Darmowe ebooki » Tragedia » Cyd - Pierre Corneille (gdzie czytać książki w internecie za darmo txt) 📖

Czytasz książkę online - «Cyd - Pierre Corneille (gdzie czytać książki w internecie za darmo txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Pierre Corneille



1 2 3 4 5 6 7
Idź do strony:
może 
ostawić rzecz czasowi? 
  DON FERNAND
Don Sanszo, milcz! — W tym sporze, 
jeśliś niebacznie stanął 
po stronie Don Gomeza, 
jesteś przeciw — królowi. 
  DON SANSZO
Przez litość jednak proszę, 
pozwól się za nim wstawić. 
  DON FERNAND
Słucham. — Jakaż to litość 
i jakie to wstawianie? 
  DON SANSZO
Nie błagam o to, panie, 
byś karał go łaskawie; 
lecz pozwól, by się rycerz 
mógł po rycersku sprawić: 
z bronią w ręku. Los wtedy 
gdyby dlań był pomyślny, — 
zamiast ludzkiego sądu 
dałby — ułaskawienie. 
  DON FERNAND
Miarkuj się. — Lecz wybaczam 
młodej odwadze, śmiałej. 
Jako król, mam w pamięci 
myśl o ojczyźnie całej: 
tej jeno służę Sprawie. 
Tej krwi szanować muszę, 
co mej ojczyźnie służy. 
Jak sternik nawę wodzi 
wśród mętnej morskiej burzy. 
Na słowa twe żołnierza 
mówię odpowiedź króla: 
Ktokolwiek mnie posłuszny 
pod mą się skłania wolę, 
ten może ufać pewny, 
że swej nie szkodzi sławie, 
że równo mnie dosięga 
cios, który weń uderza. 
Toż samo Gomez hrabia, — Lecz więcej nie mówmy, 
nad ważniejszą się sprawą teraz zastanówmy: 
Wieść ta, chociaż niepewna, wieść to wielkiej miary: 
Dostrzeżono okrętów nam wrogich sztandary, 
jak nocą w gardło rzeki pełzały bezczelnie. 
Wypadnie czujność zdwoić. 
  DON ARIAS
Moc twoja i siły 
znaną Maurów potęgę przed tobą skłoniły. 
Zwyciężon tyle razy, Maur, już serce traci; 
nie tak się łatwo z nami zwycięstwem wzbogaci. 
  DON FERNAND
Zazdrość ich jadowita tem się zapaliła, 
że niegdy Andaluzję dłoń ta przykłoniła 
pod władzę mą; że berło zawładło tym krajem. 
Kraj ten ich chciwym oczom — dziś straconym rajem. 
Powód to był jedyny, bym w Sewilli tworzył 
stolicę, żebym tronu podstawę położył 
tu dla całej Kastylii; bym z bliska stąd badał, 
jakie by Maur na przyszłość podstępy zakładał. 
Abym go z bliska śledził i głosząc orędzie, 
zamysł ledwo poczęty w puch rozbijał wszędzie. 
  DON ARIAS
Obawy Wasze próżne. 
  DON FERNAND
A próżność w ufności. 
Zbyteczna ufność sama ściąga gromy. 
Wam chyba nie od dzisiaj bieg rzeczy wiadomy, 
że pełnem pędząc morzem, sama morska fala 
ich okrętom aż tutaj dopływać pozwala. 
Gdy jednak ledwo pierwsze mam o tem nowiny, 
nie chcę nadmiernym gwałtem ściągać na się winy, 
iżem zbyteczną trwogą w noc gród wstrząsnął cały. 
Starczy wystać zdwojoną straż w przystań na wały. 
Starczy zdwojona czujność... 
  SCENA 7
DON FERNAND, DON ARIAS, DON SANSZO, DON ALONZO. DON ALONZO
Hrabia padł. 
Wnet syn Don Diega hańbę rodu zmazał. 
  DON FERNAND
Odkąd mi znany cios ciężkiej zniewagi, 
wyrządzonej domowi zacnego rycerza, 
gdym hrabiemu Don Diega przeprosić rozkazał, 
gdy hrabia do słów moich nie przykładał wagi 
i nie spieszył się wcale Don Diega przeprosić, — 
co więcej: bardziej hardo głowę począł nosić, 
w butności swej nie przyjął mnie za pośrednika, 
przewidywałem koniec: znalazł przeciwnika, 
co go prześcignął w gwałcie dumnej samowoli. — 
Ale cóż to za wrzawa? 
  DON ALONZO
To Szimena woła, 
by ją do cię wpuszczono. Rozpaczą wiedziona, 
skargę przed króla niesie. Prosto tutaj zmierza. 
Biegnie tuż Don Diego, o syna strwożony. 
  DON FERNAND
Niechaj wejdą. Rycerzy moich wódz stracony. 
Dziś, gdy go potrzebuję w tak niepewnej chwili; 
gdy trzeba, aby wszyscy w chorągwie spieszyli, 
hrabia padł. — Czyja wina; i kto tutaj błądzi, 
gdy ojczyzna w nieszczęściu, niech rzecz Bóg sam sądzi. 
Któż z ludzi tylu klęskom grożącym podoła? 
  SCENA 8
DON FERNAND, DON ARIAS, DON SANSZO, DON ALONZO, DON DIEGO, SZIMENA. SZIMENA
Królu, sprawiedliwości! 
  DON DIEGO
Sprawiedliwy królu! 
  SZIMENA
Do nóg twoich przypadam, w żalu, w nędzy, w bólu. 
Najznaczniejszy z rycerzy twych dla cię stracony. 
Wysłuchaj oskarżenia! 
  DON DIEGO
Wysłuchaj obrony! 
  SZIMENA
Skarzesz, panie, junaka, skarcisz szalonego! 
Ojca mojego zabił! 
  DON DIEGO
Pomścił ojca swego! 
  SZIMENA
Winien jesteś poddanym całe serce twoje! 
  DON DIEGO
Słusznej pomsty nie karać! 
  DON FERNAND
Powstańcie oboje. 
  SZIMENA
Panie, krew ojca przed memi oczami 
płynie z okropnej rany! Litości nad nami. 
Nad ojcem, nad rycerzem, który razy tyle 
zyskał zwycięstwo bitew w niezrównanej sile. 
W boju winien był zginąć, nie z ręki Rodryga. 
Przybiegłam, darmo ręka głowę stygłą dźwiga. 
Wybacz boleść. 
  DON FERNAND
Odwagi, córko. W twej żałobie 
twój król, gdy brakło ojca, ojcem będzie tobie. 
  SZIMENA
Panie! — — 
  DON FERNAND
zwracając się do Don Diega
Odpowiedź twoja, Diego? 
  DON DIEGO
Jestem winny. 
Na mój rozkaz jedynie — syn był tutaj czynny. 
On jedynie mój rozkaz i wolę wykonał. 
W woli mej bezlitośny byłem dla cię, synu; 
sam nie byłbyś się nigdy rwał do tego czynu. 
Jeśli Szimena żąda kary sprawiedliwej, — 
ja będę ukarany, syn zostanie żywy. 
Oddam żywot bez żalu, gdy cześć ocalona; 
przyjmę, jaka mi dola będzie przysądzona. 
  DON FERNAND
Sprawa jest wielkiej wagi, więc na pełnej Radzie 
rzecz rozważać będziemy o dwu domów zwadzie. 
Tymczasem, nim rzecz jasno będzie rozsądzoną, 
Szimena pójdzie do dom, pod Sansza osłoną. 
Don Diego pozostanie; — słowom jego wierzę. 
Niech mi znajdą Rodryga, gdziekolwiek się kryje. 
Złożę sąd. Sprawiedliwość, jak słuszna, wymierzę. 
 
AKT III SCENA 1
DON RODRYGO, ELWIRA ELWIRA
Wszelki duch Boga chwalił 
Kogo widzę?! — Rodryga? 
Wszedłeś niepostrzeżony? 
Królewska straż cię ściga. 
  DON RODRYGO
To los mój, klnę się Bogiem. 
To los mój opłakany. 
  ELWIRA
Czyli przed domu progiem, 
cień hrabi niepomszczony, 
nie wzbronił wnijścia tobie, 
zabójco przeklinany? 
Szimena w łez żałobie, 
gnie się w nieszczęściu srogiem. 
Czyli się tu chcesz chronić, 
gdy już cię mają chwytać? 
Źleś wybrał tu schronisko; 
przekleństwo jeno tylko 
i łzy cię będą witać. 
  DON RODRYGO
Nie dbam, czy straż mię ściga, 
czy kiedy mnie pochwycą; 
nie szukam tu schroniska 
ani się cieniów boję, 
choćby mar sto wzbraniało 
przystępu w te podwoje. 
Hrabia padł moim wrogiem. 
Bo tak mój honor kazał, 
bym straszną czyniąc krzywdę 
rodzica krzywdę zmazał. 
Straszniejsza moja dola 
niżeli kaźń, więzienie. 
Nad szczęściem mści się wola, 
ściga mnie przeznaczenie. 
Niestraszni mi królowie, 
ich sługi i ich miecze, 
gdy wszędzie, kędy wstąpię, 
rozpacz się za mną wlecze. 
W rozpaczy błędnem kole 
ja, — ojca jej morderca, 
przychodzę giąć mą wolę; 
nie błagać przebaczenia, 
gdy klątwę mam na czole, 
lecz w litość skłonić serca: 
niech życie weźmie moje. 
Przynoszę je w ofierze. 
Za łzy, nieszczęście swoje 
niech je tym mieczem bierze. 
  ELWIRA.
Ukryj się. — Widzę moją panią. 
Don Sanszo tutaj idzie za nią. 
  DON RODRYGO
odchodzi. SCENA 2
SZIMENA, DON SANSZO, ELWIRA. DON SANSZO
Krwi za krew winnaś żądać, 
w słusznym płonąca gniewie; 
twych łez skarżące prawo 
czekaniem zbyt łaskawą 
mordercy dolę znaczy. 
Nim król go sam doścignie, 
ty winnaś ścigać raczej. 
Pozwól mi być twym sługą. 
Chciej przyjąć miłość moją. 
U stóp twych składam kornie 
i serce me, i zbroję. 
Przyzwól to jedno słowy. 
  SZIMENA
Król przyrzekł strzec mej sprawy; 
nie chcę obrażać sędzię. 
Rozum czekać mi każe. 
  DON SANSZO
Czekać zbyt długo będzie. 
Ja działać już gotowy, 
zachęcon, żądny sławy, 
zdwojoną zyskam siłę. 
  SZIMENA
Usługi twe, — choć miłe, 
na dzisiaj nieprzyjęte. 
Spamiętam i rozważę. 
Dziś jeszcze krwi nie pragnę: 
to łez mych prawo święte. 
Gdy dłoń, co winnych ściga, 
co mi przyrzekła prawo, 
nie sięgnie wnet Rodryga, 
zbyt będąc nań łaskawą, — 
wtedy przypomnę twoją 
gotowość walki krwawą. 
 
Don Sanszo odchodzi. SCENA 3
SZIMENA, ELWIRA. SZIMENA
Płaczcie, me oczy nieszczęśliwe! 
Za jakąż, jakąż karę? 
Zbyt może długo, nazbyt długo 
oglądałyście szczęście żywe? 
Połowa mego życia 
ostała w ciemnym grobie. 
Żywota reszty marne 
w cmentarnej mrą żałobie. 
Płaczcie, me oczy biedne: 
kiry przed wami czarne; 
łzy dla was ino jedne. 
W umyśle pełnym trwogi 
stoczyłam walk niemało. 
Rodrygo dla mnie drogi, 
śluby zapowiedziane: 
wspomnienie mi zostało 
straszne, — niezapomniane. 
  ELWIRA
Snać ulgi nie znajdujesz 
we łzach, choć strugą płyną? 
  SZIMENA
Elwiro, czy nie czujesz, 
żem ulgi niespragniona; 
że cieszę się tym żalem, 
co łzami bucha z łona? 
Płaczcie, me oczy biedne, 
me oczy nieszczęśliwe. 
Łzy dla was ino jedne. 
Nadziei dla mnie nie ma, 
ulgi, ni ukojenia. 
Dopokąd myśl mą nęka 
Kochanie to straszliwe. 
  ELWIRA
Kochasz go i miłujesz? 
  SZIMENA
Rzec: Kocham, — to za mało. 
Uwielbiam: mało jeszcze. 
Oddałam mu się całą, 
myślą się o nim pieszczę. 
Radosne to kochanie 
było mnie kołysało, 
gdy klęska na mnie spada 
i szczęście precz zabiera. 
W umyśle pełnym trwogi 
stoczyłam walk niemało; 
wszakci był dla mnie drogi, 
śluby zapowiedziane: 
wspomnienie mi zostało 
straszne — niezapomniane. 
  ELWIRA
Czyliś już umyśliła, 
co czynić ci wypadnie? 
  SZIMENA
To serce niegodziwe 
myśl moją zemście kradnie. 
To miłość, znowu miłość, 
co mną okrutna, — władnie. 
Cóżem to ojcu winna, 
czylim już zapomniała? 
Czyżbym nad łzy bezsilne 
nic więcej dlań nie miała? 
Miłość to niegodziwa 
na honor mój nastaje. 
  ELWIRA
Posłuchaj, może serce 
w uczuciu swem nie kłamie? 
Dziś twoja myśl w rozterce, 
dziś ból ją srogi łamie. 
Lecz czas uśmierza bole. 
  SZIMENA
Ja w nieszczęść żyję kole. 
O sławo, moja sławo, 
we wstydzie się rumienię: 
nadto zwlekałam długo. 
  ELWIRA
I cóż zamierzasz czynić? 
  SZIMENA
Co każe przeznaczenie. 
Pomna rodzica chwały, 
jak ojciec mój, — chcę słynąć. 
Gdy dom się chwieje cały, 
chcę pomścić go i zginąć! 
  SCENA 4
SZIMENA, ELWIRA, DON RODRYGO. DON RODRYGO
Pragniesz mnie ścigać, — nie trudź się daremno. 
Masz mnie przy sobie... 
  SZIMENA
Rodrygo przede mną? 
Rodrygo w moim domu? 
  DON RODRYGO
Słuchaj, coć powiada 
skazaniec, twojej karze i zemście powolny. 
Nie oszczędzaj krwi mojej. 
 
Podaje jej swój miecz. SZIMENA
Przestań, zamilcz. Biada! 
  DON RODRYGO
Chwilę... 
  SZIMENA
Ostaw mnie samą. 
  DON RODRYGO
Niech odpowie szpada. 
  SZIMENA
Precz! Krew rodzica do noża przyschnięta 
o swoje prawa klnie. — Córka pamięta, 
co zabitemu winna. 
  DON RODRYGO
Moją głowę. 
Przyschła doń jego krew: ostrze gotowe. 
Uderz... 
  SZIMENA
Nie moje mścić się będzie ramię. 
  DON RODRYGO
Uderz. 
  SZIMENA
Szukając zemsty sercu memu skłamię. 
Pamiętać?! Zbrodnia! — Ty żyjesz za długo. 
Jakiejże pomsty krwi stałam się sługą? 
Jestem niewolna w myśli, niewolna w mym czynie: 
jakoż mścić się i kochać na jednej godzinie? 
Oddal się, — znieść nie mogę, żałość serce łzawi. 
Niech cię własne sumienie mordercy zadławi. 
  DON RODRYGO
Pojdę, jeżeli każesz; jeśli każesz, wrócę. 
Rad bym w twych oczach skończyć zbyt żałośne życie. 
Lecz nie sądź, bym przez miłość i czułość ku tobie, 
jak tchórz, żałował spełnionego dzieła. 
Gniew działa nazbyt szybko, ojciec mój cześć traci; 
któż więc, jeżeli nie ja, odwetem zapłaci? 
Zbrodnię uważać muszę, za czyn mój zasługi. 
Gdybym nie był dopełnił, zabiłbym raz drugi. 
  SZIMENA
Moja nieszczęsna miłość i czułość ku tobie, 
nie pozwoli mnie podłej szukać dla cię kary. 
Skrzywdziłeś mnie, zyskując honor w mej żałobie. 
Mam więc twej śmierci wołać, równej żądna miary? 
Żegnaj mi, mścić się muszę, obowiązek srogi! 
A jednak, mimo krzywdę, ty mnie jesteś drogi; 
Co przeciw tobie pocznę, chcę, by los to zwalił; 
chcę, by mimo pościgu Bóg ciebie ocalił. 
  DON RODRYGO
Miłości! działasz cuda! 
  SZIMENA
O nędzo straszliwa! 
  DON RODRYGO
Tak nas przygnębia ojców waśń niepowściągliwa. 
Któż by śmiał był pomyśleć?! 
  SZIMENA
Któż by śmiał był wierzyć?! 
  DON RODRYGO
Bodajżem nie znał życia. 
  SZIMENA
Lepiej było nie żyć. 
  DON RODRYGO
Los to pewno nas ściga, — to Bóg nam zazdrości. 
  SZIMENA
Gdzie owe dnie przepadłe pogody, radości? 
Żegnaj
1 2 3 4 5 6 7
Idź do strony:

Darmowe książki «Cyd - Pierre Corneille (gdzie czytać książki w internecie za darmo txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz