Darmowe ebooki » Pieśń » Pieśni - Jan Kochanowski (biblioteka dla seniora .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Pieśni - Jan Kochanowski (biblioteka dla seniora .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Kochanowski



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 15
Idź do strony:
prózno sie frasuje, 
A on podobno264 gdzie indziej miłuje. 
 
Źleć by mi płacił moje życzliwości, 
Bych miała doznać takiej niewdzięczności; 
Bodajbych pierwej ostatnie265 skonała, 
Niżli nowiny takiej doczekała! 
 
Aleć ja dufam jego szczerej cnocie, 
Że mię nie będzie chciał mieć w tym kłopocie; 
Będzie pamiętał i statecznie chował 
Miłość i wiarę, którą mi ślubował. 
 
Usilne266 wiatry, co morzem władacie, 
Jesli też kiedy, co to miłość, znacie, 
Dodajcie mu tak szczęśliwego biegu, 
Że wrychle stanie267 na ojczystym brzegu». 
 
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Pieśń XVIII268
Czołem za cześć269, łaskawy mój panie sąsiedzie. 
Boże nie daj u ciebie bywać na biesiedzie, 
Każesz mi pić przezdzięki270 twe przemierzłe271 piwo, 
Że do dna nie wypijam, patrzysz na mię krzywo. 
 
Wszytkoć wadzi: być272 na nos biedna mucha padła, 
Miecesz273 głową i mniemasz, że cię do krwie zjadła; 
Od stołu żenie każesz, fukasz na pachołki, 
Wyciskałeś talerze, wyciskasz i stołki274. 
 
Patrzaj, diable, że sie tu i gościom dostanie: 
Gniewaj sie, jako raczysz, jeno nie bij, panie, 
Bo ja w tym piwie twoim rozkoszy nie czuję; 
Zdrowie rad mam od ciebie275, kufla nie przyjmuję. 
 
Jeslić o sławę idzie, kto więcej pić może, 
Dajęć przodek276 w tym męstwie; sam pójdę na łoże. 
Już ty bądź tym rycerzem, co piwo usieczesz277; 
Tego nie wiem, jesli278 przed chłopem nie ucieczesz. 
 
Jesli też tak rozumiesz, żebyś mię czestował279, 
Męczysz mię, nie czestujesz; tociem podziękował. 
Chcesz mię uczcić? Dajże mi dobrą wolą280 w domu, 
A niechaj po niewoli281 nie pełnię nikomu. 
 
Prózno mi skwarnę282 dawasz. Ja nie będę gonił283, 
Bych też nabarziej piwa wczorajszego zronił284. 
Wiem, żeby mię psi przedsię285 twoi pilnowali, 
Bych sie układł, wnet by mi gębę ulizali. 
 
Alem prosto niemyśliw286. Ci sie na to godzą, 
Co szperki niedopiekłe287 i twardy ser głodzą288, 
Co sobie gardła ostrzą na niewinne piwo 
Rydzem, śledziem, ogórkiem; nie wiem, co im krzywo289. 
 
I tak we łbie rozumu po trzeźwiu niewiele, 
A ostatek chcą zalać w to miłe wesele. 
Niech raczej nic nie będzie, ma li go być mało; 
Rado by niebożątko z mozgu oszalało290. 
 
Więc też wojna bez wici291: gospodarz sie wierci. 
Porwoniście zabitej na ostatek śmierci292! 
Do tylam was rozwadzał293, aż mi sie dostało; 
Bijcie sie, póki chcecie, mnie tam na tym mało294. 
 
Kufle lecą jako grad, a drugi już jęczy: 
Wziął konwią, aż mu na łbie zostały obręczy. 
Potym do arkabuzów295. A więc to biesiada? 
Jesliście tak weseli, jakaż u was zwada? 
 
Nazajutrz sie jednają; przedsię go nalewaj296, 
A kto z nieżadnym297 głosem, przed pany zaśpiewaj: 
«Chciejże pomnieć, a dobrze baczyć, namilejsza!» 
«W czerwonej czapce chodził»298 zda mi sie cudniejsza. 
 
Usłyszysz tam pięć bassów, dwanaście dyszkantów299, 
Sześć altów, ośm tenorów, dwanaście wagantów300, 
Potym od melodyjej aż posną na stole, 
Ali301 drudzy wołają: «Na dwór, na dwór wole!» 
 
Bodajże wam smród w gębę, mili pijanice, 
A trąd na twarz; bo żona lubi takie lice. 
Krzywej nogi na starość, nieobrotnej szyje, 
Krom klątwy302, kto będzie żyw, snadnie sie dopije303. 
 
Pieśń XIX304
Żal mi cię, niebogo, 
Że nie masz nikogo, 
Co by cię przestrzegł; słuchaj ale mało305, 
A potym uczyń, coć sie będzie zdało. 
 
Bodaj sie przepadło 
To twoje źwierciadło: 
Bo tobą szali, a ty sie nie czujesz306, 
Dawno sie nie swej twarzy przypatrujesz. 
 
Popatrz miedzy szoty 
prawdziwszej roboty307: 
Ujźrzysz tam i płeć308 chropawą, i zęby 
Nieprawie309 białe, jeno uchyl gęby310. 
 
Więc i lat tak snadnie311 
Mamka-ć nie ukradnie312; 
Bo łacno zliczysz pod oczyma karby313, 
Tego nie zetrą i weneckie farby314. 
 
Aż sie za cię wstydzę, 
Gdy cię w tańcu widzę. 
Ano wiem, czemuś mi sie nie udała315: 
Prosto jakobyś młodym przyganiała316. 
 
Takżeć i te stroje 
Jakoby nie twoje; 
Tyś sie ubrała prawie wedle świata, 
A to za krzywdę biorą twoje lata317. 
 
Nie przeciw sie318 Zosi, 
Bo tę miłość nosi, 
Że musi skakać jako sarna w lesie; 
A nie sromota, co komu czas niesie. 
 
Tobie na twe lata 
Czas poprzestać świata319; 
Cudniej320 ci będzie prząść kądziel niż w wieńcu 
Siedzieć za stołem, babie przy młodzieńcu. 
 
Pieśń XX321
Miło szaleć, kiedy czas po temu, 
A tak, bracia, przypij każdy swemu322, 
Bo o głodzie nie chce sie tańcować, 
A podpiwszy, łacniej już błaznować. 
 
Niech sie tu nikt z państwem nie ozywa323 
Ani z nami powagi używa324, 
Przywileje powieśmy na kołku, 
A ty wedla pana siądź, pachołku! 
 
Tam dobra myśl nigdy nie postoi, 
Gdzie z rejestru325 patrzą, co przystoi; 
Á powiem wam, że sie tym świat słodzi, 
Gdy koleją statek326 i żart chodzi. 
 
Ale to mój zysk, że mię słuchacie, 
A żadnej mi pełnej nie podacie; 
Znał kto kiedy poetę trzeźwiego? 
Nie uczyni taki nic dobrego. 
 
Przedsię do mnie327, a ja nie zawiodę; 
Wy też drudzy, co macie pogodę328, 
Każdy swojej329 włóż w ucho leda co, 
Nie macie tu oględać sie na co. 
 
I z namędrszym nie trzymam w tej mierze, 
Kto sie długo na dobrą myśl bierze330; 
Czas ucieka, a żaden nie zgadnie, 
Jakie szczęście o jutrze331 przypadnie. 
 
Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady, 
O przyszłym dniu niechaj próznej rady332; 
Już to dawno Bóg odmyślił333 w niebie, 
A k tej radzie nie przypuszczą ciebie. 
 
Pieśń XXI334335
Ty spisz, a ja sam336 na dworze 
Jeszcze od wieczornej zorze 
Cierpię nocne niepogody; 
Użałuj sie mojej szkody! 
 
Słuchaj, jako bije w ściany 
Z gwałtownym dżdżem grad zmieszany. 
Ockni sie, a przemów słowo, 
Nieużyta337 białagłowo! 
 
Nie na żadną kradzież godzę, 
Chocia tak po nocy chodzę; 
Wziąłbych przedsię, by co dano: 
Łupiestwo czartu porwano338. 
 
Nigdziej miejsca mniej hardości339 
Nie najdziesz jako w miłości; 
Gładkość wprawdzie sługi daje, 
Ale dzierżą obyczaje340. 
 
Słuchasz? czy mój głos nie może 
Dolecieć na twoje łoże? 
Słuchajcie wy, nocne cięnie, 
I nieumowne341 kamięnie! 
 
Do Amfijonowej lutnie342 
Śpieszyły sie lasy chutnie343, 
A niezwyczajne344 opoki 
Ścisnęły sie w mur szeroki. 
 
Orfeowych strón345 słuchały 
Srogie jędze i płakały, 
Gdy miłością utrapiony, 
I pod ziemią szukał żony. 
 
Jego pieśni żałościwe 
Zjęły346 bogi nieżyczliwe; 
I miał w ręku, co miłował, 
By był, nędznik, lepiej chował. 
 
Ale nie strzymał umowy, 
Więc przyszedł o smutek nowy; 
Bo źle sie obejźrzał, ali 
Czarci panią zaś porwali347. 
 
Czekać już, nieboże, było348. 
Ale gdy co komu miło, 
Trudno wytrwać i czas mały: 
Godzina tam jak rok cały. 
 
A ja długo mam bić w stróny349? 
Już u mnichów słyszę dzwóny. 
Dziwnosmy sie pomieszali, 
Jam nie spał, a ci już wstali. 
 
Dobrą noc, jesli kto słyszy, 
A mój więniec w tej złej ciszy 
Niechaj wisi do świtania350, 
Świadek mego niewyspania. 
 
Pieśń XXII351
Rozumie mój, prózno sie masz352 frasować: 
Co zginęło, trudno tego wetować353; 
Póki czas był, póki szczęście służyło, 
Czegoś żądał, o wszystko łacno354 było. 
 
Teraz widzisz, że nam niebo nie sprzyja: 
W czym sie kochasz, to cię daleko mija. 
Cóż temu rzec? I szkoda głowy psować355; 
Lepiej sie nam na lepsze czasy chować. 
 
A nie mniemaj, byś sam był w tej niewoli: 
Nalazłby sie, kogo to nie mniej boli; 
Jeno ludzie snadniej356 zakryć umieją, 
Acz nie z serca, z wierzchu sie przedsię śmieją. 
 
Mnie, smutnego, ten dowcip357 nie ratuje, 
Wyda mię twarz, gdy sie serce źle czuje. 
Wszakoż widzę, że sie prózno frasować: 
Co zginęło, trudno tego wetować. 
 
Pieśń XXIII358359
Nieźle czasem zamilczeć, co człowieka boli, 
By nie znał nieprzyjaciel, że cię ma po woli360; 
Ale to nade wszystko za raz361 odżałować, 
A niewdzięcznemu panu tudzież podziękować. 
 
Cierpiałem ja tak wiele, że mię wstyd powiadać, 
A mógłby mi bezpiecznie każdy głupstwo zadać362, 
Żem sie dał za nos wodzić czas tak barzo długi, 
Bacząc363, że w małej wadze były me posługi. 
 
Chciałem złość jakokolwiek wytrwać uprzejmością, 
A zwyciężyć niewdzięczność swoją statecznością364; 
Ale moja uprzejmość i statek był prózny, 
A jej niebaczny365 umysł zawżdy memu rózny. 
 
Bóg was żegnaj, niewdzięczne i nieludzkie wrota, 
Świadome366 mych częstych dróg i mego kłopota; 
Bodaj tu pajęczyna i pleśń na was padła, 
A te niewierne zamki rdza plugawa zjadła! 
 
Pieśń XXIV367
Zegar, słyszę, wybija, 
Ustąp, melankolija! 
Dosyć na dniu ma statek, 
Dobrej myśli ostatek368. 
 
U Boga każdy błazen, 
Choć tu przymówki prazen369, 
A im sie barziej sili, 
Tym jeszcze więcej myli. 
 
A kto by chciał na świecie 
Uważyć, co sie plecie, 
Dziwnie to prawdy blisko, 
Że człek - Boże igrzysko. 
 
Dygnitarstwa, urzędy, 
Wszystko to jawne błędy370; 
Bo nas równo śmierć sadza 
Ani pomoże władza. 
 
A nad chłopa371 chciwego 
Nie masz nic nędzniejszego; 
Bo na drugiego zbiera, 
A sam głodem umiera. 
 
Więc by tacy synowie 
Byli jako ojcowie, 
Dawno by z tej przyczyny 
Świat sie jął żebraniny. 
 
Lecz temu Bóg poradził, 
Bo co jeden zgromadził, 
To drugi wnet rozciska372; 
Niech świata głód nie ściska. 
 
Po śmierci trudno rządzić; 
Tyś mógł, ojcze, nie błądzić, 
Syn tylko worki zliczy, 
W rozumie nie dziedziczy. 
 
Przeto te troski płone373 
Szatanowi zlecone374; 
Niech, uprzątnąwszy głowę375, 
Mkną w skrzynię Fokarowę376. 
 
A nam wina przynoście, 
Z wina dobra myśl roście; 
A frasunek podlany 
Taje by śnieg zagrzany. 
 
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Pieśń XXV377378
Użałuj sie379, kto dobry, a potłucz zawiasy 
I mnie samę wrzuć w ogień; bo prze te niewczasy380 
Dobrze
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 15
Idź do strony:

Darmowe książki «Pieśni - Jan Kochanowski (biblioteka dla seniora .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz