William Shakespeare
Poskromienie złośnicy
tłum. Leon Ulrich
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3980-9
Poskromienie złośnicy
Strona tytułowa
Spis treści
Początek utworu
PROLOG
SCENA I
SCENA II
AKT PIERWSZY
SCENA I
SCENA II
AKT DRUGI
SCENA I
AKT TRZECI
SCENA I
SCENA II
AKT CZWARTY
SCENA I
SCENA II
SCENA III
SCENA IV
SCENA V
AKT PIĄTY
SCENA I
SCENA II
EPILOG:
Komentarz J. I. Kraszewskiego
Przypisy
Wesprzyj Wolne Lektury
Strona redakcyjna
Poskromienie złośnicy1
OSOBY:
Pan, w Prologu
Krzysztof Sly2, pijany kotlarz, w Prologu
Karczmarka, Paź, Aktorzy, Strzelcy i Służba, w Prologu
Baptysta, bogaty szlachcic z Padwy
Vincentio, stary szlachcic z Pizy
Lucentio, syn Vincentia, zakochany w Biance
Petruchio, szlachcic z Werony, konkurent Katarzyny
Gremio, konkurent Bianki
Hortensjo, konkurent Bianki
Tranio, sługa Lucentia
Biondello, sługa Lucentia
Grumio, sługa Petruchia
Curtis, sługa Petruchia
Pedant
Katarzyna, złośnica3, córka Baptysty
Bianka, jej siostra, córka Baptysty
Wdowa
Krawiec, Kramarz, Słudzy Baptysty i Petruchia
Scena częścią w Padwie, częścią w wiejskiem mieszkaniu Petruchia.
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
PROLOG
SCENA I
Przed karczmą na polu.
Karczmarka i Sly
SLY
Wygrzmocę cię, na uczciwość!
KARCZMARKA
Dyby dla ciebie, włóczykiju!
SLY
A ty przekupko! Nie było włóczykija w rodzinie Slyów. Czytaj kroniki; przybyliśmy do Anglii z Ryszardem Zdobywcą4. A więc: paucas palabris5; niech świat idzie swoją drogą: Sessa!
KARCZMARKA
Co? nie zapłacisz za potłuczone szklanki?
SLY
Nie, ani szeląga, na św. Hieronima! Ruszaj mi zaraz do twojego zimnego łóżka i rozgrzej się.
KARCZMARKA
Mam ja na ciebie lekarstwo; idę zawołać dziesiętnika6.
Wychodzi.
SLY
Zawołaj sobie dwudziestnika i trzydziestnika; odpowiem mu artykułem prawa. Nie ustąpię jednej piędzi7; niech tylko przyjdzie, zobaczymy.
Kładzie się na ziemi i zasypia. — Przy odgłosie rogów wraca Pan z polowania i Służba.
PAN
Strzelcze, miej dobre o psach mych staranie;
Biedny Wesoły na grudzie okulał;
Zesforuj zaraz Dudę z Zapaśnikiem.
A czy widziałeś, jak się Białek sprawił
Na skręcie płotu, gdy wszystkie ucięły?
Za sto talarów nie chciałbym go stracić!
I STRZELEC
Płaczek, mój panie, jest dobry jak Białek,
On jeden trzymał i za zwierzem gonił,
Gdy wszystkie inne dwa razy zatarły;
Wierzaj mi, panie, to z psów twych najlepszy.
PAN
Ba! gdyby Echo tak jak on był rączy,
Ja bym go nie dał i za tuzin Płaczków.
Lecz teraz wszystkim dobrą daj nawarę8,
Bo jutro także zamierzam polować.
I STRZELEC
Idę i dojrzę wszystkiego, jak trzeba.
PAN
spostrzegając Slya
Cóż to? umarły człowiek, czy pijany?
II STRZELEC
Oddycha: gdyby nie grzała go wódka,
Zimne byłoby łoże na sen taki!
PAN
O, brudne bydlę! jak wieprz w błocie leży.
O, śmierci, jakże obraz twój jest szpetny!
Pijak ten dobrą stręczy mi zabawę.
Kiedy w wygodne poniesiem go łóżko,
Gdy go owiniem w wonne prześcieradła,
Włożym na palce kosztowne pierścienie,
Przy łóżku ucztę wykwintną zastawim,
Gdy zbudzonego sług przyjmie czereda,
Czy swej przeszłości żebrak nie zapomni?
I STRZELEC
Nie wątpię, że się za magnata weźmie.
II STRZELEC
Dziwne dla niego będzie przebudzenie.
PAN
Jak snów rozkosznych przelotna ułuda.
Weźcie go, wszystko przyrządźcie, jak trzeba;
Do najpiękniejszej komnaty go wnieście,
W koło najmilsze rozwieście obrazy,
Omyjcie kudły jego wonnościami,
Pachnącym drzewem dom okadźcie cały,
Słodką muzykę miejcie w pogotowiu,
Aby zbudzenie jego powitała,
A pamiętajcie, gdy otworzy usta,
Wszyscy z pokornym powtarzać ukłonem:
Co nam dostojność wasza rozkazuje?
Jeden ze srebrną niech stoi miednicą,
Pełną różanej wody, pełną kwiatów;
Z adamaszkowym inny znów ręcznikiem,
Inny ze dzbankiem niech pokornie mówi:
Czy wielkość wasza ręce pragnie umyć?
A inny znowu niechaj go zapyta,
Jakie dziś szaty z garderoby dobyć.
Niech inny prawi o jego psach, koniach,
O smutku pani z tej jego słabości;
I wmówcie w niego, że był lunatykiem.
Jeśli przypadkiem powie, że jest kotlarz,
Wołajcie wszyscy, że marzy na jawie,
Bo on jest panem wielkim i potężnym.
Wszystko to niech się dzieje naturalnie,
A będziem mieli wyborną zabawę,
Jeśli swe role dobrze odegracie.
I STRZELEC
Wszelkiego, panie, dołożym starania,
Aby na koniec głęboko uwierzył,
Że jest w istocie tak, jak mu powiemy.
PAN
A więc co prędzej nieście go do łóżka,
Bądźcie gotowi, jak tylko się zbudzi.
Wynoszą Slya; słychać za sceną
Uwagi (0)