Darmowe ebooki » Tragedia » Faust - Johann Wolfgang von Goethe (czy można czytać książki w internecie za darmo .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Faust - Johann Wolfgang von Goethe (czy można czytać książki w internecie za darmo .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Johann Wolfgang von Goethe



1 ... 16 17 18 19 20 21 22 23 24 ... 51
Idź do strony:
do łba bucha! 
Gdy tak ta pokusa pcha cię, 
gdyś po szyję w matnie zalazł — 
kop! grzeb! krzyknij: „kuraż363, bracie! 
tum cię szukał! tum cię znalazł!” 
  POMRUK TŁUMU
1. Mnie w ręce strzyka — 
2. mnie rwie w nodze — 
3. podagra pewnie — 
4. brzuch jak ołów — 
5. kciuk puchnie — 
6. w krzyżach łamie srodze — 
7. znaki, że tu jest walny364 połów. 
  CESARZ
Prędko! Ej — nie ujdziesz cało, 
jeśli skłamał, gardłem skarżę! 
Więc do dzieła! pokaż śmiało, 
w jakiej skarby twe pieczarze. 
Złożę berło, miecz odpaszę, 
sam się wezmę do łopaty, 
ale wara pluć nam w kaszę! 
Więc do dzieła — albo baty! 
  MEFISTOFELES
Cóż za pośpiech! Wskażę drogi 
mimo groźby twe pohańskie, 
lecz któż zliczy te rozłogi, 
wszystkie te skarby bezpańskie, 
których bezmiar! — Z wyorzyska 
chłop orzący — pod bruzdami 
— patrzy — aż ryngraf365 wybłyska, 
lub żeleźniak366 z dukatami. 
Indziej, spojrzy, aż w oborze 
ściany się saletrą367 pocą — 
— nie saletrą! — miły Boże! 
to czerwieńce368 tak się złocą! 
Ileż sklepień, kurytarzy 
zasypanych, poniechanych, 
w których splendor skrzy i żarzy 
wielkich skarbów, niesłychanych! 
Aż w podziemia, w kraje duchów 
łowca skarbów schodzi śmiele —: 
przepych! śród złotych łańcuchów, 
kolie369, kolce i manele 
piętrzą się i w poniewierce 
plączą pośród rozpadliny; 
wszystko skrzy, aż rośnie serce! 
brylanty, szmaragdy, rubiny! 
A pobok — to nie do wiary — 
rzędem beczki wina stoją, 
lecz dąb dawno spróchniał stary; 
wino przemyślnością swoją, 
jak ów kokon jedwabnika — 
kamienie winne wyłania, 
przez które ciecz nie przenika, 
lecz dostałość swą osłania. 
Likwor370 taki osędziały371 
dorówna zlotu w wartości. 
Jednym słowem, mędrzec śmiały, 
ciągnie zysk ze swej mądrości. 
Dzień? cóż dzień! — to omamienie, 
wielkie nic lub większa złuda — 
jeno nocy mroczne cienie 
misteryjne jawią cuda. 
  CESARZ
Noc dla siebie ostaw, błaźnie, 
na nocturno strój basetlę — 
mnie daj jasno i wyraźnie, 
co masz dać, przy dziennym świetle. 
W nocy wszystkie koty szare, 
precz z tym „może”, „cichcem”, „niby” 
Rozkop w dzień skarbów pieczarę 
i w dzień odwal pługiem skiby. 
  MEFISTOFELES
Weź, wasza mość, do rąk łopatę, 
znój chłopski nic ci nie zaszkodzi, 
miło samemu wziąć zapłatę — 
każda garść ziemi złoto zrodzi. 
Potem przywdziejesz diadem złoty, 
kochance kolie sprawisz nowe, 
bo któż zaprzeczy, że klejnoty 
zdobią i tron, i białogłowę?!  
  CESARZ
Prędzej! Prędzej! Po cóż zwlekać!!  
  ASTROLOG
jak poprzednio; podszept Mefistofelesa
Wasza cesarska mość, ja radzę czckać — 
nicch się odbędzie fest zwyczajnym torem; 
zważ — roztargnienie złym bywa doktorem; 
wpierw nam się trzeba skupić, wzwyżyć w duchu, 
by to, co niższe, zmusić do posłuchu. 
Dobrym być musi ten, co dobra pragnie, 
kto chce radości — niech będzie jak jagnię, 
kto łaknie wina — niech gromadzi grona — 
wszak przywołuje cud — wiara wzmożona! 
  CESARZ
A więc niechaj radość włada 
przed popielcowym memento372! 
Niechaj herold zapowiada 
mięsopustu373 wielkie święto. 
 
Trąby.
Wychodzą. MEFISTOFELES
Poszli! Ot głupcy! — Zresztą skądżeby wiedzieli, 
że szczęście i zasługa splata się jak strofa, 
gdyby filozoficzny kamień w ręku mieli, 
byłby jedynie kamień, lecz bez filozofa.  
  ZAPUSTY
Faust — Pluton374, Mefistofeles — Zoilotersytes375 — Skąpiec, Cesarz — Pan, Herold, Kwieciarki, Gałąź oliwna z owocami, Wieniec dożynkowy. Wian fantastyczny, Równianka fantastyczna, Przekora, Pąki różane, Ogrodnicy, Matka i córka, Drwale, Poliszynele376, Pasożyty, Pijanica, Gracje: Aglaja, Hegemona, Eufrozyna, Parki: Atropos, Kloto, Lachezis, Furie: Alekto, Megera, Tyzyfona, Bojaźń, Nadzieja, Rozwaga, Efeb — Woźnica, Plotkarki, Głodomór, Herod — Baba, Faunowie, Satyr, Podziomki, Olbrzymy, Rusałki, Rybacy, Ptasznicy, Satyryk, Poeci, Tłum.
Olbrzymia sala z komnatami pobok, strojnie, zdobno, maskaradowo. HEROLD
Nie na groźne śmierci pląsy, 
diable igry rybałtowe377 
wołam was, ale na pąsy, 
na zabawy jasne, nowe, 
abyście tak spąsowieli, 
jak krzew róż pod słońca tchnieniem 
tej mięsopustnej niedzieli 
bezpamiętnym rozbawieniem. 
Cesarz w swej rzymskiej podróży 
spoza Alpów stromej ściany 
gościniec378 nam bardzo duży 
przywiózł: wigor roześmiany. 
W tej stolicy nadtybrowej 
sam koronę — w równej parze 
zyskał dla nas — stroik nowy: 
czapeczkę błazeńską w darze. 
Tym przybraniem odrodzony 
każdy z nas się dumnie puszy, 
rad379 z dzwonkowej czapki onej, 
z śmiechem wciąga ją na uszy; 
i choć w tej mycce380 do błazna podobny, 
udaje rozum, w rozum niezasobny. 
 
Już się kupią381 i gromadzą. 
w pary łączą i kołują — 
tu pod pachy się prowadzą, 
tam z osobna krążą, snują. 
Dalej bracia, dalej żywo, 
z sercem szczerym i przyjaznym, 
byle chwilkę mieć szczęśliwą — 
tak czy owak świat jest błaznem. 
  KWIACIARKI
śpiew, mandoliny
Poklask dajcie nam niezwłocznie! 
Wymuskane w tańcu szranki 
juz ruszają śpiewnie, skocznie 
urodziwe florencjanki. 
 
Kosy382 nasze utrefione383, 
wonne kwiatów i ziół wonią, 
krasne wstążki rozpuszczona 
owijają nas i gonią. 
 
O, nie więdną nasze kwiaty, 
kwitną cały rok i dłużej — 
kunszt ten, czar i aromaty 
niechaj wam, panowie, służy. 
 
A przyznajcie, pomysłowo 
każdy na nas strzęp swawoli — 
wyszydzicie to czy owo, 
jednak całość was zniewoli.  
 
Prawda — bierze was ochota 
zbadać, co ukrywa szata? — 
czar niewieści i prostota 
dziwnie się ze sztuką splata.  
  HEROLD
Dziew korowód lśni, pomyka; 
wielki wybór — herold wita — 
dajcie zajrzeć do koszyka, 
co na głowach waszych skwita. 
Prędzej, prędzej, niechaj sala 
ogrodowym wionie czarem, 
a z was każdy niech zachwala 
ogrodniczki wraz z towarem. 
  KWIACIARKI
Targ to targ, lecz bez kramarki, 
niechaj się gromada skupi — 
wśród krotochwilnej384 poswarki385 
za żart każdy towar kupi. 
  GAŁĄŹ OLIWNA Z OWOCAMI
Nie zajrzę386 kwiatom urody, 
wszelkiej unikam niezgody; 
pośród wojennego znoju 
jestem rękojmią387 pokoju; 
dzisiaj radość we mnie płonie, 
że wśród zacnych dworzan roju 
najgodniejsze zwieńczę skronie 
gałązką oliwną pokoju. 
  WIENIEC DOŻYNKOWY
Ja, syn pługa, zrumieniony 
czerwonym słońca rumieńcem, 
dar wam niosę, dar niepłony388 — 
z dożynkowym idę wieńcem. 
  WIAN FANTASTYCZNY
Barwne kwiaty, niby malwy 
przybrane w mchy i nietoty389, 
to mody kapryśnej salwy, 
nie szukaj we mnie prostoty. 
  RÓWNIANKA390 FANTASTYCZNA
Nikt nie zna mojego wiana 
i nic mnie to nie obchodzi — 
za tobą tęsknię nieznana, 
co z dziew kwiecistej powodzi 
wyciągniesz ku mnie swe dłonie 
i w warkocz wpleciesz bezładnie, 
a kwiat mój zadrży i spłonie 
i na pierś twoją opadnie. 
  PRZEKORA
Niechaj wyobraźnia licha 
służy dnia znikomej modzie, 
z przyrody pijąc kielicha 
wiecznej hołdujesz pogodzie; 
niezabudki i kaczeńce, 
splatajcie się w wdzięczne wieńce! — 
Lecz my — 
  PĄKI RÓŻANE
— skrywamy się, niczyje — 
szczęśliwy ten, co nas odkryje. 
Gdy się dnie lipcowe dłużą, 
róża wonią gwarzy z różą — 
pełny, szczęsny dzień, uroczy; 
bo przyrody panowanie, 
obiecanie i oddanie 
poi serce, myśl i oczy. 
 
W zielonych wirydarzykach kwieciarki rozkładają nadobnie swój towar. OGRODNICY
śpiew: akompaniament teorbanów391
Z tym już musicie się zgodzić —; 
kwiat można pieścić, całować, 
owoce nie chcą uwodzić, 
owoce chcą jeno392 smakować. 
 
Wiśnia się pyszni, zrumienia 
brzoskwinia — wonna patoka393! 
Kupujcie — sąd podniebienia 
stokroć prawdziwszy niż oka. 
 
Powab owoców najszczerszy 
niech was na próżno nie kusi, 
róża to temat do wierszy, 
lecz jabłko ugryźć się musi. 
 
Więc zezwólcie, byśmy w dani 
wnieśli owoc ku osłodzie — 
niech się towar nasz stragani 
w tej sąsiedzkiej, dobrej zgodzie. 
 
Pod girlandą smereczaną 
oświetlone tak rzęsiście — 
pełnię tworzą niesłychaną: 
pąki, kwiaty, owoc, liście.  
 
Przy śpiewie przeplatanym, przy wtórze gitar i teorbanów — piętrzą oba chóry swój towar, przystrajają go i zachwalają.
Matka i córka. MATKA
Ledwieś odrosła od ziemi 
córko ma, rusałko — 
stroikami rozmaitemi 
zdobiłam twe ciałko; 
chodźcie, chodźcie, cni rycerze, 
najbogatszy niech ją bierze — 
szczęście sprzyja śmiałkom. 
 
Ach! minęły długie lata, 
wzrósł twój czar kobiecy, 
nikt nie posłał do cię swata 
z całej okolicy; 
z tym zatańczysz, tego zmanisz, 
a tamtego — otumanisz — 
wszystko po próżnicy. 
 
Na nic ciuciubabka, fanty — 
alkierzyk394 twój pusty; 
męskie plemię — o! to franty! 
Lecz dziś mięsopusty — 
nastaw sidła, oczkuj ładnie, 
może przecie w potrzask wpadnie 
jaki kąsek tłusty. 
  INTERMEZZO395 PANTOMIMICZNE
Zbliżają się rówieśniczki młode, hoże396. Zaczyna się pogwar szczebiotliwy. Wchodzą Rybacy i Ptasznicy ze sprzętem przynależnym: z sieciami, wędkami, potrzaskami. Wabienia, łowy, ucieczki. Strzępy rozmów uciesznych. DRWALE
nawalnie; gromko
Z drogi, bracia, czynić rum397, 
idzie z nami borów szum, 
borów granie, zgrzyty piły, 
stuk toporów, jęki drzew, 
trzask gałęzi, chorał siły, 
twardy tupot — drwali śpiew. 
Dłonie grube, spracowane, 
naprężone sznury żył — 
wasze ręce wymuskane 
boją się, cofają w tył 
Z mąki marymonckiej398 panki, 
zwarzyłby was mróz i chłód — 
i was, panny z morskiej pianki, 
gdyby nie nasz, drwali, trud. 
  POLISZYNELE399
papląco, pustaczo
A niechże was las ogarnie, 
żywot tak przetrudzić marnie! 
My inaczej! — zwiewnie, cicho, 
mozół odsuwamy wszelki — 
po co z lasu wołać licho?! 
Robdeszany400, pantofelki, 
oto stroik jak się patrzy! 
Wy się trudźcie — my inaczej. — 
Zbiegowiska, karuzele, 
jarmark, ścisk, bujne gamratki401, 
uciech, festów402 wiele, wiele — 
żywot aksamitny, gładki. 
Po tym życia śliskim torze 
kręcimy się jak węgorze — 
wschodzim, chociaż nieposiani — 
zwinni, żwawi, sprytni, szczwani; 
choć tam bieda w kamienicy 
my sobie hoc403 na ulicy. 
Śmiejcie się lub gańcie nas, 
przetrzymamy — mamy czas! 
  PASOŻYTY
pochlebnie, łakomie
Drwal i węglarz to nasz brat; 
przygarbienie, przytaknięcie, 
półsłóweczka — to nasz świat — 
tego przestrzegamy święcie; 
lecz jeśli kto w walce padł, 
odwracamy się na pięcie, 
pal go kat! 
Gdyby węgli, drzew nie było, 
— że to ogień skrzesz i dmuchnij — 
czym by w piecach się paliło? 
czym by się paliło w kuchni? 
Musiałby spaść ogień z nieba — 
wszak nam zawsze ognia trzeba; 
na ogniu się wszystko smaży, 
praży, tęsi, mięsi, warzy, 
wrze i pryska, skipi, piecze, 
aż do gęby ślinka ciecze. 
Pieczeń, pasztet, ryby, zrazy, 
imbir, czosnki i wawrzyny — 
jakież wizje i obrazy, 
jakież prace, jakie czyny! 
  PIJANICA
zawiany mocno
Zacząć ze mną nie przelewki, 
mnie dziś wszyscy, panu, służą; 
wigor w kościach, we łbie śpiewki, 
aż za dużo, aż za dużo! 
Pije Kuba do Jakuba — 
wasze zdrowie, moje zdrowie — 
moja luba — daj no dzioba — 
kto się dowie? — nikt nie dowie. 
Baba na mnie z gębą — huzia, 
coś ty, dziadu, wdział za łachy!  
plask — plask — spuchła nieco buzia 
— co tam strachy — strach na Lachy! 
Hulaj dusza bez kontusza! 
w górę szklanki — dobra nasza! 
wino wigor w nas porusza, 
wino diabła z nas wystrasza. 
 
Więc na szczęście —! I na biedę —! 
Socjeta404 tu, widzę, krewka — 
gospodarzu, daj na kredę405, 
na kredę mi daje dziewka. 
Przypij do mnie — ja do ciebie! 
Panna — wdowa — każda łasa — 
zdrowie twoje tu i — w niebie, 
jedz, pij i popuszczaj pasa! 
Ululałem się wspaniale — 
czas już w drogę! — w jaką drogę? 
Ostawcie mnie, gdzie się zwalę — 
ustać — jakoś — tak — nie mogę. 
  CHÓR
Pije Kuba do Jakuba! — 
co? nie pije? — bęc, po ziobrze! 
tęgo się już kurzy z czuba — 
kto pod ławą, temu dobrze. 
  INTERMEZZO PANTOMIMICZNE
Herold zapowiada przybycie Poetów różnego autoramentu: Poetów przyrody, Panegirystów, Piewców rycerstwa, wdzięku i entuzjazmu.
Pchają się na wyprzódki, trudno też komukolwiek dojść do słowa. Zaledwie jeden dziwnym trafem przemyca czterowiersz; to: SATYRYK
Obym, bracia, tego dożył, 
— to jedno mnie kusi i łechce — 
abym taką pieśń ułożył, 
której wysłuchać nikt nie zechce. 
 
Poeci nocy i cmentarzy przepraszają bardzo, że to nie mogą wziąć udziału w zebraniach wieszczów, lecz nazbyt są zajęci interesującą rozmową z nowo
1 ... 16 17 18 19 20 21 22 23 24 ... 51
Idź do strony:

Darmowe książki «Faust - Johann Wolfgang von Goethe (czy można czytać książki w internecie za darmo .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz