Tytus Andronikus - William Shakespeare (Szekspir) (polska biblioteka .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Niezwykle krwawa opowieść o zemście w różnych smakach, oparta luźno na dziejach starożytnego Rzymu oraz micie o Filomeli, zdradza mroczne fascynacje mistrza ze Stratford.
Ze względu na schematyczność utworu próbowano podważyć autorstwo Shakespeare'a; próby te jednak nie powiodły się. Cóż nam pozostaje? Z zadumą patrzeć na upiorną paradę fantazmatów, takich jak „nierządnica u władzy doprowadzająca do ruiny państwa” czy wcielenie „absolutnie obcego” (w kategoriach rasowych, cywilizacyjnych i religijnych) bezwstydnie przyznającego się do pokrewieństwa ze złem absolutnym — to mroczne cienie postaci Lady Makbeth i Otella.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: William Shakespeare (Szekspir)
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Tytus Andronikus - William Shakespeare (Szekspir) (polska biblioteka .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)
je gotów
Wyjąwszy tutaj.
TYTUS
Jak to, wbrew mej woli?
MARKUS
Nie, nie, Tytusie, my tylko błagamy,
Przebacz mu, dozwól w tym grobie go złożyć.
TYTUS
I ty, z synami moimi w przymierzu,
Rzuciłeś plamę na czysty mój honor;
W każdym z was tylko wroga mego widzę;
Daremną prośbą nie dręczcie mnie dłużej.
MARCJUSZ
Stracił nad sobą panowanie. Idźmy.
KWINTUS
Nie, póki brata nie pogrzebiem kości.
Markus i synowie Tytusa klękają.
MARKUS
Bracie, natura błaga pod tym mianem!
KWINTUS
Ojcze, natura w imieniu tym mówi!
TYTUS
O, milcz, milcz tylko lub wszystkim wam biada!
MARKUS
Więcej niż duszy mej połowo, bracie!
LUCJUSZ
Ojcze, nas wszystkich duszo i istności!
MARKUS
Pozwól w tym cnoty gnieździe mi pochować
Mego synowca, co szlachetnie poległ
W obronie siostry Lawinii honoru.
Jesteś Rzymianin, nie bądź barbarzyńcą;
Grecy, mądrzejszą kierowani radą,
Nie odmówili grobu Ajaksowi,
Choć samobójcy; mądry syn Laerta
W jego pogrzebu wystąpił obronie,
I ty nie dozwól, aby radość twoja,
Aby twój Mucjusz wejścia tam nie znalazł.
TYTUS
Wstań, bracie! Dzień to z mych dni najczarniejszy,
Bo w nim me dzieci skalały mój honor.
Dobrze, w tym grobie złóżcie go — mnie potem.
Wnoszą Mucjusza do grobowca.
LUCJUSZ
Śpij tu, Mucjuszu, z twymi przyjaciółmi,
Aż uwieńczymy twój grób trofeami.
Wszyscy klękają.
Niech nikt nie płacze po Mucjusza zgonie,
Bo w sławie żyje, kto za cnotę umarł.
Wychodzą wszyscy prócz Marka i Tytusa.
MARKUS
By myśl odwrócić od bolesnych zdarzeń,
Powiedz mi, jaką sztuki subtelnością7
Królowa Gotów tak nagle urosła?
TYTUS
Nie wiem; wiem tylko, że jest cesarzową;
Czy w tym subtelność8 jaka, Bóg wie tylko.
Czy nie jest dłużną wdzięczności mężowi,
Co ją z daleka do tej chwały przywiódł?
Z swego się długu szlachetnie uiści.
Wchodzą Cesarz, Tamora i jej dwaj synowie z Murzynem z jednej strony, z drugiej Basjanus i Lawinia z orszakiem.
SATURNINUS
Tak więc, Basjanie, odniosłeś nagrodę;
Z piękną małżonką daj ci Boże radość!
BASJANUS
A tobie z twoją! Nic więcej nie dodam,
A mniej nie życzę; tym żegnam cię słowem.
SATURNINUS
Jeśli Rzym prawa, a ja mam potęgę,
Ten gwałt zapłacisz drogo z przyjaciółmi.
BASJANUS
Nazywasz gwałtem zabranie własności,
Mej narzeczonej, a teraz mej żony?
Niech prawa rzymskie tę rozstrzygną sprawę,
Tymczasem wziąłem to, co było moje.
SATURNINUS
W krótkich mnie, panie, dzisiaj zbywasz słowach,
Lecz i mój przyjdzie czas, byleśmy żyli.
BASJANUS
Odpowiem, panie, za wszystko, com zrobił,
Wedle sił moich, choćby kosztem życia.
Dziś moje względem Rzymu powinności
Jedno mi słowo dodać nalegają.
Ten pan szlachetny, Tytus, na honorze
I na swej sławie ciężko jest dotknięty;
Jednak on własną ręką syna zabił
W gorącej chęci oddania ci córki,
Gniewem szalony, że śmiał opór stawić
W szczerości ducha zrobionej ofierze.
Wróć mu więc łaskę twoją, Saturninie,
Bo w każdym czynie swojego żywota
Twoim i Rzymu pokazał się ojcem.
TYTUS
Twoich się wstawień nie dopraszam, książę,
Boś z nimi razem sprawcą mej ohydy.
Niech Rzym i niebo świadkami mi będą,
Jak szczerzem kochał i czcił Saturnina.
TAMORA
Dostojny panie, jeśli kiedykolwiek
Miała Tamora w oczach twoich łaskę,
We wszystkich sprawie dozwól mi przemówić:
Przebacz im wszystkim przez miłość Tamory.
SATURNINUS
Co? Pani, wobec wszystkich być zelżonym
I podle wszystko przebaczyć bez zemsty?
TAMORA
Uchowaj Boże, abym zapragnęła
Być kiedy sprawcą twego poniżenia!
Ale honorem odpowiadam własnym
Za Andronika Tytusa niewinność;
Gniew jego świadczy jasno jego boleść9;
Więc na mą prośbę spojrzyj nań łaskawie,
Dla czczych przypuszczeń nie trać przyjaciela,
Szlachetnej duszy nie smuć gniewnym okiem.
cicho do Cesarza
Słuchaj mej rady, daj się ułagodzić,
Skryj gniew i utaj choć słuszną urazę.
Ledwo zasiadłeś na cesarskim tronie,
Strzeż się, ażeby lud z patrycjuszami,
Biorąc w opiekę słuszną jego sprawę,
Nie chciał cię strącić za grzech niewdzięczności,
Którą nad wszystkie brzydzi się występki.
Ustąp ich prośbie, a zostaw mi resztę;
Zagłady wszystkich wynajdę godzinę,
Ze stronnikami ten ród cały zmiotę.
Srogiego ojca, zdrajców jego synów,
U których darmo żebrałam o życie
Drogiego syna, i wszystkich nauczę,
Jak drogo płaci, kto u nóg swych widzi
Królowę darmo proszącą o łaskę.
głośno
Dobry cesarzu, podnieś Andronika
I pokrzep serce uczciwego starca,
W twojego gniewu burzy więdniejące.
SATURNINUS
Wstań, wstań! Przemogły słowa cesarzowej.
TYTUS
Dzięki ci, pani! I tobie, o panie!
Twe słowa, wzrok twój — wróciły mi życie.
TAMORA
Tytusie, jestem teraz Rzymu cząstką.
Przybraną córką rzeczypospolitej,
A dobre rady są mą powinnością.
W tym dniu, Tytusie, wszelka niechęć kona.
Niech mi to będzie chlubą, żem cię mogła
Pogodzić, panie, z twymi przyjaciółmi.
do Basjana
Za ciebie, książę, dałam cesarzowi
Słowo, że będziesz nadal potulniejszy.
Bądźcie bez trwogi, panowie, Lawinio,
A za mą radą wszyscy na kolanach
O przebaczenie błagajcie cesarza.
LUCJUSZ
Czynię to chętnie, bo niebo nam świadkiem,
Żeśmy stanęli bez żadnej złej myśli
W obronie siostry drogiego honoru.
MARKUS
Co ja honorem moim tu poświadczam.
SATURNINUS
Skończmy więc na tym, dość już słów natrętnych.
TAMORA
Nie, nie, musimy rozstać się w przyjaźni.
Trybun o łaskę prosi z synowcami,
Daj ją, cesarzu; nie przyjmę odmowy.
SATURNINUS
Przez wzgląd na ciebie i na twego brata,
Na przekładania drogiej nam Tamory,
Przebaczam szpetnej młokosów tych winie.
Wstańcie! Lawinio, choć mnie opuściłaś
Jak liche chłopię, przyjaciółkęm znalazł,
Bom na śmierć przysiągł, że od stóp ołtarza
Bez poślubionej nie odejdę żony.
Jeśli na dworze cesarskim dość miejsca
Na dwóch małżonek uczciwe przyjęcie,
Lawinio, bądź mym gościem z przyjaciółmi;
Tamoro, dzień ten poświęćmy miłości.
TYTUS
Jeśli łaskawie raczysz, panie, jutro
Polować ze mną panterę i łanię,
Z psami i rogiem przyjdziem na dzień dobry.
SATURNINUS