R. U. R. - Karel Čapek (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa txt) 📖
Tajemniczo brzmiący tytuł fantastycznonaukowego dramatu czeskiego pisarza Karela Čapka z 1920 roku stanowi skrót od: Rossumovi Univerzální Roboti (tj. Roboty Uniwersalne Rossuma). Dzięki temu utworowi słowo „robot” weszło do powszechnego obiegu: w ciągu trzech pierwszych lat od publikacji sztuka została przetłumaczona na 30 języków i przyniosła autorowi międzynarodową sławę.
Dziś przy lekturze dzieła Čapka uderzające jest, że sztuka podejmuje nowoczesne i (nawet po stu latach) aktualne tematy: rewolucji społecznej, wyzwolenia od pracy najemnej oraz postępu naukowo-technicznego. Z drugiej strony zwraca uwagę osadzenie tych odważnie postawionych kwestii w bezpiecznym kontekście tradycji zarówno biblijnej, jak i mitologicznej (np. poprzez postać pięknej Heleny). Dodatkowy smaczek stanowią towarzyszące śmiałej wizji futurystycznej — rozczulająco staroświeckie szczegóły: papierowe księgi rachunkowe, gazety i dokumentacja badawcza, bez wsparcia tak oczywistej dziś pamięci cyfrowej.
- Autor: Karel Čapek
- Epoka: Dwudziestolecie międzywojenne
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «R. U. R. - Karel Čapek (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Karel Čapek
Czy zdołam to odnaleźć? — Zrozumieć? — Nauczyć się? — Przeklęta wiedza! O, że też nie zapisali wszystkiego! — Gall, Gall, jak się wytwarza roboty? Hallemeier, Fabry, Domin, dlaczego aż tyle zabraliście ze sobą w waszych głowach? Mogliście zostawić mi choćby ślad sekretu Rossuma! O!
To na nic! Książki zamilkły. Są nieme jak wszystko inne. Umarły, umarły wraz z ludźmi. Próżny trud!
Znowu noc. Gdybym chociaż mógł spać! Spać, śnić, ujrzeć ludzi — — Jak to, są jeszcze gwiazdy? Po co istnieją gwiazdy, skoro nie ma ludzi? O Boże, czemu nie zgasły? — Dawna nocy, ochłódź, ach, ochłódź me czoło! Boska, czarowna, taka jak kiedyś — nocy, czego tu szukasz? Nie ma już kochanków, nie ma snów; nocy-piastunko, martwy jest sen bez snów; nie wysłuchasz już niczyjej modlitwy; nie przeżegnasz nikogo, matko, z sercem drżącym z miłości. Nie ma miłości. Heleno, Heleno, Heleno! —
Ach, spać! Czy mnie wolno spać? Czy mam prawo zasnąć, zanim życie się nie odnowi?
I znowu nic! Na darmo! Idioto, ręce zgrubiały ci od cegieł i nie potrafią — — nie potrafią — — I po co to?
Wszystko źle! Widzicie przecież, że już nie mogę. —
Maszyny, wciąż tylko te maszyny! Roboty, wyłączcie je! Sekret fabryki przepadł, przepadł, przepadł! Zatrzymajcie te szalone maszyny! Sądzicie, że życie da się z nich wyszarpać siłą? Och, dłużej tego nie zniosę!
Nie, nie, musisz szukać, musisz żyć — byle się nie zestarzeć! Czy ja się aby za szybko nie starzeję?
Twarz, nędzna twarz! Podobizna ostatniego człowieka! Pokaż się, pokaż, tak dawno nie widziałem ludzkiej twarzy! Ludzkiego uśmiechu! Co, to ma być uśmiech? Te żółte, szczękające zęby? Oczy, czemu tak mrugacie? A fe, starcze łzy, precz mi z tym, precz! Wstyd, oczy, nie umiecie już utrzymać wilgoci w ryzach. A wy, rozmiękłe, posiniałe wargi, co tam bełkoczecie? Czemu się tak trzęsiesz, brodo pokryta plamami? I to ma być ostatni człowiek?
Nie chcę już nikogo widzieć!
Nie, nie, trzeba szukać! Przeklęte wzory, ożyjcie!
Czy zdołam to odnaleźć? — Zrozumieć? — Nauczyć się?
Wejść!
Co jest?
SŁUŻĄCY-ROBOTPanie, Komitet Centralny Robotów czeka, kiedy go przyjmiesz.
ALQUISTNie chcę nikogo widzieć.
SŁUŻĄCY-ROBOTPanie, przyjechał Damon z Hawru.
ALQUISTNiech czeka.
Nie mówiłem, żeby szukać ludzi? Znajdźcie mi ludzi! Znajdźcie mi mężczyzn i kobiety! Idźcie szukać!
SŁUŻĄCY-ROBOTPanie, mówią, że szukali wszędzie. Wszędzie wysłali ekspedycje i statki.
ALQUISTNo i co?
SŁUŻĄCY-ROBOTNie ma już ani jednego człowieka.
ALQUISTCo? Ani jednego? Nikogo? — Przyprowadź mi tu Komitet!
Żadnego? Nikogo nie zostawiłyście przy życiu?
Idźcie do diabła, roboty! Znów zaczniecie mi tu skomleć! Znowu będziecie błagać, żebym odnalazł dla was sekret fabryki! Co, teraz człowiek jest wam potrzebny, teraz jest dla was panem — kiedy nie możecie wytwarzać robotów, nagle ma wam być do pomocy? — Ach, pomocy! Domin, Fabry, Heleno, przecież widzicie, że robię, co mogę! Skoro nie ma ludzi, niech będą chociaż roboty, choć cień człowieka, choć jego dzieło, jego wzór i podobieństwo! Chłopcy, chłopcy, niech będą chociaż roboty! Boże, choć roboty! — O, chemia to czysty obłęd!
Czego roboty chcą?
RADIUSPanie, maszyny nie mogą pracować. Nie możemy pomnażać robotów.
ALQUISTZawołajcie ludzi.
RADIUSNie ma ludzi.
ALQUISTTylko ludzie mogą pomnażać roboty. Nie zabierajcie mi czasu.
DRUGI ROBOTPanie, zmiłuj się. Ogarnia nas przerażenie. Naprawimy wszystko, co uczyniliśmy.
TRZECI ROBOTZwielokrotniliśmy produkcję. Wyciągnęliśmy z ziemi miliard ton węgla. Dziewięć milionów maszyn tkackich chodzi dniem i nocą. Nie ma już gdzie składować tego, co produkujemy. Wszędzie na świecie buduje się domy. Panie, ile my przez rok wszystkiego naprodukowaliśmy.
ALQUISTDla kogo?
TRZECI ROBOTDla przyszłych pokoleń.
RADIUSJedynie robotów nie możemy wytwarzać. Maszyny wyrzucają tylko krwawe połcie mięsa. Skóra nie lgnie do mięśni, a mięśnie do kości. Nieforemne gruzły wypadają z maszyn.
CZWARTY ROBOTOsiem milionów robotów zmarło w ciągu tego roku. Za dwadzieścia lat nie będzie nikogo. Panie, świat wymiera.
DRUGI ROBOTOgarnia nas przerażenie. Powiedz, jak wytwarzać roboty.
TRZECI ROBOTSekret życia był znany ludziom. Przekaż nam ich sekret.
CZWARTY ROBOTJak nam nie powiesz, zginiemy.
TRZECI ROBOTJak nam nie powiesz, zginiesz. Mamy rozkaz cię zabić.
ALQUISTZabijcie! Zabijcie mnie więc!
TRZECI ROBOTNakazano ci —
ALQUISTMnie? Mnie ktoś nakazuje?
TRZECI ROBOTPrzywództwo Robotów.
ALQUISTCzyli kto?
PIĄTY ROBOTJa, Damon.
ALQUISTCzego tu chcesz? Idź stąd!
Przywództwo Robotów Świata chce z tobą negocjować.
ALQUISTNie zajmuj mi czasu, robocie!
Komitet Centralny rozkazuje ci, żebyś wydał przepis Rossuma.
Podaj cenę. Damy ci wszystko.
Damy ci ziemie. Damy ci nieskończony majątek.
Mów, jakie są twoje warunki!
Panie, powiedz, jak podtrzymać życie.
ALQUISTJuż mówiłem — powiedziałem, że macie znaleźć ludzi. Macie szukać na biegunach i w puszczach. Na wyspach, pustyniach i bagnach. W jaskiniach i w górach. Idźcie szukać! Idźcie szukać!
CZWARTY ROBOTSzukaliśmy wszędzie.
ALQUISTSzukajcie dalej! Uciekli, ukryli się przed wami; gdzieś się chowają. Musicie znaleźć ludzi, zrozumiano? Tylko ludzie mogą płodzić. Odnowić życie. Sprawić, że wróci to, co było. Roboty, błagam was, na miłość boską, szukajcie ich!
CZWARTY ROBOTWszystkie nasze ekspedycje wróciły. Przemierzyły cały świat. Nie ma już ani jednego człowieka.
ALQUISTJak to? Coś ty powiedział?
CZWARTY ROBOTPrzeszukaliśmy wszystko, panie. Ludzi brak.
ALQUISTO — o — o, dlaczego ich unicestwiłyście!
DRUGI ROBOTChcieliśmy być jak ludzie. Chcieliśmy zostać ludźmi.
RADIUSChcieliśmy żyć. Jesteśmy zdolniejsi. Wszystkiego się nauczyliśmy. Wszystko potrafimy.
TRZECI ROBOTDaliście nam broń. Byliśmy zbyt silni. Musieliśmy zostać panami.
DRUGI ROBOTByło w nas coś, co chciało się stać człowiekiem.
ALQUISTDlaczego nas wymordowałyście?
CZWARTY ROBOTPanie, przejrzeliśmy błędy ludzi.
DAMONJeśli chcecie być tacy jak ludzie, musicie zabijać i panować. Czytajcie gazety! Czytajcie ludzkie książki! Musicie władać i mordować, jeśli chcecie być ludźmi!
TRZECI ROBOTJesteśmy silni, panie; pomnóż nas, a zbudujemy nowy świat; świat bez wad! Świat równości! Świat kanału łączącego biegun z biegunem! Nowy Mars!
DAMONCzytajcie książki! Książki naukowe! Książki o wymowie społecznej! I patriotycznej! Robotowie przejęli ludzką kulturę. Robotowie wdrożyli ludzką kulturę.
ALQUISTAch, Domin, nie ma nic bardziej obcego człowiekowi niż jego obraz.
RADIUSWydaj nam spuściznę Rossuma!
ALQUISTCzego chcesz, robocie?
DRUGI ROBOTWydaj nam życie.
ALQUISTNie ma życia! Wymordowałyście życie!
CZWARTY ROBOTWyginiemy, jeśli nie dasz nam się mnożyć.
ALQUISTOch, idźcie do diabła! Wy, przedmioty, wy, niewolnicy, chcecie się jeszcze rozmnażać? Skoro chcecie żyć, lęgnijcie się jak zwierzęta!
TRZECI ROBOTLudzie nie pozwolili nam się lęgnąć.
CZWARTY ROBOTJesteśmy niepłodni. Nie możemy wytwarzać dzieci.
ALQUISTO — o — o, coście uczyniły! Już nigdy, przenigdy nie będzie dzieci! Nie będzie płodności! Nie będzie życia! Czego ode mnie chcecie? Mam wam wysypać dzieci z rękawa?
CZWARTY ROBOTNaucz nas robić roboty.
DAMONBędziemy rodzić maszynowo. Postawimy tysiąc matek parowych. Każemy im bluzgać rzeką życia. Samym życiem! Samymi robotami! Samymi, my sami!
ALQUISTRoboty to nie życie. Roboty to maszyny.
DRUGI ROBOTByliśmy maszynami, panie; lecz z przerażenia i z bólu nabraliśmy —
ALQUISTCzego?
DRUGI ROBOT— nabraliśmy duszy.
CZWARTY ROBOTMocujemy się sami ze sobą. Są chwile, gdy coś w nas wstępuje. Kiełkują w nas myśli, które nie od nas pochodzą. Czujemy, czego dotąd nie czuliśmy. Słyszymy głosy.
TRZECI ROBOTSłuchajcie mnie, słuchajcie, ludzie to nasi ojcowie! Ten głos, wołający o życie; ten głos, co się skarży; ten głos, który myśli; ten głos, co gada o wieczności, to ich głos! Jesteśmy ich synami!
CZWARTY ROBOTWydaj nam spadek po ludziach.
ALQUISTNie ma żadnego spadku.
RADIUSNaucz nas tworzyć robotów.
ALQUISTA po co?
DRUGI ROBOTŻebyśmy mogli ich kochać.
ALQUISTRoboty nie kochają.
DRUGI ROBOTKochalibyśmy nowe pokolenie.
DAMONPrzekaż nam sekret życia.
ALQUISTNie mogę.
DAMONPrzekaż nam sekret rozrodu.
ALQUISTOn przepadł.
RADIUSTy go znałeś.
ALQUISTNie znałem.
RADIUSBył zapisany.
ALQUISTPrzepadł. Spłonął. Roboty, jestem ostatnim człowiekiem i nie wiem tego, co wiedzieli inni. To wy ich zabiłyście!
RADIUSTobie darowaliśmy życie.
ALQUISTTak, życie! Okrutnicy, że też akurat mnie pozwoliliście żyć! Kochałem ludzi, a was, roboty, nie lubiłem nigdy. Widzicie te oczy? Bezustannie płaczą, płaczą mimo mej woli, same sobie; jedno opłakuje ludzi, a drugie was, roboty. Ja chciałbym dać wam życie. O Boże, niechby choć roboty się ostały! Gall, Gall, żeby uchować chociaż roboty!
RADIUSRób doświadczenia. Szukaj przepisu na życie.
ALQUISTPrzecież mówię do ciebie, głuchy jesteś? Mówię, że nie mogę! Nic nie osiągnę, roboty; prosty murarz ze mnie, budowniczy, o reszcie nie mam pojęcia. Nigdy nie byłem badaczem. Niczego nie dokonam. Nie zdołam stworzyć życia. Roboty, oto efekt moich wysiłków: wszystko na marne.
RADIUSPróbuj!
ALQUISTToż to czyste szaleństwo! Powiedz, Fabry, powiedz, Gall, jak mam się połapać w tych maciupkich szkiełkach? Żadne do mnie nie przemawia, żadne nie krzyczy: „Chwyć mnie, ja jestem to właściwe” — nie, nie, nie! Lepiej wszystkie rozbić!
DRUGI ROBOTTylko ty możesz wynaleźć życie.
ALQUISTJa, robocie? Patrz, nawet palce nie chcą mnie słuchać. Gdybyś wiedział, ile przeprowadziłem prób, a dalej nic nie mam. Nie odkryłem niczego. Już nie mogę, naprawdę nie mogę. Musicie szukać same, roboty.
RADIUSPokaż nam, co mamy robić. Robot wykona wszystko, co zlecą mu ludzie.
ALQUISTNie mam wam czego pokazać. Roboty, życie nie wyjdzie samo z probówki. A ja nie mogę eksperymentować na żywym ciele.
DAMONRób doświadczenia na żywych robotach.
ALQUISTNie, nie, ja nie chcę! Mogłyby przy tym umrzeć, słyszysz?
DAMONDostaniesz nowych! Sto robotów! Tysiąc robotów!
ALQUISTNie, nie, przestań!
DAMONBierz, kogo chcesz. Rób doświadczenia. Rób sekcje.
ALQUISTOszalałeś? Ja nie umiem! Widzisz tę księgę? To nauka o ciele. Nawet w książce nie mogę się rozeznać. Książki są martwe.
DAMONBierz żywe ciała. Zbadaj, jak są zrobione!
ALQUISTŻywe ciała? Co, mam je zabijać? Ja, który nigdy — — Nie gadaj głupstw, robocie! Mówię do ciebie, że jestem za stary! Widzisz, widzisz, jak mi się ręce trzęsą? Nie utrzymam skalpela. Widzisz, jak mi łzawią oczy? Nie dowidzę własnych dłoni. Nie, nie, nie mogę!
CZWARTY ROBOTŻycie zaginie.
DAMONEksperymentuj na żywych!
ALQUISTWstrzymaj się z tymi zapędami! Za wcześnie na to, nie słyszysz, co do ciebie mówię? Musicie mi dać trochę czasu — Jak ci na imię?
DAMONDamon z Hawru.
ALQUISTSłuchaj, robocie; wspomniałem o żywych ciałach z czystej rozpaczy, rozumiesz? To niedorzeczny pomysł; och, moja głowa! Cóż ja miałbym począć ze skalpelem?
CZWARTY ROBOTŻycie zaginie.
ALQUISTNa litość boską, przerwij ten obłęd! Prędzej nam ludzie ześlą życie z tamtego świata; może nawet teraz wyciągają do nas naręcza pełne życia. Ach, taka od nich biła wola istnienia! Słuchaj, może jeszcze zawrócą; są tak blisko nas, jakby nas otaczali; próbują się do nas dowiercić niczym w kopalnianym szybie. Ach, czyżbym wciąż słyszał ukochane me głosy?
DAMONBierz żywe ciała!
ALQUISTZlituj się, robocie, i nie nalegaj! Przecież widzisz, że sam nie wiem, co robię!
DAMONŻywe ciała!
ALQUISTCo, może ty sam chcesz iść pod nóż? — Na stół z tobą! Dalej, dalej, tylko szybko! — Jak to, cofasz się? Czyli boisz się śmierci?
DAMONJa — czemu akurat ja?
ALQUISTWięc nie chcesz?
DAMONPójdę.
Rozebrać go! Kłaść na stół! Prędko! I trzymać, byle mocno!
Boże, daj
Uwagi (0)