Pieśni - Jan Kochanowski (biblioteka dla seniora .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Jan Kochanowski przez ponad dwadzieścia lat tworzył Pieśni. Utwory te zostały wydane w dwóch tomach — Księgi pierwsze i Księgi wtóre.
W Pieśniach Kochanowski przedstawia świat jako coś niepewnego i chaotycznego. W tym chaosie to właśnie człowiek powinien być zrównoważony, jednocześnie ciesząc się życiem. Epikureizm i hasło carpe diem, które pojawiają się w utworach są zaczerpnięte z filozofii antycznego twórcy Horacego. Pieśni mają zróżnicowaną tematykę, można w nich znaleźć utwory o tematyce miłosnej, religijnej, patriotycznej, filozoficznej i biesiadnej.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Jan Kochanowski
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Pieśni - Jan Kochanowski (biblioteka dla seniora .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Kochanowski
szlachecki na koń wsieść i w łowy
Na dziki źwierz z oszczepem jachać47 niegotowy,
Lepiej kufla świadomy48 albo kart pisanych49,
Każesz li dać, i kostek, prawem zakazanych.
Więc ojciec krzywo przysiągł, wydarł sąsiadowi,
Gotując niegodnemu spadek potomkowi:
I przybywa-ć mu50 rzkomo51, ale nie wiem czemu,
Zawżdy na czymści schodzi państwu niesporemu52.
Pieśń II53
Serce roście patrząc54 na te czasy!
Mało przed tym55 gołe były lasy,
Śnieg na ziemi wysszej56 łokcia leżał57,
A po rzekach wóz nacięższy zbieżał58.
Teraz drzewa liście na sie wzięły,
Polne łąki pięknie zakwitnęły;
Lody zeszły, a po czystej wodzie
Idą statki i ciosane łodzie.
Teraz prawie59 świat sie wszystek śmieje,
Zboża wstały, wiatr zachodny wieje;
Ptacy sobie gniazda omyślają60,
A przede dniem śpiewać poczynają.
Ale to grunt wesela prawego61,
Kiedy człowiek sumnienia całego62
Ani czuje w sercu żadnej wady,
Przecz63 by sie miał wstydać swojej rady64.
Temu wina nie trzeba przylewać
Ani grać na lutni, ani śpiewać;
Będzie wesół, byś chciał, i o wodzie,
Bo sie czuje prawie na swobodzie65.
Ale kogo gryzie mól zakryty,
Nie idzie mu w smak obiad obfity;
Żadna go pieśń, żadny głos nie ruszy,
Wszystko idzie na wiatr mimo uszy.
Dobra myśli, której nie przywabi,
Choć kto ściany drogo ujedwabi,
Nie gardź moim chłodnikiem chróścianym66,
A bądź ze mną, z trzeźwym i z pijanym!
Pieśń III67
Dzbanie mój pisany68,
Dzbanie polewany,
Bądź płacz, bądź żarty, bądź gorące wojny,
Bądź miłość niesiesz albo sen spokojny,
Jakokolwiek69 zwano
Wino, co w cię lano,
Przymkni sie70 do nas a daj sie nachylić,
Chciałbym twym darem gości swych posilić.
I ten cię nie minie,
Choć kto mądrym słynie;
Pijali przedtym i filozofowie,
A przedsię71 mieli spełna72 rozum w głowie.
Ty zmiękczysz73 każdego,
Nastateczniejszego74;
Ty mądrych sprawy i tajemną radę75
Na świat wydawasz przez twą cichą zdradę.
Ty cieszysz nadzieją
Serca, które mdleją;
Ty ubogiemu przyprawujesz rogi,
Że mu ani król, ani hetman srogi.
Trzymaj sie na mocy,
Bo cię całej nocy
Z rąk nie wypuścim, aż dzień, jako trzeba,
Gwiazdy rozpędzi co do jednej z nieba.
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Pieśń IV76
Złota to strzała77 i krom wszego78 jadu była,
Którą mię niepochybna79 Miłość ugodziła.
Bo ja w swym miłowaniu troski nie najduję,
Owszem, radość na sercu niewymowną czuję.
Nie to niewola służyć, ale służyć temu,
Kto twych posług niewdzięczen, to sie nawiętszemu
Nieszczęściu równa; tobie dzięka bądź, Miłości,
Iżeś mię uchowała takowej żałości.
Ma to twarz twoja, panno wszech piękniejsza, w sobie,
Że człowiek rad i nierad musi służyć tobie.
Ale to zaś niosą twe święte obyczaje,
Że, by80 kto mógł być wolen, raczej ci sie daje.
Chciałbym tak być szczęśliwy i życzyłbym sobie,
Abych już tę na wieki łaskę znał po tobie81;
A bodaj ta wdzięczna82 twarz odmiany nie znała,
Byś dobrze i Sybillę laty przerównała83.
Pieśń V84
Kto ma swego chleba,
Ile człeku trzeba,
Może nic nie dbać o wielkie dochody,
O wsi, o miasta i wysokie grody.
To pan, zdaniem moim,
Kto przestał na swoim;
Kto więcej szuka, jawnie to znać daje
Sam na sie, że mu jeszcze nie dostaje85.
Siła86 posiadł włości,
Kto ujął chciwości87;
Trudniej to przyjdzie niż Turki zhołdować
Albo waleczne Tatary wojować.
Mocą wiele świata
Wziął za krótkie lata
Król macedoński88, lecz mu sie tak zdało,
Że nań samego świat był jeden mało.
Cóż pomoże zbroja
Albo władza twoja?
Serca nie zleczą żadne złotogłowy,
Żadny skarb troski nie wybije z głowy.
Więc śmierć nieużyta89
Ta za gardło chwyta
Bogate pany jako proste sługi,
Ani zborguje, byś wyciągnął długi90.
Lecz przedsię91 człowiecza
Wszystka o tym piecza92,
Aby ku złotu złota przybywało;
Bo, by nawięcej, łakomemu mało.
Wszystko to zostanie
Po twej śmierci, panie;
A coś ty zebrał przez ten czas łakomie,
To sie zostoi93, nie wiem w czyim domie.
Sklep94 ten niedobyty95
Puści prędko nity96;
A winem, co sie ty frasujesz o nie,
Będzie zamaczał potomek twój konie.
Pieśń VI9798
Acz mię twa droga99, miła, barzo boli,
Nie chcę cię trzymać przeciw twojej woli;
Z mej strony bodaj wszystko dobre miała,
Kędy sie kolwiek będziesz obracała.
Lecz sama widzisz, jakie wiatry wstają,
Jakie po niebie chmury sie mieszają.
Ja wiem, co umie morze i szalony
Wicher, na wody słone uniesiony.
Niech żony srogich pohańców100 i dzieci
Doświadczą, jakim pędem wicher leci
Morze mieszając: huczą srogie wały,
A brzeżne w gruncie101 wzdrygają sie skały.
Takci sie biednej Europie102 dostało,
Jeno że wołu chciała przysieść mało103,
Bo sie z nienagła przymknął104 z nią ku wodzie,
Potym jak płynie, tak płynie bez łodzie.
A ta dopiero zlękła sie nieboga,
Gdzie pojźrzy, zewsząd morze, zewsząd trwoga;
Brzegu nie widać, przewoźnik niepewny,
Strach serce ujął, a w oczu płacz rzewny.
A gdy do sławnej Krety przypłynęła,
Z wielkiej tesknice włosy targać jęła,
Skarżąc sie z płaczem: «Ojcze mój łaskawy,
Któregom zbyła105 prze me głupie sprawy106.
Com ja tu miała czynić w tej krainie?
Mało jest jedna śmierć panieńskiej winie.
Ale na jawiż płaczę swej lekkości107?
Czy mię pokusa łudzi krom winności108,
Która przez wrota kościane109 wychodzi,
A na człowieka sny dziwne przywodzi?
Lepiej li było przez morze sie pławić
Czy nad polnemi kwiatkami sie bawić?
By110 mi sie teraz dostał jako w ręce
On wół bezecny, byłby w takiej męce,
Żeby mu ze łba musiały spaść rogi,
Chociaż był u mnie niedawno tak drogi.
Nie miałam wstydu, dom swój opuszczając,
I teraz nie mam, śmierci odkładając;
Boże mój, jesli słyszysz prośbę moję,
Niechaj dziś nago w pośrzodku lwów stoję.
Pierwej niż pleśnią piękna twarz przypadnie111
I zupełnemu112 ciału krasa113 spadnie,
Niechaj mię wilcy pożrą w tej gładkości,
A po pustyniach rozniosą me kości»
Nikczemna dziewko — ojciec ci przyciska114 —
Czemu nie umrzesz? Strzyma cię ta niska
Jedlina i pas115 zaniesiony w cale116;
A jeslić milsza śmierć na ostrej skale,
Daj sie w moc wiatrom a skocz z góry śmiele,