Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Vesalius84
O pracach lekarskich i anatomicznych Vesaliusa mamy obszerne studium Adriana Burggraeve’a85; lecz wiadomości ściśle biograficzne nader są szczupłe. Ograniczają się one niemal do kilku powszechnie znanych szczegółów.
Oto treść ich główna: Vesalius należał do rodziny, która od miejsca pochodzenia, Wesel86, przybrała swoje nazwisko. Nauk słuchał w Löwen i w Paryżu, poświęcając się głównie anatomicznym pracom. Około 1544 r. miewał publiczne odczyty w Bazylei, Padwie, Bolonii i Pizie. Główne jego dzieło, Corporis humani fabrica87, ukazało się w Bazylei w 1543 r. Był kolejno przybocznym lekarzem Karola V88 i Filipa II89. To wysokie stanowisko nie ochroniło go od prześladowań Inkwizycji, która na mocy bulli90 Bonifacego VIII, zakazującej pod klątwą dysekcji91 ciał ludzkich po śmierci92, niezmordowanego tego badacza przyrody uwięziła i na śmierć skazała93. Później dopiero, łagodząc pierwotny wyrok, zmieniono karę śmierci na pokutną do Ziemi Świętej pielgrzymkę, skąd przyzwała Vesaliusa Rzeczpospolita Wenecka, chcąc mu na powrót94 powierzyć katedrę anatomii w Padwie po śmierci Fallopiusza95 w 1560 r. Vesalius w powrocie rozbił się z okrętem około wyspy Zante96 — i tam umarł z głodu. Cuvier97 w swojej historii nauk przyrodzonych9899 takie mu daje świadectwo: „Padł on, jak Sokrates, ofiarą tej walki, to utajonej, to otwartej, którą ciemnota i fanatyzm po wszystkie czasy toczyły z badaczami przyrody i prawdy”.
*
Obszerna komnata w maurytańskim100 stylu; w pośrodku101 wielki stół, na którym leży ksiąg kilka; jedną z nich zamyka pogrążony w myślach Vesalius. Przed nim stoi przyjaciel jego Silvio; w głębi stary sługa. Wieczór. Rzecz dzieje się w Madrycie w XVI wieku.
VESALIUS
Dziwna budowa! Z tęczy i z mgły cała...
Bez żadnych podstaw, jako rajskie ptaki,
Które — jak mówią — przyroda skazała,
By na piór swoich zawieszone złocie,
Nie tknąwszy ziemi, w błękitnych zórz szlaki
Leciały — gniazda nawet ścieląc w locie...
Dziwna budowa!... Człowiek myśl swą ciska
W jakąś odległość mroczną i niejasną,
Zanim ją zmierzyć i ogarnąć umie,
I wszelką próżnię treścią swoją własną
Wypełnia, w marzeń pomieszanych tłumie
Coraz to nowe wznosząc gmachy błędu,
Tak, jakby proste przyrody zjawiska,
Jakby natura zbyt była mu bliska
I nie dawała umysłom rozpędu...
Cóż są te księgi, z których pokolenie
Nasze swą mądrość czerpie jak ze zdroju?
Próbka wiecznego ducha niepokoju,
Której na imię jest czczość i marzenie...
Gdzie rzeczywistość taka jest na świecie,
Coby w systemie tym miała swą duszę?...
Idź, marzycielu! strój lutnię poecie!
— Na innej drodze ja zwyciężyć muszę!
SILVIO
Czyż warto walczyć?... Mistrzu, pomyśl o tem!
Madryt wre cały; zazdrośni twej sławy
Wielkie twe imię obrzucają błotem,
A przyjaciele szepcą je z bojaźnią...
I gdyby nie to, żeś króla tak bliski,
Już by się w burzę rozgrzmiały te błyski
Głuchej zawiści, co grożą ci kaźnią —
I straszną łuną dzień zwiastują krwawy.
VESALIUS
Silvio, tyś jednym z głosów tych, co we mnie
Walkę namiętną długie wiodły lata
O berło woli mojej nadaremnie...
O przyjacielu! kto raz okiem ducha
Dojrzy cudowną budowę wszechświata,
Kto raz się dotknie zasłony przyrody
I w majestacie myśli się zasłucha,
Ten poprzez tłumów groźby i przekleństwa,
Przez piekło ognia, przez ocean wody
Z wzniesionym czołem pójdzie — i dosięże102
Tajemnic bytu, choćby je miał ziemi
Rozświecić stosem własnego męczeństwa —
Tak w imię prawdy, bracie, walczą męże!
SILVIO
Powiedz: Tak giną.
VESALIUS
Niechaj ginę z nimi,
Lecz niech myśl moja, jak smuga świecąca,
Świadczy ludzkości, żem wzlatał do słońca.
SILVIO
Strzeż się, Andreo! Miasto pełne wieści,
Że znów w tym domu, w podziemnej kaplicy,
Wydarty grobom trup leży niewieści.
Lud się odgraża...
VESALIUS
Cieniów służebnicy!...
Słuchaj mnie, Silvio! Gdybym mógł pierś własną
Otworzyć, by w niej wyśledzić drgające
Życie, nim oczy we mgłach mi zagasną;
Gdybym mógł domysł raz nazwać pewnikiem —
I krzyk ostatni mieć tryumfu krzykiem,
Wbiłbym w nią nóż ten... ha! nożów tysiące!
SILVIO
Mistrzu, ze słów swych wykuwasz koronę
Dla swojej głowy... Lecz zważ, czy to warto
Strawić wiek męski nad ciemną tą kartą,
Która ci życie śmiercią znieważone
Przedstawia w dzikim rozkładu chaosie?
Dumać, z utkwionym w czoło sfinksa103 okiem —
I — bogdajbym104 był fałszywym prorokiem,
Znaleźć zagadki swej słowo — na stosie?
VESALIUS
Ty bluźnisz, bracie! Przyroda jest niema
Dla tych, co pytać nie mają odwagi.
Lecz — kto oburącz sfinksa tego chwyta
I śmiało patrzy w zagadki oblicze,
Choćby go tłumów szarpały zniewagi
I grzmiało nad nim wieków anatema105,
Ten pojmie słowo bytu tajemnicze
I pierwszych przyczyn hieroglif wyczyta.
SILVIO
Walka ta straszna jest — i jest wątpliwą.
Wspomnij, Andreo, tych, co już w przeszłości
Zażegli106 jasne pochodnie ludzkości...
Gdzież są — i jakie z posiewu ich żniwo?
Aleksandryjska szkoła! Wielkie słowo!
Lecz powiedz, kto dziś wie — po latach tylu —
O sławnym w wieku swoim Herofilu?...107
Wszak po Galenie108, nawet po Mondinim109
Wszystko musiałeś zaczynać na nowo...
A kto zaręczy, że to, co dziś czynim,
Nie będzie kiedyś nazwane nicością?
VESALIUS
Mylisz się, Silvio! Ta praca zagasła
To ostudzone ogniwa łańcucha,
Którego nowe przeguby i skręty,
Nazwane jutrem myśli — i przyszłością,
My dziś w ognisku wykuwamy ducha.
Strażnica wieków zdaje swoje hasła
Nowozaciężnym szermierzom wyłomu.
W czasie nie ginie nigdy trud podjęty,
Ani energii przerobionej suma...
A myśl, co w ciszy o wszechświecie duma,
Niech się nie zdaje straconą nikomu...
Wieki ją przyszłe odnajdą, obaczą —
I o nią wielkie ruchy swe zahaczą.
SILVIO
Słowa! Czcze słowa! Na mego patrona,
Ja z mojej pracy chciałbym widzieć zyski
Na własne oczy — póki zwę się ciałem,
I za tę cenę krajałbym z ochotą
Nie tylko trupa, ale bullę złotą,
Która zabawki tej zabrania srodze...
Lecz gonić jakieś oddalone błyski,
Paść duszę jakimś bladym ideałem,
Wiecznym pątnikiem być na prawdy drodze,
Żyć słowem, choćby słowem nieśmiertelnym,
Dios!110 jakem Hiszpan, zbyt to jest subtelnym!
Po co się rzucać jak nurek w głębiny
I wśród współczesnych zwać się już przyszłością?
Cóż są twe prace? — Głuche podwaliny,
Których wieżyca, co w błękit wybiega,
Nigdy nie uczci — a rzadko dostrzega.
VESALIUS
Więc niech powstaną olbrzymie te duchy,
Co sztandar wiedzy niosą przed ludzkością,
Choćby mnie blaskiem swoim zaćmić miały!
Niechaj się zbudzą potężne te ruchy