Wola mocy - Friedrich Nietzsche (czytaj książki .txt) 📖
Wola mocy należy do najważniejszych pojęć dla filozofii Nietzschego, pojęć ewoluujących z czasem i niejednoznacznych.
Nad dziełem o tym tytule Friedrich Nietzsche pracował z przerwami wiele lat, jednak nigdy nie zostało ono ostatecznie ukończone. W Woli mocy jeden z najbardziej znanych i wpływowych myślicieli końca XIX w. śledzi przejawy nihilizmu, odnajdując je zarówno w chrześcijaństwie i buddyzmie, jak w sztuce i filozofii, oraz nawiązuje do frapujących go idei, takich jak wieczny powrót czy idea dionizyjska mająca zastąpić ideę krzyża. Jest to próba syntezy, zebrania swych przemyśleń w rodzaj systemu - zachowuje jednak charakterystyczną formę aforyzmów i fragmentów.
- Autor: Friedrich Nietzsche
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Wola mocy - Friedrich Nietzsche (czytaj książki .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Friedrich Nietzsche
Do krytyki księgi praw Manu107. Cała ta księga spoczywa na świętym kłamstwie. Czyż to dobro ludzkości inspirowało ten cały system? Ten typ człowieka, wierzący w interesowność każdego postępku, byłże on w tym zainteresowany, czy też nie, żeby dopiąć przeprowadzenia tego systemu? Poprawiać ludzkość — co inspirowało ten zamiar? Skąd zostało wzięte pojęcie „lepszy”?
Znajduje się typ człowieka, mianowicie kapłański, który czuje się normą, szczytem, najwyższym wyrazem gatunku „człowiek”: z siebie bierze on pojęcie „lepszy”. Wierzy on w swoją wyższość, chce ją mieć faktycznie: przyczyną świętego kłamstwa jest wola mocy...
Ustanowienie władzy: w tym celu panowanie pojęć, które kapłanom dają non plus ultra108 mocy. Moc przez kłamstwo — w przeświadczeniu o tym, że się jej nie posiada fizycznie, militarnie... kłamstwo jako suplement mocy — jest to nowe pojęcie „prawdy”.
Myli się, kto przypuszcza tutaj nieświadomy i naiwny rozwój, pewnego rodzaju oszukiwanie samego siebie... Fanatycy nie są wynalazcami takich przemyślanych systemów ucisku... Tutaj pracowała rozwaga z najzimniejszą krwią, ten sam rodzaj rozwagi, jaką miał taki Platon, kiedy wymyślał sobie swoje „państwo”. „Trzeba chcieć środków, gdy się chce celu” — wszyscy prawodawcy zdawali sobie jasno sprawę z tego przeświadczenia polityków.
Mamy wzór klasyczny jako specyficznie aryjski: możemy zatem gatunek człowieka najlepiej wyposażony i najrozważniejszy uczynić odpowiedzialnym za najbardziej zasadnicze kłamstwo, jakie kiedykolwiek popełniono... Naśladowano je prawie wszędzie: wpływ aryjski zepsuł cały świat...
195.Komu wiadomo, jak powstaje wszelka sława, ten będzie mieć w podejrzeniu także i sławę, której zażywa cnota.
196.Moralność jest akurat tak „niemoralna”, jak wszelka inna rzecz na ziemi, moralność sama jest formą niemoralności.
Wielkie wyzwolenie, które to wniknięcie przynosi. Przeciwieństwo w rzeczach zostało z nich usunięte; jednorodność we wszystkim, co się dzieje, została uratowana.
197.Przy pomocy jakich środków cnota przychodzi do władzy? Zgoła sposobem politycznego stronnictwa, drogą spotwarzań, podejrzeń, podkopywania cnót, dążących w kierunku przeciwnym i będących już przy władzy, chrzczenia ich innym mianem, systematycznego prześladowania i wyszydzania. A więc: przez same „niemoralności”.
Co żądza robi z sobą, żeby stać się cnotą? Przechrzczenie; zasadnicze zaparcie się swych zamiarów; ćwiczenie się w fałszywym pojmowaniu siebie; przymierze z istniejącymi i uznanymi cnotami; afiszowanie nieprzyjaźni względem swych przeciwników. O ile możliwa, przekupne pozyskiwanie opieki uświęcających potęg; upajanie i zachwycanie; tartiuferia idealizmu; pozyskiwanie stronnictwa, które albo z nią razem bierze górę, albo niszczeje.... dążenie do stania się nieświadomą, naiwną...
198.Fałsz. Dla każdego instynktu naczelnego inne instynkty są jego narzędziami, dworakami, pochlebcami: nigdy nie pozwala on nazwać się swym brzydkim mianem i nie cierpi żadnych pochwał prócz tych, przy których zarazem i on jest pośrednio chwalony. Wokół każdego instynktu naczelnego krystalizuje się wszelka pochwała i nagana w ogóle w postaci stałego porządku i etykiety. To jest jedna przyczyna fałszu.
Każden instynkt, dążący do władzy, ale znajdujący się pod jarzmem, potrzebuje dla siebie, dla podtrzymania swego uczucia godności osobistej, dla wzmocnienia się rozmaitych nazw pięknych i wartości uznanych: tak że przeważnie ośmiela on się wyjść z kryjówki pod przybranym nazwiskiem zwalczanego przez się „pana”, od którego chce się „uwolnić” (np. pod panowaniem wartości chrześcijańskich czyni tak żądza cielesna lub żądza władzy). To jest druga przyczyna fałszu.
W obu wypadkach panuje zupełna naiwność: fałsz nie występuje w świadomości. Jest to oznaką naruszonego instynktu, gdy człowiek widzi oddzielnie bodziec i tegoż „wyraz” („maskę”) — jest to oznaką sprzeczności z samym sobą i o wiele mniej zwycięskie.
Zmysłowość w swym przebraniu: 1) jako idealizm („Platon”), właściwy młodości, stwarzający ten sam rodzaj obrazu w zwierciadle wklęsłym, w jakim ukazuje się specjalnie kochanka, i każdą rzecz otaczający inkrustacją, powiększeniem, jasnością niebiańską, nieskończonością; 2) jako religia miłości: „piękny młodzian, piękna dziewica”, zawsze jacyś boscy, on oblubieniec, ona oblubienica duszy; 3) w sztuce, jako moc „zdobiąca”: jak mężczyzna widzi kobietę, obdarowując ją niejako wszystkimi zaletami, jakie tylko istnieją, tak zmysłowość artysty wkłada w dany przedmiot wszystko, co tylko on czci i wielce poważa — w ten sposób wykończa on przedmiot („idealizuje” go). Kobieta, mając świadomość tego, co mężczyzna w stosunku do kobiety odczuwa, uprzedza jego usiłowania idealizacji, strojąc się, ładnie chodząc, tańcując, wypowiadając myśli delikatne: podobnież uprawia ona wstyd, trzymanie się w rezerwie, zachowywanie dystansu — w instynktownym poczuciu tego, że przez to idealizująca zdolność mężczyzny rośnie. (Przy niezmiernej subtelności instynktu kobiecego wstyd bynajmniej nie pozostaje świadomą obłudą. Kobieta odgaduje, że właśnie naiwna, rzeczywista wstydliwość najbardziej mężczyznę uwodzi i do przeceniania popycha. Dlatego kobieta jest naiwną — wskutek subtelności instynktu, który jej doradza pożyteczność niewinności. Dobrowolne zamykanie oczów wobec siebie samej... Wszędzie, gdzie udawanie działa silniej, jeśli jest nieświadome, wszędzie tam staje się ono nieświadomym.)
199.Ideał, który chce dopiąć swego lub chce utrzymać się jeszcze, stara się oprzeć: a) na podrobionym pochodzeniu, b) na rzekomym pokrewieństwie z istniejącymi już ideałami możnymi, c) na grozie tajemnicy, że jakoby przemawia przezeń moc niepodlegająca dyskusji, d) na oczernianiu ideałów wyznawanych przez przeciwników, e) na kłamliwej nauce o korzyści, jaką on z sobą przynosi, np. szczęście, spokój duszy, pokój lub też pomoc ze strony potężnego Boga itd. Do psychologii idealisty: Carlyle, Szyller, Michelet.
Jeśli wykryto wszystkie obronne i ochronne środki, przy których pomocy ideał utrzymuje się, to czyż obalono przez to ten ideał? A użył on środków, dzięki którym żyje i rośnie wszystko, co żywe — wszystkie społem są one „niemoralne”.
Moje przeświadczenie: wszystkie siły i popędy, na których mocy istnieje życie i wzrost, są przez moralność skazane na banicję: moralność, jako instynkt zaprzeczenia życia. Trzeba zniszczyć moralność, by oswobodzić życie.
200.A. Drogi do władzy: nową cnotę wprowadzić pod nazwą starej, wzbudzić „zainteresowanie” się nią (przedstawić „szczęście” jako jej następstwo i odwrotnie), sztukę spotwarzania skierować przeciwko temu, co stawia jej opór, korzyści i przypadki wyzyskać do jej uświetnienia, zwolenników jej uczynić fanatykami drogą ofiar, odseparowania; wielka symbolika.
B. Władza osiągnięta: 1. środki przymusowe; 2. uwodzicielskie środki cnoty; 3. etykieta (dworacy) cnoty.
201.Występek tak powiązać z czymś stanowczo przykrym, że ostatecznie ucieka się przed występkiem, żeby uwolnić się od tego, co jest z nim związane. To ma miejsce w słynnym wypadku Tannhausera. Tannhauser, zniecierpliwiony muzyką Wagnera, nie może już wytrzymać nawet przy pani Venus: naraz cnota staje się ponętną; dziewica z Turyngii zyskuje na wartości i, aby powiedzieć rzecz najgorszą, Tannhauser gustuje nawet w pieśni Wolframa von Eschenbach...
202.Patronat cnoty. Chciwość, żądza panowania, lenistwo, ograniczoność, bojaźń: wszystkie one interesują się sprawą cnoty i dlatego stoi ona tak mocno.
203.Konsekwencja walki: walczący stara się przeciwnika swego przekształcić na swoje przeciwieństwo — naturalnie w wyobraźni. Stara on się wierzyć w siebie aż do tego stopnia, żeby mógł mieć odwagę „dobrej sprawy” (jak gdyby on był tą dobrą sprawą): jak gdyby rozum, gust, cnota były zwalczane przez jego przeciwnika... Wiara, której mu potrzeba, jako najsilniejszego środka obronnego i zaczepnego, jest wiarą w siebie, umiejącą jednak pojmować się fałszywie, jako wiara w Boga: nie przedstawiać sobie nigdy korzyści i pożytków zwycięstwa, jeno zawsze tylko zwycięstwo gwoli zwycięstwu, jako „zwycięstwo Boga”. Każda mała społeczność (nawet jednostka) stara się wmówić w siebie: „po naszej stronie jest dobry smak, trafny sąd i cnota”... Walka zmusza do takiego przesadnego cenienia siebie...
204.Każde społeczeństwo ma tendencję do zubożenia swoich przeciwników i wygłodzenia ich aż do karykatury — przynajmniej w swej wyobraźni. Taką karykaturą jest np. nasz „przestępca”. Wśród rzymsko-arystokratycznego porządku wartości Żyd był zredukowany do karykatury. Między artystami karykaturą staje się „poczciwiec i burżua”; między pobożnymi — bezbożny; między arystokratami — człowiek z gminu. Między immoralistami karykaturą będzie moralista: Platon, na przykład, dla mnie staje się karykaturą.
3. Stado 205.Moralność w ocenie wartości ras i stanów. Zważywszy, że afekty i popędy zasadnicze w każdej rasie i w każdym stanie wyrażają coś z warunków ich egzystencji (przynajmniej coś z warunków, przy których utrzymywały się one na swym stanowisku przez najdłuższy przeciąg czasu), wymagać, żeby one były „cnotliwe”, znaczy to:
wymagać, żeby zmieniły swój charakter, żeby wylazły ze swej skóry i wymazały swą przeszłość;
wymagać, żeby przestały odróżniać się;
wymagać, żeby upodobniły się w swych potrzebach i wymaganiach — wyraźniej: żeby obróciły się w niwecz...
Dążenie do jednej moralności okazuje się zatem tyranizowaniem innych gatunków przez ten gatunek, na miarę którego ta jedna moralność jest ściśle przykrojona: jest to zniszczenie albo zuniformowanie na korzyść gatunku panującego (czy to w tym celu, żeby gatunek inny nie wzbudzał już obawy, czy też, żeby był wyzyskany). „Zniesienie niewolnictwa” — rzekomo „danina należna godności ludzkiej” — po prawdzie zaś zniszczenie zasadniczo odmiennej species (podkopywanie jej wartości i jej szczęścia).
To, w czym tkwi siła rasy przeciwniczej lub przeciwniczego stanu, to wykłada im się jako to, co jest w nich najbardziej złe, najgorsze: ponieważ przez to szkodzą one nam („cnoty” ich zostają oczernione i ochrzczone innym mianem).
Uchodzi to za zarzut przeciwko jednostkom i narodom, jeśli nam szkodzą: ale z ich punktu widzenia jesteśmy dla nich pożądani, ponieważ jesteśmy takimi, z których można mieć pożytek.
Żądanie „uczłowieczenia” (które zupełnie naiwnie mniema, iż posiada formułę „co jest ludzkie?”) jest tartiuferią, pod której płaszczykiem zupełnie określony typ człowieka stara się dojść do panowania, wyrażając się dokładniej, zupełnie określony instynkt, instynkt stadny. „Równość ludzi”: co ukrywa się pod tą tendencją, by coraz więcej ludzi jako ludzi stawiać na równi.
„Interesowność” ze względu na moralność pospolitą. (Fortel: wielkie żądze, żądzę panowania i żądzę posiadania, zrobić protektorami cnoty).
Jak dalece wszelkiego rodzaju negocjanci i chciwcy, wszyscy, którzy muszą udzielać kredytu i korzystać z niego, mają potrzebę domagania się natarczywie jednakiego charakteru i jednakiego pojęcia wartości: handel i wymiana wszechświatowa wszelkiego rodzaju wymusza i kupuje sobie niejako cnotę.
Podobnież państwo i wszelkiego rodzaju żądza panowania, ze względu na urzędników i żołnierzy; podobnież wiedza, iżby pracować z zaufaniem i oszczędnością sił. Podobnież kapłani.
A więc moralność pospolita zostaje tutaj wymuszona, ponieważ przez nią osiąga się korzyści, i żeby doprowadzić ją do zwycięstwa, toczy się wojnę i używa się przemocy przeciwko niemoralności — na zasadzie jakiego „prawa”? Na zasadzie żadnego prawa: jeno zgodnie z instynktem samozachowawczym. Te same klasy posługują się niemoralnością tam, gdzie ona jest im użyteczna.
206.Stany i żądze chwalone: być spokojnym, wyrozumiałym, umiarkowanym, skromnym, pełnym uszanowania, względnym, odważnym, wstydliwym, szczerym, wiernym, wierzącym, otwartym, dowierzającym, oddanym, współczującym, skorym do niesienia pomocy, sumiennym, prostym, łagodnym, sprawiedliwym, hojnym, pobłażliwym, posłusznym, bezinteresownym, niezawistnym, dobrotliwym, pracowitym.
Należy odróżniać: o ile takie właściwości są uwarunkowane jako środki wiodące do pewnej wyraźnej woli i celu (często do „złego” celu); lub jako naturalne następstwa jakiegoś dominującego afektu (np. duchowości); lub jako wyraz niedoli, chcę powiedzieć: jako warunek egzystencji, np. egzystencji obywatela, niewolnika, kobiety itd.).
Suma: wszystkie społem były one odczuwane jako „dobre” nie gwoli im samym, lecz już z góry odczuwano je tak, ze względu na „społeczeństwo”, „stado”, jako środki do jego celów, jako konieczne do utrzymania go i sprzyjania
Uwagi (0)