Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Burza - William Shakespeare (Szekspir) (warto czytać .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Burza - William Shakespeare (Szekspir) (warto czytać .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
class="stanza-spacer">  PROSPERO
Nie. 
(do Antonia) 
Co do ciebie, ze wszystkich najgorszy, 
Którego bratem nazywać nie mogę, 
Ust bowiem moich nie chcę tak pokalać, 
Wszystkie ci czarne przebaczam występki, 
Tylko się o me księstwo dopominam, 
Które, wiem dobrze, powrócić mi musisz. 
  ALONSO
Jeżeli jesteś prawdziwym Prosperem, 
Powiedz nam cuda twego ocalenia; 
Jak nas spotkałeś, których na wybrzeżu 
Rozbiła burza, trzy temu godziny, 
Drogiego syna (o gorzkie wspomnienie!), 
Mego Fernanda, w falach pogrzebała? 
  PROSPERO
Z boleścią słyszę, królu, o twej stracie.  
  ALONSO
Strata tak wielka, że cierpliwość sama 
Mówi, że na nią lekarstwa mi nie da. 
  PROSPERO
Nie chciałeś raczej wezwać jej na pomoc; 
Ja bowiem, dzięki jej wszechwładnej sile 
I słodkim wpływom, po równym nieszczęściu 
Znalazłem pokój w cichej rezygnacji. 
  ALONSO
Mówisz: po równym mojemu nieszczęściu? 
  PROSPERO
Po równie wielkim i świeżym jak twoje.  
Lecz, żeby stratę bolesną osłodzić, 
Nie mam, o królu, na moje rozkazy 
Środków, co tobie pociechę przyniosą; 
Bo ja jedyną córką utraciłem. 
  ALONSO
Córkę? O nieba! Gdyby teraz żyli, 
Król i królowa w pięknym Neapolu! 
O gdyby żyli! Jak chętnie bym złożył 
Stare me kości na łożu błotnistym, 
Na którym teraz mój syn śpi kochany! 
Lecz powiedz, kiedy utraciłeś córkę? 
  PROSPERO
W ostatniej burzy. — Widzę, ci panowie 
Tak są spotkaniem naszym odurzeni, 
Że wszystek rozum w głowach się im mąci; 
W swoich ócz nie chcą świadectwo uwierzyć 
I dźwięk słów własnych za złudzenie biorą. 
Lecz cobądźkolwiek38 zmysły wam zmieszało, 
Nie wątpcie, proszę, że jestem Prospero,  
Z Mediolanu wypędzony książę, 
Przygnany cudem na wyspy tej pana, 
Na której brzegach okręt się wasz rozbił. 
Lecz dosyć na tym, za długa to powieść, 
Abym ją zaraz, przy pierwszym spotkaniu, 
Śniadając spólnie, zdołał rozpowiedzieć. — 
Witam cię, królu! Mym dworem ta cela: 
Sług tam niewiele, a na mojej wyspie 
Nie ma poddanych. Królu, zajrzyj, proszę. 
Skoro mi moje powróciłeś księstwo, 
I ja ci równym chcę odpłacić skarbem, 
Cud chcę pokazać, który cię pocieszy, 
Jak mnie pocieszył zwrot mojego księstwa. 
 
Otwiera się cela; widać w głębi Ferdynanda i Mirandę grających w szachy. MIRANDA
Zda mi się, panie, że mnie oszukujesz.  
  FERDYNAND
Nie, moja droga, tego bym nie zrobił 
Za świata skarby. 
  MIRANDA
Nie będę się skarżyć, 
Choćbyśmy grali o dwadzieścia królestw, 
A ty wygranej oszukaństwem szukał. 
  ALONSO
Jeśli to także jednym z wyspy zjawisk, 
Drogiego syna dwa razy utracę. 
  SEBASTIAN
Cud nad cudami!  
  FERDYNAND
Choć zagładą grozi, 
I morze nawet czuje miłosierdzie. 
Złorzeczyć falom nie miałem powodów. 
 
Klęka przed Alonsem. ALONSO
Błogosławieństwa szczęśliwego ojca 
Niech wszystkie, wszystkie otoczą cię wkoło! 
Wstań i opowiedz, jak się tu dostałeś. 
  MIRANDA
O cuda! Ileż pięknych stworzeń widzę! 
Jak pełny wdzięków ludzki ród na ziemi! 
Jak jest szczęśliwy świat nowy, co żywi 
Takich mieszkańców! 
  PROSPERO
To nowe dla ciebie. 
  ALONSO
Kto jest dziewica, z którą w szachy grałeś? 
Wasza znajomość trzech godzin nie liczy; 
Czy to bogini, co nas rozdzieliła, 
A tu nas łączy?  
  FERDYNAND
Ojcze, to śmiertelna 
Przez nieśmiertelną dana mi Opatrzność. 
Biorąc ją, ojca nie mogłem się radzić, 
Myślałem bowiem, że nie miałem ojca; 
To córka księcia na Mediolanie, 
O którym tyle słyszałem powieści, 
Choć go me oczy nigdy nie widziały. 
Jemu winienem drugie moje życie, 
A przez tę panią drugim jest mi ojcem. 
  ALONSO
Tak jak ja dla niej. Jak dziwna, że muszę 
O przebaczenie własne dziecko prosić! 
  PROSPERO
Dość na tym, królu! Niech gorzkich pamiątek 
Niewdzięczne brzemię na myślach nie ciąży. 
  GONZALO
Wewnętrzne łkanie mowę mi odjęło, 
Inaczej byłbym już dawno zawołał: 
Na młodą parę dwojga narzeczonych 
Twych błogosławieństw, Boże, złóż koronę, 
Twój bowiem palec drogę tę zakreślił, 
Która nas wszystkich wiodła na tę wyspę. 
  ALONSO
Amen, Gonzalo. 
  GONZALO
Pan Mediolanu 
Po toż z swojego wygnany był księstwa, 
By w Neapolu ród jego królował? 
Cieszcie się wszyscy radością nad radość, 
Zapiszcie złotem na wiecznych kolumnach: 
W jednej podróży i Klarybel męża 
Znalazła w Tunis, i brat jej, Ferdynand, 
Tam żonę znalazł, gdzie miał sam zaginąć, 
Prospero księstwo na ubogiej wyspie, 
A my tam wszyscy znaleźliśmy siebie, 
Gdzie nikt już myśli swoich nie był panem. 
  ALONSO
(do Ferdynanda i Mirandy)
Dajcie mi ręce. Niech żal i zgryzota 
Na tego duszę spadną, co wam teraz 
Szczęścia nie życzy. 
  GONZALO
Niech tak będzie, Amen! 
(wchodzi Ariel, za nim Kapitan i Bosman, odurzeni) 
Patrz, patrz, mój królu! Nowi towarzysze! 
Czy nie mówiłem: zuch ten nie utonie, 
Póki na lądzie stoją szubienice? 
Jak to, grzeszniku, ty, co na okręcie 
Umiałeś bluźnić wszystkiemu co święte, 
Teraz na lądzie przekleństw w gębie nie masz? 
Co tam nowego? 
  BOSMAN
Najlepsza nowina, 
Żeśmy znaleźli króla i dwór cały, 
Że okręt, który trzy temu godziny 
Opuściliśmy rozbity na skałach, 
Znowu we wszystkie swe przybrany stroje 
Czeka nas dziarski jak w dniu wypłynięcia. 
  ARIEL
(na stronie)
Całej tej służby dokonałem, panie, 
Od czasu wyjścia. 
  PROSPERO
(na stronie)
Dobrze, bystry duchu! 
  ALONSO
To nie jest ziemskich rzeczy bieg zwyczajny; 
Po cudzie nowy, większy cud się jawi. 
Jak tu przybyłeś? Opowiedz nam teraz. 
  BOSMAN
Gdybym był pewny, że jeszcze nie marzę,  
Rzecz opowiedzieć próbowałbym, królu. 
Wszyscy, zebrani nie wiem jaką sprawą, 
Spaliśmy twardo pod nawy pokładem, 
Aż tu nas zbudził łoskot pomieszany 
Ryków i krzyków, wycia, kajdan brzęków, 
Tysiąca innych równie strasznych wrzasków; 
Gdyśmy się wolni zerwali na nogi, 
Patrzym, aż oto królewski nasz okręt 
Stoi przed nami cały w świeżym stroju; 
Nuż więc ku niemu ciekawy kapitan; 
Aż tu jak we śnie coś nas rozłączyło 
I tu przywiodło, odurzonych, do was. 
  ARIEL
(na stronie)
Czy wszystko dobrze? 
  PROSPERO
(na stronie)
Dobrze; będziesz wolny. 
  ALONSO
Kto błądził kiedy po takich majakach? 
Więcej tu widzę, niżeli nam może 
Bieg naturalny rzeczy wytłumaczyć: 
Niech rozum jaka wyrocznia objaśni. 
  PROSPERO
Królu, mój panie, nie kłopocz twych myśli 
Nad rozwiązaniem dziwów całej sprawy; 
W wolniejszej chwili, która przyjdzie wkrótce, 
Sam wszystkie cuda dobitnie wyjaśnię, 
Całą ciekawość twoją zaspokoję, 
Teraz bądź wesół, myśl o wszystkim dobrze. 
(do Ariela) Leć, duchu, rozwiąż potęgę mych czarów, 
Kalibanowi, jego towarzyszom 
Wróć teraz wolność. (wychodzi Ariel) 
Najjaśniejszy panie, 
Z twej służby kilku braknie jeszcze ludzi, 
O których, zda się, całkiem zapomniałeś. 
 
Wraca Ariel, pędząc przed sobą Kalibana, Stefana i Trynkula, w ukradzionej odzieży. STEFANO

Niech każdy troszczy się o drugich, a niech nikt nie troszczy się o siebie, bo wszystko na świecie przypadkiem. Coraggio39 więc, potworo, coraggio!

TRYNKULO

Jeśli mnie nie oszukują szpiegi, których noszę w głowie, wspaniały widzę przed sobą widok.

KALIBAN
Cóż to za piękne duchy, o Setebos! 
Pan mój jak piękny! Lecz boję się chłosty. 
  SEBASTIAN
Ha, ha! Antonio, cóż to za stworzenia? 
Czy są na sprzedaż? 
  ANTONIO
Tak przynajmniej sądzę; 
Jeden z nich całkiem wygląda na rybę 
I bez wątpienia dobry jest na sprzedaż. 
  PROSPERO
Spojrzyjcie tylko na ubiór tych ludzi, 
A potem sądźcie o ich uczciwości. 
Ten łotr potworny to syn czarownicy, 
Której rozkazów księżyc słuchał kornie, 
Ona swym słowem bez jego udziału 
Przypływem morza rządziła do woli. 
Gdy mnie okradli, szpetny ten pół-diabeł 
(Bo jest bękartem z diabła urodzonym) 
Na życie moje spiski z nimi knował. 
W tych dwóch zapewne majtków twych poznajesz, 
A moim sługą jest ten syn ciemności. 
  KALIBAN
O, teraz pewnie na śmierć mnie zaszczypie! 
  ALONSO

Wszak to Stefano, mój pijak piwniczy.

SEBASTIAN

Jeszcze pijany. Gdzie on wina dostał?

ALONSO
A to Trynkulo na nogach się chwieje. 
Pragnąłbym wiedzieć, gdzie oni znaleźli 
Szlachetny napój, co ich tak pozłocił. 
Gdzie żeś się dostał do tej marynaty? 
  TRYNKULO

Do takiej dostałem się marynaty od czasu, jak was po raz ostatni widziałem, że podobno nigdy z moich kości nie wyjdzie; teraz przynajmniej muchy kąsać mnie nie będą.

SEBASTIAN

A ty, Stefano, powiedz, jak tam z tobą?

STEFANO

O, nie dotykaj mnie! Ja nie Stefano, ale Kurcz.

PROSPERO

Podobno chciałeś być królem tej wyspy, hultaju?

STEFANO

To byłbym królem pokurczem.

ALONSO
(wskazując Kalibana)
Nigdy nic dziwniejszego nie widziałem. 
  PROSPERO
A w szpetnym ciele równie szpetna dusza. 
Idź do mej celi z twymi kompanami, 
Uprzątnij wszystko, jeśli nie chcesz chłosty. 
  KALIBAN
Wypełnię wszystko, a mądry na przyszłość, 
Na twoje łaski pokorą zarobię.  
Jakiż był ze mnie osioł dubeltowy, 
Żem sobie wybrał za boga pijaka, 
Cześć oddawałem takiemu błaznowi. 
  PROSPERO
Precz z moich oczu!  
  ALONSO
Złóżcie to odzienie, 
Gdzieście znaleźli. 
  SEBASTIAN
A raczej ukradli. 
 
Kaliban, Stefano i Trynkulo wychodzą. PROSPERO
A teraz, królu, ciebie i dwór cały 
Do mojej biednej zaprosić śmiem celi; 
Tam na noc jedną znajdziecie spoczynek, 
Której część szybko na rozmowach spłynie. 
Opowiem dzieje mojego żywota, 
Odkąd przybyłem na samotną wyspę. 
Do Neapolu ze dniem wypłyniemy, 
Tam, z bożą łaską, odbędziemy spólnie 
Ślub uroczysty drogich naszych dzieci; 
A potem wrócę do mojego księstwa, 
Gdzie grób mi będzie każdą trzecią myślą. 
  ALONSO
Twojej powieści czekam niecierpliwie, 
Każde jej słowo do mojego ucha 
Dziw wniesie nowy. 
  PROSPERO
Wszystko ci opowiem. 
Prócz tego cisze morskie ci przyrzekam, 
Pomyślne wiatry, tak szybką żeglugę, 
Że twoją flotę królewską prześcigniesz. 
Mój Arielu, ptaszku mój kochany, 
Niechaj to będzie ostatnia twa służba, 
Bywaj zdrów potem i śród elementów 
Bujaj szczęśliwy! — Racz wejść do mej celi. 
 
Wychodzą.
Epilog
(mówiony przez Prospera)
Teraz zniknęły wszystkie czary moje, 
Teraz o własnych tylko siłach stoję; 
Siły to słabe; dziś od was zależy, 
Czy nawa moja z wiatrami pobieży40, 
Czyli tu jeńcem samotnym zostanę. 
Lecz kiedy księstwo moje odzyskane, 
Gdy przebaczone krwawe przedsięwzięcia, 
Niech mnie tu wasze nie wiążą zaklęcia, 
Ale od długiej i smutnej niewoli 
Niechaj mnie pomoc rąk waszych wyzwoli; 
Ze wszystkich piersi szmer długi, łaskawy 
Niech teraz wydmie żagle mojej nawy 
Albo się z celem długiej pracy minę, 
Jakby choć krótką bawić was godzinę. 
Przeciw wam w pomoc nie przyjdą mi duchy; 
Na moje czary każdy z was jest głuchy 
I rozpacz tylko czeka na mnie wszędzie, 
Jeśli modlitwa w pomoc nie przybędzie: 
Modlitwa bramy litości otwiera 
I błędów dawnych pamiątki zaciera, 
Jak sami chcecie grzechów odpuszczenia, 
Tak mi przebaczcie moje przewinienia. 
 
Przypisy:
1. Ludolf (...) książę Leudegart — Ludolf nazywa się u Ayrera Fürst in Liltau (książę litewski?), a Laudegart Fürst du Wiltau (Wilda — Wilno?). [przypis redakcyjny]
2. moje chłopcy — dziś: moi chłopcy a. moje chłopaki. [przypis edytorski]
3. dziurawszy — dziś popr: bardziej dziurawy. [przypis edytorski]
4. mająż — konstrukcja z partykułą -że (skróconą do -ż); znaczenie: czy mają. [przypis edytorski]
5. przódy — dziś: wprzódy, najpierw. [przypis edytorski]
6. miałamli — konstrukcja z partykułą -li; znaczenie: czy miałam. [przypis
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Burza - William Shakespeare (Szekspir) (warto czytać .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz