Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Burza - William Shakespeare (Szekspir) (warto czytać .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Burza - William Shakespeare (Szekspir) (warto czytać .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
mnie łatwiejszą się wyda, 
Bo do niej chętnym zabiorę się sercem, 
Gdy ciebie przymus tylko do niej wiąże. 
  PROSPERO
Biedny robaczku! W ogniu twoja dusza, 
Jak mi to świadczą twoje odwiedziny. 
  MIRANDA
Ty tak zmęczony!  
  FERDYNAND
Nie, szlachetna pani; 
Rankiem mi świeżym noc, gdy jesteś przy mnie. 
Proszę cię tylko, powiedz mi twe imię, 
Bym je do mojej dodać mógł modlitwy. 
  MIRANDA
Miranda. Ojcze, rozkaz twój złamałam! 
  FERDYNAND
Cudna Mirando! Podziwienia szczycie! 
Godna wszystkiego, co światu najdroższe! 
Niejednom dziewczę chętnym ścigał okiem, 
Słów ich harmonia nieraz moje uszy, 
Zbyt tylko chętne, w swe ujęła więzy; 
Różne kochałem dla cnót ich różnicy, 
Lecz żadnej jeszcze tak całą mą duszą. 
W każdej z nich zawsze jakaś skryta wada 
Z jej najpiękniejszym kłóciła się wdziękiem, 
Cały mu urok z wolna odbierała; 
Ty jedna tylko, ty, nieporównana, 
Wszystkie przymioty wszystkich stworzeń łączysz. 
  MIRANDA
Nie znam nikogo z płci mej; nie pamiętam 
Twarzy kobiecej, prócz mojej w zwierciadle, 
Anim widziała, co mężem zwać mogę, 
Prócz ciebie tylko, dobry przyjacielu, 
I oprócz równie drogiego mi ojca: 
Jakie są twarze innych ludzi, nie wiem, 
Ale na klejnot mojego posagu, 
Na moją skromność, przysięgam, że nie chcę 
Innego w życiu jak ty towarzysza, 
Bo wyobraźnia ma nie umie stworzyć 
Prócz ciebie godnej kochania istoty. 
Lecz ja szalona szczebiocę ci słowa 
Na ojca mego rozkazy niepomna. 
  FERDYNAND
Mirando, jestem księciem, królem może 
(Obym się mylił w moim przypuszczeniu!), 
Nie więcej pragnę znosić tę niewolę 
Jak od much widzieć wargi me nabrzmiałe. 
A teraz słuchaj słów z głębi mej duszy: 
Ledwom cię ujrzał, zaraz serce moje 
Do ciebie biegło, by ci wiernie służyć: 
Dla ciebiem został tym cierpliwym drwalem. 
  MIRANDA
Czy ty mnie kochasz?  
  FERDYNAND
O niebo i ziemio, 
Bądźcie mi świadkiem! Jeśli prawdę mówię, 
Szczęśliwym skutkiem słowa me uwieńczcie, 
A jeśli kłamię, wszystkie me nadzieje  
Ziemskiego szczęścia na łzy niech się zmienią! 
Kocham cię, cenię, uwielbiam nad wszystko, 
Co świat ten mieści. 
  MIRANDA
Ja szalona płaczę 
Nad tym, co całą duszę mą raduje. 
  PROSPERO
Dwóch szczerych uczuć jak piękne spotkanie! 
Niech świeża rosa boskich błogosławieństw 
Na kwiat ten młody bogato się zleje! 
  FERDYNAND
I czemuż płaczesz?  
  MIRANDA
Nad mą niegodnością, 
Która dać nie śmie, co chcę ofiarować, 
A wziąć się lęka, bez czego żyć nie chcę. 
Lecz to żart pusty, miłość bowiem moja 
Tym bardziej widna, im ją bardziej kryję. 
Precz więc ode mnie lękliwe wybiegi, 
A bądź mi radcą, niewinności święta! 
Jestem ci żoną, jeśli chcesz mnie pojąć, 
Jeśli mnie nie chcesz, umrę twoją sługą; 
Jak towarzyszkę możesz mnie odepchnąć, 
To w twej jest mocy, jak w mojej jest mocy, 
Czy chcesz, czy nie chcesz, twą być niewolnicą. 
  FERDYNAND
Mą panią, droga, ja twym niewolnikiem. 
  MIRANDA
Więc mężem moim?  
  FERDYNAND
A tak chętnym sercem, 
Jak chętnym więzień do wolności wraca. 
Oto ma ręka. 
  MIRANDA
To moja, w niej serce. 
A teraz żegnam cię na pół godziny. 
  FERDYNAND
O, bądź mi zdrowa, tysiąc, tysiąc razy!  
 
 
Wychodzą. PROSPERO
Chociaż nie mogę cieszyć się jak oni, 
Dla których wszystko słodkim jest zdziwieniem, 
Większej radości nic nie zbudzi we mnie. 
Do księgi teraz! Jeszcze przed wieczerzą 
Praca niejedna w sprawie tej mnie czeka 
 
Wychodzą. SCENA II
Inna część wyspy.
Wchodzą: Stefano, Trynkulo, za nimi Kaliban z butelką. STEFANO

Ani słowa więcej! Jak wypróżnimy beczułkę, zaczniemy pić wodę; ale przódy ani kropelki. Śmiało więc naprzód i szturmuj do flaszki! Sługo-potworo, pij do mnie!

TRYNKULO

Sługo-potworo! To wyspa szaleństwa. Powiadają, że tylko pięciu liczy mieszkańców; my tu trzej jesteśmy; jeśli dwaj pozostali mają głowy naszym podobne, chwieje się państwo w swoich podstawach.

STEFANO

Pij, sługo-potworo, kiedy ci rozkazuję. I cóż tak na mnie patrzysz? Zdawałoby się, że ci oczy do głowy przyśrubowano.

TRYNKULO

I gdzież chcesz, żeby mu je przyśrubowano? Byłby prawdziwie nieoszacowaną potworą, gdyby miał oczy w ogonie.

STEFANO

Mój pachołek-potwora język w winie utopił; co do mnie, ja i w morzu utopić się nie mogłem. Nim dostałem się do brzegu, tam i sam trzydzieści i pięć mil upłynąłem. Na to światło dzienne, potworo, będziesz moim porucznikiem albo chorążym.

TRYNKULO

Zrób go porucznikiem; nim zacznie nosić chorągiew, trzeba, żeby przód sam stać mógł na nogach.

STEFANO

Nie cofniemy przynajmniej kroku, monsieur potworo.

TRYNKULO

Ani posuniecie go naprzód, ale jak psy milczkiem przycapniecie.

STEFANO

Ciołku z księżyca, otwórz gębę choć raz w życiu, jeśli jesteś dobrym ciołkiem z księżyca.

KALIBAN
Pozwól mi, panie, oblizać twój trzewik; 
A temu służyć nie chcę — nie ma serca. 
  TRYNKULO

Kłamiesz, ty najgłupsza potworo! Mam dosyć serca, żeby policjanta przez kij przesadzić. Jak to, ty bezwstydna rybo, byłże kiedy tchórzem człowiek, który wypił tyle wina, co ja dzisiaj? I ty śmiesz prawić takie potwarcze kłamstwa, ty, co jesteś tylko pół rybą a pół potworą?

KALIBAN
O patrz, jak ze mnie szydzi; o mój panie, 
Jaśnie mój panie, czy pozwolisz na to? 
  TRYNKULO

Jaśnie panie powiada? Czy widział kto głupszą potworę?

KALIBAN

Patrz, znowu; proszę, na śmierć go zakąsaj.

STEFANO

Trynkulo trzymaj język za zębami; na najmniejszy znak buntu na pierwszej gałęzi. — Ten biedny potwór jest moim poddanym i nie pozwolę, aby cierpiał krzywdę.

KALIBAN
Dzięki ci, panie! Czy raczysz raz jeszcze 
Wysłuchać prośby, którą ci zaniosłem? 
  STEFANO

Ani wątpliwości. Klęknij i powtórz! Ja i Trynkulo, stojąc, będziemy słuchali.

Wchodzi Ariel niewidzialny. KALIBAN
Jak już mówiłem, służę tyranowi, 
Który przez chytrość swoją i przez czary 
Ukradł mi wyspę. 
  ARIEL
Kłamiesz. 
  KALIBAN
Ty sam kłamiesz, 
Ty małpo śmieszna; jakże z serca pragnę, 
Żeby udusił cię mój pan waleczny! 
Nie kłamię wcale. 
  STEFANO

Trynkulo, jeśli mu raz jeszcze przerwiesz opowiadanie, na tę rękę, wytrącę ci kilka zębów.

TRYNKULO

Ja? Ja nic nie mówiłem.

STEFANO

Więc ani mur-mur ani mar-mar! (do Kalibana) Ciągnij rzecz dalej.

KALIBAN
Jak powiedziałem, wyspę w posiadanie 
Czarami zyskał. Jeśli twa chce wielkość 
Pomścić to na nim — bo wiem, że masz serce, 
Lecz ten go nie ma. 
  STEFANO

Nie podlega wątpliwości.

KALIBAN

Będziesz jej panem, ja ci będę służył.

STEFANO

Jakże to zrobić? Czy możesz mnie poprowadzić do nieprzyjaciela?

KALIBAN
Nic łatwiejszego: we śnie ci go wydam, 
Łatwo mu w głowę będziesz gwóźdź mógł zabić. 
  ARIEL

Kłamiesz; nie możesz.

KALIBAN
Co za pstry błazen i bez mózgu dudek!  
Błagam cię, daj mu dobrego szturchańca, 
Odbierz mu flaszkę, a potem niech pije 
Słoną mórz wodę, bo mu nie pokażę, 
Gdzie źródła biją. 
  STEFANO

Trynkulo, nie narażaj się na nowe niebezpieczeństwo; przerwij jeszcze choć tylko jednym słowem opowiadanie potwory, a przysięgam na tę rękę, że litość za drzwi wypchnę i na leśne zbiję cię jabłko.

TRYNKULO

Czego ty chcesz ode mnie? Co ja wam zrobiłem? Nie powiedziałem słówka; usunę się dalej.

STEFANO

Czy nie powiedziałeś, że kłamie?

ARIEL

Kłamiesz.

STEFANO

Kłamię? Dobrze, weź więc, co ci daję (uderza go). Jeśli ci to do smaku, raz jeszcze zadaj mi kłamstwo.

TRYNKULO

Nie zarzucałem ci kłamstwa. Czyś stracił rozum i uszy zarazem? Niech zaraza padnie na twoją butelkę! To są skutki wina i pijaństwa. Morowe powietrze na twoją potworę, a twoje palce niech diabli porwą!

KALIBAN

Ha, ha, ha!

STEFANO

A teraz prowadź dalej twoją powieść. Proszę cię, trzymaj się w oddaleniu.

KALIBAN
Wybij go dobrze, a po krótkim czasie 
I ja bić będę. 
  STEFANO
Odsuń się. Mów dalej. 
  KALIBAN
Więc jak mówiłem, zwyczajem jest jego 
Spać po południu. Zabrawszy mu książki, 
Możesz go zdusić albo łupą drzewa 
Czaszkę mu rozbić, lub na pal go nadziać, 
Albo mu gardziel przeciąć twoim nożem. 
Ale pamiętaj, zabierz mu przód książki, 
Bo on bez książek nie mędrszy ode mnie; 
Bez nich na pomoc nie przyjdą mu duchy, 
Które go z serca jak ja nienawidzą. 
Spal tylko książki! Ma on pyszne sprzęty, 
W które przystroi dom, gdy go mieć będzie. 
Lecz co uwagi jest twej najgodniejsze,  
To córki piękność — on ją sam nazywa 
Nieporównaną. Z niewiast nie widziałem 
Jak córkę jego i matkę Sykoraks, 
Ale Sykoraks tak ona prześciga, 
Jak rzecz największa prześciga najmniejszą. 
  STEFANO

I czy naprawdę tak piękną jest dziewką?

KALIBAN
O wierzaj, wierzaj, godna twego łoża 
I na świat ładne wyda ci potomstwo. 
  STEFANO

Potworo, zabiję tego człowieka. Córka jego i ja będziemy królem i królową (Boże błogosław naszej mościwości!). Trynkulo i ty będziecie wicekrólami. Trynkulo, jak ci się plan ten podoba?

TRYNKULO

Przewyborny.

STEFANO

Daj mi rękę; żałuję, żem ci skórę wygarbował; ale póki życia, trzymaj język za zębami.

KALIBAN
Za pół godziny znajdziem go śpiącego; 
Czy chcesz go zabić? 
  STEFANO
Zabiję, na honor! 
  ARIEL

Wszystko to panu mojemu doniosę.

KALIBAN
Lejesz mi w serce rozkosz i wesele. 
Cieszmy się teraz! Czy chcesz mi zanucić 
Piosneczkę, której przed chwiląś mnie uczył? 
  STEFANO
Chętnie przychylam się do twojej prośby, potworo. Dalej, Trynkulo, śpiewajmy! (śpiewa) 
Bij ich i drwij z nich, i kpij z nich, i drwij z nich, 
A myśl jest wolna! 
  KALIBAN

To nie ta nuta.

Ariel gra na piszczałce i na bębenku. STEFANO

Co się to znaczy?

TRYNKULO

To nuta naszej piosneczki grana przez pana Nikogo.

STEFANO

Jeśliś jest człowiekiem, pokaż się we własnej postaci; jeśliś jest diabłem, pokaż się, jak ci się podoba.

TRYNKULO

A odpuść nam nasze winy!

STEFANO

Kto umiera, płaci wszystkie długi; wyzywam cię! Panie, zmiłuj się nad nami!

KALIBAN

Czy się boisz?

STEFANO

Nie, potworo, nigdy!

KALIBAN
Nie bój się; wyspa pełna jest rozgłosów  
I słodkich pieśni nigdy nieszkodzących. 
Czasami tysiąc dźwięcznych instrumentów 
Brzmi nad mym uchem; czasami brzmią głosy, 
Co, gdym się ze snu długiego obudził, 
Znów mnie uśpiły, a wtedy w marzeniu 
Zda się, że chmury otwarte widziałem 
I wielkie skarby spaść na mnie gotowe, 
Tak, że zbudzony marzyć znów pragnąłem. 
  STEFANO

Pokazuje się, że będę miał rozkoszne królestwo, będę miał kapelę bez kosztów.

KALIBAN

Gdy Prospero zginie.

STEFANO

Co się spełni niebawem; nie zapomniałem historii.

TRYNKULO

Głos się oddala; idźmy za nim, a potem do dzieła!

STEFANO

Potworo, prowadź nas; my za tobą. Chciałbym widzieć tego bębenistę; bije jak za dobrych czasów.

TRYNKULO

Czy chcesz ruszyć w drogę? Spieszę za tobą, Stefano.

Wychodzą. SCENA III
Inna część wyspy.
Wchodzą: Alonso, Sebastian, Antonio, Gonzalo, Adrian, Francisko i inni. GONZALO
Na Matkę Boską, nie mogę iść dalej. 
Stare mnie kości bolą; co za droga 
Śród ścieżek długich, dziwnie pogmatwanych! 
Pozwól wypocząć. 
  ALONSO
Nie mogę cię ganić, 
I ja znużony, czuję ociężenie 
Na duszy nawet; usiądź i wypocznij. 
Tu składam wszystkie próżne me nadzieje, 
Nie chcę ich dłużej za pochlebców trzymać; 
Darmo go, darmo szukamy — utonął; 
A z wszystkich naszych badań bezowocnych 
Śmieje się morze. Niechże i tak będzie! 
  ANTONIO
(na stronie do Sebastiana)
Cieszę się z serca, że nadzieję stracił. 
Tylko ty, panie, choć raz zawiedziony, 
Nie trać nadziei. 
  SEBASTIAN
Przy pierwszej zręczności30 
Dokończym dzieła. 
  ANTONIO
Dokończym tej nocy, 
Bo teraz, ciężką znużeni podróżą, 
Nie będą zdolni czujnej straży trzymać 
Jak wypoczęci. 
  SEBASTIAN
Tej nocy. Dość na tym! 
 
Uroczysta i dziwna muzyka. Prospero w powietrzu, niewidzialny. Wchodzą dziwne postacie i zastawiają ucztę. Tańczą wokoło, a uprzejmymi znakami pozdrowienia zapraszają króla i jego towarzyszy, żeby jedli. Potem wychodzą. ANTONIO
Skąd ta harmonia? Dobrzy przyjaciele, 
Słuchajcie tylko!  
  GONZALO
Dziwnie słodkie pieśni! 
  ALONSO
Ześlij nam, Boże, twych stróżów aniołów! 
I cóż to było? 
  SEBASTIAN
Żyjące
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Burza - William Shakespeare (Szekspir) (warto czytać .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz