Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Tytus Andronikus - William Shakespeare (Szekspir) (polska biblioteka .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Tytus Andronikus - William Shakespeare (Szekspir) (polska biblioteka .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
wydarli. 
Gdybym wam mówić pozwolił, nędznicy, 
Wstyd by wam bronił przebaczenia żebrać. 
Słuchajcie teraz, jak was męczyć będę: 
Mam jedną ręką gardła wam poderznąć, 
A w swych kikutach miednicę potrzyma 
Lawinia, by w nią krew winnych spłynęła, 
Matka tu wasza ma przyjść bankietować, 
Pomstą się mieni, myśli, żem szalony; 
Słuchajcie, łotry, kości wasze zmielę, 
Krwią potem waszą mąkę tę zagniotę38 
I dwa pasztety z dwóch głów waszych zlepię, 
A matce waszej wszetecznej nakażę, 
Żeby jak ziemia swój owoc połknęła. 
Na tom ja święto zaprosił ją do mnie, 
Tą ją potrawą bankiet mój przesyci; 
Od Filomeli gorszy los mej córki, 
Zemsta też moja niż Prokny straszniejsza. 
Zbliż się, Lawinio, przygotuj miednicę 
Na krew z gardzieli łotrów tych płynącą; 
Kości ich potem na drobny proch zmielę, 
Tym szpetnym płynem mąkę tę zarobię 
I w tym pasztecie upiekę ich głowy. 
Niech teraz każdy z was mi dopomoże 
Przyrządzić bankiet, który w mej jest myśli, 
Straszniejszy, krwawszy od centaurów uczty. 
 
podrzyna im gardła
A teraz idę w kucharza się zmienić, 
Na ich przybycie wszystko przygotować. 
 
Wychodzą. SCENA TRZECIA
Dom Tytusa. Pawilon.
Wchodzą Markus, Lucjusz z Gotami i Aaronem. LUCJUSZ
Skoro to wolą ojca mego, stryju, 
Bym wszedł do Rzymu, wolę jego pełnię. 
  GOT
My twą fortunę bez wahania dzielim. 
  LUCJUSZ
Tego Murzyna, przeklętego diabła, 
Zamknij w bezpiecznym miejscu, dobry stryju, 
Niech tam w łańcuchach i o głodzie czeka, 
Aż go w obliczu cesarzowej stawim 
Na świadka wszystkich czynów jej występnych. 
A trzymaj silną przyjaciół zasadzkę, 
Bo nic dobrego cesarz nam nie myśli. 
  AARON
Diabeł mi jakiś klęcia podszeptuje 
I nagli, żeby język mój wyplunął 
Jad złości, serce moje wzdymającej. 
  LUCJUSZ
Precz, psie nieludzki, podły niewolniku! 
Pomóżcie łotra tego wyprowadzić, 
Bo trąby orszak cesarski zwiastują. 
 
Goci wyprowadzają Aarona. Trąby. Przy odgłosie trąb wchodzą Saturninus i Tamora z trybunami i orszakiem. SATURNINUS
Jak to? Dwa słońca na naszym są niebie? 
  LUCJUSZ
Słońcem się mienić na co się przyda? 
  MARKUS
Panie, z synowcem mym zacznij układy, 
Wszystko złagodzi spokojna rozmowa. 
Przezorny Tytus przygotował ucztę 
W uczciwej myśli; dla związku, pokoju, 
Zgody, miłości i dla szczęścia Rzymu. 
Raczcie się zbliżyć i zasiąść. 
  SATURNINUS
Siadamy. 
 
Trąby. Wchodzi Tytus, przebrany za kucharza, stawia potrawę na stole; Lawinia zakwefiona, Młody Lucjusz i inni. TYTUS
Witam cię, panie, witam cię, królowo! 
Ciebie, Lucjuszu, i was, dzielne Goty, 
Witam was wszystkich! Choć biedna biesiada, 
Na głód wystarczy; więc raczcie pożywać. 
  SATURNINUS
Czemu ten ubiór wziąłeś, Androniku? 
  TYTUS
Chciałem być pewny, że bankiet mój będzie 
Godny cesarza i jego małżonki. 
  SATURNINUS
Wdzięczni ci za to jesteśmy, Tytusie. 
  TYTUS
Byłbyś nim, panie, gdybyś znał me serce. 
Racz mi, cesarzu, trudność tę rozwiązać: 
Czy dobrze zrobił Wirginiusz, gdy córkę 
W zbytniej krewkości własną ręką zabił, 
Kiedy gwałt czystość dziewiczą jej skalał? 
  SATURNINUS
Dobrze.  
  TYTUS
Cesarzu, dla jakich powodów? 
  SATURNINUS
Dziewka honoru nie powinna przeżyć, 
By obecnością wciąż smutki odnawiać. 
  TYTUS
Powód to silny, potężny, stanowczy, 
A dla mnie żywy przykład i zachęta, 
Bym w równej doli równe spełnił dzieło. 
Giń, giń, Lawinio, a hańba twa z tobą, 
A z twoją hańbą ojca twego smutek! 
 
Zabija ją. SATURNINUS
Coś zrobił, ojcze srogi i wyrodny? 
  TYTUS
Tęm zabił39, która zrobiła mnie ślepym 
Przez łzy wylane nad jej nieszczęściami. 
Jak Wirginiusza, los mój opłakany, 
A tysiąc więcej niż on mam powodów 
Dokonać czynu, którym teraz spełnił. 
  SATURNINUS
Gwałt jej honoru? Kto gwałtu był sprawcą? 
  TYTUS
Jedz, jedz łaskawie, dostojna ma pani. 
  TAMORA
Dlaczego własną córkę twą zabiłeś? 
  TYTUS
Nie ja, Demetriusz z Chironem ją zabił; 
Po gwałcie oni język jej ucięli, 
Oni to, oni jej krzywd są sprawcami. 
  SATURNINUS
Natychmiast stawcie ich obu przede mną! 
  TYTUS
Już w tym pasztecie stoją upieczeni, 
Który ich matce smakował, jak widzę, 
Gdy jadła mięso, które wykarmiła. 
To prawda, prawda, świadkiem nóż mój ostry. 
 
Zabija Tamorę. SATURNINUS
Giń, wściekły zbójco, za ten czyn przeklęty! 
 
Zabija Tytusa. LUCJUSZ
Możeż syn patrzeć na krew swego ojca? 
Krew za krew, miarę równą płacę miarą. 
 
Zabija Saturnina. Lud rozbiega się w przestrachu. MARKUS
Od trwogi blade, smutne Rzymu dzieci, 
Nieprzewidzianą rozegnane burzą, 
Jak stado ptaków wichru powiewami, 
Słuchajcie, ja was nauczę, jak znowu 
W snop jeden związać kłosy rozproszone, 
Z rozdartych członków jedno zlepić ciało, 
By Rzym swą własną nie został ruiną, 
By ten, któremu hołdują królestwa, 
Jakby wyrzutek rozpaczą miotany, 
Sam przeciw sobie nie podniósł prawicy. 
Lecz jeśli siwe te włosy, te zmarszczki, 
Poważne świadki doświadczenia wieku, 
Waszej nie mogą zjednać mi baczności, 
 
do Lucjusza
Przemów ty do nich, Rzymu przyjacielu, 
I mów, jak niegdyś przodek nasz Eneasz 
Uszom zbolałej miłością Dydony 
Bolesne dzieje w słowach uroczystych 
Prawił o strasznych nocy tej płomieniach, 
W której Grek chytry zdradą podszedł Troję, 
Jaki nam Synon uszy zaczarował 
I kto fatalną wprowadził machinę, 
Co pierś zakrwawia Rzymu, naszej Troi. 
Serce me nie jest z kamienia ni stali, 
I gdy o naszych mówić chcę goryczach, 
W łez moich morzu toną moje słowa 
I milknę właśnie w chwili, w której miałem 
Obudzić w waszych sercach miłosierdzie. 
Niech wódz ten mówi, niech na jego słowa 
Serca wam biją i łzy wasze płyną40. 
  LUCJUSZ
Wiedzcie więc, moi szlachetni słuchacze, 
Że krwawą ręką Chiron i Demetriusz 
Zamordowali cesarskiego brata; 
Oni mej siostry są gwałcicielami; 
Braci mych głowy za ich zbrodnię spadły, 
Łzy mego ojca były pogardzone 
I wierna była odcięta mu ręka, 
Którą tak długo walczył w sprawie Rzymu; 
Ja sam na koniec srogom był wygnany, 
Płacząc, ojczyste opuściłem mury. 
Poszedłem żebrać u wrogów litości; 
Oni gniew stary w mych łzach utopili, 
Jak przyjaciela do serc przycisnęli; 
Wiedzcie też o tym, że ja, ja wygnaniec, 
Ja Rzymu wielkość krwią mą okupiłem, 
Gotowy własne ofiarować piersi 
Mieczom od łona Rzymu odwróconym. 
Wiecie, żem nigdy samochwalcą nie był, 
Niech świadki moje nieme, moje szramy, 
Słów moich wiernej dowiodą wam prawdy, 
Ale przebaczcie, że się zapominam, 
Że sam się chwalę: kto przyjaciół nie ma, 
Musi sam własne rozgłaszać zasługi. 
  MARKUS
Ma kolej teraz. Widzicie to dziecię? 
Dziecię to na świat wydała Tamora, 
A ojcem jego bezbożny jest Murzyn, 
Główny tych wszystkich podżegacz boleści. 
Jeszcze w Tytusa domu podlec żyje, 
Aby przed śmiercią słów tych stwierdzić prawdę. 
A teraz sądźcie, czy miał Tytus powód 
Mścić się za krzywdy i ludzką cierpliwość, 
I wszelkie ludzkie siły przechodzące. 
Obywatele, wiecie teraz prawdę, 
Sądźcie nas: jeśli czyn nasz jest występkiem, 
Z miejsca, na którym widzicie nas teraz, 
My, biedne resztki domu Androników, 
Dłoń w dłoni, rzucim się z tej wysokości 
Głowy na twardych potrzaskać kamieniach 
I tak naszego rodu dzieje skończyć. 
Mówcie, Rzymianie; jedno wasze słowo 
Znajdzie w nas obu ofiarę gotową. 
  EMILIUSZ
Dostojny mężu, zejdź, łagodną ręką 
Poprowadź z sobą naszego cesarza, 
Bo wiemy dobrze, że ludu jest wolą 
Naszym cesarzem ogłosić Lucjusza. 
  WSZYSCY
Niech żyje Lucjusz, pan i cesarz Rzymu! 
  MARKUS
do sług
Idźcie do domu żałoby Tytusa 
I niewiernego przywiedźcie Murzyna, 
By śmiercią straszną, na jaką skazany, 
Grzeszne swe życie, jak zasłużył, skończył. 
 
Wychodzą słudzy. WSZYSCY
Niech żyje Lucjusz, łaskawy pan Rzymu! 
  LUCJUSZ
Dzięki, Rzymianie! Bodaj moje rządy 
Mogły pocieszyć Rzym po tylu klęskach! 
Ale wytchnienia wprzód dajcie mi chwilę; 
Natura ciężką wkłada mi powinność. 
Ustąpcie! Stryju, zbliż się, aby razem 
Łzy świętobliwe nad tym wylać trupem. 
 
całuje Tytusa
Na zimne usta przyjm ten pocałunek, 
Te krople smutku na twarz twą skrwawioną, 
Ostatni szczery hołd twojego syna! 
  MARKUS
Łzę za łzę brat twój i za pocałunek 
Na twoje usta pocałunek składa; 
Choćbym był dłużny liczbę nieskończoną 
I tak bym pragnął wszystkie ci zapłacić. 
  LUCJUSZ
Zbliż się, mój synu, i naucz się od nas 
W łzach się rozpływać. Dziadek twój cię kochał, 
Kołysał nieraz na swoich kolanach 
I do snu śpiewał na swoich ci piersiach, 
Dzieje ci nieraz opowiadał dziwne, 
Które rozkoszą twych lat były młodych; 
A więc jak wdzięczne, kochające dziecię, 
Z małego źródła wysącz kilka kropli, 
Tak chce natura: zawsze przyjaciele 
Powinni dzielić smutki i wesele. 
Ponieś go razem z nami do grobowca 
I tam ostatnie daj mu pożegnanie. 
  CHŁOPIEC
O dziadziu, dziadziu, jakże z duszy pragnę, 
Abym ja umarł, a ty znowu ożył! 
O Boże! Łzy mi zabraniają mówić, 
Łzy mnie uduszą, bylem otwarł usta. 
 
Wchodzą stróże z Aaronem. EMILIUSZ
Przestańcie płakać, smutni Andronicy! 
Wydajcie wyrok przeciw nędznikowi, 
Który był twórcą tych wszystkich wypadków. 
  LUCJUSZ
Po pierś go wkopcie; pożerany głodem 
Niechaj szaleje, próżno o chleb woła, 
Bo kto litośną poniesie mu rękę, 
Ten losu jego będzie towarzyszem. 
Oto nasz wyrok; spełnić go natychmiast. 
  AARON
Czemuż szaleństwo i wściekłość są nieme! 
Nie jestem dzieckiem, bym podłą chciał prośbą 
Za dokonane czyny żal objawiać; 
Tysiąc bym więcej popełnił okrucieństw, 
Gdybym miał siły odpowiednie woli. 
Jeślim się w ciągu mojego żywota 
Jednego czynu dobrego dopuścił, 
Żałuję tego z całej teraz duszy. 
  LUCJUSZ
Dłoń przyjacielska niechaj w przodków grobie 
Zwłoki cesarza uczciwie pochowa, 
Jak my w rodzinnym zamkniemy pomniku 
Resztki naszego ojca i Lawinii. 
Lecz tygrysicy tej wściekłej trupowi 
Żałobny orszak niech nie towarzyszy, 
Niech dzwon pogrzebny nad nią nie zapłacze; 
Ptactwu i zwierzom na pastwę ją rzućcie. 
Jak dzikie zwierzę, bez litości żyła, 
Niech też41 po śmierci nie znajdzie litości42. 
Murzyn Aaron, naszych klęsk początek, 
Niech głodem ginie wedle słów wyroku. 
Obmyślim potem prawa, by ich siła 
Podobne klęski uniemożebniła. 
 
Wychodzą.
Przypisy:

1. Chłop — w tłumaczeniu Leona Ulricha postać ta występuje jako Pajac. [przypis edytorski]

2. ad manes fratrum (łac.) — duchom (manom) braci. [przypis edytorski]

3. maż — konstrukcja z partykułą -że, skróconą do -ż; znaczenie: czy ma, czyż ma. [przypis edytorski]

4. kal — dziś popr. forma trybu rozkazującego 1 os.lp: kalaj. [przypis edytorski]

5. moją (...) sprawą — tu: za moją sprawą, tj. z moją pomocą. [przypis edytorski]

6. suum cuique (łac.) — każdemu co mu się należy. [przypis edytorski]

7. subtelność — tu: wyrafinowanie, przemyślność, przebiegłość, chytrość. [przypis edytorski]

8. subtelność — tu: przebiegłość. [przypis edytorski]

9. gniew jego świadczy (...) jego boleść — tzn. jego gniew poświadcza jego boleść; jego gniew świadczy o boleści. [przypis edytorski]

10. nie wiecież — konstrukcja z partykułą -że, skróconą do -ż; znaczenie: czy nie wiecie. [przypis edytorski]

11. godło Wulkana — tj. znak zdradzanego męża; Wulkan (w mit. gr. Hefajstos) był mężem bogini miłości, Wenery (w mit. gr. Afrodyty). [przypis edytorski]

12. dowcip (daw.) — rozum, spryt, inteligencja. [przypis edytorski]

13. sit fas aut nefas (łac.) — niech to będzie godziwe lub niegodziwe. [przypis edytorski]

14. per Stygia, per manes vehor (łac.) — przez manowce Stygii mnie prowadzą; przen.: jestem w piekle. [przypis edytorski]

15. Filomela (mit. gr.) — kobieta uwiedziona przez Tereusa, męża swej siostry Prokne, który następnie uciął jej język, by rzecz nie wyszła na jaw; Filomela utkała jednak peplos (płaszcz), na którym zapisała, co się stało, i przesyłając tkaninę w darze, dała znać siostrze o wszystkim; następnie wspólnie zabiły następnie syna Tereusa, Itysa, i podały ojcu jego ciało w potrawce; bogowie uratowali siostry przed zemstą Tereusa, zmieniając je w ptaki: w wersji z Metamorfoz Owidiusza Filomela stała się słowikiem, Prokne jaskółką, a Tereusz dudkiem; historia Lawinii w Tytusie Andronikusie stanowi przetworzenie mitu o Flomeli. [przypis edytorski]

16. maż — konstrukcja z partykułą -że, skróconą do -ż; znaczenie: czy ma, czyż ma. [przypis edytorski]

17. już przy piersi tchnąłeś okrucieństwem — w późn. wyd. popr. tłumaczenie: „już z jej piersi ssałeś okrucieństwo”. [przypis edytorski]

18. subtelny — tu: wymyślny; wykonany według wyrafinowanego (przemyślnego) planu. [przypis edytorski]

19. Kocyt (mit. gr.) — jedna z rzek w Hadesie, krainie zmarłych. [przypis edytorski]

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Tytus Andronikus - William Shakespeare (Szekspir) (polska biblioteka .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz