Milton i jego wiek - Roman Dyboski (biblioteki w internecie txt) 📖
Pierwsza polska monografia o Johnie Miltonie. Autor przystępnie przedstawia sylwetkę wielkiego angielskiego poety na tle burzliwej epoki wojny domowej i rewolucji oraz omawia jego najważniejsze dzieła, na czele z Rajem utraconym.
- Autor: Roman Dyboski
- Epoka: Współczesność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Milton i jego wiek - Roman Dyboski (biblioteki w internecie txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Roman Dyboski
(III, 32–113)
Takie tony raz tylko jeszcze w poezji angielskiej się odezwały: o półtora wieku później, w dramacie biblijnym lorda Byrona94 Kain. Pod wyraźnym wpływem Miltońskiej koncepcji Szatana stworzył Byron w swoim Lucyferze groźne a piękne, potężne wcielenie siły zła w świecie, tej siły zasadniczo przeczącej wszystkim dobroczynnym energiom — der Geist, der stets verneint95, jak ją nazwał Goethe. W stanowczości, z jaką to wcielenie w swej postaci przeprowadził, posunął się nawet Byron tak daleko, że nie bez pewnego uzasadnienia niektórzy surowi krytycy angielscy określili zapatrywania jego jako manicheizm96, tj. ową prastarą herezję, głoszącą równouprawnienie pierwiastka złego jako współwiecznego z dobrym w całym rozwoju świata. I w zewnętrznej budowie Kain Byrona przedstawia analogie do poematu Miltona: jest więc i tutaj podróż po przestworzach wszechświata — odbyta przez Lucyfera z Kainem — jest w powitaniu Lucyfera przez żonę Kaina, która go uważa za anioła, ta naiwność, z jaką i w raju Miltońskim, jak jeszcze zobaczymy, pierwsi rodzice witają odwiedziny istot nadprzyrodzonych. Kurtuazja wreszcie, z którą u Miltona Szatan i w upadłym stanie odnosi się do archaniołów, jako efekt humorystyczny poddała Byronowi wspaniałą scenę, w której w melodyjnie płynących oktawach przedstawione jest ceremonialne spotkanie Lucyfera z archaniołem Michałem w satyrycznym poemacie Byrona The Vision of Judgment („Wizja Sądu”). W jednym szczególe odbiegł Byron świadomie od tradycji, i na nim zarazem zmierzyć można wielką różnicę, jaka dzieli ściśle religijne przy całej swej godności i głębokości psychologicznej pojęcie Szatana u Miltona od tej szlachetnej niemal i z rozmysłem wywyższonej postaci w dramacie Byrona, która jest właściwie uosobieniem wszystkich zwątpień i porywów przeciw autorytetowi, jakie nurtują duszę nowożytnego człowieka. Byron mianowicie stanowczo odrzuca przypuszczenie, jakoby to Szatan pod postacią węża był kusił pierwszych rodziców, odrzuca ten nikczemny podstęp jako niegodny wielkości ducha tej potężnej istoty. Jak całkiem odmiennie traktował ten motyw Milton, zaraz zobaczymy.
*
Jak powiedziałem, kilka następnych ksiąg Raju utraconego w przeciwieństwie do dotychczasowych są czarowną, pełną najbujniejszych, jasnych kolorów sielanką o szczęśliwym życiu pierwszych rodziców. Rozpoczyna się ta sielanka barwnym opisem raju: Szatan wszedł doń ukradkiem przez gąszcz otaczający, usiadł w kształcie kruka na drzewie żywota w samym środku ogrodu i stąd rozgląda się po królestwie człowieka. Po cudach natury i położenia dostrzegł niebawem i mieszkańców:
Wkoło Adama i Ewy igrają zwierzęta, wszystkie jeszcze łaskawe i w zgodzie między sobą. Przybierając z kolei postacie różnych pośród nich, podsłuchuje Szatan rozmowy pary ludzkiej; widok ich miłości i szczęścia rozpłomienia w nim zazdrość i zawiść, a dowiedziawszy się ze słów Adama o zakazanym drzewie, postanawia obudzić w ich sercu zgubne pragnienie wiedzy niedozwolonej.
Jeden z najpiękniejszych sielankowych epizodów poematu stanowi wplecione tutaj w rozmowie pierwszych rodziców opowiadanie Ewy o pierwszych chwilach jej bytu ziemskiego i pierwszym spotkaniu z Adamem.
Plan Szatana na razie spełza na niczym. Ostrzeżony przez Uriela Gabriel, strażnik raju, wzmacnia anielskie straże u łoża Adama i Ewy; chwytają Szatana, gdy podszeptuje Ewie jakiś zły sen. Powstającej stąd gwałtownej rozprawie słownej między nim a Gabrielem kładzie tamę Bóg, ważąc losy obu stron na złotej wadze zodiaku. Ujrzawszy, że jego szala poszła w górę, Szatan raj opuszcza.
Nazajutrz Ewa opowiada Adamowi, jak we śnie jakieś zjawisko podobne aniołom — których postać dobrze znają — zdawało się wieść ją pod zakazane drzewo i kusić, by pokosztowała owocu. Adam ją uspokaja i łączą się w porannej modlitwie do Stwórcy.
Bóg tymczasem, litując się nad człowiekiem, zsyła archanioła Rafała, by go ostrzegł przed niebezpieczeństwem, jakie mu grozi ze strony Szatana. Następują odwiedziny Rafała u pierwszych rodziców; powitany jako miły gość i ugoszczony przez Ewę, czym Raj bogaty, opowiada teraz Anioł Adamowi obszernie całą historię buntu Lucyfera i stworzenia świata. W odpowiedzi znów Adam roztacza przed nim wspomnienia pierwszych chwil swego rajskiego żywota i godów weselnych z Ewą; tak więc znowu w tej znanej nam już homeryckiej formie opowiadania głównego uczestnika przedstawione są wypadki poprzedzające główną akcję.
Po tej opowieści Adama następuje jeszcze dłuższa rozmowa między nim a aniołem o istocie miłości, z której tak samo jak ze wszystkich innych pism Miltona, zarówno ze słów Ewy samej w Raju utraconym, jak z prozaicznych traktatów o rozwodzie, przebija stanowcze i jednolite przekonanie o wyższości umysłowej mężczyzny nad kobietą, które było jednym z dogmatów Miltona. Nasza nowożytna doktryna zasadniczej równości obu płci całkiem obca oczywiście była owej biblijnie myślącej epoce; prędzej jeszcze w poprzednim okresie renesansowym, którego dzieje zdobi tyle postaci niewieścich o niepospolitym wykształceniu, świtały w niektórych wybranych umysłach idee w tym względzie zbliżone do naszych; u Szekspira nawet niewiasty umysłowo górujące nad otaczającym je światem męskim, nie są rzadkie (np. Porcja w Kupcu weneckim); ale w purytańskiej głowie Miltona, choć wielbi i ceni godność niewiasty, myśl o jej równości z mężczyzną nigdy postać nie mogła
Anioł Rafał, powtórzywszy w silnych i dobitnych słowach boski nakaz posłuszeństwa, żegna się z Adamem. Zbliża się katastrofa poematu.
Smutny, ale nie mniej godny wielkiego poety niż wszelkie epopeje czysto wojennej treści na kształt homeryckich, do których poeta, jak tu stanowczo stwierdza, nie czuje się powołany.
Z wieczora Szatan z gotowym już pomysłem zdradzieckiego czynu powraca do raju i wciela się w śpiącego węża. Nie wymija tu wcale poeta, jak to później uczynił Byron, trudnej kwestii poniżenia wielkiej postaci Szatana przez tę nikczemną metamorfozę: owszem, stara się to poniżenie psychologiczne uzasadnić; bo oto, co mówi Szatan w swym monologu przed zstąpieniem w węża:
Księgę dziewiątą zapełnia opowiadanie upadku pierwszych rodziców. W poranek tego nieszczęsnego dnia za radą Ewy po raz pierwszy się rozdzielają i w rozmaite strony rozchodzą do swych zajęć ogrodniczych. Już w długiej rozmowie przed tym rozłączeniem pojawiają się u Ewy zarodki tych zgubnych rozmyślań, które przybrawszy kształt w słowach węża, doprowadzą ją do upadku; a więc najpierw obrażają ją ostrzeżenia Adama przed pokusą wroga, bo bierze je jako powątpiewanie w jej stałość i cnotę; potem znowu wyraża zdanie, że szczęście, jakie dał im Bóg, jest niezupełne, skoro tak otoczone niebezpieczeństwami.
Tak więc usposobiony umysł ma się spotkać z wymową węża. Szatan, ujrzawszy z daleka Ewę, zrazu olśniony i rozbrojony jest jej niewinną pięknością; wnet jednak przypomina sobie, że w zniszczeniu jedyna jego radość i nadzieja, i zbliża się do samotnej Ewy. Przemawiając do niej językiem ludzkim, apeluje do najwyższego jej kobiecego instynktu: ciekawości, i z tego świetnego pomysłu psychologicznego, zaciekawienia Ewy, wysnuwa poeta po mistrzowsku cały dalszy rozwój tej sceny. Na zapytanie Ewy, jak się mowy ludzkiej nauczył, odpowiada, że i mowę, i mądrość nabył przez spożycie owocu pewnego drzewa, do którego ją teraz prowadzi. Jest to oczywiście drzewo zakazane i tu dopiero odgrywa się właściwa scena kuszenia. W długiej i pełnej subtelnych argumentów przemowie, uzupełnionej własnymi rozmyślaniami Ewy, skłania ją wąż do grzechu, rozpraszając swą dialektyką trwogę przed groźbą śmierci. Adam, wnet przywołany, w pełnej świadomości nieszczęścia, ale zarazem w jakimś rozpaczliwie fatalistycznym przeświadczeniu, że grzech Ewy i jego ruinę za sobą pociągnąć musi, że wreszcie z nią zginąć mu trzeba, bo straty jej nie zdołałby przeboleć, ulega jej namowom i dzieli upadek.
Pierwsze biblijne następstwo grzechu — poznanie swej nagości i poczucie wstydu — pogłębił Milton moralnie i filozoficznie, przedstawiając je jako poznanie istotnie, ale smutne poznanie natury pożądania zmysłowego w całej jego niskości i podłości, a zarazem w tej tyrańskiej sile, z jaką odtąd cięży nad lepszą częścią człowieka.
Następuje znana z historii biblijnej scena sądu: dokonywa go na zlecenie Boga Ojca Mesjasz, zstępując do raju. Sam sąd opowiedziany z całą prostotą, niemal tymi samymi słowy, co w Piśmie Świętym, bo potężniejszych nad nie nigdy tu żaden poeta nie znajdzie.
U wrót Piekła strażnicy ich, Grzech i Śmierć, czekają powrotu Szatana. Wiedzeni przeczuciem, że zwyciężył, z materiałów chaosu budują wielką brukowaną drogę z Piekła na ziemię, odtąd ich krainę, i na tej drodze w tryumfie powracającego Szatana witają. Szatan, który dla niepoznaki przyjął chudopacholską postać anioła najniższego rzędu, wkracza do swej rezydencji, i tu, przybrawszy na powrót blask swego archanielskiego dostojeństwa, zwiastuje swe zwycięstwo zgromadzonym potęgom piekielnym. Tę wiadomość jednak zamiast okrzyków tryumfu wita jedynie syk tysięcznych wężowych języków: bo oto z Bożego wyroku cała jego gromada wraz z nim samym zmieniła się na węże, i tej poniżającej przemianie odtąd co roku na pewien czas podlegać muszą, cierpiąc zarazem męki greckiego Tantala97, bo otoczeni lasem pełnym powabnych owoców, które gdy zakosztowane, rozpadają się w gorzki popiół.
Na tym postać Szatana znika z poematu.
Grzech i Śmierć wtargnęły do raju. Bóg nie tylko pozwala na to — przepowiadając jedynie, że niegdyś śmierć Zbawiciela strąci je na powrót do piekła — ale zarazem zarządza przez aniołów swoich dokonanie tych zmian na niebie i ziemi, które odtąd z tej ojczyzny człowieka robią przybytek pracy i przykrości. Odtąd więc panują mrozy i gorąca, zmiany pór roku i burze, a Niezgoda, córka Grzechu, wnosi wojnę śmiertelną między wszelki ród zwierzęcy.
Powracamy teraz do pierwszych rodziców. Całą resztę dziesiątej księgi wypełniają wybuchy ich rozpaczy, wzajemne oskarżenia i wyrzuty, bezradne wreszcie medytacje, co uczynić, Ewa nawet pierwsza poddaje myśl samobójstwa; ale tę Adam odpiera, polegając na jedynej nadziei przez wyrok Boski im pozostawionej, a zawartej w przyrzeczeniu, że niegdyś Ewy potomstwo ma zdeptać głowę wężową. W świetle tej obietnicy i obecne położenie przedstawia im się mniej czarno. W głowie Adama już poczynają wyłaniać się pomysły tych pierwszych wynalazków, które ułatwiły byt ludzkości: już myśli o roznieceniu ognia dla rozgrzania w zimnej nocy. Od Boga spodziewając się dalszego oświecenia, klękają oboje pełni skruchy do kornej modlitwy.
Tę Bóg za pośrednictwem Mesjasza przyjmuje; by atoli człowiek nie upadł ponownie, kosztując owocu z drugiego jeszcze drzewa, mianowicie drzewa żywota, i w ten sposób udaremniając wydany nań wyrok śmierci — postanowił Bóg wygnać
Uwagi (0)