pod siebie i wyje, ino poczuje to diabelskie nasienie, a tfu.

HELENA

Pies jest nierozumny.

MANIA

Lepszejszy niż oni, Helenko. A i sam wie, że jest więcej wart, bo go Pan Bóg stworzył. Toć i kuń się płoszy, jak na pogana się napatoczy. Przecie to ani młodych nie ma, a nawet pies ma młode, wszystko ma młode —

HELENA

Proszę cię, Maniu, zapinaj!

MANIA

No już. Wspomnicie moje słowa, to wbrew Panu Bogu; to szatan każe składać te maszkary maszynowo. To bluźnierstwo przeciwko Stworzycielowi —

podnosi rękę

zniewaga imienia Pana, który nas stworzył na swój obraz i podobieństwo, Helenko. A wyście zbezcześcili obraz boży. Za to spadnie z nieba straszliwa kara, wspomnicie moje słowa!

HELENA

Co tu tak pachnie?

MANIA

Kwiatki. Pan przyniósł.

HELENA

Och, jakie piękne! Spójrz, Maniu! Czy dziś jest jakiś szczególny dzień?

MANIA

Ja tam nie wiem. Bodajby i koniec świata.

Pukanie do drzwi. HELENA

Harry?

Wchodzi Domin. HELENA

Harry, co to za okazja?

DOMIN

Zgadnij!

HELENA

Mam imieniny? Nie! Urodziny?

DOMIN

Lepiej.

HELENA

Nie wiem — Mów szybko!

DOMIN

Dziś mija dziesięć lat od twojego przyjazdu.

HELENA

Już dziesięć lat? Właśnie dziś? — Maniu, proszę cię —

MANIA

A idę se, idę!

Wychodzi prawą stroną. HELENA
całuje Domina

Że też pamiętałeś!

DOMIN

Wstyd mi, Heleno. Nie pamiętałem.

HELENA

Ale przecież —

DOMIN

To oni pamiętali.

HELENA

Kto?

DOMIN

Busman, Hallemeier, wszyscy. Nie chcesz sięgnąć do mojej kieszeni?

HELENA
wkłada mu rękę do kieszeni

Co to?

wyjmuje szkatułkę i otwiera

Perły! Cały naszyjnik! To dla mnie, Harry?

DOMIN

Od Busmana, moje dziewczę.

HELENA

Ale — nie możemy tego przyjąć, prawda?

DOMIN

Możemy. Sięgnij do drugiej kieszeni.

HELENA

Pokaż!

wyciąga mu z kieszeni rewolwer

Co to?

DOMIN

Pardon.

wyjmuje rewolwer z jej dłoni i chowa

To nie to. Sięgnij jeszcze raz.

HELENA

Och, Harry — Dlaczego nosisz przy sobie rewolwer?

DOMIN

Ot, tak mi się nawinął pod rękę.

HELENA

Przecież nigdy nie nosiłeś!

DOMIN

Ano nie, masz rację. A więc? Kieszeń jest tu.

HELENA
wkłada rękę

Pudełko!

otwiera

Kamea! Ale przecież — Harry, to grecka kamea!

DOMIN

Podobno. Tak przynajmniej twierdzi Fabry.

HELENA

Fabry? To prezent od niego?

DOMIN

Owszem.

otwiera drzwi z lewej strony

Co my tu mamy? Heleno, spójrz!

HELENA
w drzwiach

Boże, jakie piękne!

idzie dalej

Chyba zwariuję z radości! To od ciebie?

DOMIN
stojąc w drzwiach

Nie, od Alquista. A tam —

HELENA

Widzę! To na pewno od ciebie!

DOMIN

Jest bilecik.

HELENA

Od Galla!

pojawia się w drzwiach

Och, Harry, jestem taka szczęśliwa, że aż wstyd.

DOMIN

Podejdź tutaj. To przyniósł dla ciebie Hallemeier.

HELENA

Te piękne kwiaty?

DOMIN

Te tutaj. To nowa odmiana, cyklamen „HELENA”. Wyhodował go na twoją cześć. Jest tak piękny jak ty.

HELENA

Harry, dlaczego — dlaczego wszyscy —

DOMIN

Naprawdę cię uwielbiają. A ja mam dla ciebie, hm... Obawiam się, że mój prezent jest trochę... — Popatrz przez okno.

HELENA

Gdzie?

DOMIN

Na przystań.

HELENA

Stoi tam... jakiś... nowy statek.

DOMIN

To twój statek.

HELENA

Mój? Jak to mój?

DOMIN

Żebyś mogła sobie wypływać na wycieczki — dla rozrywki —

HELENA

Harry, to okręt artyleryjski!

DOMIN

Artyleryjski? Co też ci przyszło do głowy? To tylko trochę większy, solidny statek, wiesz?

HELENA

Tak, ale ma działa!

DOMIN

No tak, ma kilka dział — Będziesz pływać jak królowa, Heleno.

HELENA

Co to znaczy? Czy coś się dzieje?

DOMIN

Broń Boże! Proszę

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 13
Idź do strony:

Darmowe książki «R. U. R. - Karel Čapek (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz