Polski strajk - Halina Krahelska (jak polubić czytanie książek .TXT) 📖
Książka ta jest świadectwem potężniejącego w drugiej połowie lat 30. XX wieku buntu robotników przeciw wyzyskowi i niemal feudalnym stosunkom w zakładach pracy. Jest to powieść-reportaż, z dynamiczną akcją, z portretami działaczy związkowych, agentów policji, urzędników i fabrykantów. Są liczne postaci kobiet i wstrząsający wątek traktowanej zwyczajowo przemocy seksualnej w zakładzie pracy. Widzimy sztywność ról społecznych, nici powiązań i wzajemnej usłużności w obrębie klas wyższych, a więc mechanizmy, które powodowały, że ochrona praw robotników przez powołane do tego urzędy państwowe nie mogła być skuteczna. Niektóre fragmenty noszą charakter gorzkiej satyry na stosunki społeczno-polityczne w schyłkowym okresie rządów obozu piłsudczyków.
Ostatnia część książki nawiązuje do świeżych wówczas i głośnych wydarzeń w krakowskiej fabryce opon „Semperit”. W marcu 1936 roku protest przeciw niskim płacom został krwawo stłumiony przez policję, a jednak pracownikom udało się osiągnąć spełnienie ich postulatów. Pomimo ujęcia tych faktów w formę powieściową, nakład Polskiego strajku został w roku 1937 skonfiskowany przez cenzurę, a Krahelskiej wytoczono proces: wprawdzie pisarka została uniewinniona od zarzutu zniewagi wojewody krakowskiego i okręgowego inspektora pracy, ale skazano ją na grzywnę w wysokości tysiąca złotych za obrazę policji państwowej.
Po wojnie tylko raz doszło do wznowienia powieści. We współczesnej Polsce działalność i twórczość Haliny Krahelskiej zostały zapomniane, a niewątpliwie zasługują, by przywrócić je naszej pamięci.
Była autorką wielu książek socjologicznych m.in. Praca kobiet w przemyśle współczesnym (wyd. 1932). Jednakże pisząc „Polski strajk” wolała „zamiast artykułu rojącego się od liczb” obrać formę literacką, aby „zawarte tu dzieje dosięgły łatwiej umysłów i serc obywateli Rzeczypospolitej” (jak uzasadniała we wstępie). Stosunki w znanych jej ośrodkach przemysłu polskiego ukazała na przykładzie fikcyjnej fabryki trykotaży „Szpilka”
- Autor: Halina Krahelska
- Epoka: Współczesność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Polski strajk - Halina Krahelska (jak polubić czytanie książek .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Halina Krahelska
— Wszystkie krzyże włożył, żeby ratować ludzi! — wymówił jeden.
— Taki był już człowiek — szepnął inny. — Jak złoto.
Malczyk objął komendę.
— Odniesiemy go, obywatele, wojewodzie. Inny nieboszczyk wolałby pewno do domu, no i rodzina... Jasio był sam w życiu i Jasio był do końca żołnierz, choć bezrobotny... Jasio na taką randkę może sobie iść. On do końca już wypełni, co społeczny mus... Chodź, Jasieńku! Temu tam przed oczy stanąć!
Miłośnie, ostrożnie, pieszczotliwie podnieśli, podtrzymywali mu głowę, tak nieśli go, jakby jeszcze czuł...
Widzieli to ludzie, dowiedziało się o tym wkrótce całe miasto. Jasio Mitek został złożony przez towarzyszy u wstępu do województwa. Tej dziwnej procesji nikt już jakoś nie potrafił przeszkodzić.
— Co panowie?! Co to, po co? — zabiegł im drogę policjant sprzed gmachu.
— A to strzelcy jesteśmy, żołnierze. Przynieśliśmy tu wojewodzie żołnierza, kawalera krzyżów, bezrobotnego...
— Ale co też za kawał?! Będę musiał zatrzymać, legitymować panów! A trupa... — zawahał się.
Złożyli trupa na stopniach.
— On już tu zostanie; a nas to może pan legitymować, czy też do aresztu, to już jak tam panu wypadnie! My się nie boimy. Taki był nasz obowiązek przy Jaśku do spełnienia...
Miasto ogarniał mrok... Pustki na ulicach... Patrole policji w hełmach, z bagnetami... Tam i ówdzie... korzystając z zamętu, drobni złodziejaszkowie upatrywali, czy nie ma okazji do upolowania czego. Do wielkiego sklepu wyrobów skórzanych, w którym wybito szybę (w ulicy tej tłum robotniczy usiłował zabarykadować się, zrywając w tym celu z okien sklepów sztaby żelazne), podszedł naprzód mały uczniak, oglądając się dokoła. Miał skrupuły: ale w końcu wyciągnął wstydliwie z wystawy mały portfelik skórzany i pomknął ze swoją zdobyczą. W kilka minut po nim do tej samej wystawy podeszła młoda, bardzo elegancka dama: upatrzyła sobie zupełnie spokojnie torebkę z ozdobą z krokodylowej skóry i zabrała ją z wystawy, z miną dokonywania normalnej czynności. Ktoś z bramy naprzeciw, chowając się od kul, widział, że przedtem ani potem nikt więcej nie odwiedził tej wystawy po wybiciu szyby oraz że po wizycie damy wystawę obstawiła już policja, zajmując tę ulicę. To nie przeszkodziło, żeby nazajutrz zjawiła się w miejscowej prasie wiadomość o zdemolowaniu przez robotników wystawy tej firmy i o okradzeniu jej w wysokości pięciu tysięcy złotych.
Ale to już były próby montażu legendy o zakusach wywrotowych, zamierzanej rewolucji, o panowaniu mętów nad miastem itp.
W poniedziałek zaś — prócz śmierci Mitka — siedem rodzin robotniczych nawiedziła śmierć, kilkudziesięciu rannych zwieziono do szpitali i domów. Ilu z nich jeszcze miało przyłączyć się nazajutrz do zmarłych — nie wiedział nikt...
Taki był plon tego ranka w tym całkiem zachodnim mieście...
Cóż można jeszcze dodać do tej krótkiej a gorącej historii zatargu w fabryce „Szpilka”?
Chyba to, że tegoż dnia po południu zatarg został w inspekcji pracy załatwiony. Robotnicy uzyskali, jak żądali, 10 procent podwyżki płac, zobowiązanie rzetelnego obliczania ich przy wypłatach, zwolnienie z liczby robotników fabryki byłego delegata, Romana Gałkowskiego, zobowiązanie usunięcia „organizacji pracy” Zielak-Zielnik. Pierwsze i trzecie — to były już realne zdobycze, co zaś do drugiego i czwartego — okazać miała dopiero przyszłość.
Poruszenie, jakie wytworzyło się w uczciwej opinii społeczeństwa dokoła metod postępowania administracji w tej sprawie, przeważyły po upływie miesiąca — różne wpływy i stosunki, za pomocą których wojewoda utrzymywał się na stanowisku po tym fakcie. A może — na zwolnienie wojewody złożyły się liczne, pobocznej natury, wypadki i zdarzenia polskie i międzynarodowe? Kto wie!
Potem, w dni kilka, odbywał się za zezwoleniem władz w mieście pogrzeb ofiar tamtego ranka. Sto tysięcy ludzi przyszło chować dziesięciu zmarłych. Prasa (ta sama, która meldowała o stratach skórzanej firmy) podawała liczbę uczestników na trzydzieści tysięcy. Żaden z mieszkańców miasta nie pomyli się w ocenie, która z tych liczb była prawdziwa. Z wyjątkiem oczywiście tych, którym leży na sercu ukrywanie, zniekształcanie, przeinaczanie rzeczywistości...
Szły tedy nieprzeliczone zastępy robotników i robotnic, inteligencji, chłopów z okolic, karnie spięte twardą klamrą robotniczej milicji. Szły tak, krok za krokiem, prowadząc przed sobą sztandary, oczywiście, czerwone!
Nie było związku robotniczego, który by w dniu tym chciał wyjść z innym sztandarem; członkowie zaś wszelkich związków — oficjalnie czy nieoficjalnie — uczestniczyli w pogrzebie. Tłum postępował, niosąc za sztandarami trumny poległych, wystawione przez noc do odwiedzania i oddawania im hołdu w Domu Ludowym. Tak szedł polski robotnik, polski chłop, polski inteligent, ramię przy ramieniu, ożywieni jednakim uczuciem — czci dla poległych, protestu przeciw takim metodom postępowania.
Była to bardzo żałobna uroczystość...
Długa i bardzo wymowna była chwila zbiorowego skupienia...
Ale z tej żałoby ciężkiej, z bólu tych stu tysięcy, z horyzontów jeszcze nie jasnych, z wielkiego cierpienia ludu polskiego wyrastała już — ponad rzeczywistość, cierpienie, walkę i śmierć — wielka, zbiorowo odczuta ulga: jedność! Jedność! Wreszcie nadzieja ratunku, rękojmia zwycięstwa!
Wyrastało — niepokonane, ponad całą rzeczywistość rozpromieniające się:
Nabierz otuchy!
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.
Jak możesz pomóc?
Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur:
Fundacja Nowoczesna Polska
KRS 0000070056
Dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur i pomóż nam rozwijać bibliotekę.
Przekaż darowiznę na konto:
Uwagi (0)