Treny - Jan Kochanowski (gdzie w internecie można czytać książki za darmo .txt) 📖
Krótki opis książki:
Treny Jana Kochanowskiego zostały pierwszy raz wydane w 1580 roku. Składają się z 19 wierszy i są w całości poświęcone zmarłej córce poety, Urszuli.
Kochanowski pisząc Treny sięgnął do epoki antyku, ale znacząco wyszedł poza ich tradycyjny schemat, tworząc z nich swoje najbardziej osobiste dzieło. Wiersze te są swoistym pomnikiem dla zmarłej córki, wyrażają ból i rozpacz po utracie dziecka. Kochanowski w swoich utworach przestawił swoją córkę jako niezwykle utalentowaną mimo, że w chwili śmierci miała zaledwie 2,5 roku.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Jan Kochanowski
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Treny - Jan Kochanowski (gdzie w internecie można czytać książki za darmo .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Kochanowski
ledwie sie kiedy299 dziecię urodziło,
Co by łaski rodziców swych tak godne było300:
Ochędożne301, posłuszne, karne, niepieszczone302,
Śpiewać, mówić, rymować, jako co uczone303;
Każdego ukłon trafić304, wyrazić postawę305,
Obyczaje panieńskie umieć i zabawę306.
Roztropne, obyczajne307, ludzkie, nierzewniwe308,
Dobrowolne309, układny310, skromne311 i wstydliwe.
Nigdy ona po ranu karmie nie wspomniała312,
Aż pierwej Bogu swoje modlitwy oddała.
Nie poszła spać, aż pierwej matkę pozdrowiła
I zdrowie rodziców swych Bogu poruczyła313.
Zawżdy przeciwko ojcu314 wszytki przebyć progi,
Zawżdy sie uradować i przywitać z drogi.
Każdej roboty pomóc315, do każdej posługi
Uprzedzić było wszytki rodziców swych sługi316.
A to w tak małym wieku317 sobie poczynała,
Że więcej nad trzydzieści miesięcy nie miała.
Tak wiele cnót jej młodość i takich dzielności
Nie mogła znieść: upadła od swej[że] bujności318,
Żniwa nie doczekawszy. Kłosie mój jedyny
Jeszcześ mi sie był nie zstał319, a ja twej godziny
Nie czekając320, znowu cię w smutną ziemię sieję,
Ale pospołu z tobą grzebę321 i nadzieję,
Bo już nigdy nie wznidziesz322 ani przed mojema
Wiekom wiecznie323 zakwitniesz smutnemi oczema324.
Tren XIII325
Moja wdzięczna326 Orszulo, bodaj ty mnie była
Albo nie umierała lub sie nie rodziła.
Małe pociechy płacę wielkim żalem swoim
Za tym nieodpowiednym pożegnanim327 twoim.
Omyliłaś mię328 jako nocny sen znikomy329,
Który wielkością330 złota cieszy zmysł331 łakomy332,
Potym nagle uciecze333, a temu na jawi334
Z onych skarbów jeno chęć a żądzą335 zostawi.
Takeś ty mnie, Orszulo droga, uczyniła:
Wielkieś nadzieje w moim sercu roznieciła,
Potymeś mię smutnego nagle odbieżała336
I wszytki moje z sobą pociechy zabrała.
Wzięłaś mi, zgoła mówiąc337, dusze połowicę338,
Ostatek przy mnie został na wieczną tesknicę339.
Tu mi kamień, murarze, ciosany połóżcie,
A na nim tę nieszczesną pamiątkę340 wydróżcie341:
ORSZULA KOCHANOWSKA TU LEŻY, KOCHANIE342
OJCOWE ALBO RACZEJ PŁACZ I NARZEKANIE.
OPAKEŚ TO, NIEBACZNA343 ŚMIERCI, UDZIAŁAŁA344:
NIE JAĆ ONEJ, ALE MNIE ONA PŁAKAĆ MIAŁA.
Tren XIV345
Gdzie te wrota nieszczesne346, któremi przed laty
Puszczał sie w ziemię347 Orfeus348, szukając swej straty,
Żebych349 ja też tąż ścieżką swej namilszej córy
Poszedł szukać i on350 bród mógł przebyć, przez który
Srogi jakiś przewoźnik wozi blade cienie351
I w lasy niewesołe cyprysowe352 żenie353.
A ty mię nie zostawaj354, wdzięczna355 lutni356 moja,
Ale ze mną pospołu357 pódź358 aż do pokoja359
Surowego Plutona360: owa361 go [to] łzami,
To temi żałosnemi zmiękczywa362 pieśniami,
Że mi moję namilszą dziewkę jeszcze wróci,
A ten nieuśmierzony363 we mnie żal ukróci364.
Zginąć ci mu nie może; tuć sie wszystkim zostać,
Niech sie tylko niedoszłej365 jagodzie da dostać366.
Gdzie by367 też tak kamienne ten Bóg serce nosił,
Żeby tam smutny człowiek już nic nie uprosił.
Cóż temu rzec?368 Więc tamże już za jedną drogą369
Zostać, a z duszą zaraz370 zewlec371 troskę srogą.
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Tren XV372
Erato373 złotowłosa i ty, wdzięczna374 lutni375,
Skąd pociechę w swych troskach biorą ludzie smutni,
Uspokójcie na chwilę strapioną myśl376 moję,
Póki jeszcze kamienny w polu słup nie stoję377,
Lejąc ledwe378 nie krwawy płacz przez marmór379 żywy380,
Żalu ciężkiego pamięć381 i znak nieszczęśliwy.
Mylę sie, czyli382 patrząc na ludzkie przygody
Skromniej człowiek uważa383 i swe własne szkody?
Nieszczesna matko384 (jesli przyczytać385 możemy
Nieszcześciu, co prze386 głupi rozum swój cierpiemy),
Gdzie teraz twych siedm387 synów i dziewek tak wiele388?
Gdzie pociecha? Gdzie radość i twoje wesele?
Widzę czternaście mogił; a ty nieszcześliwa
I podobno tak długo nad wolą389 swą żywa
Obłapiasz zimne groby, w których (ach niebogo!)
Składłaś390 dziateczki swoje zagubione391 srogo.
Takie więc kwiaty leżą kosą podsieczone
Albo deszczem gwałtownym na ziemię złożone.
W którą nadzieję żywiesz?392 Czego czekasz więcej?
Czemu śmiercią żałości nie zbywasz393 co pręcej394?
A wasze prętkie395 strzały albo łuk co czyni
Niepochybny396, o Febe397 i mściwa bogini398?
Albo z gniewu (bo winna), albo więc z lutości399
Dokonajcie400, prze Boga401, jej biednej starości.
Nowa pomsta402, nowa kaźń403 hardą404 myśl potkała405:
Dziatek płacząc, Nijobe406 sama skamieniała
I stoi na Sypilu407 marmór nieprzetrwany408,
Jednak i pod kamieniem żywią409 skryte rany.
Jej bowiem łzy serdeczne skałę przenikają
I przeźroczystym z góry strumieniem spadają,
Skąd źwierz410 i ptastwo411 pije; a ta w wiecznym pęcie412
Tkwi413 w rogu skały wiatrom szalonym414 na wstręcie415.
Ten grób nie jest na martwym, ten martwy nie w grobie,
Ale samże jest martwym, samże grobem sobie.
Tren XVI416
Nieszcześciu kwoli417 a swojej żałości,
Która mię prawie przejmuje do kości,
Lutnią418 i wdzięczny rym porzucić muszę,
Ledwe419 nie duszę420.
Żywem421, czy mię sen obłudny422 frasuje?
Który kościanym oknem423 wylatuje,
A ludzkie myśli tym i owym bawi,
Co błąd na jawi424.
O błędzie ludzki425, o szalone dumy426,
Jako to łacno427 pisać sie z rozumy428,
Kiedy po wolej świat mamy429, a głowa
Człowieku zdrowa430.
W dostatku będąc, ubóstwo chwalemy431,
W rozkoszy432 żałość lekce szacujemy433,
A póki wełny skąpej prządce434 zstaje435,
Śmierć nam za jaje436.
Lecz kiedy nędza albo żal przypadnie437,
Ali438 żyć nie tak jako mówić snadnie439,
A śmierć dopiero w ten czas nam należy440,
Gdy już k nam bieży441.
Przecz442 z płaczem idziesz, Arpinie443 wymowny444,
Z miłej ojczyzny? Wszak nie Rzym budowny445,
Ale świat wszystek Miastem446 jest mądremu
Widzeniu447 twemu448.
Czemu tak barzo449 córki swej żałujesz?
Wszak sie ty tylko sromoty450 wiarujesz451;
Insze wszelakie u ciebie przygody
Ledwe nie gody452.
Śmierć, mówisz, straszna tylko niezbożnemu453;
Przeczże454 sie tobie umrzeć cnotliwemu
Nie chciało, kiedyś prze dotkliwą455 mowę
Miał podać głowę456?
Wywiódłeś wszytkim, nie wywiódłeś sobie457;
Łacniej rzec458, widzę, niż czynić i tobie459,
Pióro anielskie; duszę toż460 w przygodzie,
Co i mnie bodzie461.
Człowiek nie kamień, a jako sie stawi
Fortuna, takich myśli nas nabawi.
Przeklęte szczeście462! Czy snać463 gorzej duszy,
Kto rany ruszy?
Czasie, pożądnej464 ojcze niepamięci,
W co ani rozum, ani trafią465 święci,
Zgój smutne serce, a ten żal surowy
Wybij mi z głowy.
Tren XVII466
Pańska ręka mię dotknęła,
Wszytkę mi radość odjęła.
Ledwie w sobie czuję duszę467
I tę podobno dać muszę468.
Lubo469 wstając, gore jaśnie470,
Lubo padnąc, słońce gaśnie471,
Mnie jednako serce boli,
A nigdy sie nie utoli472.
Oczu nigdy nie osuszę
I tak wiecznie płakać muszę.
Muszę płakać; o mój Boże,
Kto sie przed Tobą skryć może?
Prózno473 morzem nie pływamy,
Prózno w bitwach nie bywamy:
Ugodzi nieszczeście wszędzie,
Choć podobieństwa474 nie będzie.
Wiódłem475 swój żywot tak skromnie,
Że ledwie kto wiedział o mnie,
A zazdrość i złe przygody
Nie miały mi w co dać szkody476.
Lecz Pan, który gdzie tknąć477 widzi,
A z przestrogi478 ludzkiej szydzi,
Zadał mi raz479 tym znaczniejszy480,
Czymem już był bezpieczniejszy481.
A rozum, który w swobodzie482
Umiał mówić o przygodzie,
Dziś ledwe sam wie o sobie:
Tak mię podparł w mej chorobie.
Czasem by sie chciał poprawić,
A mnie ciężkiej troski zbawić,
Ale gdy siędzie na wadze,
Żalu ruszyć nie ma władze483.
Prózne to ludzkie wywody,
Żeby szkodą nie zwać szkody;
A kto sie w nieszcześciu śmieje,
Ja bych tak rzekł, że szaleje.
Kto zaś na płacz lekkość wkłada484,
Słyszę dobrze, co powiada,
Lecz sie tym żal nie hamuje485,
Owszem, więtszy przystępuje.
Bo mając zranioną duszę,
Rad i nierad płakać muszę;
Co snaść nie cześć, to ku szkodzie
I zelżywość486 serce bodzie.
Lekarstwo to, prze Bóg żywy487,
Ciężkie na umysł troskliwy488;
Kto przyjaciel zdrowia mego,