Darmowe ebooki » Tragedia » Wyzwolenie - Stanisław Wyspiański (życzenia dla biblioteki .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Wyzwolenie - Stanisław Wyspiański (życzenia dla biblioteki .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Stanisław Wyspiański



1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 ... 14
Idź do strony:
nie rozumiesz wszelkich konsekwencji artystycznych. Ty nie wiesz nic więcej nad kilka słów — a każde z nich decyduje o moim życiu. MASKA 16

Przyzwyczaiłeś się wszystko kłaść na jedną kartę.

KONRAD

Gdybym kładł!

MASKA 16

No więc...

KONRAD

A czego ty chcesz po mnie?! Gry?

MASKA 16

Odwagi.

KONRAD

A ty?

MASKA 16

Ot widzisz, odwołujesz się wciąż do mnie. Gdzież ta samoistność?

KONRAD

A ty się wciąż zwracasz do mnie; nawet ci się o samoistności nie śni.

MASKA 16

A tobie się śni o samoistności. Ja zaś ją w tobie widzę z daleka.

KONRAD

A ja —?

MASKA 16

A ty jesteś, przez którego płynie strumień piękności...

KONRAD

Aha! Tak. Strumień ma płynąć z mego serca, czysta krew. — Jeno krew żeby była czysta... A wy z niej pijcie.

MASKA 16

Jacy «wy»?

KONRAD

Wszystko to, co nie jest mną.

MASKA 16

Możesz to uważać za swoje przeznaczenie.

KONRAD

Przeznaczenie. Już się z nim zetknąłem i — — nie wiem nic.

MASKA 16

Nie chcesz wiedzieć.

KONRAD

Nie chcę wiedzieć.

MASKA 16

No to zrozum, że inni tak samo: nie chcą wiedzieć tej odrobiny, tego trochę, co wiedzieć mogą i czego się domyślają, bo —

KONRAD

Bo...

MASKA 16

Bo się boją.

KONRAD

Czego?

MASKA 16

Zrozumienia.

KONRAD

Więc zrozumienie jest najstraszniejszym — —

MASKA 16

Nie. Ale jest początkiem lęku... O tym wiesz.

KONRAD

O tym wiem.

MASKA 16

I już nigdy spokoju...

KONRAD

I już nigdy spokoju.

MASKA 16

Więc jesteśmy sobie mniej więcej równi.

KONRAD

Więc sądzę, skłonny jestem sądzić, że obaj jesteśmy: mniej więcej.

MASKA 16

Gotów jestem poniżyć siebie, byle poniżyć innych.

KONRAD

Więc jednak przypuszczasz, że na pewnej wyżynie stoję.

MASKA 16

O ile nie stajesz na tej, którą ci budują.

KONRAD

Więc i nie to. — Ale znów wracam do mego sposobu myślenia: że istnieje bezwzględna klasyfikacja poza tą moją i poza tą innych i że ta jest sama ze się.

MASKA 16

Z ducha?

KONRAD

Z ducha! I że każdy czuje lub kiedyś wymiarkuje: jaki duchem jest i skrzydła rozwinie, jeśli skrzydła poczuje, i wzleci, jeśli mu się wznosić wolno, i uleci, gdy mu to znaczono.

MASKA 16

Aha. Orle loty. A cóż to ma być? Czy tylko retoryka i tylko literatura?

KONRAD

Sztuka.

MASKA 16

Czy tylko sztuka?

KONRAD

Cóż może być innego?

MASKA 16

A z tego widzę: żeś tylko artysta.

KONRAD

A! z tego nareszcie widzisz, żem artysta.

MASKA 16

Aha.

KONRAD

Aha. Więc znów różnica między nami.

MASKA 16

Przepaść!

KONRAD

Przepaść. —

MASKA 16

Któryż z nas zechce skoczyć —?

KONRAD

Dlaczego? Po co?

MASKA 16

Bo przepaść, przed którą się stoi, ciągnie!

KONRAD

Chimera?!

MASKA 16

Chimera.

KONRAD

A to ty jesteś chimera. I już teraz cię rozumiem, rozumiem. Ty jesteś tym duchem-pegazem, który nosisz mego ducha ponad przepaściami, — poprzez ugory, puszcze, lasy.

MASKA 16

Albo prościej...

KONRAD

Albo prościej:

MASKA 16

Ja dla ciebie nie istnieję wcale, o ile nie wynajdziesz na mnie figury i pozy artystycznej.

KONRAD

Dźwigam cię.

MASKA 16

Przystrajasz mnie. Wdziewasz na mnie larwę marmuru, larwę sztuki, — jaką chcesz i mnie dusisz, mnie dławisz, zabijasz.

KONRAD

Więc jesteś niczym.

MASKA 16

Nie jestem tak łatwo uchwytny.

KONRAD

Otośmy równi.

MASKA 16

A teraz skwapliwie wyciągasz ku mnie rękę, gdy się otaczam tajemniczością. Bo tę tajemnicę chcesz ze mnie wyciągnąć.

KONRAD

Masz ją. Miej i idź z nią lub zostań. Uznam ją i będę ją szanował. Zgadnę ją sam, jeśli jest. A że jest, o tym wiem mimo ciebie, — z logiki założenia, z logiki artyzmu. I teraz oto uważ, że odkryłem tobie część rzeczy, którym nie przypatrywałeś się wprzód.

MASKA 16

No tak. — Ale to znaczy...

KONRAD

Co?

MASKA 16

Myślenie.

KONRAD

Dla mnie myślenie jest powietrzem.

MASKA 16

Do lotu!

KONRAD

Do lotu!

MASKA 16

Więc ty duch lotny.

KONRAD
Rozwinąć skrzydła, — lecieć w lot, 
jak orli lotny duch, 
nad skały, paście, lasy, 
w tęczowe krasy chmur, 
jak lotny puch. 
Do nieśmiertelnych złotych wrot. 
................... 
Ach wiecznie tam, 
gdzie nie dolata nikt, 
lecieć tęskność mię zmusza, 
gdzie w raj ten obiecany 
przykują nas kajdany. 
  MASKA 16

A jakież to kajdany?

KONRAD

DUSZA

Przepadła poza ścianą z boku; 
już nowa dotrzymuje kroku, 
już nowa koło niego krąży, 
śledząc, gdzie Konrad myślą dąży. 
  KONRAD

Co mnie obchodzi przede wszystkim mój naród? Co mnie obchodzi jego historia i jego plotki? Tak plotki. Bo ostatecznie wszystko, co wam daje wasza poezja jest plotką, z którą się nie walczy. Poezje uważają u was jako półprawdy, jako rzecz, w którą się nie wierzy, której się nie ufa, na której się nie polega. Poezja zaś jest artyzmem. Zaś artyzm ma swoją logikę i nieodwołalność i jest całą prawdą, jeśli jest. Inna zaś prawda jest niepotrzebną.

MASKA 17

Odbiegasz, od czegoś zaczął.

KONRAD

Nie odbiegam od niczego, zwłaszcza od tego, com zaczął, jeśli myśl moją snuję logicznie właśnie z tego, com zaczynał.

MASKA 17

Mówiłeś o narodzie.

KONRAD

Nie obchodzi mnie nic wasz naród, bo ten wasz naród nie jest waszym narodem. Zgoda wasza i zgodność wasza jest już dla was niedościgłą, więc stąd uznajecie ją tak skwapliwie w tej waszej poezji. Na co wam zgoda potrzebna? Jedynie niezgoda z was co jeszcze wytwarza, z was, którzy jesteście niczym, niczym, niczym.

MASKA 17

To przykre.

KONRAD

To tylko przykre? To śmierć dla inteligentnego człowieka! A dla was to tylko przykre. Powinniście mnie zabić, zabić. A wy westchniecie, że to przykre.

MASKA 17

Zabijasz się sam.

KONRAD

Zabijam się sam. Ale i to wszystko będzie za późno. Świadomość przyszła już wprzódy, — wprzódy. A kto mi ją odbierze?!

MASKA 17

Nie ja.

KONRAD

Nie ty. — Nikt. Świadomość ta jest artystyczna, logiczna w swoim artyzmie i nieodwołalna. Jest sama ze siebie. Ja ją tylko odkrywam. Ja tylko ją poznaję, tę, co jest, ją: TAJEMNICĘ. Ją niezgadnioną, ją wielką.

MASKA 17

Kto to ma do siebie brać?

KONRAD

Kto? Nikt. Najlepiej nikt. A przede wszystkim niech nie bierze ten, kto się nie poczuwa do niczego i jest spokojny.

MASKA 17

Takich nie ma.

KONRAD

A właśnie, że takich nie ma. Wszyscy są czujący, czujący, wiedzący. Już ich widzę, już ich znam. Wszyscy są przewidujący, zgadują, poznali, pogłębili duszę narodową i już ją wzięli dla siebie, już ona ich i dla nich. Niech żyje partia.

MASKA 17

Dopiero mówiłeś przeciw partii.

KONRAD

A cóż ty myślisz, że ja nie jestem partią?

MASKA 17

A więc reprezentujesz ją sam jeden.

KONRAD

Nie — i tak.

MASKA 17

I to nazywasz logiczne.

KONRAD

Następstwo rzeczy jest logiczne, — i to jest ode mnie niezależne. Ja je odkrywam. Ja je tropię. I nieraz jasno widzę. I wtedy przerażam się jego bezwzględnością artystyczną: pięknem, które równocześnie czuję. — A ci, co za tym idą, co ją tworzą, ci nie widzą nic dalej.

MASKA 17

Tak ci się zdaje.

KONRAD

A właśnie dlatego, że myślą, że tak mnie się zdaje.

MASKA 17

No więc komuż?

KONRAD

Mnie się zdaje...? Nie mnie, nie mnie. Ale tak jest, tak jest poza mną i poza wami, — że to są naukowe pewniki, to co w artyzmie i poezji odkrywam. A naukowe pewniki wszak dla was są istotne? — — Że mniejsza o to, czym jestem ja i co się ze mną stanie lub z moimi dziełami, ale że ten mój każdy krok, to jest krok ku...

MASKA 17

Śmierci?!!

KONRAD

................. Tak.

Zaledwo za nią drzwi zapadną, 
Gdy nowa weszła z miną składną. 
  KONRAD

Co jakie parę staj68 lat... co wiek, co... zjawia się człowiek, który nie może znieść tego, co jest.

MASKA 18

Czego?

KONRAD

Niewoli.

MASKA 18

Niewoli narodu.

KONRAD

Nie. — Niewoli narodowości.

MASKA 18

Co?!

KONRAD

Niewoli narodowości. Wy chcecie ze mnie uczynić niewolnika.

MASKA 18

Czego?

KONRAD

Patriotyzmu.

MASKA 18

Ha!?

KONRAD

Dlaczego wy macie poczucie niewoli i poddania, i uległości, a ja nie?

Dlaczego wy czujecie się poddani i w jarzmie, a ja nie?

Czy wy nie macie duszy?

MASKA 18

Ha!?

KONRAD

Czy wy nie macie duszy? Nie wiecie, co to jest dusza, siła, która jest tym, czym chce i nie jest tym, czym nie chce. Dusza, która jest nieśmiertelna i pochodzi od Boga, a wy mówicie, że ją znacie i zatracacie jej boskość, zatrzymując ambicją, a Jej nie macie. Nią nie jesteście. Bo mieć ją i nie być nią: to nielogiczne. Wy śpicie. Jesteście podobni ludziom, co śpią: ludziom, których duch błądzi, a tylko ciało ciepłem dycha. Wy śpicie.

MASKA 18

A na cóż mamy się budzić? do czego?

KONRAD

Prawda. Po cóż się macie budzić? Wy jesteście ciałem, które dycha, które wdycha powietrze i wchłania napoje i jadło; ciałem, które płodzi i rozwija się, i gnije. Tu wasz kres. Wy nie zdolni więcej. Cóż wy byście więcej mieli czynić? Czy czynić, czy działać, czy chcieć, czy tworzyć —? Do tworzenia trzeba artyzmu. Artyzm nie może być utylitarny, bo jest niezależny od waszego bytu. Rzecz nie do osiągnięcia dla was. Więc śpijcie.

MASKA 18

Tymczasem widzę, że zasypiasz przede wszystkim ty. Bo to, co ty mówisz, to jest senność, to jest spanie, ale to śpisz ty.

KONRAD

A wy?

MASKA 18

My nie jesteśmy obowiązani do niczego, bo my nie jesteśmy artyści.

KONRAD

Co jakiś czas zsyła Bóg człowieka jasnowidzącego.

MASKA 18

No to mów, co widzisz —?

KONRAD

...Poczekaj, poczekaj, poczekaj. — To musi mieć formę artystyczną... ha... tak... tak... — formę nieodwołalną, artystyczną, formę niedwołalnego piękna, przed którym nie ostoi się nic, która jak młot walić będzie i przed którym wszystko polęże69.

MASKA 18

Uderz w ten ton.

KONRAD

Cicho — Już słyszę głos. Tym wołaniem, tym czynem zwyciężę. Uderzyćże w ten dzwon?

MASKA 18

Uderz we wielki dzwon.

KONRAD

Zatem sztuka. Wysoki artyzm sztuki. Tragedia! Najszczytniejsza sztuka ma mówić i swoje: DRAMATIS PERSONAE70 wyprowadzić.

Ma więc wyjść polska Antygona i polski Edyp i mają żegnać słońce i żegnać światło, pozdrowienie śląc mu od ust klnących.

I żądać ma Antygona, aby jej było wolno grześć brata, i żalić się jego wczesnej śmierci, i uczcić mlekiem i miodem, jak przystało czcić umarłych, i ma swego mimo straże dokonać.

MASKA 18

I ma swego dokonać.

KONRAD

I ma wyjść Edyp i bluźnić Bogu, że go dosiągł i że go pchnął w nędzę, i że dał mu świetność, i że dał mu nędzy świadomość, która mu była Śmiercią.

MASKA 18

Świadomość, która mu była Śmiercią.

KONRAD

Alboż my nie mamy tego samego? I tego Edypa, i tej Antygony? Nie jesteśmyż my tą siłą ducha onych przejęci?

MASKA 18

A więc wracasz do narodu.

KONRAD

Wracam do nieśmiertelności.

MASKA 18

Tak?! —?!

KONRAD

Nieśmiertelność czuję...

MASKA 18

To już raz było powiedziane.

KONRAD

Może, — tak — wiem. Tejże chwili już wiem, ale dla was znów to jest przypomnienie i już znów myśl się dla was gubi, bo nie widzicie myśli, ale człowieka. Tak jest, dotąd nie widzicie myśli mojej, tylko mnie, a nie o mnie chodzi. Przeszkodziłeś mi.

MASKA 18

Przeszkodziłem, ale to nie ja.

KONRAD

To ty. Bo do tych, którzy powtarzają cudze, należysz ty, nie ja, który cudze przeżywam.

MASKA 18

Jakże to przeżyć takie słowo jak: nieśmiertelność.

KONRAD

To go nie powtarzaj!

MASKA 18

Kiedy to piękne i to jest prawie tyle trochę piękna, które naprawdę powtarzać lubię.

KONRAD

Adje!

MASKA 18

W każdym razie przyznasz, żem ci mocno dopomógł odpowiedziami do rozumowania.

KONRAD

Szedłem ja, nie ty.

MASKA 18

I ja właśnie li tylko tego chcę, żebyś ty szedł nie ja.

KONRAD

Ale ty nie wiesz, gdzie ja idę.

MASKA 18

Bo to mnie nie obchodzi.

KONRAD

A?!

MASKA 18

A tak, bo to mnie nie obchodzi, gdzie ty idziesz? Mnie obchodzi: gdzie idzie naród. Mnie nie obchodzi, gdzie ja idę. Ja się nad tym nie namyślam i nie zastanawiam: co jest osią działania myślowego

1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 ... 14
Idź do strony:

Darmowe książki «Wyzwolenie - Stanisław Wyspiański (życzenia dla biblioteki .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz