Darmowe ebooki » Tragedia » Król Lear - William Shakespeare (Szekspir) (czy można czytać książki w internecie za darmo TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Król Lear - William Shakespeare (Szekspir) (czy można czytać książki w internecie za darmo TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 ... 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16
Idź do strony:
dowieść Edmundowi, mniemanemu hrabi Gloucester, że jest wielokrotnym zdrajcą, niech wystąpi na trzeci odgłos trąby: on sam stanie śmiało w swojej obronie. EDMUND
Zatrąb!  
 
Pierwszy odgłos trąb. HEROLD
Jeszcze!  
 
Drugi odgłos trąb. HEROLD
Jeszcze!  
 
Trzeci odgłos trąb.
Trąba odpowiada za sceną. Wchodzi Edgar uzbrojony, przed nim Trębacz. ALBANY
Spytaj, dla jakich wystąpił powodów 
Na odgłos trąby? 
  HEROLD
Odpowiedz, kto jesteś? 
Twe imię, godność? Czemu na głos trąby 
Stawiasz się tutaj? 
  EDGAR
Straciłem me imię 
Zatrutym zębem zdrady przegryzione. 
Lecz jestem szlachcic i nie niższy rodem 
Od tego, z którym przychodzę się mierzyć. 
  ALBANY
Kto twoim wrogiem?  
  EDGAR
Kto tu odpowiada 
W imieniu hrabi Edmunda Gloucestera? 
  EDMUND
On sam cię pyta, co mu chcesz zarzucić? 
  EDGAR
Dobądź oręża, aby twoje ramię, 
Gdy słowem serce szlachetne obrażę, 
Pomściło krzywdę! Oto moja szabla. 
Wiedz, że powagą moich przywilejów, 
Mego honoru, przysiąg i rzemiosła, 
Mimo twej siły, młodości, zaszczytów, 
Mimo twej szabli zwycięskiej fortuny 
Świeżo ukutej, odwagi i serca, 
Ogłaszam światu, że ty jesteś zdrajcą, 
Żeś przeniewiercą Bogu, bratu, ojcu, 
Że knujesz spiski na twojego pana, 
Że od wierzchołka głowy aż do prochu 
Twoją zdradziecką deptanego nogą 
Jesteś ropuchy jadu pełnym zdrajcą. 
Jeśli mi powiesz «nie!» ten miecz, to ramię 
I moje męstwo gotowe są dowieść 
Krwią twego serca, że twe zaprzeczenie 
Jest łgarstwem! 
  EDMUND
Gdybym roztropności słuchał, 
Naprzód o imię winien bym cię pytać, 
Lecz gdy twa postać piękna i rycerska, 
Gdy słowa twoje tchną szlachectwa duchem, 
Zwłokę rycerskim dozwoloną prawem, 
Chociaż mi służy, z pogardą odrzucam. 
Twe słowo zdrady na twą ciskam głowę, 
Z piekielną zemstą łgarstwo ci oddaję, 
A jeśli słowa moje bez twej krzywdy 
Po twojej zbroi ślizgają się teraz, 
Niedługo miecz ten drogę im otworzy 
Do serca, w którym na wieki zostaną.  
Uderzcie trąby! 
 
Alarm. Walczą. Edmund upada. ALBANY
O, daruj mu życie! 
  GONERIL
To szpetny podstęp, bo rycerskim prawem 
Mogłeś, Gloucesterze, nieznanego wroga 
Gardzić wyzwaniem; jesteś oszukany, 
Nie zwyciężony! 
  ALBANY
Zamknij usta, pani, 
Albo sam tym ci zamknę je papierem! 
Do Edmunda: 
Patrz! Do Goneril: A ty, gorsza niż najgorsza nazwa, 
Czytaj twą niecność! Tylko nie drzyj pisma! 
Widzę, że znasz je. 
 
Daje list pisany do Edmunda. GONERIL
I cóż, choćbym znała? 
Jestem tu panią, tu prawa są moje 
Nie twoje; kto by śmiał mnie tu oskarżać? 
 
Wychodzi. ALBANY
O zgrozo, zgrozo! Czy ty znasz to pismo? 
  EDMUND
Co znam, nie pytaj. 
  ALBANY
do jednego z Oficerów:
Spiesz za nią, jej sercem 
Owładła rozpacz, idź i czuwaj nad nią! 
 
Wychodzi Oficer. EDMUND
Spełniłem wszystko, co mi zarzuciłeś, 
I więcej, więcej! Czas odkryje wszystko; 
Lecz wszystko przeszło, tak jak moje życie. 
Lecz kto ty jesteś, szczęśliwy zwycięzco? 
Jeśliś szlachcicem, chętnie ci przebaczam. 
  EDGAR
Przebaczmy sobie wzajemnie, Edmundzie, 
Jam ci krwią równy, a jeżeli wyższy, 
To mi tym większą krzywdę wyrządziłeś. 
Me imię Edgar, ojciec twój mym ojcem. 
Bóg sprawiedliwy nasze słodkie grzechy 
Zmienia w narzędzia grzechów naszych kaźni. 
Występne dzieło twojego poczęcia 
Spłacił ócz stratą. 
  EDMUND
Prawdę powiedziałeś. 
Koło skończyło swój krąg i tu jestem! 
  ALBANY
Już krok twój każdy królewską szlachetność 
Zdawał się wróżyć. Muszę cię uścisnąć. 
Niech boleść serce w mych rozedrze piersiach,  
Jeślim był wrogiem twym lub twego ojca. 
  EDGAR
Wiem o tym, książę. 
  ALBANY
Gdzie się ukrywałeś? 
Skąd wiesz o ojca twojego niedoli? 
  EDGAR
Czuwając nad nią. Krótka moja powieść, 
A gdy ją skończę, niech serce to pęknie! 
By się ocalić przed krwawym wyrokiem, 
Co gonił za mną (jak słodkie jest życie, 
Gdy ciągłe śmierci przenosim męczarnie 
Nad śmierć bezzwłoczną!), w szaleńca łachmany 
Oblokłem ciało, z łachmanem przybrałem 
Szaleńca postać, psom nawet obrzydłą. 
Spotkałem ojca, gdy z jego pierścieni 
Właśnie co drogie wydarto kamienie, 
Wiodłem go, w drodze żebrałem dla niego 
I od rozpaczy go uratowałem. 
Nigdy (to grzech mój) nie dałem się poznać, 
Dopiero chwila temu, uzbrojony, 
Niepewny skutku, choć pełny nadziei, 
Kiedym go prosił o błogosławieństwo, 
Całąm mu naszą opisał pielgrzymkę, 
Ale, ach! serce jego nadwątlone 
Nie mogło ciosu takiego wytrzymać, 
I w zbytku razem smutku i radości 
Pękło w uśmiechu. 
  EDMUND
Tknęła mnie twa powieść 
I może dobre przyniesie owoce. 
Lecz mów, bo widzę, że pragniesz coś dodać. 
  ALBANY
Jeśli twa powieść ma być boleśniejsza, 
Przestań, bo istność ma prawie topnieje 
Pod wrażeniami tego, co słyszałem. 
  EDGAR
Tutaj zapewne należało skończyć 
Dla ludzi, którym wstrętne jest cierpienie, 
Inny by jeszcze nowy dodał smutek, 
Prowadząc powieść do szczytu boleści. 
Śród mych narzekań przybliżył się człowiek, 
Który, gdy widział mnie w mym poniżeniu, 
Z wstrętem unikał mego towarzystwa, 
Ale gdy odkrył, kto był tym nędzarzem, 
W silnym uścisku moją objął szyję, 
A rycząc, jakby niebo chciał roztrącić, 
Na ciało ojca mojego się rzucił, 
A prawił powieść o królu i sobie, 
Że boleśniejszej ucho nie słyszało. 
Za każdym słowem rosła jego rozpacz, 
Żywota nici rwać się zaczynały, 
Gdy drugi odgłos trąby usłyszałem 
I omdlałego musiałem opuścić. 
  ALBANY
Kto był ten człowiek? 
  EDGAR
To był Kent wygnany; 
W przybranym stroju pośpieszył za królem, 
Swym srogim sędzią, oddał mu usługi, 
Których by nie chciał oddać i niewolnik. 
 
Wbiega Szlachcic z zakrwawionym nożem. SZLACHCIC
Przebóg! Ratujcie! 
  EDGAR
Co mamy ratować? 
  ALBANY
Mów!  
  EDGAR
Co ten krwawy nóż w ręku twym znaczy? 
  SZLACHCIC
Jeszcze gorąca krew na nim się kurzy; 
To krew jest z serca, niestety! Skonała. 
  ALBANY
Mów, mów, kto skonał?  
  SZLACHCIC
Żona twoja, książę. 
Przez nią to siostra była jej otruta; 
W chwili skonania sama to wyznała. 
  EDMUND
Jednej i drugiej byłem zaręczony; 
Za chwilę będziem we troje złączeni. 
  EDGAR
Kent się przybliża.  
  ALBANY
Przynieście tu ciała, 
Żywe czy trupy. Ten straszny sąd boży 
Przenika serce strachem, nie litością! 
Wychodzi Szlachcic. — Wchodzi Kent. 
To on. Wypadki mi nie dają czasu 
Zwykłej grzeczności pozdrowić cię słowem. 
  KENT
Przynoszę panu memu i królowi 
Wieczne dobranoc; czy tutaj go nie ma? 
  ALBANY
Ach, o jak ważnej zapomniałem sprawie!  
Edmundzie, gdzie jest król, gdzie Kordelia? 
Czy widzisz, Kencie? 
 
Wnoszą ciała Gonerili i Regany. KENT
Przebóg! Co to znaczy? 
  EDMUND
Kochany jednak był Edmund, gdy jedna 
Otruła drugą dla mojej miłości, 
A potem własną zabiła się ręką. 
  ALBANY
Tak właśnie; prawda. Zasłońcie ich twarze! 
  EDMUND
Śmierć się przybliża. Przeciw mej naturze 
Chcę dobrze zrobić. Wyślijcie co prędzej, 
Bez chwili zwłoki, wyślijcie do zamku, 
Moje rozkazy zagrażają życiu 
Leara, Kordelii. O, nie traćcie czasu! 
  ALBANY
Leć! Leć! 
  EDGAR
Do kogo? Kto otrzymał rozkaz? 
Daj mi znak jaki, że rozkaz ten cofasz. 
  EDMUND
Weź moją szablę, pokaż ją dowódcy. 
  ALBANY
O śpiesz się, śpiesz się, jeśli kochasz życie! 
 
Wybiega Edgar. EDMUND
Odebrał rozkaz mój i twojej żony, 
Aby w więzieniu powiesił Kordelię, 
A potem winę na rozpacz jej zwalił 
I samobójstwu tę jej śmierć przypisał. 
  ALBANY
Ocal ją, Boże! Weźcie go na stronę! 
 
Wynoszą Edmunda. — Wchodzi Lear z umarłą Kordelią na ręku, Edgar, Oficerowie i inni. KRÓL LEAR
O wyjcie, wyjcie! Kamienni z was ludzie! 
Gdybym miał wasze języki i oczy, 
Tak bym ich użył, żeby niebo pękło! 
Ach, ona znikła na zawsze! Na zawsze! 
Wiem ja, kto żywy, a kto jest umarły. 
Ona umarła. Dajcie mi zwierciadło! 
Jeśli jej oddech blask zwierciadła przyćmi, 
To jeszcze żyje. 
  KENT
Czy to świata koniec 
Zapowiedziany?  
  EDGAR
Grozy jego obraz? 
  ALBANY
Przepadnij, świecie!  
  KRÓL LEAR
Piórko się to chwieje. 
Żyje! Jeżeli żyje, to mi szczęście 
Zapłaci wszystkie minione boleści. 
  KENT
Dobry mój panie —  
 
Klęka. KRÓL LEAR
O, oddal się, proszę! 
  EDGAR
To twój przyjaciel, to jest Kent szlachetny. 
  KRÓL LEAR
Zgińcie! Wy wszyscy mordercy i zdrajcy! 
Jeszcze ją mogłem ocalić, a teraz 
Zgasła na wieki! Kordelio! Kordelio! 
Poczekaj chwilę! Ha! Co do mnie mówisz? 
Głos jej był zawsze słodki, miły, cichy; 
W głosie kobiety wielki to jest przymiot. 
Tąm ręką zabił54 łotra, co ją wieszał. 
  OFICER
To prawda, panie.  
  KRÓL LEAR
Czym nie zabił? Powiedz. 
O, były czasy, w których moją szablą 
Ostrą, siekącą, tańczyć bym ich uczył! 
Dziś jestem stary, a śród przeciwności 
Osłabło ramię. Powiedz, kto ty jesteś? 
Bo oczy moje w nie najlepszym stanie, 
Powiem ci szczerze. 
  KENT
Jeśli los się chełpi 
Że kochał kiedyś dwóch i nienawidził, 
Widzim jednego. 
  KRÓL LEAR
Smutny to jest widok! 
Czy Kent twe imię? 
  KENT
Tak jest, Kent, twój sługa. 
A gdzie twój sługa Kajus? 
  KRÓL LEAR
Możesz wierzyć, 
Dobry to chłopak; mógł siec, a siec żwawo; 
Ale już umarł i zgnił. 
  KENT
Jam jest tym sługą. 
  KRÓL LEAR
Zaraz zobaczymy. 
  KENT
Który od pierwszej nieszczęść twoich chwili 
Szedł zawsze wiernie za smutnym twym śladem. 
  KRÓL LEAR
Witam radośnie!  
  KENT
Nie ma tu radości, 
Wszystko jest smutne, ciemne i śmiertelne! 
Twe starsze córki same się zabiły 
W chwili rozpaczy. 
  KRÓL LEAR
I ja też tak myślę. 
  ALBANY
Nie wie, co mówi. Próżno byśmy chcieli, 
Żeby nas poznał. 
  EDGAR
Daremne zachody. 
 
Wchodzi Oficer. OFICER
Panie mój, Edmund skonał.  
  ALBANY
Mała strata. 
Słuchajcie teraz, jakie nasze myśli. 
Zrobimy wszystko, co może osłodzić 
Wielkiej ruiny ciężkie utrapienie. 
Przez ciąg żywota starego monarchy 
Składamy w jego ręce naszą władzę. 
Do Edgara i Kenta: 
Was przywracamy do waszych praw dawnych, 
Dodając godność, choć wiemy, że nigdy 
Nie może waszym równą być zasługom. 
Każdy przyjaciel z naszych rąk odbierze 
Cnót swych zapłatę, każdy nieprzyjaciel 
Wychyli kielich należnej goryczy. 
O, patrzcie, patrzcie! 
  KRÓL LEAR
I biedny mój błazen 
Był powieszony! Nie, nie, nie chcę życia! 
Ach! I dlaczegóż pies, koń i szczur żyje, 
A ty bez ducha? Nigdy już nie wrócisz. 
Nigdy i nigdy, ach! Nigdy i nigdy! 
Proszę, odepnij guzik ten. Dziękuję. 
Czy widzisz? Spojrzyj na nią, na jej lice, 
Patrz, tam, tam! 
 
kona EDGAR
Mdleje! Panie, panie! 
  KENT
O, pęknij serce! O, błagam cię, pęknij! 
  EDGAR
Panie, spójrz na nas! 
  KENT
Nie dręcz próżnym słowem 
Smutnego ducha; pozwól, niech uleci. 
Ten wrogiem jego, kto by jeszcze pragnął 
Wplatać go dłużej w twarde świata koło. 
  EDGAR
Skonał naprawdę. 
  KENT
W tym dziw, że tak długo 
Mógł przywłaszczonym tylko istnieć życiem. 
  ALBANY
Wynieście ciała. Pierwszą troską naszą 
Będzie powszechna, królewska żałoba. 
Do Kenta i Edgara: 
W ręce wam daję rządy, przyjaciele, 
Namiestnikami wy bądźcie moimi, 
Opatrzcie rany zakrwawionej ziemi. 
  KENT
Na mnie już długa podróż czeka, panie; 
Za królem idę na jego wezwanie. 
  ALBANY
Woli przeznaczeń poddać się musimy, 
Nie co chcem mówić, ale co czujemy. 
Co zniósł najstarszy w złych czasów powodzi, 
Nigdy już tego nie dożyją młodzi. 
 
Wychodzą przy odgłosie pogrzebowego marsza.
1 ... 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16
Idź do strony:

Darmowe książki «Król Lear - William Shakespeare (Szekspir) (czy można czytać książki w internecie za darmo TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz