Burza - William Shakespeare (Szekspir) (warto czytać .TXT) 📖
Burza to komedia Shakespeare'a, która powstała w 1611 roku. Jest to jedna z ostatnich sztuk poety. Jest też jedynym utworem, w którym zachowana jest zasada trzech jedności — czasu, miejsca i akcji.
Prawowity władca Mediolanu, Prospero, zostaje wypędzony wraz ze swoją córką Mirandą na wyspę przez swojego brata Antonia oraz króla Neapolu, Alonsa. Po kilku latach w wyniku burzy, którą wywołał, używając magii, Prospero, na wyspę trafiają też między innymi Antonio i Alonso. Zaczyna się walka o władzę.
- Autor: William Shakespeare (Szekspir)
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Burza - William Shakespeare (Szekspir) (warto czytać .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)
Piękne to było wesele i powrót nasz szczęśliwy.
ADRIANNigdy Tunis nie miał tak znakomitej królowej.
GONZALONigdy, od czasów wdowy Dydony.
ANTONIOWdowy, daj ją katu! Skądże tu wlazła ta wdowa? Wdowy Dydony!
SEBASTIANA cóż byś powiedział, gdyby jeszcze był dodał: wdowiec Eneasz? Nie ma się o co gniewać.
ADRIANWdowy Dydony, powiedziałeś? Zdaje mi się przecie, że Dydo była z Kartaginy, nie z Tunisu.
GONZALOTunis, panie, to dawna Kartagina.
ADRIANKartagina?
GONZALOTak jest, Kartagina.
ANTONIOSłowo jego potężniejsze od zaczarowanej lutni.
SEBASTIANWybudował jego siłą nie tylko mury, ale i domy.
ANTONIOA teraz, z kolei, jaką rzecz niepodobną bez trudności wykona?
SEBASTIANWłoży wyspę do kieszeni i powiezie ją do domu dla syna na jabłuszko.
ANTONIOA ziarnka posieje w morzu i nowych się wysp dochowa.
GONZALOCo mówisz?
ANTONIOJuż nic więcej.
GONZALOMówiliśmy, panie, że suknie nasze zdają się teraz tak świeże, jak były w Tunis na ślubie twojej córki, teraz królowej.
ANTONIOJakiej jeszcze nigdy tam nie było.
SEBASTIANPrzepraszam, z wyjątkiem tylko wdowy Dydony.
ANTONIOWdowy Dydony, prawda, wdowy Dydony!
GONZALOCzy kamizelka moja nie jest tak świeża, jak gdy ją wziąłem po raz pierwszy? Rozumie się, pod pewnym względem.
ANTONIOTo „pod pewnym względem” warte złotych ramek.
GONZALOKiedy ją wdziałem na ślub twojej córki?
ALONSONie, nie, on zginął!
SEBASTIANO, skończ, skończ, proszę!
SEBASTIANGdybym na wyspie tej obsiewał pola —
ANTONIOSiałby pokrzywy.
SEBASTIANKoniec jego rzeczypospolitej zapomniał o początku.
GONZALOI żadnych małżeństw między poddanymi?
ANTONIOŻadnych; zmieszani parobcy i dziewki.
GONZALOMoje by rządy prześcigły21 wiek złoty.
SEBASTIANWaszą królewską mość błogosław Boże!
ANTONIODość tego, słowa twoje mnie nie obchodzą.
GONZALOBardzo wierzę, królu. Mówiłem tylko, żeby dać sposobność do śmiechu tym panom, których płuca tak są drażliwe i łaskotliwe, że lada nic ich rozśmiesza.
ANTONIOZ ciebieśmy się teraz śmieli.
GONZALOPorównany z wami w tego rodzaju błazeństwach jestem tak dobrze jak niczym; śmiejcie się więc dalej z niczego.
ANTONIOTo mi cios nie lada!
SEBASTIANSzkoda tylko, że padł płazem.
GONZALOJesteście szlachtą niepospolitego serca, gotowi ściągnąć księżyc z jego sfery, gdyby przypadkiem na niej pięć tygodni bez zmiany pozostał.
Bez wątpienia, i poszlibyśmy z nim jak z latarką na nietoperze.
ANTONIONie gniewaj się tylko, dobry mój panie.
GONZALOJa? Uchowaj Boże! Zaręczam. Nie tak łatwo rozsądek mój zamącić. Czybyście raczej nie chcieli śmiechem do snu mnie ukołysać? Jestem nadzwyczaj znużony.
ANTONIOPołóż się więc i słuchaj nas.