Darmowe ebooki » Wiersz » dzień jak co dzień (tomik) - Józef Czechowicz (biblioteki publiczne txt) 📖

Czytasz książkę online - «dzień jak co dzień (tomik) - Józef Czechowicz (biblioteki publiczne txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Józef Czechowicz



1 2 3 4 5
Idź do strony:
Józef Czechowicz dzień jak co dzień (tomik)

 

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-3167-4

dzień jak co dzień (tomik) Strona tytułowa Spis treści Początek utworu [Dzień jak co dzień - Dedykacja] Daleko Na wsi Jesień Miłość Świat Dno Światło po południu Jedyna Dzisiaj Verdun Zaułek Ranek Śmierć Jednakowo Piłsudski Prowincja noc 1 2 3 Dzień Do Tereski z Lisieux Wąwozy czasu Wieczorem Zapowiedź Mózg lat 12 Narzeczona Ja karabin Legenda Coda a la campagne une ruelle la mort Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjna
dzień jak co dzień (tomik)
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
[Dedykacja] wiersze z lat 1927 1928 1929

wiersz jedyna dedykuję pani marji grzegorzewskiej

wiersz światło popołudniu zechce przyjąć pani marja maćkowska

wiersz wąwozy czasu zechce przyjąć pan wilam horzyca

wiersz świat zechce przyjąć pan jan wydra

wiersz narzeczona zechce przyjąć pan wiktor ziółkowski

 

książkę poświęcam matce mej i siostrze

daleko
wiatraki kołyszą horyzont 
chaty pachną stepem 
chatom źle 
stoją na palcach o zachodzie ślepe 
wspinają się jak konie 
za chwilę się pogryzą  
 
nie step ucichłe morze 
rozlewa się wieczór bez szumu 
świecące szyby otoczyły kolejowy dworzec 
zachód mozolnie żuje gumę  
 
ostajcie zdrowo matuś 
z wojska napiszę list 
nad parowozem dym białe kwiaty 
gwizd  
 
w niedzielę pociąg odjechał 
w inną niedzielę przyjdzie 
pracują czerwone obłoki pchają się ku słońcu 
na stacji dzień jak co dzień tydzień jak tydzień 
a szyny 
szyny się nigdzie nie kończą 
 
na wsi1
siano pachnie snem 
siano pachniało w dawnych snach 
popołudnia wiejskie grzeją żytem 
słońce dzwoni w rzekę z rozbłyskanych blach 
życie pola złotolite  
 
wieczorem przez niebo pomost 
wieczór i nieszpór2 
mleczne krowy wracają do domostw 
przeżuwać nad korytem pełnym zmierzchu  
 
nocami spod ramion krzyżów na rozdrogach 
sypie się gwiazd błękitne próchno 
chmurki siedzą przed progiem w murawie 
to kule białego puchu 
dmuchawiec 
 
księżyc idzie srebrne chusty prać 
świerszczyki świergocą w stogach 
czegóż się bać  
 
przecież siano pachnie snem 
a ukryta w nim melodia kantyczki 
tuli do mnie dziecięce policzki 
chroni przed złem 
 
jesień
uliczka za uliczką rzucona sierpem stromo 
okuty słońca mosiądzem szedł tędy młody żołnierz 
złocisty talerz fryzjera kłaniał się jemu domom 
a ten sam wiatr oblizywał wisły masywne połcie 
 
za domami podzwania tramwaj jak w bramę wchodzi w powietrze 
żołnierz także się wdziera w powietrze młodo idąc 
jesień biegnie na przełaj na bliskim jest kilometrze 
kasztan przy rogatce już rdzawo policzki wydął 
 
no więc będzie szaro jak film się poprzemyka 
już wypukłe zdarzenia cwałują ławą dokąd 
takiej geografii nie ma na życiu nie ma równika 
jak pilotowi trzeba powierzyć się młodym krokom  
 
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
miłość
przedświt się czule czołgał 
przez mroczne puszcze i haszcze 
noc przed nim płynęła wołgą3 
górą krążyła jak jastrząb 
 
u dróg ciemnych z niebem twarzą w twarz 
chaty tłoczyły się w ciżbie 
miłość bez gwiazd 
miłość tlała po izbach  
 
usta spadają na usta młotem 
mocno ciemność sprzęga 
pierwsze uściski młode 
nieskończoną są wstęgą 
ciało się ciałem nakrywa 
pachnącym świeżą śliwą 
ramiona w gorącej przestrzeni 
zamykają się ciemnym pierścieniem 
tapczan twardy zgrzany jak rola 
orzą chyże lemiesze4 kolan 
aż zamiast pszenic wschodzących i żyt 
zaszemrze srebrem świt 
zastuka do okna biało 
 
podnieść oczy spojrzeć z uśmiechem 
to kwitnącej czereśni gałąź 
zgięła się pod strzechę 
 
świat
głębokie kliny ulic noc dzień światła pokotem 
lamp kule smugi w okien kwadratach 
chodzą kołem zaklętym witryn sklepowych roty 
świetlisty ich dwurząd ciasną ulicę oplata  
1 2 3 4 5
Idź do strony:

Darmowe książki «dzień jak co dzień (tomik) - Józef Czechowicz (biblioteki publiczne txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz